niedziela, 6 lipca 2008

17. ' Wasi polscy fani się zbuntowali...'

Chłopak spojrzał namnie swoimi czekoladowymi oczami, w których panował jakiśdziki blask. Najwyraźniej moja propozycja mu się spodobała. Alenie wiem, czy postąpiłam mądrze zapraszając go do siebie na noc,jednak to chyba jedyne wyjście jeżeli w ogóle chcę dostaćsię do pokoju. Przecież sama, za Chiny nie trafię w tą głupiądziurkę i nie wsadzę tego klucza, tym samym nie otworzę drzwi.Zdecydowanie za dużo tych „nie”.

-czy ty wiesz jakzabrzmiało to pytanie?- podniósł się powoli z podłogi niespuszczając ze mnie wzroku. Zamrugałam oczami próbującprzypomnieć sobie dokładnie, co powiedziałam, nie wypiłam dużo,ale jak widać nawet niewielka ilość alkoholu potrafi mi nieźlenamieszać...

-nie mam pojęcia, alenaprawdę byłabym wdzięczna, gdybyś otworzył mi te cholernedrzwi, bez względu na to czy zostaniesz u mnie na noc, czy teżnie.- wyrecytowałam od niechcenia i westchnęłam ciężko zezmęczenia...

-przyjmuję propozycję.Bardzo chętnie skorzystam z twojego łóżka i towarzystwa.-odparł uśmiechając się pod nosem i bez namysłu zabrał miklucze, którymi następnie zwinnie i bezproblemowo otworzyłdrzwi, z którymi ja nie umiałam sobie poradzić. Tylkociekawe na co on liczy? Nie wiem, czy ja bym się cieszyła ztowarzystwa śpiącej dziewczyny... Raczej nie. Ale to przecieżKaulitz, więc u niego jest wszystko prawdopodobne. Nie zdziwiłabymsię nawet, gdyby on był gejem. Ale nie jest. I to całe szczęście,bo inaczej wyszło by na to iż ja, taka porządna i cudownadziewczyna całowałam się z gejem, potocznie mówiącpedałem. Swoją drogą moja samoocena chyba się podwyższyła....ja cudowna? Od kiedy? O nie, od dzisiaj koniec z alkoholem. Nawetnajmniejszego drinka. Odbija mi.

-ej, no chodź...-Dredowłosy niespodziewanie pociągnął mnie za rękę wciągającdo pokoju i zatrzaskując za nami drzwi, przez co narobił trochęhałasu... na szczęście nie obudził całego hotelu, wtedy todopiero by było... już widzę te artykuły w gazetach... ja za dużomyślę, ale ... zostałam wciągnięta do swojego pokoju, przezToma... to jest napalony chłopak, ja jestem trochę nieprzytomnądziewczyną i tutaj jest jedno łóżko...

Nie, no... bez mojej wolinic się nie stanie. A ja nie wyrażam zgody, żeby on choćby nawetpróbował zrobić, coś co jest nam zakazane. Tak, on jestmoim słodkim, soczystym, zakazanym owocem, którego nie mogętknąć bo popadnę w obsesję, uzależnię się zupełnie od jegoosoby i przestanę trzeźwo myśleć. Cholera, jak między nami cośzajdzie, wszystko może się zmienić, więc nie może nic zajść.Koniec, kropka. Nie ma w ogóle dyskusji, wielki Tom musitrzymać łapy przy sobie.

-Carmen, jesteś tu?Obudź się, jeszcze nawet nie weszłaś do łóżka...-Ocknęłam się widząc przed oczyma jego łapska, którymiwymachiwał chcąc do mnie jakoś dotrzeć. Rzeczywiście, prawiezasnęłam na stojąco. Ja za często odpływam poza świat realny,tak nie może być. Jeszcze przez to, coś mi się stanie... nie mato jak czarne myśli. Brawo, Carmen...

-tak, idę do łóżka.-mruknęłam ziewając przy tym i natychmiast skierowałam się dołóżka, nawet nie miałam zamiaru się przebierać. Nie mamna to siły, jutro się wykąpię i będzie super. To byłFenomenalny i męczący dzień. Nie wiem jak te dwa słowa mają siędo siebie, ale zmęczenie usprawiedliwia moje myślenie i gadanie odrzeczy...

Gdy tylko walnęłam sięna pościel, nie minęła nawet chwila jak zasnęłam i nieinteresowało mnie nawet co robił Kaulitz... co ma być to będzie...


#


Przez te ostatniewydarzenia, zapomniałam zupełnie o tym, że miałam wrócićdo zakładu. W końcu już układa nam się dobrze i mogłabym się wto bawić dalej, co mi szkodzi? Chociaż... właściwie to jużwygrałam... skoro on już ze mną śpi... no może nic nas poza snemnie łączy, ale chyba się otworzył przede mną trochę? Kurcze,albo to ja się otworzyłam przed nim!? Jak ja mogłam pozwolić,żeby on ze mną spał i w ogóle mnie całował... aleprzecież to jest fajne... można się przytulić... jest takbezpiecznie, gdy czuje się czyjąś obecność obok siebie podczassnu...nawet nie wiedziałam, że to jest tak przyjemne jak chłopakśpi obok pod tą samą kołdrą...

A on nie ma koszulki...że też chciało mu się ją wczoraj zdejmować... może go obudzę?No co, ja nie śpię, a on ma spać? Jak ja nie śpię, to nikt niebędzie spał.

Co by tu zrobić, żebygo obudzić i żeby nie był zły? Poza tym od kiedy ja się martwię,czy on będzie na mnie zły, czy też nie..?

Wiem, skoczę na niego ikrzyknę „to napad!”, pewnie zerwie się na równe nogi...a potem mnie zabije... idealny plan, nie ma co... ja coś zarazwymyślę, moja wyobraźnia mnie nie zawiedzie... Ha, ja wiem co onlubi, a raczej kogo...

-Tom, ładna blondynkastoi przed drzwiami, ma długie nogi i śliczny uśmiech...-powiedziałam do śpiącego chłopaka z zamiarem wybudzenia go,sądziłam że sposób na ładną blondynkę będzie najlepszy.Przecież ładne dziewczyny to jego życie...

-i czemu kłamiesz?-usłyszałam niewyraźne mruknięcie, on nie śpi! Albo nie spałwcale, albo mój sposób podziałał...

-ja? Nie kłamie.Naprawdę tam stoi...- zapewniłam go uśmiechając się pod nosem...ja tylko chcę, żeby nie spał. Zresztą wedle mojego planu,powinien zerwać się z łóżka i polecieć do tych drzwi...pozwoli kobiecie czekać? To chyba nie w jego stylu...?

-jak może tam stać,skoro leży obok?

-gdzie?!- prawiepodskoczyłam oglądając się dookoła, ale na łóżku niebyło nikogo oprócz nas obojga... ee...? On ma jakieśhalucynacje... ale to normalne, jeszcze się nie obudził do końca...

-a jaki masz kolorwłosów?- otworzył oczy i spojrzał na mnie, w dość dziwnysposób... a po co on właściwie o to pyta? A jakie ja mamwłosy? No... blondynką jestem, on nie widzi? Chyba się nie wyspał,mogłam go wcale nie budzić... no, ale musiałam... żeby wyszedł wporę... bo jakby go ktoś tu zobaczył?

-no blond.... a co?-przymrużyłam oczy, czekając na jego kolejną inteligentnąwypowiedź...

-ale głupia nie jesteś?

-o co ci chodzi?-spojrzałam na niego nie rozumiejąc jego przesłań. Ma zły humor,czy co? Tak trudno jest powiedzieć prosto z mostu, o co biega? Mamydwudziesty-pierwszy wiek, teraz nie owija się w bawełnę. Możnamówić wszystko co się chce, chyba że to jest wbrew prawu.Co on w ogóle odstawia...?!

-powiedziałaś żestoisz za drzwiami, a przecież leżysz tutaj!- prawie, że okrzykną,tyle, że mnie nie jakoś to nie oświeciło... on chyba coś źlezrozumiał... może niewyraźnie mówię?

-przecież japowiedziałam, że ładna blon...- zacięłam się zdając sobiesprawę z tego co powiedział on i co powiedziałam ja... jakby tozłączyć w jedną całość to wyszłoby, na to, że ja niby jestemtą blondynką co stoi za drzwiami, a tak naprawdę leży kołoniego... i to był chyba dla mnie komplement?? Jakie to pokręcone...mogłam powiedzieć, że brunetka tam stoi... ale wtedy niedowiedziałabym się, że mu się podobam... no, ale to przecieżoczywiste. Nie mogę się mu nie podobać. AAAA.... To ja jestemładną blondynką, o długich nogach i ślicznym uśmiechu... ja mamdługie nogi?

-no właśnie.

-głupek.- skwitowałampróbując ukryć uśmiech, który mimowolnie wpłynąłna moją twarz... bo on czasami tak raczej nieumyślnie, mówimiłe rzeczy... kurczę, on chce mnie zbajerować? Co on chciałprzez to powiedzieć...?

-a może po prostu, Tom?

-Tomi, uciekaj już, bojeszcze ktoś postanowi mnie odwiedzić i...- zamilkłam słyszącpukanie do drzwi.- no właśnie...

-przecież ja nic złegonie robie, tylko sobie leżę...- stwierdził wkładając ręce podgłowę i przymykając oczy...

-Tom, no! Co będzie jakcie tu zobaczą?

-nic. Będą cizazdrościli.- wyszczerzył się do mnie, ale to wcale nie byłozabawne. A jak będziemy mieli jakieś problemy? Przecież jak sięktoś o tym dowie, to będzie źle...

-no bardzo śmieszne, weźsię schowaj...

-super. Wejdę podłóżko...

-właź gdziekolwiek,żeby cie tylko nie było widać!- warknęłam przyciszonym głosem iwstałam z łóżka kierując się do drzwi. Zanim jeotworzyłam zerknęłam w stronę chłopaka, żeby upewnić się czygo na pewno nie widać... on rzeczywiście wgramolił się podłóżko... zaraz wybuchnę śmiechem... ale opanujmy się,muszę otworzyć te drzwi, bo człowiek się zastoi...

Odetchnęłam głęboko izłapałam za klamkę, uprzednio przekręcając klucz w zamku.Otworzyłam wrota, a moim oczom ukazał się uśmiechnięty Bill...ta radość zapewne z mojego powodu, przecież nie może byćinaczej... ej, czy ja nie przesadzam? Staję się powoli taka samajak ten inteligent, zaczynam myśleć, że wszystko kręci się wokółmnie, dokładnie tak jak on. Niedobrze...

-hej, Carmen. Nieobudziłem cię?

-nie skąd. Ja już dawnonie śpię. - uśmiechnęłam się do niego słodko. Boże, jaki onjest ... no nie umiem tego określić... taki inny... taki wyjątkowy,nadzwyczajny... jak tak sobie na niego patrzę, to aż mnie takieciepło ogarnia... żeby tak, każdy chłopak był taki cudowny iwspaniały, miły, uprzejmy, słodki, radosny... ahh...

-to dobrze. A widziałaśmoże...

-nie widziałam Toma!-przerwałam mu nagle, przewidując jego pytanie. Oh, jak ja mogę takgo okłamywać... on sobie nie zasługuje... jestem okropna, nonienawidzę siebie.

-a skąd wiedziałaś, żechciałem zapytać, czy To...

-aaa!! Tutaj jest pająk!-tym razem to pisk starszego Kaulitza przerwał jego wypowiedź.Chłopak wyskoczył spod łóżka, jak oparzony. Obydwojespojrzeliśmy w jego stronę z wielkim szokiem. Myślałam, że gozabiję... co za kretyn! Wszystko zepsuł... i co teraz będzie?Boże... uduszę go! Teraz Bill będzie myślał, że jestem fałszywai w ogóle...

I to ma być facet?Wystraszyć się małego pajączka!?


#


Siedzieliśmy wsamochodzie, nikt się nie odzywał. Gustav patrzył na nas dziwnymspojrzeniem, jakby chciał z naszego zachowania wywnioskować co sięstało. Właściwie to się nie stało nic. Okłamałam Billa, przeztego palanta i wszystko się wydało również przez niego.Jest mi cholernie głupio, bo uważałam młodszego Kaulitza zaprzyjaciela, on mnie też... a z przyjaciółmi jest sięszczerym. W dodatku, to wszystko tak głupio wyglądało... jego bratw moim pokoju, bez koszulki... w samych bokserkach... Dobrze, że jabyłam ubrana... ale to nie zmienia faktu, że mógł sobie cośpomyśleć... bo niby dlaczego nie powiedziałam mu, że Tom u mniejest? Nie ma to, jak zrobić coś z niczego. Jak widać przychodzi mito bardzo łatwo. Ale ja mu wszystko wytłumaczę... mam nadzieję,że zrozumie... ja przecież nie chciałam...

-ludzie, co się z wamidzieje? Czemu jesteście tacy przymuleni? Zaraz macie wywiad weźciesię zmobilizujcie.- David obrócił się w naszą stronę,uważnie lustrując każdego z osobna... naprawdę, aż tak widać,że coś się stało? Przecież nic się nie stało!- a pojutrzejszym koncercie, nie zgadniecie dokąd jedziemy!- ożywił sięnagle, robiąc tajemniczą a jednocześnie radosną minę. Wszyscyspojrzeliśmy na niego z wielkim zaciekawieniem, oczekując żezdradzi nam tą cudowną wiadomość, o ile cudowna jest...

-dokąd?- w końcuodezwał się zniecierpliwiony Gustav, który był chybanajbardziej zainteresowany... albo po prostu, najbardziej tookazywał...

-do... Polski!

-jak to?!- wyskoczyłnagle Bill, był wyraźnie zaskoczony, przynajmniej cośpowiedział... no właśnie... jak to do Polski? Tak nagle?

-normalnie. Wasi Polscyfani się zbuntowali i zrobili wam taką promocję, jakiej jeszczenie mieliście, dzięki temu mamy tam zaplanowane aż trzy koncerty.Nie mówiłem wam wcześniej, bo musiałem najpierw sięupewnić.- oznajmił uśmiechnięty. Patrzyłam w niego jakzahipnotyzowana, nie wiem czemu coś odtrącało mnie od tegokraju... Mój ojciec był po części Polakiem, jak byłam małai jeszcze mieszkałam z rodzicami, zdarzało się że tamjeździliśmy...ale... ale nienawidziłam tych wyjazdów,nienawidziłam ojca... i przez niego znienawidziłam też mamę.Pamiętam ten dzień w którym po prostu miałam dość...gdyby nie Melanie, pewnie byłabym nikim... ona mnie ocaliła, tojest moja jedyna rodzina... mam tylko siostrę... i będę sobie towmawiała zawsze, tak długo jak będzie trzeba, bo ja nie potrzebujęnikogo innego. Po co mi babcie, ciocie i inni z rodziny moichrodziców, skoro ja dla nich nie istnieję... nie pamiętamnawet jak się nazywają... jedyne co mi po nich zostało to nazwiskoi to pieprzone imię, które mi nadali...

tyle bym dała, żebyzapomnieć...


###


A więc jest 17 notka, chyba nie jest najgorsza. ;] Ale mam pytanie, czy nie jest to nudne gdy wszystko kręci się wokół dwóch bohaterów? Bo może wolicie, żebym pisała też o tym co dzieje się z innymi... ? To zależy od was ;D

Dziękuję wam, pozdrawiam :*




13 komentarzy:

  1. Super notka! Wcale nie jest to nudne! Czekam z niecierpliwością na kolejne odcinki!

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Lady_November6 lipca 2008 19:38

    jeja ale z Toma mięczak ^^faaaaaaaaaaaaaaajna notka i w cale nie nudna :Pi ja chcę coś o Gustavie....;d

    OdpowiedzUsuń
  3. kasiacichon1599@op.pl6 lipca 2008 20:12

    Hej:) New na http://niegasnaca-nadzieja.blog.onet.plkaśka

    OdpowiedzUsuń
  4. ~wampirzyca :)6 lipca 2008 20:24

    co ty :)) tak jest fajnie :)) ale to zależy oczywiście od Ciebie :)) super notka xD pozdrawiam :)) i czekam na news :**

    OdpowiedzUsuń
  5. ~vergessene.6 lipca 2008 21:50

    aaaa. wasi polscy fani sie zbuntowali i macie tam trzy koncerty. jezuuuuuu jak ja bym tak chciała! no nie moge XC. mi by było baaaaaaardzo głupio gdybym tak okłamała Billa. chociaż ten powinien to po częśći zrozumieć. no i carmen powinna mu wyjaścić wszystko. u mnie new [unser-geheimis]

    OdpowiedzUsuń
  6. Pomimo to, że nie lubię [już] tokio hotel i że członkowie tego zespołu mnie wkurzają, to chciałabym, żeby przyjechali. Nie poszłabym na koncert i tak, ale o ile mi wiadomo, to ich wyjazdy nie są rozplanowane sprawiedliwie.Tom lubi dziewczyny. Ale, odnosząc się do pierwszej części notki, to nie wiadomo, czy on nie jest... bi. No tak, wiem, niemożliwe, ale jestem mistrzynią absurdu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hallo:) Witam :D Jestem tu nowa:D , ale spokojnie juz nadrobiłam całe opowiadanie:D , które z resztą bardzo mi się podoba:P Siedziałam wczoraj do północy i czytałam wszystko od początku:D naprawde świetnie piszesz:D Opko nie jest płytkie i bez sensu, jak tysiące w necie, nie będa podawała przykladów nie jestm wredna:D będe tu zaglądała:P z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek:D Pozdrawiam i całuję:*:*

    OdpowiedzUsuń
  8. ~lukrowa suń8 lipca 2008 23:13

    e, nie wiem co powiedzieć xoxomamomamomamo ^^soooł słit x33mam nadzieję, że wszystko się ułoży i że carmen {to ładne imię, ale rzeczywiście jest takie.. karmelkowe ^^} w końcu zrozumie że tom jej się podoba. bo przecież jej się podoba ^^ i zrobią sobie mini karmelki ]:->> khahaaa! ^^czekam, niach niach ;*Ogrryś jako lukrowa su?ka x33tja, onet nawet bycz traktuje jako przekleństwo xoxo{suchtig}

    OdpowiedzUsuń
  9. ~lukrowa suń9 lipca 2008 13:48

    jeśli mogłabym prosić o to samo ciebie.. ;>a, no i dziękuję. to wiele dla mnie znaczy x3

    OdpowiedzUsuń
  10. informuje, ze u mnie nowy odc.[unser-geheimnis] Pozdrowienia ;**

    OdpowiedzUsuń
  11. ~lukrowa suń11 lipca 2008 15:43

    a więc ten teges - dodałam dwa ;) zapraszam serdecznie ;* {suchtig.blog.onet.pl}

    OdpowiedzUsuń
  12. super opowiadanie. Naprawde bodbrze sie czyta, ciekawa fabuła, bez błędów językowych ;) Masz talent. Będe czytała dalej. czekam na naxta. Proszę cię zostaw swoją opinię na www.himmelweit.blog.onet.pl Nie chce spamować. Chcę tylko usłyszeć twoją opinie na temat mojego opowiadania.

    OdpowiedzUsuń