poniedziałek, 2 lipca 2012

187. 'Twoja żona nigdy by ci tego nie wybaczyła, nigdy!'


„Tom,Kochanie… Boże, nie mam pojęcia co Ci napisać… Nigdy nie myślałam, że znajdęsię w tak beznadziejnej sytuacji… Ale nieważne, nie mam zbyt wiele czasu.Chciałam tylko… Muszę, powiedzieć Ci… Ty musisz teraz być bardzo silny, wiesz?Bo kiedy to czytasz, mnie już nie ma… Ta dziewczyna… to najgorsze, co nas wżyciu spotkało. Stała za każdą tragedią naszego życia… i teraz odebrała miCiebie, odebrała mi naszą rodzinę… Wszystko, co miałam i wszystko, cokochałam... Nie wiem, co mam Ci powiedzieć Tom… Tak bardzo Was kocham, takbardzo chciałabym z Wami być… i tak bardzo się boję… Boję się, że za chwilę jużmnie nie będzie… Ale proszę… Musicie sobie beze mnie radzić… Musisz dbać onaszych synów, chronić ich i uczyć wszystkiego, żeby wyrośli na tak porządnychmężczyzn, jak ich tata. Jesteś najwspanialszym, co mnie w życiu spotkało inigdy nie żałowałam niczego, co z Tobą związane. Kocham Cię tak bardzo, że niejestem w stanie nawet tego wyrazić… Zawsze byłeś moim słońcem, niebem i ziemią…wszystkim, wszystkim… I teraz musisz odnaleźć szczęście i spokój beze mnie. Musiszstanąć na wysokości zadania Tom… Proszę, nie poddawaj się… nigdy… Zrób to dlamnie, dla naszych dzieci… Kochaj je z całych sił, daj im wszystko, co tylkomożesz… i powiedz czasem, jak bardzo ich kochałam… Proszę, miej też oko na mojąsiostrę… Wiem, że z Billem niczego jej nie zabraknie i na pewno będzie przy nimszczęśliwa, ale pilnuj, aby nikt im tego nie zakłócił. Wiem, że o wiele cięproszę… Chcę tylko, aby wszystko było dobrze, beze mnie…

Jeślitylko będę mogła… Będę nad Wami czuwała każdego dnia, w każdej sekundzieWaszego życia… Kocham Was, kocham…

Carmen”

 

-Znaleźliśmyto na podłodze obok ciała dziewczyny.- Rzekł starszy mężczyzna dośćprzygnębionym głosem. Tom stał w bezruchu wpatrując się otępiale w białą kartkępokrytą pismem swojej żony i plamami od jej łez. Czuł się, jakby ktoś wyrwał muserce z piersi… Jakby odebrał mu życie. Pozbawił duszy…- Jednak nie mamypewności, czy ciało należało do pańskiej żony. Dlatego musicie panowie… Toznaczy może jeden z was… Prosimy o identyfikację.

-Ja…Może ja.- Odezwał się wstrząśnięty Michał. Jeszcze nigdy w życiu nie czułtakiego strachu i bólu jednak wiedział, że Tom nie może tego zrobić.

-Proszęze mną…- Polecił policjant, a po chwili Gitarzysta pozostał sam cały czasściskając w dłoni kartkę papieru. Ale już nie czytał. Nie był w stanie nawetzrozumieć jednego słowa. Miał wrażenie, jakby przestał już czuć cokolwiek. Ból,który jeszcze przed momentem go rozpierał nagle zniknął… Zniknęło wszystko. Wjego głowie tylko pojawiały się wspomnienia, jedno za drugim. Jakby ktośprzekładał w jego głowie kartki albumu życia. I wszędzie była ona. Kobieta,którą kochał ponad wszystko. Jej oczy, błyszczące, pełne miłości… wpatrującesię w niego. Jej uśmiech… tylko dla niego. Głos… dotyk…

-Tonie ona! To nie ona Tom…- Choć głos Michała dotarł do jego umysłu przedzierającsię przez te wszystkie silne wspomnienia… On i tak trzymał w dłoniach list, wktórym jego żona pisze, że nie żyje. I nawet jeżeli znalezione ciało nie należydo niej… Jaka jest możliwość, aby żyła?

 

#

 

-Musimyporozmawiać, Melanie.- Wokalista cały blady zwrócił się w pewnej chwili doswojej partnerki, która czytała właśnie książkę. Jego poważny ton od razusprawił, że oderwała się od lektury obdarzając go swoim spojrzeniem.

-Takcoś czułam, ostatnio jesteś dziwny. Masz jakieś problemy?- Zapytała odkładającksiążkę na stolik i podniosła się z miejsca, aby usiąść bliżej niego.- Co siędzieje? Masz minę jakby ktoś umarł.- Skwitowała z niepokojem, a Bila, ażprzeszedł zimny dreszcz na te słowa.

-Niemam pojęcia jak mam ci to powiedzieć…- Jęknął chowając twarz w dłoniach, a jegooczy wypełniły się łzami. Dziewczyna zdążyła już naprawdę się wystraszyć,jednak nie miała nawet najmniejszych podejrzeń, co do przyczyny jegozachowania.

-Cosię stało?

-Chodzio twoją siostrę…  Znienawidzisz mnie zato, Mel. Ale ja chciałem cię tylko chronić… Bałem się o nasze dziecko, o twojezdrowie… I wiesz co jest najgorsze? Że tak naprawdę wcale was nie ochroniłem !To jest niemożliwe… to jest niemożliwe, bo… bo nie można chronić kogoś przedczymś co się już właściwie stało… Ja nie wiem… nie wiem…

-Bill,przestań już.- Przerwała mu tracąc cierpliwość. Mówił tak chaotycznie ipospiesznie, że nic nie rozumiała.- Coś się stało Carmen?

-Niewiem… Tak… Chyba… Ona zniknęła, rozpłynęła się… Nie ma jej…- Wyznał nawet niewiedząc, w jaki inny sposób miałby przekazać jej te wiadomość.- Nie ma jej oddnia, kiedy pojechali z Tomem na lotnisko. Nikt nie wie co się z nią dzieje… Toznaczy… Znaleziono list… List, który napisała Carmen i… I ona w nim pisze, że…że już… Że nie żyje… Ale nie znaleziono jej ciała! Nie ma na to żadnychdowodów… nie ma…

-Carmennie żyje?- Wykrztusiła patrząc na niego, jak na ostatniego idiotę. Miaławrażenie, jakby to był głupi żart…

-Niewiemy tego Mel… Ale jest to prawdopodobne…- Szepnął z trudem wydobywając zsiebie głos. Bał się jej reakcji, sam ledwo się trzymał.

-Prawdopodobne?O czym ty w ogóle mówisz Bill! To jakaś totalna bzdura! Rozumiesz?! To totalnabzdura i nie mów mi tak głupich rzeczy! Przecież nie jesteś głupi Bill ! Niejesteś głupi…- Zaczęła na niego krzyczeć czując jak mocno bije jej serce.- Jakw ogóle możesz mi coś takiego mówić? Moja siostra żyje! Gdziekolwiek jest, onażyje i nie wiem, naprawdę nie wiem, jak mogło przyjść ci do głowy coś takiegoBill! Już nie ważne, że dopiero teraz mi o tym mówisz, za co powinno ci sięnieźle oberwać… Ale Bill, błagam… Bez takich bzdur!- Podniosła się z miejsca inawet na niego nie patrząc, wyszła.

 

#

 

Szatynkadosyć niepewnym krokiem przekroczyła próg wcześniej nieznanego jej domu. Niewiedziała, czy powinna tu przychodzić bez zaproszenia jednak musiała podjąćjakąś decyzję. To było jedyne miejsce, jakie przyszło jej do głowy, w którymmogłaby znaleźć Toma. I nie myliła się… Drzwi były otwarte, więc musiał tu być.

Wdomu wydawała się panować jakaś specyficzna atmosfera, dało się wyczuć dziwnąpustkę unoszącą się w powietrzu. Od razu miało się wrażenie, że coś się tuwydarzyło. A dom krył w sobie wiele wspomnień… Bardzo powoli przemierzałakolejne metry, jakby bojąc się postawić kolejny krok. To miejsce ją przerażało.Czuła się, jak w jakimś starym, nawiedzonym zamku. Stwierdzając, że na dole nieznajdzie Gitarzysty udała się na piętro. Zauważając lekko uchylone drzwi odjednego z pokoi, skierowała się tam. Miała nadzieję, że nie będzie musiała godłużej szukać.

-Tom?-Weszła do pomieszczenia rozglądając się po nim z uwagą. Natychmiast skojarzyła,że jest to sypialnia. Chłopak leżał na łóżku tuląc do siebie pościel.- Boże,Tom… Nie możesz tak znikać, człowieku… Wszyscy się martwią, szukają cię… Niemożesz tak robić.- Podeszła do niego bliżej i wtedy też spostrzegła leżące naszafce proszki.-Znowu? Ty chcesz się uzależnić, czy co!? Mówię do ciebie!-Szturchnęła go mocno oczekując jakiejkolwiek reakcji.

-Kimty w ogóle jesteś, żeby się wpieprzać w moje życie?- Warknął na nią podnoszącsię do pozycji siedzącej.- Nie masz prawa się wtrącać. Ledwo cię znam!

-Towspółczuję, bo pilnuję twoich dzieci. Ja wolałabym znać osobę, pod którejopieką zostawiam najważniejsze osoby w moim życiu.- Odparła niezrażona jegosłowami.- Przykro mi z powodu tego, co się stało… Nie wyobrażam sobie nawet, comusisz teraz przeżywać… Ale masz jeszcze dla kogo żyć, masz synów, którzypotrzebują ojca. Myślisz, że oni nie czują, że coś jest nie tak? Cały czas sąniespokojni, bo chcą zobaczyć i poczuć swoją matkę. A ty sprawiasz… Tysprawiasz, że stracili nie tylko ją, ale i ojca ! Czują się jak sieroty… Jakbybyły niczyje!- Wyrzuciła z przejęciem chcąc za wszelką cenę do niego dotrzeć.Musiała nim wstrząsnąć, zrobić cokolwiek. Wzbudzić w nim minimalną chęć dodalszego życia.

-BezCarmen to już nie ma sensu… Nic.  Po comi to wszystko?

-Coty mówisz! To twoje dzieci, one mają sens bez względu na wszystko.

-Niepotrafię się nimi zajmować! Oni ciągle przypominają mi o Carmen… Chcę tylkojej! I niczego więcej… Ale jej nie ma. Więc wyjdź i pozwól mi tu w spokojuumrzeć…- Powiedział po czym ponownie położył się na łóżku. Dziewczyna nie mogłauwierzyć, w to co słyszy. Mimo wszystko nie potrafiła tego zrozumieć.

-Jakto umrzeć?- Wykrztusiła zszokowana i jakby coś ją tknęło. Spojrzała ponownie naszafkę, gdzie leżało opróżnione pudełko po jakichś nieznanych jej tabletkach, aobok tego szklanka z niedopitym alkoholem.- Ty idioto! Ty pieprzony tchórzu!-Krzyknęła roztrzęsiona i bez chwili zastanowienia chwyciła za telefonwybierając numer pogotowia.- Twoja żona nigdy by ci tego nie wybaczyła, nigdy!-Dodała jeszcze drżącym głosem, co dotarło do niego w ostatniej sekundzie. Iwłaśnie wtedy coś do niego dotarło, zabolały go te słowa… I bardzo chciałotworzyć oczy, ale nie potrafił…

 

###

 

Strasznie się przeciąga to dążenie do końca, postaram się przyspieszyć ^^ 

7 komentarzy:

  1. Tom to okropny tchórz! Ne wiem, jak on może mieć gdzieś swoje dzieci... Mam nadzieje, że na sam koniec nie zaplanowałaś uśmiercić Carmen i Toma. To byłoby najgorsze zakończenie, które mogłabyś wybrać, a to opowiadanie zasługuje na najpiękniejsze zakończenie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super odcinek tylko szkoda że Tom tak łatwo się poddaje. Trzeba zawsze walczyc do końca. Czekam na nexta i mam nadzieję że Carmen się znajdzie :-) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. O!!! Jest nowy odcinek :D Uważam że Tom źle postępuje... I mam nadzieję że Carmen niedługo wróci :) czekam na kolejny odcinek :)POZDRAWIAM :*

    OdpowiedzUsuń
  4. ~cukiierkoowaa7 lipca 2012 13:42

    jakbym teraz miała przed oczami Toma, to przysięgam, tak bym go walnęła że by na księżycu wylądował! niech się obudzi! Carmen niech sie znajdzie!Czekam na NN

    OdpowiedzUsuń
  5. :O:O:O No ja nie wiem, cholera, po prostu nie wiem,c o temu Tomowi odbija... Zachowanie godne pożałowania, że aż szkoda człowieka. Tchórz, to paskudne, naprawdę. Czekam na nexta i pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. nawet nie chce wiedziec, co przezywa teraz M., przecież C. to jej siostra. B. musi ją wesprzeć, bardzo, bardzo wesprzeć! zrobił źle , że nie powiedział jej od razu. powinna wiedzieć, ale teraz musi znaleźć dużo siły i wierzyć, że C. odnajdzie się.ja też w to wierzę. wierzę mocno, z całego serca.a Tom to i.d.i.o.t.a. ma dzieci, a zachowuje sie jak egoista, ja rozumiem, że kocha Carmen ponad życie, ale do c.h.o.l.e.r.y. przeciez jego synowie są jej cząstką i jego również! powinnien sie nimi zająć!!oby mu się nic nie stało i zmądrzał, a Carmen się odnalazła. i jakoś tak mi przykro jak czytam, że trzy mesiące dobiegają końca. bardzo zżyłam się z tym opowiadaniem. jest ono chyba jednym z pierwszych, które zaczęłam regularnie czytać. Ka, wiedz, że zawsze będę tu wracać, bo kocham trzy miesiące bardzo! i kocham tego twojego inteligenta i Carmen, pamiętam ich początki, wzloty i upadki. pamiętam zakład, pamiętam jak C. grała przez jakiś czas w TH. jejku, aż płakac mi się chce jak pomyślę, że to się kończy...

    OdpowiedzUsuń
  7. nawet nie chce wiedziec, co przezywa teraz M., przecież C. to jej siostra. B. musi ją wesprzeć, bardzo, bardzo wesprzeć! zrobił źle , że nie powiedział jej od razu. powinna wiedzieć, ale teraz musi znaleźć dużo siły i wierzyć, że C. odnajdzie się.ja też w to wierzę. wierzę mocno, z całego serca.a Tom to i.d.i.o.t.a. ma dzieci, a zachowuje sie jak egoista, ja rozumiem, że kocha Carmen ponad życie, ale do c.h.o.l.e.r.y. przeciez jego synowie są jej cząstką i jego również! powinnien sie nimi zająć!!oby mu się nic nie stało i zmądrzał, a Carmen się odnalazła. i jakoś tak mi przykro jak czytam, że trzy mesiące dobiegają końca. bardzo zżyłam się z tym opowiadaniem. jest ono chyba jednym z pierwszych, które zaczęłam regularnie czytać. Ka, wiedz, że zawsze będę tu wracać, bo kocham trzy miesiące bardzo! i kocham tego twojego inteligenta i Carmen, pamiętam ich początki, wzloty i upadki. pamiętam zakład, pamiętam jak C. grała przez jakiś czas w TH. jejku, aż płakac mi się chce jak pomyślę, że to się kończy...

    OdpowiedzUsuń