piątek, 6 czerwca 2008

14. ' A mówiłeś, że to się więcej nie powtórzy...'

-Co ty im powiedziałaś?- chłopak spojrzał na mnie trzymając się za policzek, a ja jakoś nie za bardzo wiedziałam co mam mu odpowiedzieć... bo na pewno nie prawdę. W sumie to nie sądziłam, że ona tak zareaguje... skąd mogłam wiedzieć, że mu przywali? Tak, to było mocne uderzenie... ja bym się na takie coś nie odważyła, podziwiam ją na prawdę.

-no, nic takiego...- mruknęłam omijając jego dociekliwe spojrzenie. Skierowałam się w stronę fontanny, przy której znajdowała się ławeczka. Piękne miejsce... jakiś wielki plac i na środku fontanna...

Usiadłam sobie i zaczęłam się rozglądać dookoła udając wielkie zainteresowanie pobliskimi budynkami, które jednak nie były wcale ciekawe, a po za tym znajdowały się trochę daleko, żeby móc im się przyjrzeć. On mi w tym wypadku na pewno nie odpuści, przecież przeze mnie mu się dostało... ale i tak mu nie powiem... no co? Ta dziewczyna mogła sobie tak, o go uderzyć... mogła??

-musiałaś jej coś powiedzieć, inaczej by mnie nie uderzyła...- nie minęła chwila jak chłopak pojawił się obok mnie

-a może oni mają tu jakieś inne zasady?- próbowałam go za wszelką cenę przekonać, że to nie moja wina. No bo nie moja, tylko jego. Mógł się nie odzywać, ale nie... on przecież musi, wielki ważniak.

-ale... o cholera, krew...- prawie że jękną widząc na swoim palcu czerwone plamy. Zwróciłam się w jego stronę, aby zobaczyć, czy mówi prawdę... ale tak było. Z jego wargi, całkiem obficie sączyła się krew... no, wiedziałam że to uderzenie było mocne i porządne, ale żeby aż tak? Może to jakaś bokserka... w każdym razie bardzo uczulona na propozycje mężczyzn... Boże drogi, jakich mężczyzn, przecież on to ledwie co chłopczyk.

Bez słowa zaczęłam grzebać w torbie poszukując chusteczek higienicznych... no dobra, zrobiło mi się go trochę szkoda... ale tylko trochę! Jak dam mu chusteczkę to jeszcze nie będzie o niczym świadczyło... tak... o niczym...

-a w ogóle, od kiedy ty znasz francuski?- byłam tak pogrążona w poszukiwaniach, że nawet go nie słuchałam. I sądzę, że to co mówił było w danej chwili mało istotne... a co będzie jak się wykrwawi? No nie... gdzie te głupie chusteczki, przecież muszę je mieć... ja mam wszystko...!

-o są...- uśmiechnęłam się sama do siebie wyjmując z torby paczkę chusteczek, następnie wyjęłam jedną i zmoczyłam w wodzie, którą miałam za plecami. Mam nadzieje, że jest czysta... a jakby nawet nie, to raczej żadna strata... co mu się może stać? Trudno...

-więc co im powiedziałaś?- dredziarz w dalszym ciągu drążył ten sam temat co mnie już zaczynało irytować, ileż można? Ja tu chcę go ratować od krwotoku, a on pieprzy o głupotach. Co za kretyn, no.- Carmen!

-zamknij się, Kaulitz!- burknęłam w złości i przyłożyłam mu zwilżoną chusteczkę do wargi, mimo mojej złości zrobiłam to bardzo ostrożnie, chociaż chyba powinnam użyć do tego znacznie więcej siły...

W zupełności skupiłam się na tym co robię i zapomniałam o wszystkim innym. Z wielkim zaangażowaniem jeździłam tą chusteczką po jego ranie, nawet nie zauważyłam tej ciszy, która tak nagle zapanowała... czułam na sobie jego wzrok, to było bardzo dziwne, bałam się spojrzeć w jego oczy... ta cała sytuacja zaczynała mnie krępować... dlaczego on zamilkł!? I czy musi tak na mnie patrzeć?!

Ocknęłam się w końcu i zabrałam rękę, przy czym, chcąc, czy też nie, musiałam na niego spojrzeć i oczywiście nie było możliwości, żeby nasze spojrzenia się nie zetknęły ze sobą... a najgorsze było chyba to, że żadne z nas nie odwróciło wzroku... patrzyliśmy tak wzajemnie w swoje oczy z taką samą fascynacją, jednak ja cały czas gdzieś w środku myślałam trzeźwo...

-mogłabyś zostać pielęgniarką...- odezwał się cicho, jakby się czegoś obawiał... ale to już zupełnie mnie speszyło... natychmiast zmieniłam obiekt patrzenia i poderwałam się z miejsca intensywnie myśląc co zrobić, żeby zmienić temat i wybrnąć z tej trudnej, jak dla mnie, sytuacji...

-późno już, chyba powinniśmy wracać.- wydukałam z wielkim trudem lustrując wszystko dookoła, teraz chciałam patrzeć na wszystko, tylko nie na niego...

-tak, trochę nam zeszło. Ale w gruncie rzeczy, nie było tak źle.- stwierdził i podniósł się z miejsca-no, to którędy?- to pytanie wręcz rozkazało mi na niego spojrzeć, bo dlaczego on mnie o to pyta? Przecież to on prowadził, więc o co chodzi?

-jak to, którędy? Ty prowadziłeś...

-ja? Ja tylko szedłem obok ciebie i z tobą, myślałem, że ty...

-chcesz powiedzieć, że nie wiesz którędy mamy iść?!- prawie krzyknęłam nie mogąc w to uwierzyć. To niemożliwe, żebyśmy się zgubili... to jakiś żart!? Pierwszy raz w życiu chcę, żeby ten idiota sobie żartował, żeby tylko mnie zdenerwować... a tak na prawdę on wie jak wrócić...

Nie, on nie wie...

-no, nie wiem... i ty też nie wiesz?

-nie wiem przecież!- Za jakie grzechy? Po co ja w ogóle wychodziłam z tego hotelu... no po co mi to było?!

-to może zapytamy kogoś o drogę?- zaproponował, co wbrew pozorom wcale nie było mądre bo wokół jakoś pusto się zrobiło, co oznaczało, że jesteśmy SAMI, a w dodatku nie wiemy gdzie...

-bardzo chętnie, ale kogo?- fuknęłam patrząc na niego jak na głupka, jednak na nim nie robiło to wrażenia. Nic dziwnego, przyzwyczaił się... całe życie tak na niego patrzę, odkąd się znamy... a może i nie??

-no to... a nie masz telefonu?- koleina propozycja, która była znakiem że on myśli! Właśnie, przecież chowałam telefon do torby...

Od razu zaczęłam go szukać, lecz to spowodowało, że jeszcze bardziej się wkurzyłam, gdyż jak się okazało był rozładowany. Dlaczego!? Akurat teraz...

-rozładowany... jeszcze jakieś pomysły?

-tylko jeden, bo innego rozwiązania nie widzę...

-jaki?

-no... musimy iść tak jak przyszliśmy, może jakoś odnajdziemy drogę...

-tak, świetny pomysł. Tym bardziej, że jest już ciemno. Powodzenia.- uśmiechnęłam się ironicznie, ale mimo to ruszyłam w stronę ulicy. Nie wiedziałam dokąd idę, ale to już chyba wszystko jedno... i tak nie wiem gdzie jestem. To wszystko przez niego.

-czekaj, na mnie.- zbulwersował się dołączając do mnie szybszym krokiem, ale nasza droga nie trwała zbyt długo, bo miałam już dosyć i po prostu usiadłam na krawężniku chodnika...- co robisz?

-nigdzie już nie idę.- oznajmiłam i oparłam brodę o swoje kolana. Nie miałam zamiaru już się stamtąd ruszać, byłam wykończona tym całym dniem. A skoro nie wiem nawet w którą stronę iść, to będę tutaj siedziała.

-masz zamiar tu siedzieć?

-tak.- potwierdziłam nawet na niego nie spoglądając...

-ale nie możesz! Jutro mamy koncert.

-to jutro wrócę. Teraz i tak nigdzie nie dojdę! jestem zmęczona... mam już dosyć...

-no to może, pójdziemy w jakieś przyjemniejsze miejsce?- zapytał z cwanym uśmiechem, ta propozycja skojarzyła mi się z jednym, ale to chyba nie jest zaskakujące skoro powiedział to Tom Kaulitz. Ale mogę iść wszędzie, żebym tylko mogła spać...

-niby gdzie jest takie miejsce?

-pójdziemy na tą noc do jakiegoś hotelu, a jutro rano ktoś po nas przyjedzie.

-a gdzie tu masz hotel!?- prawie że podskoczyłam, bo to było wręcz idiotyczne. Nie wiemy gdzie jesteśmy, a on pieprzy mi o hotelu, do którego również nie znamy drogi!

-jakby ci to powiedzieć... za tobą...- wskazał głową za mnie, a ja natychmiast obróciłam się w tamtą stronę... niemalże oniemiałam z zachwytu widząc duży budynek, który był hotelem. Od razu wstałam z miejsca i podążyłam w kierunku drzwi... cudownie... jednak nie jest tak strasznie, jak myślałam...

Chłopak wszedł za mną do środka i skierowaliśmy się do recepcji.

-dobry wieczór- Tom zaczął nadawać do jakiejś kobiety po angielsku, Bogu dziękować że go zrozumiała...- Chcielibyśmy wynająć pokój na jedną noc.- po tych słowach kobieta dziwnie na nas popatrzyła, pewnie dlatego że dziwnie to zabrzmiało, ale teraz mam to gdzieś. Ja chcę tylko iść spać...

-oczywiście, proszę bardzo...- uśmiechnęła się do niego i wręczyła srebrne klucze, chłopak odebrał je od niej i podążył w stronę widny.

O nie... ja tam nie wsiądę... w ostatniej chwili skręciłam w stronę schodów, jednak nawet nie zdążyłam wejść na jeden stopień, czując na swojej ręce czyjś uścisk...

-tutaj jest winda.

-ale ja z tobą windą nie jadę.- oznajmiłam twardo, na co on uśmiechnął się pod nosem...

-nic ci przecież nie zrobię, chodź. - wręcz siłą zaciągną mnie do tej przeklętej windy, a gdy ruszyła nie było już dla mnie ratunku... ale stanęłam jak najdalej od niego... wolę nie ryzykować... - Carmen, no... przestań...

-a skąd ja mogę wiedzieć czy tym razem coś nie strzeli ci do głowy?

-oj, no przysięgam że to już nigdy więcej się nie powtórzy. Wtedy to nie tak miało być...

-a jak?- wlepiłam w niego swoje spojrzenie oczekując jakieś cudownej odpowiedzi, szczerze mówiąc liczyłam na jakieś powalające wyznanie... coś co by mnie ruszyło... ale nie... nastała cisza...

-inaczej...

Westchnęłam ciężko, to nie była dla mnie żadna odpowiedź. On chyba sam nie wiedział o co mu chodziło...

Drzwi rozsunęły się i wysiedliśmy. Udaliśmy się do pokoju z numerem 333, nawet nie zwracałam uwagi na jego wystrój. Teraz nie miałam do tego głowy...

-to idź się umyj, a ja pójdę później.- odezwał się do mnie wskazując na drzwi łazienki, bez słowa wykonałam jego polecenie. Jakoś nie miałam ochoty na dyskusje...

ale tak się składa, że chyba zapomniałam o pewnym szczególe... przecież te jakże cudowne dni nie raczyły dobiec jeszcze końca i co ja mam zrobić? Musze do sklepu... tylko co powiem Kaulitzowi? Nie żebym się wstydziła, ale bądź co bądź to chłopak... chyba nie musi wiedzieć?

Weszłam z powrotem do pokoju i złapałam za swoją torbę...

-Tom, ja idę do sklepu... potrzebujesz czegoś?- wyrecytowałam szybko, nie chcąc przedłużać, ale nie ominęły mnie pytania...

-a po co?

-muszę coś kupić.

-nie potrzebuję niczego. Ale może pójdę z tobą?

-nie, dzięki. Poradzę sobie sama.- odmówiłam co było oczywiste i bez dłuższego namysłu wyszłam...


#


Gdy wróciłam na moje szczęście Tom stał na balkonie, nawet mnie nie zauważył, a ja korzystając z okazji udałam się do łazienki, żeby zrobić wszystko co konieczne. Wyszłam po kilku minutach, Toma dalej nie było w pokoju, chyba się bardzo zamyślił... a ja znowu nie mogłam przepuścić takiej okazji, szybko zrzuciłam z siebie wierzchnie ubrania i wskoczyłam pod kołdrę.

Zamknęłam oczy, akurat dredziarz wszedł do środka... zapewne sądził, że śpię bo się w ogóle nie odzywał, tylko zgasił światło i delikatnie położył się obok... aż zrobiło się tak jakoś cieplej... coś czuję, że dzisiaj nie zasnę... bo w ogóle odechciało mi się spać... już nie jestem zmęczona... dziwne... ale nie... to on tak na mnie działa... chyba powinnam ograniczyć z nim kontakty, zbyt często przez niego zmieniam zdanie... jestem strasznie niezdecydowana... no, ale... przecież mi z tym dobrze... raz mogę sobie na niego powrzeszczeć, raz normalnie porozmawiać... a czasami nawet poleżeć obok niego... tak blisko... bliziutko... bliziuteńko...

-Carmen... śpisz?- usłyszałam cichy szept obok siebie, aż przeszedł mnie gorący dreszcz, uśmiechnęłam się pod nosem i otworzyłam oczy obracając się w jego stronę...

-nie...- odpowiedziałam równie cicho jak on...

-jutro przyjadą po nas o dziewiątej...

-yhym...- mruknęłam w odpowiedzi, po czym nastała długa chwila ciszy...

-przepraszam...- to jedno słowo sprawiło, że moje serce jakby mocniej zabiło, czego zupełnie nie rozumiem, ale to szczegół. On mnie przeprasza! Święto narodowe... ale chwila... za co? O co chodzi? Ktoś mi podmienił Toma?

- ale za co?

- za wszystko. Za to, że nie potrafię się nigdy powstrzymać od głupich komentarzy, za to, że cię prowokuje... po prostu za wszystko... ja nie wiem dlaczego taki jestem...

-przecież ja też...

-nie... ciii...- uciszył mnie natychmiast, przykładając mi palec do ust, myślałam że zaraz mi serce wyskoczy... w ogóle już wszystkie myśli mi się mieszały... nic nie rozumiem... ale to dobrze... przecież jest tak cudownie...

Już zupełnie nie wiedziałam co się dzieje, gdy poczułam na swoich wargach jego usta... najnormalniej w świecie mnie pocałował, a ja czułam się jakbym wygrała milion, albo jeszcze lepiej... to jest nie do opisania... nie trwało to zbyt długo, ale gdybym mogła powtórzyłabym to jeszcze ze sto razy... ten pocałunek zupełnie różnił się od jakiegokolwiek innego...

-a mówiłeś, że to się więcej nie powtórzy...- wyszeptałam, gdy oderwał się ode mnie, ale wcale nie byłam na niego zła i w moim głosie też nie dało się odczuć żadnych negatywnych emocji, powiedziałam to raczej z niewielkim rozbawieniem... mimo ciemności, która panowała w pokoju, widziałam te szalone iskierki w jego oczach... uśmiech nie schodził z mojej twarzy, to było takie piękne...

-ale ja chciałem tylko naprawić to co zniszczyłem... przepraszam...

Jeżeli to sen, nie chcę się z niego budzić...


###

 

A więc jestem ;D Żyję, niestety za mało mam tych schodów, żeby móc sobie coś zrobić xD

No, ale chciałam wam bardzo podziękować za te wszystkie cudowne słowa, które bardzo mobilizują, tym bardziej teraz gdy straciłam wszystkie notki... ale mówi się trudno, napisałam od nowa i też coś jest. Na pewno nie jest takie fajne jak poprzednia wersja, ale cóż.. wyszło jak wyszło ;]

Mam duże zaległości, ale nadrobie czytanie waszych opowiadań jak najszybciej ;))

Na prawde bardzo wam dziękuję i pozdrawiam :*

 

7 komentarzy:

  1. Pierwsza [chyba]Notka cudowna xDKurde Tom sie staje coraz bardziej normalny, a Carmen serce mięknie ;DNoc w hotelu xDDuzo sie moze znazyc ;DCzekam na nexta xD

    OdpowiedzUsuń
  2. niewyżyty Tom, a jak xD. Pokój na jedną noc... jezu, na serio. jak to zabrzmiało xDD. a myślałam, że tom wyciągnie z Carmen co powiedziała do tych żabojadów. no ale okk. czekam na nexxta i pisz go szybko. trzymaj się ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Księżniczka Pióra7 czerwca 2008 20:17

    Cudownie, zawodowa pani pielegniarka? :DPrzeprosił, to Tom Kaulitz potrafi przepraszać?! :OCałus, mmm. :DŚliczny odcinek, czekam na news. ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Krew mu pociekła. To straszne. Aj, Tom. Czego innego można się było po nim spodziewać?Osobiście od pokoju 333, wolałabym 666. Sama nie wiem, skąd u mnie takie satanistyczne skojarzenia x)A, właśnie. Jest noc. Jest hotel. Jest jedno łożko. Jest atrakcyjna dziewczyna. I jest starszy KAULITZ! Mam kosmate myśli. Nie możesz mnie za to winić :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ~wampirzyca :)7 czerwca 2008 23:46

    śliczna notka :)) czyżby Tom będzie z nią?? xDD pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. new na http://unser-geheimnis.blog.onet.pla kiedy u ciebie? ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy kolejna notka?? Super piszesz

    OdpowiedzUsuń