poniedziałek, 19 maja 2008

13. ' Może pokażecie mi okolicę?'

Kolejna męcząca próba, miała być jedna, ale zrobiliśmy dwie, gdyż Tom stwierdził iż jeszcze się mylę! Jasne… oczywiście wyssał to z palca, bo znam ich kawałki doskonale i nie ma mowy o żadnym, choćby najmniejszym błędzie. Ale nie miałam zamiaru z nim dyskutować, zrobiliśmy ostatnią próbę i mieliśmy spokój. Tyle, że każdy był jakoś poddenerwowany. Może to ze zmęczenia? Chyba mi jako jedynej zostało trochę dobrego humoru, znowu nabrałam pewności siebie. Tyle, że teraz nie pozwolę aby ktoś tak łatwo mi ją odebrał.

Weszłam do swojego pokoju i zaczęłam szukać telefonu, który akurat dzwonił. Kiedy już go dopadłam pod stertą ubrań, przestał dzwonić. Zawsze tak jest. Jak na złość…

Sprawdziłam nieodebrane połączenia, których było pięć. Jedno od siostry, trzy od Sary i jedno od jakiegoś nieznanego numeru…

Zastanowiłam się przez chwilę i wybrałam numer przyjaciółki, dzwoniła aż trzy razy, może to coś ważnego? Nacisnęłam zieloną słuchawkę i czekałam, aż odbierze.

-Alyson! Nareszcie, czemu nie odbierasz telefonu?- Usłyszałam piskliwy głos po drugiej stronie, który należał do Sary.

-byłam zajęta, zostawiłam telefon w pokoju.- Wyjaśniłam i usiadłam sobie na łóżku-a co? Stało się coś? Bo ja też miałam do ciebie dzwonić, w sprawie zakładu.

-nic się nie stało. A co, masz coś nowego w związku z zakładem?

-nie. Chciałam tylko powiedzieć, że… rezygnuje.- Oznajmiłam jakoś bez przekonania, nie usłyszałam odpowiedzi. Zapanowała cisza.- Rozumiem, że nie masz nic do powiedzenia?

-poddajesz się!?- Wrzasnęła do słuchawki, aż mi w uchu zadzwoniło. Co za zaangażowanie… chyba powinna się cieszyć, że wygrała…?

-tak… to znaczy nie. Po prostu rezygnuje. Nie mogę, ja nie umiem z nim rozmawiać, w ogóle nie potrafie go rozgryźć… a nawet nie chce! Ja go nienawidzę!

-ale przecież ty wszystko potrafisz!

-wszystko, z wyjątkiem tego co jest związane z nim!

-co ci zrobił?- Zapytała nagle podejrzliwym głosem. Tylko dlaczego ona myśli, że on mi cos zrobił? Skąd ona to wie?!

-nic mi nie zrobił.- Stwierdziłam, nie do końca szczerze… wiedziałam, że mi w to nie uwierzy.- Po prostu mnie wkurzył. Z resztą robi to na każdym kroku.

-ale przecież ty sobie z nim doskonale radzisz…

-radziłam, teraz już nie.- Powiedziałam stanowczo i opadłam na łóżko- zmieńmy temat.

-no, ok. to jak tam w Paryżu?

-na razie to byliśmy na wywiadach i mieliśmy próby, jutro pierwszy koncert. Teraz mamy czas wolny, ale mamy nie szaleć… tylko jak tu nie szaleć, gdy się jest w Paryżu?- Mówiłam z wielkim zapałem podkreślając nazwę miasta.

-nie możesz zmarnować takiej okazji. Chyba nie masz zamiaru siedzieć cały czas w hotelu?

-nie mam.- Uśmiechnęłam się pod nosem, w głowie już kłębiły mi się różne myśli związane z dzisiejszym wieczorem.

-kiedy gracie ten drugi koncert?

-yy… chyba jakoś za trzy dni.. A dlaczego pytasz?

-bo może przyjadę. Przecież muszę cię zobaczyć na żywo!- Okrzyknęła z entuzjazmem.

-to super…

-no dobra, ja już kończę. To trzymaj się i walcz z tym Kaulitzem. Papa..

-pa- rozłączyłam się i odłożyłam telefon na stolik. Czasami taka rozmowa dobrze robi. Tak, od razu mój nastrój się poprawił. Teraz tylko zostaje mi obmyślić plan na dzisiejszy wieczór… przecież nie będę siedziała sama w hotelu…

 

#

 

Już dobrą godzine leżę ze wzrokiem wlepionym w sufit, miałam gdzieś wyjść, ale nie wiem gdzie. Nie znam tego miasta, trochę boje się gdziekolwiek ruszać… a jak się zgubię?

-hej, Carmen!- Prawie podskoczyłam gdy usłyszałam czyjś głos, tym bardziej że nikt nie pukał. Na szczęście był to tylko Bill, jakby to był ktoś inny to by nieźle oberwał. Podniosłam się do pozycji siedzącej posyłając mu lekki uśmiech i wyczekujące spojrzenie…

-idziemy na miasto, idziesz z nami?- Po chwili usłyszałam propozycję. Mogłabym się zgodzić, tylko zależy co on miał na myśli mówiąc ”idziemy”, a raczej kogo…

-to znaczy kto idzie?

-no Gustav, Tom i ja… no i ty?

-nie. To ja nie idę.- Odmówiłam kładąc się z powrotem na łóżku. Nie będę łaziła w towarzystwie tego kretyna. Już wolę siedzieć tu cały czas i nigdzie nie wychodzić. On jak zwykle psuje mi życie…

-ej no… chcesz tu siedzieć sama?- Podszedł do mnie, a ja kiwnęłam głową na znak że tak. Przecież on doskonale wie, że jestem „uczulona” na jego brata.

-no przestań. Wcale nie musisz z nim rozmawiać, ani nawet na niego patrzeć. Pójdziesz ze mną i Gustavem a nie z nim.- Zaczął mnie namawiać pochylając się nade mną i łapiąc za ręce z zamiarem ściągnięcia z łóżka.- No chodź…proszę…- zrobił słodkie oczka dodając do tego swój zabójczy uśmiech. I jak ja mam odmówić?

-no dobra. Ale tylko dlatego, że cie lubię.- Zgodziłam się posyłając mu uśmiech, który został odwzajemniony. Wzięłam swój telefon i klucze od pokoju, a następnie wyszliśmy. I znowu winda, skrzywiłam się na jej widok, ale wsiadłam. W końcu teraz jestem w niej z Billem, a nie z Tomem, to jest różnica. Wielka różnica.

Na dole czekali już na nas Gustav i ten, którego wolałabym nie znać. Moja nienawiść do niego, dzisiaj wzrosła i na pewno nie zmaleje… Uśmiechnęłam się do Gustava, a Toma zupełnie zignorowałam, zachowywałam się jakby go w ogóle nie było. Po prostu traktowałam go jak powietrze… ale na szczęście nim też nie był, bo byśmy się jeszcze pozatruwali… jaka ja jestem okrutna…

 

#

 

Paryż, miasto zakochanych. A my trójka przyjaciół, trójka bo nie liczę tego jednego niewidzialnego człowieka, który dla mnie nie ma znaczenia… i na którego zupełnie przypadkiem co chwile zerkam…

-on mnie w ogóle nie interesuje. Co z tego, że słucham to co opowiada? To jeszcze o niczym nie świadczy… każdemu się może zdarzyć, że się na niego zagapi… Carmen! Ty idiotko! Odwróć wzrok, no już!- Krzyczałam w myślach, czułam jak robi mi się dziwnie gorąco. Chłopacy chyba coś do mnie mówili, ale ja zupełnie nic nie słyszałam. Coś ze mną nie tak… w ogóle ostatnio jestem taka niezdecydowana, co chwile mam jakieś nieziemskie zmiany nastroju. Jeszcze przed chwilą mogłabym zabić tego inteligenta i nie miałabym żadnych wyrzutów, a teraz? Teraz już nic nie wiem, nic nie rozumiem…

-ej Carmen, mówię do ciebie.- Poczułam jak ktoś szturcha mnie w ramię, a mianowicie Bill. Zamrugałam oczami wracając na ziemię.

-tak? Co?- Zapytałam, a chłopak przewrócił oczami. No nie moja wina, że się zamyśliłam. I to znowu wina Kaulitza! Mówiłam, że on ma na mnie zły wpływ.

-pytałem, czy nie miałabyś nic przeciwko jakbyśmy się rozdzielili na jakąś godzinę, albo dwie, chcieliśmy z Gustavem pochodzić po sklepach.- Spojrzał na mnie znacząco. W pierwszej chwili zupełnie nie wiedziałam o co mu chodzi, jeżeli chce chodzić po sklepach, to przecież jego decyzja, po co mnie o to pyta?

Zanalizowałam jeszcze raz dokładnie jego słowa. Jakoś nagle coś mi w głowie zaświeciło, zlustrowałam wszystkich po kolei zatrzymując wzrok na dredziarzu, który aktualnie rozglądał się po chodniku. Tak, teraz rozumiem pytanie Billa. Jeżeli on z Gustavem pójdzie, ja będę skazana na Toma. Aż dwie godziny z nim!? Przeżyję… niech sobie idą na te zakupy, wcale nie jest powiedziane, że musze z nim rozmawiać. Po prostu będę szła kilka metrów za nim, bądź obok, byle nie za blisko…

-ee… jasne. No idźcie…- wyraziłam swoją zgodę, Bill uśmiechnął się do mnie promiennie, a następnie skierował swój wzrok na brata…

-Tom, to my idziemy. Za dwie godziny spotykamy się wszyscy tutaj i masz być dla niej miły, żadnych głupich tekstów i kłótni.- Powiedział srogo, na co chłopak skrzywił się lekko, a następnie przytaknął mu z diabelskim uśmiechem.

-no to do zobaczenia.- Rzekł zadowolony Gustav i ruszył w jakimś nieznanym mi kierunku, Bill podążył w jego ślady.

-Amen…- mruknęłam pod nosem tak aby Kaulitz nie usłyszał. Mam nadzieje, że nie będzie tak źle. Jakbym znała to miasto mogłabym chodzić sama, ale tak nie jest więc muszę się trzymać razem z nim. Jakby co to mam aparat, moja broń. Jasne, znokautuje go aparatem. Ja chyba mam nierówno pod sufitem…

-idziesz, czy będziesz tak tu stała?- Burknął w moją stronę. Tak, znowu się zamyśliłam. I to znowu przez niego. Ja zwariuję i zamkną mnie w zakładzie psychiatrycznym. PRZEZ NIEGO.

-nie, no, ja cały czas myślę o tym idiocie! Tak bardzo go nienawidzę, że nie mogę przestać…-przełknęłam głośno ślinę i ruszyłam na przód udając wielkie zainteresowanie okolicą. No w sumie to mnie to interesowało, ale jakoś specjalnie się skupić nie mogłam. A może spotkam tu jakiegoś przystojnego Francuza? Dla mnie to nie problem, znam francuski. Może nie doskonale, ale posługiwać się tym językiem potrafię i to całkiem nieźle.

Szliśmy sobie w milczeniu, ja nie miałam zamiaru w ogóle z nim rozmawiać, chociaż strasznie mnie korciło… i właśnie, dlaczego? Ja jestem chyba bardziej skomplikowana niżeli on. Jeżeli się kogoś nie lubi z wzajemnością to się z tą osobą chyba nie chce przebywać i nie sprawia to żadnej przyjemności, ale ja w jego obecności wcale nie czuję żadnej niechęci. A wręcz przeciwnie, jest fajnie.

Ja nie wytrzymam tak w ciszy aż dwie godziny! Przecież ja muszę coś mówić… nie. Muszę być silna. Nic nie powiem i koniec….

 

#

 

Tak, moja silna wola… Chodzimy już dobrą godzinę, ale wcale nie w ciszy… nie wytrzymałam, musiałam coś powiedzieć. No i tak się zaczęło od słowa do słowa. Nie było żadnej kłótni, po prostu najnormalniej w świecie ze sobą rozmawialiśmy. Można powiedzieć, że na chwile zapomnieliśmy o wszelkich urazach i tym całym incydencie w hotelu. Było nawet pare sytuacji, że się razem śmialiśmy z niczego. Aż trudno uwierzyć, że możemy się razem tak świetnie bawić, właściwie nic nie robiąc. Bo my tylko zwiedzamy Paryż. No w sumie to ja nie mam pojęcia gdzie my teraz jesteśmy. To tom prowadził cały czas i tak wylądowaliśmy na jakimś dużym oświetlonym placu. Pięknie się prezentował, oświetlały go lampy, a na środku była fontanna a wokół niej ławki, na których siedziała zakochana para… piękny widok. Możnaby się rozmarzyć… Dopiero teraz zauważyłam, że się ściemniło. A nam zostało jeszcze tyle czasu… co mamy robić?

W pewnej chwili Tom zatrzymał się i rozejrzał dookoła, zatrzymując wzrok na jakiś trzech Francuzkach. Widziałam jak mu coś zabłysnęło w oczach. No tak, dziewczyny, jego żywioł. Tyle, że jak on się z nimi ma zamiar dogadać?

Zaczął zmierzać w ich kierunku, a ja z zaciekawieniem ruszyłam za nim. Niech nie zapomina że nie jest sam, a może uda mi się coś zepsuć?

-hej, dziewczyny.- Przywitał się z nimi w języku angielskim, one chyba jednak go nie zrozumiały, bo tak dziwnie się popatrzyły. Zlustrowały wzrokiem najpierw jego a następnie mnie. Coś mi się wydaje, że one go w ogóle nie rozpoznały. Super.- Może pokażecie mi okolicę?- Zapytał z szerokim uśmiechem. A we mnie coś drgnęło. One mają mu pokazywać okolice? A co ze mną?!

Miałam racje, one go nie rozumieją. Postanowiłam wkroczyć do akcji i zabłysnąć swoją znajomością francuskiego.

Podeszłam nieco bliżej tych dziewczyn, teraz skupiły wzrok na mnie. Wcale nie miałam zamiaru tłumaczyć im jego propozycji… miałam ochote na malutką zemstę.

-on zapytał, czy nie miałybyście ochotę na seks.- Powiedziałam w ich języku uśmiechając się z nutką dumy. Długo nie trzebabyło czekać na reakcje. Brunetka, która stała najbliżej bez chwili zastanowienia po prostu strzeliła mu w twarz, a następnie wszystkie trzy odeszły…

 

###

 

Asia: No cóż, gusta się zmieniają ;] Ja też się zastanawiam czy kiedyś nie stwierdzę, że to nie dla mnie... może to tylko chwilowa fascynacja?

 

Zaczynam podziwiać siebie za ten spokój i opanowanie, nie wiem jakim cudem ja jeszcze nie eksplodowałam... Wyobraźcie sobie, że skoro jestem fanką Tokio Hotel, MUSZĘ być emo, a skoro jestem emo to MUSZĘ się ciąć i mieć myśli samobójcze ^^ a do tego piosenka "Don't jupm" bądź też "Spring nicht" mówi o tym, że nie warto żyć, tak mniej więcej...

Cho.lera no, strasznie mi przykro, że prawda jest inna i muszę zawieść tych wszystkich, którzy tak uważają.

Tutaj zapewne nie ma takich osób, które zgadzają się z powyższymi bzdurami, które wymieniłam, ale to jest po prostu wkurzające... Normalnie jako fanka czuję się obrażona, może i to brzmi dziecinnie, ale wcake mi się to nie podoba. No to ja teraz idę sobie skoczyć z dachu, nie? Bo przecież słowo musi się stać ciałem. ^^ ehem... a tak na serio, to co najwyżej skocze ze schodów, bo to ja mam racje a nie jakieś tam osóbki, które tak na prawde nic nie wiedzą ;]  Eh... nie ma to jak się pożądnie wkurzyć.

 

A co do opowiadania, to właściwie nie mam nic do powiedzenia, za wyjątkiem tego, że rozważam myśl, aby po prostu przestać je pisać... właściwie to już dzisiaj miałam oznajmić iż nie będę dalej prowadziła tego bloga, jednak coś mnie od tego odciągnęło... może jak dam sobie trochę czasu, to zmienię zdanię..

ale to różnie bywa....

I dziękuję wam bardzo za miłe opinie mimo tego, że poprzednia notka wcale nie była nawet 'fajna', przynajmiej moim zdaniem...

pozdrawiam :*

 

13 komentarzy:

  1. ~wampirzyca :)19 maja 2008 18:32

    jak zawsze super xD hehe jestem ciekawa co dalej :))) pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Lady_November19 maja 2008 18:43

    hahaha... pamiętam jak ty mi mówiłaś, że Carmen zrobi coś takiego xD to było chyba jak gadałyśmy na skypie xDnotka świetna :Dpoza tym znasz moje zdanie co do tego, że ten kto słucha Tokio Hotel podetnie sobie żyły...koniec komentarza xDidę skoczyć z łóżka... może mi się uda i będę jak Bill w Spring Nicht. A tak apropo to w Don't jump Bill nie skacze... więc nie powinni ich obwiniać.

    OdpowiedzUsuń
  3. hill_15@op.pl20 maja 2008 19:41

    Hej,tu księżniczka pióra, wpadłam poinformować cię, że u mnie nowość.Przepraszam, że tak długo musiałaś czekać, ale są ku temu powody.Mam nadzieję, że mnie odwiedzisz, przeczytasz i skomentujesz.Z góry dziękuje i pozdrawiam.http://dann-sind-wir-frei.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  4. hill_15@op.pl20 maja 2008 19:42

    Oh no i tak jak u innych odcinek przeczytałam hoho a dopiero teraz komentuje. :Pszkoda ze sie nie pozabijali z tomem, byloby smiesznie xDDa bill taki dobry przyjaciel a zostawil ich samych, no nie... tak byc nie moze :PP

    OdpowiedzUsuń
  5. Yammy. Doszukałam się tego incydentu i już wiem, że Tom skradł jej pocałunek. ^^ Ogólnie rzecz biorąc, podoba mi się obecna sytuacja między nimi. Fajny nastrój i atmosfera. Mimo, że się nienawidzą to tak naprawde się kochają. XD Fajnie tak, no. A numer z francuzkami mnie doszczętnie zastrzelił, zwalił z nóg i zabił. Świetne!Odnośnie emo - daj Ty mi spokój. Wole się na ten temat nie wypowiadać, bo cały artykuł powstanie. A piosenka 'Spring Nicht' wcale nie mówi o śmierci, zależy co kto jak odbiera.Pozdrawiam, www.gazetto.blog.onet.pl ^^Peees. Tylko mnie nie zabij, że nie komentowałam. O.o

    OdpowiedzUsuń
  6. Aha. Szkoda tylko, że chcesz jak narazie przerwać działalnośc bloga, ale słusznie uważam, że aby nabrać ponownych sił na pisanie dalszych odcinków trzeba dac sobie trochę czasu. Ja sobie go podarowałam i niebawem powrócę z równie beznadziejnym odcinkien jak całe opowiadanie. Cóż.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja tam w dwa dni przeczytałam Twoje opowiadanie i mi się podoba ;] Pisz dalej, plisss.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Notka śliczna.Carmen to agentka jest jakich malo.Ja bym nawet nie wpadła na takie cos zeby powiedziec to Francuzką.Czekam na nexta xDPozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak, słowa piosenki mówią same za siebie. W tłumaczeniu: nie skacz. Co zupełnie potwierdza tezę, że Bill w klipie planuje samobójstwo, bo wszystko jest do niczego.Nie żebym zmieniła zdanie. Po prostu takie gadanie mnie wkurza, niezależnie, czy zespół lubię, czy nie.Wszystko mi się miesza. Piszesz o Paryżu, widzę di trevi. Ale to przez piękne wspomnienia. Romantyczna fontanna, zakochani (a najlepiej jeszcze wieczorem...). I kilka Francuzek nie znających angielskiego. Uderzenie z otwartej dłoni w policzek Toma. Perfidny uśmiech Carmen. Należało mu się, a jak!

    OdpowiedzUsuń
  10. asti@onet.eu24 maja 2008 23:56

    Na http://gazetto.blog.onet.pl/ pojawił się 6 odcinek. Serdecznie zapraszam, Neko.

    OdpowiedzUsuń
  11. ~schwarz_madchen27 maja 2008 15:28

    zabrałam się do czytania i stwierdziłam, że masz naprawde super opowiadanie ;;d {wir-bleiben-immer.blog.onet.pl)

    OdpowiedzUsuń
  12. taktak. słucha się emo-dzieciaków(tokio hotel) to takze trzeba byc emodzieciakiemi, trzeba sie ciąć Oo(o ja pitoleeee. Toom! Ty mój emoboyu! xD). mi też tak mówią i kurde to zaczyna być wkurzając(tzw. jest wkurzające i to bardzo). ostatnio ide z torbą z th i taki jeden chłopak mówi 'o tokio hotel, jakie emo!'. myślałam że padne ze s.miechu, no xD. dobra dobra. a teraz na temat odc xd. mi sie podobało i mysl, że carmen bd miała przeje.bane u Toma jak on sie dowie co ona powiedziała do tych lasek hhahah xD normalnie, no ^^. u mnie za niedługo nowy odc. byłby o wiele wcześniej, ale coś dzieje mi sie z onetem(chyba) i nie moge sie wg zalogowac, dlatego bede musiala kombinować, a jak pokombinuje to dam odc i xoxoo ;d.i proszeeeee cie, nie zawieszaj i kończ twojego opowiadania. bo inaczej przyjde do ciebie i będzie morderstwo w biały dzień, rozumiesz?! hah, okeej czekam na nextaa ;* [unser-geheimnis]

    OdpowiedzUsuń
  13. Hey ;* Adres twojego bloga mam z akcji na pomoc ffth. Wpadłam, aby znaleźć jakieś fajne opowiadania o tematyce TokioHotelowej. Właśnie wpadłam na coś, bo bardzo mnie zainteresowało. Mogłabyś informować mnie o newsach na gg ? : 13084936. Pozdrawiam;*[erdbeben][the-fire][beichten][1000-oceans]

    OdpowiedzUsuń