Postanowiłam założyć dziennik, w którym będę zapisywała niektóre ważniejsze informacje. No, żebym się nie pogubiła w tym wszystkim. Zaczęłam od wczoraj, czyli drugi października i mam czas do 1 stycznia włącznie, żeby było równo. Takimi małymi kroczkami mogę osiągnąć wiele, nie chce być zbyt szybka bo jeszcze go wystraszę i będę miała problem. Chętnie bym jeszcze sobie pospała, przecież jest dopiero dziesiąta, ale nie mogę. Muszę coś wymyślić, żeby ten inteligent się ze mną umówił. Bo przecież to ja jestem kobietą i nie poproszę go o spotkanie, to nie w moim stylu. Jeżeli sam się ze mną nie umówi, będę musiała mu się w delikatny sposób narzucić…
Weszłam do łazienki z zamiarem wzięcia ciepłej kąpieli. Odkręciłam wodę i rozebrałam się do bielizny. Podeszłam do lustra i w prawdzie to nie wiem czyje zobaczyłam w nim odbicie. Tak bardzo się zmieniłam, a nawet nie wiem czy na lepsze, czy przeciwnie. Wzięłam z półki malinowy płyn do kąpieli i wlałam trochę do wielkiej wanny, która powoli wypełniała się wodą. Nie ma to jak poranna kąpiel, ale w sumie to wolę wieczorem… wtedy jest taki inny nastrój. Moja wyobraźnia zawsze się budzi i potrafię marzyć…
Zakręciłam wodę i zdjąwszy z siebie resztę tego co na sobie miałam, zanurzyłam się w pachnącej malinami wodzie… Jak cudownie jest tak leżeć i zapominać o wszelkich kłopotach, takie beztroskie życie. Czasami sobie myślę jakby to było, gdybym ja była taką wielką gwiazdą, jakbym osiągnęła taką sławę jak te całe Tokio Hotel, w prawdzie to ja ich podziwiam za to co osiągnęli… A mi wystarczyłoby tylko, żebym mogła robić to co lubię i żeby ktoś to w końcu docenił. Ale to chyba moja wina, przecież ja się w ogóle nie staram nikomu pokazać…może kiedyś, za trzy miesiące… bo teraz mam inne sprawy na głowie…
Po domu rozległ się dzwonek do drzwi. Oczy, które przed momentem przymknęłam, aby się spróbować zrelaksować, machinalnie się otworzyły. I tylko nasłuchiwałam, czy moja siostra jest w domu, fajnie by było gdyby była i otworzyła te drzwi, ale gorzej jak jej nie ma.
-Carmen! To znaczy Alyson! Otwórz!- Usłyszałam znajomy krzyk. Oczywiście, tylko z jakiego to powodu ona otworzyć nie może?- No otwórz te drzwi! Ja nie mogę, jestem nieubrana!- Krzyknęła jeszcze raz gdy po domu ponownie rozległ się dźwięk dzwonka. Super, ona jest nieubrana, a co ja mam powiedzieć?! Ale dobra, ja mogę wyjść z tej wanny i tak już mi się odechciało cudownej kąpieli.
Wynurzyłam się niechętnie z ciepłej wody i opuściłam wannę. Owinęłam swoje ciało czerwonym, mięciutkim ręcznikiem, na którym było wyszyte moje imię. No po prostu wpadłam kiedyś na taki pomysł, żeby podpisać ręcznik…
Pospiesznie wyszłam z łazienki słysząc kolejny raz ten sam dźwięk dzwonka. Zbiegłam po schodach na boso, gdyż nie zdążyłam założyć kapci. Przecież ten ktoś nie może tak długo czekać. A w ogóle kto o tej porze nas odwiedza?! Jak to listonosz to zabiję! Albo jeżeli to do mojej siostry to ją zabiję! A jak to do mnie… to też zabiję! Czyli zostanę morderczynią. Stanęłam przed drzwiami i poprawiłam jeszcze ręcznik, czułam jak woda kapie z moich włosów i jak ocieka po moim ciele. Zimno mi się zrobiło, a co będzie jak otworzę te drzwi? Dostanę dreszczy! Brrr…
Złapałam za klamkę i otworzyłam powoli „wrota”. Zdębiałam. Nie wierzyłam własnym oczom, którym ukazała się postać Kaulitza. Ledwie się opanowałam, żeby nie otworzyć ust ze zdziwienie, bo co on tu robi?! Ale to właściwie dobrze że przyszedł, ale czemu akurat teraz, gdy ja ociekam wodą!? Stałam wpatrując się w niego, czułam się nieco niezręcznie… ale dlaczego ja? Przecież to on przyszedł do mojego domu i zastał mnie w samym ręczniku…
-cześć- wydukałam za nim ten zdążył otworzyć usta. A mogłam zaczekać, aż on zacznie!
-cześć, nie przeszkadzam? Mam do ciebie sprawe, ale mogę przyjść później…- on ma do mnie sprawę? No super. W takim razie nie przeszkadza!
-nie no co ty, wejdź.- Wpuściłam go do środka i zamknęłam drzwi.
-nie zajmę ci dużo czasu. - Zapewnił mnie. Muszę przyznać, że dzisiaj mnie zaskoczył, nie dość że do mnie przyszedł to jeszcze rozmawia ze mną tak spokojnie, tak delikatnie…ej chwila! Ja się chyba trochę zagalopowałam… nie mogę zapominać kim on jest i kim ja jestem.
-dobra, usiądź. Ja zaraz przyjdę tylko się jakoś ubiorę.- Wskazałam mu miejsce na kanapie w salonie. Jestem ciekawa co się dzieje z moim słownictwem, jakoś tak dziwnie się wyraziłam. No, ale nie ważne…
Skinął głową i zajął miejsce, a ja udałam się szybko do swojego pokoju. Po drodze mijając siostrę, która gdzieś pędziła. Założyłam na siebie pierwsze lepsze ciuchy i w szybkim tępie rozczesałam włosy. Nie mogłam pozwolić, żeby zbyt długo na mnie czekał. Niestety makijażu już zrobić nie mogłam, bo to za długo by trwało.
Zeszłam na dół, gdzie cały czas na mnie czekał.
-napijesz się czegoś?- Zaproponowałam kulturalnie. Przecież jest moim gościem…
-nie dzięki. Ja na prawde tylko na chwilę.- Odmówił równie grzecznie. On mnie dzisiaj szokuje. Usiadłam naprzeciwko niego. Byłam strasznie ciekawa co to za sprawa. Bo skoro on przychodzi do mnie… oh, jakie to niezwykłe!
-no więc o co chodzi?
-tak właściwie to przysłał mnie do ciebie mój menager.- Zaczął niepewnie. I znowu byłam zaskoczona, bo po co jego menager miałby go do mnie przysyłać?- Bo on, to znaczy my wszyscy mamy dla ciebie propozycję. Niestety, tak się stało, że Georg, nasz basista ciężko zachorował i nie może z nami grać przez jakiś czas, a być może ten czas będzie trwał bardzo długo. A my wiemy, że ty grasz na gitarze basowej…i chcieliśmy cię poprosić, żebyś nam pomogła… to znaczy, żebyś przez ten czas grała z nami…- zakończył i spojrzał na mnie z zapytaniem. Nie wiem czemu ale miałam ochotę się roześmiać. Ja i Tokio Hotel!? Hahaha… dobre sobie. On żartuje, prawda?
-ale dlaczego akurat ja?- Wydałam z siebie. Na prawde nie miałam pojęcia co mam zrobić.
-był casting, ale nikt się nie nadawał. Potrzebujemy zaufanej i znanej nam osoby. A na tobie można polegać…- No on mnie chce zabić tymi swoimi słowami? Ja wiem, że jestem super, ale bez przesady… skąd wie, że można na mnie polegać?
-jak się zdecydujesz, będziesz traktowana jak członek zespołu. Na prawde na ciebie liczymy, jesteś naszą ostatnią szansą. Przemyśl to. Mogłabyś w końcu pokazać całemu światu swój talent…- podniósł się z miejsca- daj mi znać jak podejmiesz decyzję. Mam nadzieję, że nastąpi to szybko.
-zaa..Zadzwonie- wyjąkałam odprowadzając go do drzwi.- Pa…
On, nie żartował.
Zamknęłam za nim drzwi. Czułam się tak dziwnie. Boże, co on mi zaproponował? Ze niby ja miałabym grać u nich w zespole… akurat ja… może to moja szansa? Przy okazji wygrałabym zakład! Tak… muszę się zgodzić. Przyjemne z pożytecznym!
- kto to był?- Ujrzałam nagle moją siostrę.
-y… Tom. Pytał, czy chciałabym grać u nich w zespole na basie.- Oznajmiłam wymijając ją jakby nigdy nic. Chociaż na nią nie patrzyłam widziałam w wyobraźni jej zszokowaną minę.
-zgodziłaś się?!
-jeszcze nie. Muszę się zastanowić.
-ale nad czym tu się zastanawiać to wielka szansa! Alyson! Musisz się zgodzić!
-no pewnie że się zgodzę!- Okrzyknęłam z szerokim uśmiechem. Miałam wrażenie, że moja siostra zaraz się na mnie rzuci, jednak tego nie zrobiła. Odetchnęłam cicho i skierowałam się do kuchni, aby zrobić sobie śniadanie.
-no dzwoń do niego!
-spokojnie Mel, dopiero co wyszedł.- Stwierdziłam, a po chwili zorientowałam się że nie mam jego numeru telefonu. No to super.- Upss… zapomniałam wziąć od niego numer telefonu.
-nie no, nie mogę z tobą… wobec tego pójdziesz do ich domu.
-yhym..- Mruknęłam dla świętego spokoju. Tak na prawde w życiu bym do nich nie poszła. Ja chce jeszcze żyć! Wolę nie ryzykować zgnieceniem przez te wszystkie napalone fanki. Znajdę jakiś inny sposób.
-dobra, ja wychodzę. I błagam, nie zmarnuj takiej szansy!- Powiedziała i wyszła z domu. Czasami wydaje mi się, że ona zachowuje się jakby była moją matką. No w sumie jest ode mnie starsza, jest samodzielna, odpowiedzialna, rozważna… eh… też chciałabym być taka jak ona… to jest prawdziwy skarb a nie dziewczyna, zastanawiam się tylko dlaczego jeszcze jest sama. Chłopacy powinni ustawiać się w kolejce a ona powinna tylko przebierać… Przydałby jej się ktoś, kto by się teraz zatroszczył o nią, bo jak na razie ona troszczy się o innych. Ale ileż można? Nie raz odnoszę wrażenie, że jestem dla niej kłopotem, ale wiem, że ona nigdy tak nie uważała i nie uważa. To jest chyba jedyne dobre co spotkało mnie w życiu- taka siostra. Normalnie z tego wszystkiego odechciało mi się jeść. Chyba pogram sobie trochę… i tak nie mam żadnych planów na dzisiejszy dzień. A poćwiczyć zawsze można, tym bardziej teraz kiedy mam grać w zespole. No cóż, zawsze mogłam trafić lepiej… albo wcale. Jaka ja jestem wybredna…
#
Cały dzień spędziłam w swoim pokoju grając. Jednak, gdy się ściemniło wolałam to zakończyć, za nim zleciałaby się połowa sąsiadów z pretensjami, że hałasuję. No nie każdy lubi słuchać muzyki dwadzieściacztery godziny na dobę. Chciałam skontaktować się z Sarą, aby z nią porozmawiać i powiedzieć jej o propozycji którą dostałam od samego Toma. Już sobie wyobrażam jej minę. Teraz może być już pewna, że przegrała!
Umówiłyśmy się o dziewiętnastej w parku. Kiedy wyszłam z domu i zmierzałam w kierunku miejsca spotkania, rozdzwonił się mój telefon. Aż podskoczyłam, rzadko do mnie ktoś dzwoni a jak już to jest to albo moja przyjaciółka albo siostra… Nawet nie spojrzałam na wyświetlacz telefonu, tylko od razu odebrałam.
-tak?
-cześć, Aly. Z tej strony Tom. Dzwonię bo chyba nie masz mojego numeru, a jakbyś podjęła decyzję to…
-już podjęłam.- Trochę niegrzecznie z mojej strony, że mu przerwałam, ale odczułam w jego głosie jakąś niepewność, a nawet nutkę strachu…
-na prawde? A więc, zgadzasz się?- Zapytał z nadzieją w głosie. Ach jak ja lubię jak komuś zależy… bo właściwie od mojej decyzji zależy ich przyszłość. Skoro twierdzą iż ja najlepiej zastąpiłabym im Georga, wobec tego proszę bardzo. Przy okazji i ja sama rozwinę swoje umiejętności i zdobędę nowe doświadczenia. Jestem nawet skłonna polubić tego inteligenta- Kaulitza. Ciekawe czemu go tak określam? On jest inteligentny? Być może…
-tak, zgadzam się.- Odpowiedziałam pewnie. Byłam ciekawa jego reakcji, chyba się niespodziewał bo zaniemówił.- Jesteś tam?
-yy… tak jestem. Bardzo się cieszę, że mimo wszystko się zgodziłaś. Na prawde będziemy tobie wdzięczni. Wobec tego mogłabyś jutro o szesnastej się z nami spotkać?
-jasne, tylko gdzie?
-w tej kawiarni koło parku.
-dobra, będę.
-to super. Dzięki. Będziemy czekać, pa..
-pa.- Rozłączyłam się i rozejrzałam dookoła. Tak się zastanawiam co oni mają wszyscy z tym parkiem? Jak nie w parku to niedaleko parku. Czy każde spotkanie musi się wiązać z parkiem? No ja też nie mam o czym myśleć. Boże, przecież ja się zgodziłam! W co ja się w ogóle pakuje?
Przyspieszyłam tępa, nie chciałam się spóźnić na spotkanie z Sarą. To nie w moim stylu, ja zawsze jestem punktualna…
###
Lady_November: Wiesz, jakbyś dała cofnij to być z powrotem miała ten komentarz xD Ciesze się, że Ci się podoba.... xD
Nessa ( ta pierwsza xD) : No ja mam nadzieję, że dokończę to opowiadanie... tym bardziej, że sie boje iż naślesz kogoś na mnie ^^ a ja chce jeszcze żyć! xD
Nessa ( ta duga xD) : Miło mi, że Ci się podoba ;)) Ja kiedyś też wolałam Billa xD
A więc druga notka za mną. Nie wiem, czy trochę nie za szybko rozwijam tą akcję (albo za wolno? xD) No, ale i tak już nie zmienię, bo mam napisane kolejne osiem notek do przodu, więc muszę kontnuować. Mam nadzieję, że sie podoba? ;D Bo ja sie nie wypowiadam.
Pozdrawiam i dziękuję za miłe (mam nadzieje) szczere słowa xD
Widzisz...jestem takim inteligentem, że nie pomyślałam o cofnięciu się xDNotka tak...no tak...taka....nie wiem jak dobrać słowa a nie chcę powtarzać, że jest śliczna ;P ja chcę jeszcze...Lady_November chce jeszcze powiadania k-n !! *udaje, że płacze*
OdpowiedzUsuńhmmm... ten blog mnie bardzo zainteresował. Nie miałam jeszcze z takim do czynienia i chętnie zacnę czytać! Pozdrawiam mocno! buziaki :*:*:* [ich-weis-du-liebst-mich]
OdpowiedzUsuńOh, malinowa kąpiel. *-* Coś pięknego. E, Kaulitz? Śmieszna sprawa, no, ale miejmy nadzieję, że pomoże Alyson (dobrze napisałam? ^^') w realizacji swojego planu. *zastanawia się jak Carmen będe wymiatać na gitarze basowej* No cóż, pozdrawiam. ^^[gazetto.blog.onet.pl]
OdpowiedzUsuńślicznie :)) czekam na newsik :)) pozdrawiam:**
OdpowiedzUsuńA czy nikt nie zainteresuje się Georgem? Jakto ciężko chory? Co to znaczy? Będzie żył?Tokio Hotel i dziewczyna. Alyson mi się podoba. Jest odważna. Zdecydowała się na akcję 'Trzy miesiące', a teraz będzie grać na basie. Z chłopakami tworzącymi muzykę na tak wysokim poziomie! Nie twierdzę, że ona ma niski poziom, co to to nie, ale to naprawdę ogromne wyzwanie.Marzec ma 31 dni. A ty masz osiem (tak, osiem, czy coś pokręciłam?) notek.Nie. Rozumiem. Zmieniłam nick. Planowałam to od dawna. W razie wątpliwości, to ja, nessa.
OdpowiedzUsuńNa www.gazetto.blog.onet.pl pojawił się 3 odcinek! Serdecznie zapraszam, Neko. ( ;
OdpowiedzUsuńfajan notka xD ja mozesz t owejdz i skomentuj moj blogwww.the---gazette.blog.onet.pl ...;DD fajna notka
OdpowiedzUsuń