niedziela, 28 sierpnia 2011

163.'Nic istotnego.'

Wokalista zatrzasnął drzwi od pokoju następnie przenosząc swoje rozzłoszczone spojrzenie na matkę. Kobieta natomiast stała niewzruszona wpatrując się w niego z wyczekiwaniem.

-Masz tajemnice przed swoją ukochaną, że zamykasz drzwi?- Zapytała z ironią w głosie.

-Jestem pewien, że usłyszałaby cię nawet na końcu świata! Więc jeśli możesz, kilka tonów ciszej. Poza Melanie, która jest w zaawansowanej ciąży jest tu także moja córka i obydwie potrzebują spokoju.- Wyrecytował bardzo szybko, aczkolwiek wystarczająco wyraźnie, aby nic nie zdołało umknąć jej uwadze.- Poza tym nie pozwolę, abyś ją skrzywdziła w jakikolwiek sposób, rozumiesz?- Podszedł do niej znacznie bliżej, w jego oczach pierwszy raz w życiu mogła dostrzec tyle nienawiści kierowanej właśnie w jej stronę. Nawet Tom nie patrzył na nią w ten sposób. Zupełnie, jakby był w stanie ją zabić własnymi rękoma… Trudno było jej uwierzyć, że stoi przed Billem.- Doskonale wiem, jak nie znosisz Carmen i jak świetnie jej to okazujesz na każdym kroku, raniąc przy tym także Toma i nawet mnie, bo ona jest ważna także dla mnie. Ale Mel nie tkniesz, rozumiesz?

-Bill, opamiętaj się. Przecież jej nie zabiję.- Odezwała się w końcu właściwie nie bardzo wiedząc, w jaki sposób ma zareagować.- Ja po prostu nie rozumiem. Jak możesz być z tą dziewczyną? To nie jest twoje dziecko… poza tym jest starsza!

-O rok? No po prostu tragedia! A dziecko już od dawna jest moje. I gówno mnie obchodzi, co sobie myślisz. Potrafisz tylko mieszać wszystkich z błotem. Najpierw zajęłaś się Carmen, a teraz chcesz zrobić to samo z jej siostrą. Zapomnij!- Wywarczał nie zważając już na nic. Nie obchodziły go żadne konsekwencje. Kochał swoją matkę, ale obiecał sobie, że nie pozwoli jej zniszczyć tego szczęścia, które dostał od losu. A już na pewno nie pozwoli, aby odbiło się to na Melanie. Będzie ją chronił mimo wszystko. Nawet jeżeli miałby nigdy więcej nie zobaczyć rodzicielki… Bo on już wybrał.

-Ja już nie mam do was słów… niszczycie sobie życie na własne życzenie.

-Nie, to ty nam niszczysz życie mamo.- Odparł chłodno na co zamilkła zdumiewając się po raz kolejny tego dnia.- Proszę cię idź już. Zawsze możesz wrócić… ale na pewno nie po to, aby kogokolwiek tu obrażać, czy być złośliwą jak to masz w zwyczaju.- Dodał nieco spokojniejszym głosem.

-Po tobie się tego nie spodziewałam… ale okazuje się, że wiele się nie różnisz od brata.- Pokręciła głową i nie czekając na żadną reakcję z jego strony, po prostu spełniła jego prośbę i wyszła. A on i tak wiedział, że wróci wcześniej, czy później. Stał długo w tym samym miejscu wpatrując się beznamiętnie w podłogę. To była jedna z najtrudniejszych dyskusji w jego życiu.

-Bill… w porządku?- Usłyszał za sobą cichy głos należący do Melanie i zwrócił się w jej kierunku przybierając łagodny wyraz twarzy.

-Tak Kruszynko… Chodź do mnie.- Wyciągnął do niej rękę uśmiechając się ciepło, a blondynka bez wahania zrobiła kilka kroków w jego stronę, aby zaraz ją chwycić i znaleźć się blisko niego.

-Twoja mama…

-Cii…- Przerwał przykładając wskazujący palec do jej pełnych warg.- Nie mów o niej.

-Ale ona…

-Mel…- Wypowiedział groźnie jej imię dając do zrozumienia, żeby nic nie mówiła, lecz ta w dalszym ciągu nie chciała dać za wygraną…

-Ale…- Wpił się w jej usta tym samym definitywnie nie pozwalając jej rozwinąć swojej wypowiedzi. Musiała więc odpuścić. Westchnęła jedynie cicho odwzajemniając kolejne słodkie pocałunki, jakimi ją darzył i zapominając bardzo szybko o ostatnich wydarzeniach, a co dopiero o tym, że w ogóle chciała coś powiedzieć…

 

#

 

-Jak się ma moja ukochana córeczka?- Michał uśmiechnął się do mnie w wyjątkowy sposób, przeznaczony specjalnie dla mnie. Zawsze mnie tym rozczulał. I nawet nie wiedział, jak bardzo tego teraz potrzebuję. Jego obecności i wsparcia. Po wizycie mamy Toma czuję się podłamana. Staram się nie przejmować, lecz to nie takie proste.

-Przytul mnie…- Podeszłam do niego, aby szybko schować się w jego bezpiecznych ramionach.- Kochasz mnie?- Przymknęłam powieki wtulając twarz w jego szyję. Mężczyzna wzmocnił uścisk, jakby wyczuwając, że nie mam się najlepiej.

-Oczywiście, że cię kocham.- Ucałował czubek mojej głowy. Mogłabym spędzić w jego objęciach resztę dnia. Czując to bijące ciepło i delektować się jego zapachem. Rozpoznałabym go na końcu świata. Bo to nie jest jakiś tam zapach… to zapach mojego taty.- Co się stało hm? Pokłóciłaś się z Tomem?

-Oh, dlaczego zawsze to musi być moja wina?!- Usłyszeliśmy oburzony męski głos należący do mojego męża, który akurat wszedł do pomieszczenia. Jak zwykle w odpowiednim momencie…

-Bo jesteś facetem.- Odparł bez namysłu mój tata.

-Kobiety potrafią być gorsze od facetów.

-Ale nie moja córka. Zobacz, jaka ona jest delikatna i bezbronna. Taki niewinny kwiatuszek.- Powiedział czułym głosem, na co ja zaśmiałam się w materiał jego koszulki i po chwili odsunęłam się, aby móc spojrzeć na Toma. Miał nieziemską minę.

-Chodź tu…- Wyciągnął do mnie rękę, a ja zrobiłam dwa kroki w jego stronę chwytając go za nią.- Nie skrzywdziłbym tego kwiatuszka, więc możesz spokojnie szukać innej ofiary.- Zwrócił się do menadżera, a mnie przyciągnął bliżej siebie i objął w talii. Mam dwóch facetów, dla których jestem wszystkim. Czy to nie piękne?

-No ja ci dobrze radzę, żebyś dotrzymał słowa.- Zastrzegł z poważną miną.- Będę już szedł, mam jeszcze parę ważnych spraw do załatwienia na mieście. Ale jeszcze jedno… mam do ciebie słowo na osobności Tom.- Wbił w niego swoje wymowne spojrzenie. To podejrzane… i czemu na osobności? Tajemnice? Tatuś przed dzieckiem, a mąż przed żoną? Pff…

-No okej, to odprowadzę cię do samochodu może.- Zaproponował w ogóle nie przejmując się moim fochniętym wyrazem twarzy. Ja tu się obrażam, heloł !- Zaraz wracam.- Musnął mój policzek i wyszedł wraz z moim tatą zostawiając mnie samą. Podeszłam zaciekawiona do okna choć z takiej odległości i tak nic nie mogłam usłyszeć. Ale przynajmniej mogłam obserwować i widzieć jak się zachowują, a to też ma duże znaczenie. Tom się chyba zdenerwował… Oh, czemu nie mogli rozmawiać przy mnie? Teraz będzie mnie zżerała ciekawość. To nie fair, że nic nie będę wiedzieć. Co to takiego może być? Przyglądałam się im, aż Michał nie wsiadł do samochodu i nie odjechał… niewiele mi to dało, lecz miałam nadzieję, iż Tom podzieli się ze mną tym, czego się dowiedział. Dlatego też czekałam na niego niecierpliwie i nie mogąc usiedzieć dłużej w miejscu wyszłam mu naprzeciw będąc przekonaną, że chłopak ani myśli się pospieszyć. Pognałam na dół napotykając go w salonie, prawie go staranowałam swoją skromną osobą…- A ty co robisz?

-Ruch to zdrowie, nie?- Uśmiechnęłam się niewinnie i uwiesiłam mu się na szyi. Gitarzysta automatycznie oplótł mnie w talii nie spuszczając ze mnie swoich czekoladowych tęczówek.- Co chciał od ciebie tata?- Przeszłam do rzeczy miętoląc przy tym w dłoni skrawek jego koszulki.

-Nic istotnego.- Wzruszył obojętnie ramionami. Chciał mnie tym zbyć! Ja widzę przecież, że chciał. Nie ze mną te numery… za dobrze go znam, ha!

-Czyli co chciał?

-No nic ważnego.

-To znaczy, że co chciał?

-Naprawdę nic.

-W sensie, że co?

-Nic.

-Tom.

-Carmen.- Naburmuszyłam się, gdy wypowiedział z surowością moje imię, co oznaczało, że niczego się nie dowiem. Chamstwo w biały dzień! Zabrałam od niego swoje ręce i odsunęłam się nie ukrywając swojego wyrazu twarzy. Posłałam mu tylko swoje obrażone spojrzenie i wyminęłam go kierując się w stronę kuchni. Niech sobie nie myśli, że mu to przepuszczę! Co to w ogóle za tajemnice? Nie ma tak. I gówno mnie obchodzi, że…- Nie zachowuj się jak rozkapryszona dziewczynka.- Dołączył do mnie. Pff… i jeszcze czyta mi w myślach, bezczelny. Skoro czyta, to pewnie wie, że gówno mnie to właśnie obchodzi.

-A może ja lubię?!- Skrzyżowałam ręce na piersi.

-No okej, ale i tak nic ze mnie nie wyciągniesz.- Uśmiechnął się zniewalająco i zmniejszył znacznie między nami odległość.- Wiesz, coś mi się przypomniało…- Dodał zerkając za moje plecy, gdzie właściwie nie było niczego godnego uwagi. No chyba, że mojego męża zaczęły fascynować drewniany stół i cztery krzesła…?

-Co takiego?- Burknęłam nadal trwając w swoim fochu. Tom przybliżył się do mnie tak, że czułam teraz jego oddech na swojej szyi, co też miało znaczący wpływ na zmianę mojego nastroju. Przeszedł mnie ciepły dreszcz i zupełnie zapomniałam, że chciałam się czegoś od niego dowiedzieć.

-Ktoś tu chciał chyba kochać się na stole…- Wymruczał mi prosto do ucha, a ja zamrugałam powiekami. Rzeczywiście coś takiego padło w tym domu i nawet z moich ust… Niezła jestem. No, ale jak się ma takiego faceta…

-Oh, ale inaczej to sobie wyobrażałam.- Stwierdziłam nieco pochmurniejąc.- To miało wyjść spontanicznie… i tak inaczej… tak drapieżnie.

-To będzie spontaniczna drapieżność w granicach rozsądku.- Przejechał dłonią po moim brzuchu, następnie odsłaniając go. Westchnęłam jedynie czując, że budzi się we mnie podniecenie. Wystarczyła sama myśl o tym, co będzie się działo, abym się ożywiła.-Widzę, że nie masz nic przeciwko.- Na jego twarz wpłynął chytry uśmiech. Odpowiedziałam kolejnym westchnieniem. Zaśmiał się cicho i przyssał się do moich ust…

 

###


A w następnym odcinku:

„[…]-Tom widziałam cię ostatnio w gazecie…

-No i co w tym dziwnego? Często się tam pojawiam i nie tylko ja.- Gitarzysta przerwał zanim Rose zdążyła dokończyć swoją wypowiedź. To było niegrzeczne, ja wyraźnie wyczułam, że ona ma coś więcej do powiedzenia.

-No przecież wiem tylko miałam wrażenie…[…]

 

-Wody.

-Bill mieszkasz tu, wiesz gdzie jest kuchnia.- Burknęłam chcąc go wyminąć, a ten spojrzał na mnie, jak na idiotkę. Super…

-Odeszły jej wody!- Krzyknął, na co wszyscy poderwali się z miejsc jak oparzeni.[…]

 

-Mel?- Spojrzał na twarz blondynki, która była niesamowicie blada. I w tej samej chwili jej powieki opadły…-Melanie!- Szarpnął mocniej jej rękę czując, jak serce podchodzi mu do gardła. Nie wiedział, co się dzieje… Nie mógł jej stracić. Nie zniósłby tego. Tak bardzo chciał, żeby otworzyła oczy i spojrzała na niego…- Melanie, słyszysz mnie?! Mel…

-Proszę się odsunąć.- Nagle ktoś go odepchnął, chciał znowu do niej podejść, lecz nie pozwolono mu..[…]


Bardzo fajnie jest widzieć nowe osoby w komentarzach :) W prawdzie ostatnio się rozleniwiłam, zakochałam i takie tam, ale chętnie zajrzę na każdego bloga jeśli owe posiadacie, więc nie krępować się i zostawiać adresy xD Szczególnie kieruję to do Kleo ;p 

I teraz życzę miłego czekania na kolejny odcinek xDD 

Pozdrawiam :D



9 komentarzy:

  1. Super odcinek. I jestem bardzo ciekawa, co się stanie Melanie. Chyba nic groźnego ? Czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ahh, też tak bym chciała xdno cóż ... poprawiłaś mi humor, zecydowanie.Od kilku dni borykam sie z depresja .. o taak.ak patrze na ten szablon to <33333eh, nie marudzę. Czekam na kolejny. Szczęścia ; *

    OdpowiedzUsuń
  3. Odcinek jest super ale strasznie nie mogę się doczekać następnego odcinka u mnie i mojej koleżanki jest nowy odcinek wiec jak znajdziesz czas to wejdź i skomentuj http://meine-liebe-th.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki i wogole że mi pozwoliłaś gratuuje bloga i oczywiście nowej miłości i bardzo się ciesze nawet nie wiem z czego i musze sie do czegoś przyznać ten blog czyta od daaawnaaa ale nie chciało mi sie pisać komentarzy tak lenistwo to choroba do tego nieuleczalna :Phttp://indyjskamilosc.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  5. i o co chodziło ojcu Carmen?I że co?! Mel umrze?! a co wyprawia Tom!... ;( Ja chcem wiedzieć proszę proszę proszęęę ! .CUDOO CUDO CUDOOOOO !

    OdpowiedzUsuń
  6. Super odcinek, na miejscu Carmen też chciałabym wiedzieć o czym rozmawiali, a Tom ją po prostu zbywa. Mam jednak nadzieję, że to nie jest nic złego i strasznego. Pisz szybko kolejny odcinek.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie zabije jej? Oj, istnieją gorsze rzeczy niż zabójstwo. W pewnym sensie rozumiem Simone. Rodzice już tak mają, że "zawsze wiedzą lepiej" i naprawdę chcą dobrze dla swoich dzieci. Szkoda tylko, iż często zapominają, że w pewnym wieku te "dzieci" zaczynają się usamodzielniać i podejmować własne decyzje, które muszą zaakceptować. Hm, myślę, że każdy ma prawo do swoich tajemnic. To chyba niezdrowo wiedzieć o kimś wszystko.A, czyli jednak Toma zafascynował stół! Może krzesła nie bardzo, ale stół jak najbardziej. xDPodobało mi się, pozdrawiam. ^.*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ulalala... w prawdzie miałam jakieś swoje przypuszczenia, co do przebiegu rozmowy Simone z Billem, ale to, co napisałaś pobiło wszystkie moje spekulacje na głowe. Nie przypominam sobie, żeby Czarny kiedykolwiek tak rozmawiał z własną matką. Jeśli kiedyś stanęłabym na jego miejscu miałabym poważny orzech do zgryzienia, gdyż osobiście jestem bardzo związana ze swoimi rodzicami i nie jestem w stanie powiedzieć, kogo stronę bym wzięła. Dlatego podziwiam Billa, że z taką zaciętością bronił Mel i uczucia, które ich związało. Naprawdę, wielki szacun, że chłopcy w końcu postawili się matce, bo jej zachowanie było bardzo przykre, szczególnie, że miała talent do trafiania w czułe punkty. Ooooo jakie to sweet! =) Ojciec zawsze zrzuci niepowodzenia w związku na faceta xD Przynajmniej mój tak zrobił xD To było naprawdę zabawne. Ale cóż to za tajemnica? Ah, mnie też teraz zżera ciekawość, no! Może menager TH szykuje jakąś niespodziankę Carmen i poprosił Toma, aby ten mu pomógł.... Jednak mimo wszystko, ja nie wiem, jak można tak szybko sprawić, żeby foch zniknął, wspominając o se.ksie na stole xDBuziaki =*

    OdpowiedzUsuń