Błogie dwa tygodnie naszej podróży poślubnej minęły nadzwyczajnie szybko. To niesprawiedliwe, że czas upływa w takim tempie. I zawsze robi człowiekowi na złość. Bo, gdy chce się, aby biegł szybciej, on się wlecze, a jak trzeba, żeby się wlókł, on się spieszy.
Mimo wszystko spędziłam z Tomem, cudowne chwile, które zapamiętam już do końca życia. Trudno nam było, gdy nadszedł dzień powrotu. Jakoś nie specjalnie mieliśmy ochotę wracać do Niemiec ze świadomością, że przed nami ciężka praca. Ale niestety, nic nie trwa wiecznie. Było miło, a wręcz za bardzo, więc teraz trzeba trochę odmiany.
Podróż była bardzo męcząca, a do domu dojechaliśmy wczesnym rankiem. Jak się okazało, Bill jeszcze nie wrócił ze swoich, krótkich wakacji z Sarą. Przynajmniej na początku, wydawało nam się, że dom jest pusty... dopóki naszym oczom nie ukazała się obca dziewczyna stojąca na środku naszego salonu w samym ręczniku. Nie wiem, kto był w większym szoku, ja czy ona. Bo Tom, wyglądał na mało przejętego jej obecnością. A może nawet mu to odpowiadało... patrzył się na nią jak na jakiś niezwykle interesujący obiekt muzealny.
-Kim pani jest?- Odezwałam się w końcu oczekując jakichś wyjaśnień, a Tomowi wbiłam łokieć w bok, delikatnie zwracając uwagę. Dopiero, co wróciliśmy z podróży poślubnej, a on gapi się na inne dziewczyny i to jeszcze prawie, że nagie...
-Ja... no bo... Bill... a właściwie, to Gustav...- Zaczęła się jąkać i domyśliłam się, że zbyt wiele to ja się od niej nie dowiem. Była wyraźnie zdenerwowana, zażenowana i Bóg wie, co jeszcze. Pewnie najchętniej zapadłaby się teraz pod ziemię. I nie dziwię się wcale. Przestałam w końcu mierzyć ją swoim podejrzliwym spojrzeniem, nie wyglądała groźnie. No, ale nadal nie wiem, kim jest i co robi w naszym domu...-Bo Gustav i ja zajmujemy się psami... i roślinami...- Wydusiła w końcu z siebie, co znacznie rozjaśniło mój umysł. Tak, to wszystko wyjaśnia. A nawet więcej niż wszystko! Od razu uśmiechnęłam się szeroko podsumowując pewne fakty. Właśnie poznałam tajemniczą dziewczynę Gustava! I to zupełnie przypadkiem. Założę się, że chciał się z nią zmyć, przed naszym powrotem. Ha! A to psikus...
-To miło z waszej strony.- Ocknęłam się w końcu podchodząc do niej i wyciągnęłam w jej stronę rękę.- Carmen, jestem.
-Anabel, miło mi.
-A ja jestem Tom!- Mój kochany mąż, także wrócił na ziemię i niemalże podbiegł do dziewczyny ściskając jej drobną dłoń.
-To ja może... powiem Gustavowi, że przyjechaliście... i się ubiorę.- Powiedziała niepewnie i uśmiechając się do nas udała się na piętro, bardzo szybko znikając nam z oczu.
-Nie wierzę, że Gustav ma taką laskę.- Zaśmiał się gitarzysta, a ja uniosłam na niego swoje oburzone spojrzenie. Jego zachowanie zaczyna mnie przerażać. Co to znaczy, „taką laskę”?! To zwykła dziewczyna. Nawet niewiele się ode mnie różni... ma tylko rude włosy i zielone oczy. Na pewno ma taki sam wzrost i ja i jest tak samo szczupła... ja nie widzę w niej nic nadzwyczajnego. Jak on może się nią zachwycać i to jeszcze w mojej obecności? Obrażę się na niego, a dopiero wróciliśmy do domu. I to właściwie nasz pierwszy taki prawdziwy dzień, jako małżeństwo.
-Niech lepiej na nią uważa, bo prawie zjadłeś ją wzrokiem.- Mruknęłam zmierzając do kuchni. Sądziłam, że lodówka będzie pusta, ale najwyraźniej nasz przyjaciel zadbał również i o jej zawartość.
-Ej, ty jesteś zazdrosna?- Chłopak przyszedł za mną. Stałam do niego tyłem, ale czułam, że ma przylepiony do twarzy ten swój cwany uśmieszek. Czasem mam ochotę tak go zdzielić po tej głowie, może wtedy wszystko w jego móżdżku wróciłoby na swoje miejsce.
-Pff. Niby o kogo?- Oparłam się o blat krzyżując na klatce ręce.
-Ah, to dobrze.- Stwierdził sztucznie.- Widziałaś jej nogi? Musi być chyba modelką...- Westchnął rozmarzony. Zaraz chyba złożę wniosek o rozwód... gdzie ja miałam oczy, jak zgadzałam się zostać jego żoną? On jest przecież okropny. Niemożliwe, że kocham kogoś tak wrednego.- Chociaż chyba nie... ma za duże piersi, jak na modelkę.- Dodał, co tylko jeszcze bardziej wzbudziło moją złość, którą z trudem w sobie dusiłam. Nie dam się sprowokować.
-Idę się położyć, jestem zmęczona.- Oznajmiłam ignorując jego zachwyty i nie zaszczycając go nawet swoim spojrzeniem wyszłam z kuchni udając się do naszej sypialni. Nawet sobie nie wyobrażał, jak mnie wkurzył. A ta cała wściekłość przeradzała się w wielką przykrość. Bo to wcale nie było zabawne... Znalazł sobie najmniej odpowiednią rozrywkę. Mógł wymyślić coś, co nie będzie się odbijało na mnie. I w sumie na naszym małżeństwie. Bo jak ma być między nami dobrze, skoro on tak głupio pogrywa? Nie jestem instrumentem, żeby grać na moich uczuciach.
#
Blondyn zszedł na dół ciągnąc za sobą rudowłosą dziewczynę, która zdążyła już doprowadzić się do porządku. Co wcale nie znaczyło, że jej zażenowanie poranną sytuacją minęło. Nadal było jej głupio. Ale nikt nie mógł przewidzieć, że para młoda wróci tak wcześnie...
-O, Gustav.- Obydwoje zatrzymali się, gdy z kuchni wyłonił się zadowolony gitarzysta.- Bardzo miło, że zająłeś się naszym domem, podczas naszej nieobecności.
-Bill, mnie prosił. I tak nie miałem żadnych ważnych zajęć...- Mruknął patrząc podejrzliwie na chłopaka. Tylko czekał na jakąś zgryźliwą uwagę. Według niego Tom, był zdecydowanie za miły.
-Już wróciliśmy więc możesz poświęcić swój cały czas dziewczynie... przynajmniej do czasu, aż nie wyjedziemy w trasę.
-Ehe.... a gdzie twoja żona?- Uniósł brwi zauważając brak Carmen. Wydawało mu się dziwne, że nie ma jej obok Toma... zawsze widział ich razem. Sądził, że nie rozstają się nawet na krok.
-Poszła się położyć.
-Sama? Co z ciebie za mąż...
-Oh, Gustav. Jestem dobrym mężem, Carmen jest zmęczona... nie chcę jej przeszkadzać.- Oznajmił swoim przemądrzałym głosem.
-Jasne... To my już idziemy. Anabel, nie lubi, gdy ktoś się tak na nią gapi.- Rzekł z poważną miną i chwycił swoją dziewczynę za rękę, na co Tom tylko zmarszczył brwi nie bardzo rozumiejąc aluzję przyjaciela.
-Tak, pilnuj jej Gustav, pilnuj. Druga taka ci się nie trafi, a jak trafi, to cię nie zechce.- Stwierdził z szerokim uśmiechem.
-Mam nadzieję, że do jutra znormalniejesz. Jesteś jakiś dziwny...
-Wydaje ci się. Jestem taki jak zawsze...
-Raczej taki, jaki byłeś jeszcze przed związkiem z Carmen.- Skwitował niezbyt entuzjastycznie.- Pilnuj się Tom.- Rzucił mu znaczące spojrzenie i wraz z Anabel, skierowali się w stronę wyjścia.- Pozdrów Carmen. Do jutra!
-Pa.- Burknął pod nosem właściwie już sam do siebie, gdyż para opuściła jego dom. W ogóle nie rozumiał, czemu się go czepia. Przecież nie robi nic złego. Chyba nie zamknie oczu i nie będzie udawał, że nie widzi jego dziewczyny. Gustav, powinien się cieszyć, że jest taka ładna i wszystkim się podoba, to znaczy tylko o jego wielkim szczęściu.
#
Nawet nie zauważyłam, kiedy przestałam myśleć i zasnęłam. Przespałam chyba cały dzień, musiałam być naprawdę bardzo zmęczona. A nie odczuwałam tego, aż tak. Gdy się obudziłam Tom, leżał obok. W pierwszej chwili uśmiechnęłam się na jego widok, jednak mina szybko mi zrzedła, kiedy przypomniałam sobie, jaki mi rano urządził teatrzyk. Być może przesadzam, albo raczej na pewno przesadzam, ale nic nie poradzę. Jestem na niego zła... wiem, że żartował. Chciał tylko wzbudzić we mnie większą zazdrość, ale nic nie poradzę, że tak bardzo mnie to dotknęło. Choć mam świadomość, że nie mówił tego wszystkiego na poważnie, zrobiło mi się w pewien sposób przykro. Bo nie chcę słuchać, jakie to dziewczyna Gustava, ma świetne nogi, czy duże piersi. Mnie takich komplementów nie prawi... nigdy się nie bawi w szczegóły. Mówi tylko, że pięknie wyglądam, czy że jestem śliczna... nie powiedział mi nigdy, że mam ładne piersi, czy też nogi. Co z tego, że to głupie. Jestem jego żoną i też chciałabym czasem, usłyszeć co mu się we mnie podoba. Czy coś by we mnie zmienił...
Odwróciłam się do niego plecami i wlepiłam wzrok w zasłonięte okno. Miałam okropny nastrój. Wolałam nawet z nim nie rozmawiać, bo wiem, że byłabym niemiła. A on zapewne nie rozumiałby, o co mi chodzi. Nikt nie mówił, że kobiety to łatwe do zrozumienia istoty. Każda jest inna... a ja wszystko przeżywam. Przynajmniej odkąd się z nim związałam. Bo ten związek mnie zmienił. Kiedyś bym to zwyczajnie olała. A teraz tak nie potrafię... liczę się z każdym jego słowem. I biorę wszystko do siebie. Bo jest najważniejszą osobą w moim życiu i kocham go ponad wszystko. Takiego jakim jest... nigdy nie chciałam, żeby się zmieniał. Nie widzę jego wad, ponieważ darzę go miłością. Dla mnie jest po prostu idealny.
-Jesteś na mnie zła?- Usłyszałam po chwili jego głos przerywający ciszę panującą w pokoju.
-Dlaczego miałabym być zła?- Odpowiedziałam pytaniem. Jeszcze przed chwilą byłam wściekła, a teraz nie wiem, co czuję. Nie umiem ubrać tego w słowa. Czy warto złościć się o taką bzdurę?
-Nie wiem. Nie pocałowałaś mnie...- Stwierdził, a ja obróciłam się w jego stronę i nachyliłam się nad nim całując krótko jego usta.
-Lepiej?
-Nie.- Zaprzeczył podnosząc się do pozycji siedzącej.- Jesteś zła. Chyba nie o to, co mówiłem o Anabel?
-Nie skąd, spływa to po mnie.- Mruknęłam ukrywając ironię, która za wszelką cenę próbowała się wedrzeć do mojego głosu.
-Mam rozumieć, że nie mogą mi się podobać inne dziewczyny?
-Tak.- Spojrzałam na niego lekko zdenerwowana, co go chyba zaskoczyło. Pewnie spodziewał się innej odpowiedzi. Ale nie. Nie powiem mu, kochanie możesz się oglądać za innymi.
-No ale... co ja mam zrobić? Mam udawać, że są brzydkie?
-Nie chcę słuchać o tym jakie są piękne. Zachowaj to dla siebie, albo dziel się tym z kimś innym.
-Kotku, przecież ja mówiłem to specjalnie... nie chciałem, żebyś była przez to zła.- Przysunął się do mnie oplatając rękoma moją talię.- Chyba wiesz, że dla mnie jesteś najpiękniejsza?
-No... ale to wcale nie jest zabawne, jak specjalnie wzbudzasz we mnie zazdrość.- Pożaliłam się z miną małej dziewczynki.- Dobrze wiesz, że cię kocham i zawsze będę zazdrosna, nawet o taką głupotę.
-Już nie będę...- Przyciągnął mnie do siebie przytulając i ucałował moją szyję.- I tak nikt nie pobije twoich nóg i twoich piersi...i twoich oczu i twoich ust... i w ogóle całego twojego perfekcyjnego ciała.- Wyszeptał mi do ucha powodując na mojej twarzy szeroki uśmiech. Zupełnie jakby wyczytał z moich myśli, to co teraz chciałabym od niego usłyszeć. Jak on dobrze mnie zna...
-A wiesz co?- Odwróciłam się do niego przodem spoglądając na niego z uśmiechem. Przypomniałam sobie o czymś, co mu się na pewno spodoba.- Mam coś ciekawego... Pamiętasz, jak kiedyś byliśmy w Warszawie w galerii?
-No nie bardzo... to było strasznie dawno.- Stwierdził marszcząc brwi.- A co to ma do rzeczy?
-Jak możesz tego nie pamiętać... wtedy mi się pierwszy raz oświadczyłeś!- Przypomniałam mu burząc się przy tym.
-Aaa... no tak. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że naprawdę się z tobą ożenię.- Uśmiechnął się.
-Oświadczyłeś mi się, bo chciałeś mnie w czymś zobaczyć.- Kontynuowałam rozjaśniając jego wspomnienia.- Ale jeszcze jakoś nie było okazji... w sumie okazja była, ale w ogóle zapomniałam, że to cały czas mam.
-Masz na myśli ten koronkowy kostium?- Poruszał brwiami uśmiechając się chytrze. Wiedziałam, że będzie mu się to podobało. Skinęłam twierdząco głową odpowiadając mu tym samym na pytanie.-I włożysz go dla mnie?
-A jak myślisz?
###
Jak kiedyś zakończę tę historię to będzie dobrze xd
Pewnie dobije do 200, w najkrótszym przypadku... xd
Co ty sie tak tam rozpisalas? xDNie dzialaja mi polskie znaki^^jestem 1. xD
OdpowiedzUsuńPierwsza? xD
OdpowiedzUsuńo Ty du.po ;d.Nie mam refleksu xD.
OdpowiedzUsuńOj, żeby tylko w Tomie nie obudził się ten stary Kaulitz, o którym wspomniał Gustav. Tom ma cudowną żonę i niech się tym cieszy oraz doceni swoje szczęście, a nie inne mu w głowie ! ;)) Już sobie wyobrażam reakcję Toma, gdy ujrzy Carmen w tej pięknej, koronkowej bieliźnie ;D Mnie tam wcale nie przeszkadza, że to już 125 odcinek. Uwielbiam to opowiadanie i bardzo miło mi się je czyta :) ;****
OdpowiedzUsuńNoo w końcu poznaliśmy dziewczynę Gustava xD. Matko, chyba na jej miejscu zapadłabym się pod ziemię! Jaki wstyd xdxd. Nie ma to jak dobre wejście xD. Swoją drogą jak palnęła o tym podlewaniu kwiatków to myślałam, że nie wyrobie hahaha xD. Omg xD. Chyba za bardzo z Gustavem wczuli się w swoją rolę ;d.Ale Tom wypalił. Jasne, że to było na żarty, ale mimo wszystko pewnie zareagowałabym podobnie jak Carmen. No, ale jego odpowiedź z tytułu jest powalająca i po takiej nie da się już gniewać xD. Pamiętam te pierwsze oświadczyny ;d.Mam nadzieję, że Gustav mówiąc o tym Tomie, jakim był zanim poznał Carmen, po prostu przesadził i nic takiego się nie wydarzy. Poza tym Tom nie widzi świata poza swoją Carmelką ;).Jestem jak najbardziej za, żebyś dobiła do 200 odcinka ;d. Wspaniała myśl xD. Czekam na kolejny ;) Pozdrawiam;*:*
OdpowiedzUsuńbylo super...i rozkrecaj sie nawet nie do 200, a do 300 ;))
OdpowiedzUsuńNiee... xD
OdpowiedzUsuńZaczne od tego, że znów sie wszyscy rzucają na moje pierwsze miejsce... xDSkładam zażalenie, bo czuję się zagrożona, Skarbie xDI wgl muszę ci powiedziec, że ty się strasznie wczuwasz w swoje bohaterki xDJak masz zły humor, a ja się pytam, czy jesteś zła, to też piszesz, że niby czemu masz być zła, na co, dlaczego itp xDJa wiem, że to znaczy, ze masz zły humor i wgl, ale ty sie nie chcesz przyznawać dlaczego.. xDO xdJa też ci sie musze przyznać... Jak kiedyś tam miałam zły humor, to tak, przez te twoje wizje na zk... xD Ale przeszło mi po kilku minutach, a ty się niepotrzebnie denerwowałaś xDMoże coś o odcinku... hm... xDTom przegiął, aż mi się przykro zrobiło... ja bym na jej miejscu płakała xDA nie! XDNapisałabym do ciebie ;DDobra, ide pisać... xDpzdr. ;*
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc to ja się Carmen wcale nie dziwę ;P też bym byłą bardzo zła, może nawet moja reakcja była by dużo gorsza xD gdyby mój facet coś takiego wywinął to jeszcze dostałby po głowie albo w jaja xD a co xD Ogólnie notka świetna i jak dla mnie możesz nawet dobić do 300 =D zapraszam u mnie nowy part =) odwaga-w-uwodzeniu =)Pozdrawiam ;**
OdpowiedzUsuńTo zacznę od końca ^^. Mam nadzieję, że będzie najdłuższy przypadek^^ ;dCo do samego odcinka to też bosko. Fajnie opisałaś te uczucia jakie targały Carmen. Że była zazdrosna i wgl. Tak,że czułam to samo ;) Chociaż... Po co ja to pisze ;D Wiesz to ,nie? ;] Standart ;dA zachowanie Toma mnie nie zdziwiło xd. W jego przypadku to raczej normalne;d. Dobrze, że potem wychwalał atury Carmen i sobie grzechy odkupił xdCzekam na nowe ;DQB
OdpowiedzUsuńja bym tam mogla czytac to opowiadanie i czytac... i dalej czytac ! xDojj wredny Tom ! . grrr... nie powinien tak robić... :(Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńDoszłam do wniosku, że moje opowiadanie jest w połowie Taak, już mało mi zostało do napisania...W sume tylko muszę dokończyć to spotkanie z G&G, a potem akcja potoczy się sama.Tylko pójdą na impreze, potem minie trochę niepotrzebnego mi czasu, potem Tomasz wkroczy do akcji, potem dla odmiany namiesza Bóg, następnie znów Tomasz i jego mózg w roli głownej i na koniec... koniec xDNo i tam gdzieś pośrodku Matt zrobi dziecko Alice i jeszcze pokłoci się z Billem xDTaak, genialnie xDPowiedziałam ci za dużo, wiem xDPrzykre to jest...Nudzi mi się, a ty mi nie odpisujesz xDWgl czytałaś już prolog o TH Rated? xDBo ja nie miałam okazji, a teraz nie pamiętam adres i o... Trudno xDWgl wyłącz to coś z antyspamem, bo nie mogę w spokoju komentować.. Niektore sa ok, ale jak kiedyś mi walneli kod, nad ktorego przeczytaniem siedziałam kilka długich minut, to myślałam, że szlag mnie trafi xDZostało mi jeszcze trochę czasu do końca lekcji, ale nie warto mi zaczynać nic czytać... Długi ten komentarz... I taki nie na temat xDWgl to prześlij mi kolejne odcinki TM... Bo niby czemu nie? xDJa się doczekać nie mogę xDA ty zanim dodasz... xDJa to już wgl, no ale u siebie wiem co się stanie, więc sie nie niecierpliwie xdStraaaasznie mi sie nudzi.. Nadal nie odpisujesz... Co ty wgl robisz?Nie wierzę, że poszlaś do szkoły... Bo nie poszlaś, tak? xDWgl mam już cudowną wizję... No uroczą wręcz xdAle będzie na mnie przez to zła..Bo mówię teraz o opowiadaniu, tym, co czytałaś fragment.. No i sobie już wszytsko w głowie ułożylam, tylko nie wiem kiedy się to pojawi xDTzn, gabinet lekarski, albo raczej korytarz i wgl... Kochaną mamusię i Rose... ;DNie mogę się doczekać, kiedy będę się mogła zabrac za pisanie xDpzdr i wgl... xDpaa ;*Odpisz na gadu... albo gdzieś xdpzdr. ;*xd
OdpowiedzUsuńNie wiem czy nadal jesteś na mnie zła, czy już nie, ale nie jestem pewna, czy chcesz ze mną rozmawiać, więc lepiej napisze tu. Swoją drogą to nie gorsze od gg...Dobrze wiesz, bo już ci to mówiłam, że to wcale nie jest tak jak ty myślisz. To co napisałam to swego rodzaju przenośnie, czy coś... Nieważne zresztą.Niedługo wszystko się wyjaśni...Szkoda, że przez cos takiego nie możemy normalnie pisać...
OdpowiedzUsuńDo 200?! Ka., co Ty mówisz! Masz dobić do 1000, potem Twoje opowiadanie będę dzieciom czytać! xD Ej, ale to by było dobre. Mam czteromiesięczną bratanicę, muszę jej kiedyś poczytać Twoje opowiadanie, na pewno będzie się jej podobać. xDMnie też wkurzyło zachowanie Toma. Jasne, zgrywał się - choć naprawdę uważa, że Anabel jest ładna - ale mimo wszystko powinien być delikatniejszy. Mnie także by to uraziło, więc rozumiem Carmen. Ale czemu i w stosunku do Gustava dziwnie się zachował? Mam nadzieję, że mu coś nie odwaliło... W każdym razie cieszę się, że chociaż udobruchał swoją żonę i teraz w prezencie dostanie ją w seksownym kostiumie. No to się szykuje orgia ;DPozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńTom zachował się bynajmniej nieco... Nietaktownie. Ale cóż - tacy są faceci. A jak łatwo można zranić bliską sobie osobę...Oj, to jeszcze ten etap. Po pewnym czasie zaczyna się dostrzegać wady. Coraz większe. Ponoć pierwszy poważniejszy kryzys pojawia się po trzech latach, gdy prawdziwa chemia przestaje działać. I podobno, jeśli do tego czasu nie pojawi się dziecko, małżeństwo ma większe szanse na rozpad. Może faktycznie coś w tym jest... W końcu nigdy nie jest tak, że zajmując się obowiązkami, nie pojawia się pustka. Zawsze gdzieś znajdą się jakieś braki, gdy małżonkowie mają dla siebie nieco mniej czasu.To nie jest głupie, że Carmen chciałaby usłyszeć komplement. To normalne. Każdy - nie tylko kobiety - czasami chciałby usłyszeć coś miłego od osoby, którą się kocha albo po prostu od ważnej dla siebie osoby. Takie szczegóły są ważne, w szczególności po iluś tam latach małżeństwa, kiedy płomień namiętności i euforii nieco przygasa.Ach, jaki romantyczny koniec. xD Podobało mi się, pozdrawiam. ;]
OdpowiedzUsuńu mnie pojawił sie nowy odc. :) Zapraszam. :*th-th.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńJa przepraszam bardzo, ale gdzie jest mój komentarz? Wchodzę sobie na luziku na Twojego bloga, patrzę - nie ma mojej opinii, zapala się czerwona lampka- acha, musiałam nie czytać jeszcze tego odcinka, czytam kilka linijek i coś mi się nie zgadza, bo ja już znam ten tekst i z pewnością go komentowałam, a tu guzik z pentelką, no! To tak teraz w wielkim skrócie: Co też sobie ten Tom myśli? Jak tak można wychwalać jakąś, bądz co bądz, obcą dziewczynę w obecności świeżo upieczonej żony? Szczyt wszyskiego, normalnie, dlatego zchowałabym się tak samo na miejscu Carmen i wcale się jej nie dziwię, że poszła spać, by na chwile zapomnieć. Tłumaczenie Gustava mnie rozbroiło. Nie ma to jak opiekować się domem kumpli z nagą panienką latającą po całym mieszkaniu xD Radziłabym właścicielom sprawdzić, czy wszystkie roślinki żyją, bo mam co do tego mieszane uczucia. I wreszcie muszę Ci przyznać rację... Stałą gadką facetów jest komplementowanie ogólnego wyglądu dziewczyn, a nie ich szczególnie wyróżniających się cech. Błąd! Kobiety lubią konkrety i dzięki jakiemś szczególikowi, który jest dla nich charakterystyczny np. niezwykły kolor oczu, zwyczajnie dodaje im pewności siebie, co w ostatecznym rozrachunku przekłada się na ogólne wrażenie.Pozdrawiam =)PS. U mnie nowa notka.PS2. Informujesz o nowych postach? Bo ja jakoś nie dostaje właściwych doniesień...
OdpowiedzUsuń