czwartek, 1 maja 2008

10. ' Nie mogą cię tu zobaczyć... w tym stroju!'

Szłam jak zwykle przez park, było już późno, wracałam z próby. Tom chciał mnie odprowadzić, ale odmówiłam. Nie jestem dzieckiem, żeby mnie prowadzić za rączkę, co z tego że jest ciemno? Bardzo ciemno, ale ja się niczego nie boję. Wszędzie pustka, wszyscy w domach, tylko ja wracam do domu. Nie widzę w tym nic strasznego, przecież lampy oświetlają ulicę…

Wyszłam z parku i od razu zrobiło się jaśniej. Już widziałam swój dom, chciałam przyspieszyć kroku, kiedy poczułam, że ktoś łapie mnie od tyłu i ciągnie w jakiś zaułek.

Krzyknęłam, ale zaraz ktoś zasłonił mi ręką usta, nie mogłam wydać z siebie żadnego dźwięku… Po chwili ten ktoś przygniótł mnie do ściany zabierając przy tym rękę z mojej twarzy, od razu go rozpoznałam…

-Henry, ty kretynie! Co to ma znaczyć?!- Warknęłam na niego wściekła. Na prawde się wystraszyłam, a tu się okazuje, że to ten dupek żarty sobie robi…

-niegrzeczna jesteś, wiesz? Miałaś się ze mną spotkać, a tymczasem chodzisz sobie do tych gwiazdek!

-nic ci do tego! Mówiłam już że się z tobą nie będę spotykała!- Nie spuszczałam z tonu, nie miałam zamiaru, tak na prawde w ogóle nie chciałam z nim gadać…

-do prawdy? A ja ci mówiłem, że będziesz! Myślisz, że tak łatwo się mnie pozbędziesz?!

-tak!- Syknęłam i szarpnęłam rękami, żeby mnie puścił, lecz to nie poskutkowało, a więc użyłam nóg, kopnęłam go w nogę z całej siły… zasyczał z bólu, jednak puścił mnie tylko na moment… bo zaraz znowu poczułam na rękach jego uścisk, a na twarzy silne uderzenie…

-nie zaczynaj ze mną! Bo już nie będziesz taka śliczna, jak jesteś! Zrobie z tobą wszystko na co będę miał ochotę!

-chyba śnisz! Odpieprz się!- Szarpałam się z nim, ale nie miałam tyle siły, byłam zmęczona po próbie, a nawet gdybym jej nie miała i tak bym nic nie wskórała, on jest silniejszy…

-uspokój się szmato!- Teraz to on krzyknął wyciągając z kieszeni mały nóż, przystawił mi go do gardła- i co teraz? Nie wiesz? To ja ci powiem. Zrobisz wszystko to co będę ci kazał.

-nigdy…- prawie szepnęłam, poczułam jak po mojej twarzy staczają się krople zimnych łez… nie umiałam ich powstrzymać, to było niemożliwe.

-widzę, że ci życie nie miłe!- Zaczął jeździć nożem z góry na dół po moim ciele, a ja nawet nie mogłam się ruszyć… choćby nie wiem co by mi zrobił, nie będę robiła co on chce. Już wole umrzeć!

- no to jak będzie?- Zapytał z powrotem przystawiając mi nóż do gardła.

-nic nie będzie! Wole umrzeć niż mieć cokolwiek z tobą wspólnego!

-sama tego chciałaś…- i w tej samej chwili niespodziewanie puścił mnie, nie wiedziałam co się dzieje, zobaczyłam jak ktoś się z nim szarpie, nie potrafiłam rozpoznać tej osoby… nie wiedziałam co mam robić, nie mogłam zadzwonić bo nie miałam przy sobie telefonu… ale nie mogę pozwolić, żeby on coś mu zrobił kimkolwiek jest! Widziałam jak Henry wymachuje nożem, w pewnej chwili gdy stanęli tak, że oświetlało ich światło latarni, zobaczyłam, że to Tom… teraz to on był w niebezpieczeństwie, musiałam coś zrobić… widząc jak Henry zbliża się do niego z nożem, po prostu rzuciłam się na niego, ale na marne, bo zostałam z całej siły odepchnięta w skutek czego wylądowałam pod murem, uderzając jeszcze o niego głową… poczułam potworny ból, nie umiałam już się podnieść i mu pomóc…

-pomocy!- Zaczęłam krzyczeć z nadzieją, że ktoś mnie usłyszy, bezskutecznie…- zostaw go! Przecież to ja… przecież to mnie chciałeś!

-za późno, Carmen- usłyszałam z jego ust w odpowiedzi i w tym samym momencie wbił Tomowi nóż w brzuch…

 

-Tom, nie!- Obudziłam się przerażająco krzycząc, rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym się znajdowałam… to był tylko sen… cała drżałam, to było takie realne… W pokoju panowała ciemność, spojrzałam na wyświetlacz telefonu, aby sprawdzić która jest godzina… było po dwudziestejtrzeciej… jeszcze do końca nie uświadomiłam sobie, że to był tylko zły sen, miałam wrażenie, że to było na prawde… że jemu cos się stało, na prawde się bałam… W jednej chwili stanęły mi przed oczami wszystkie chwile, w których z nim rozmawiałam, kiedy się z nim kłóciłam… jak bardzo się nienawidziliśmy…

-a jeżeli to prawda…- przemkło mi przez myśl, której za nic w świecie nie potrafiłam odgonić, teraz widziałam przed oczami najgorszy scenariusz… Prawie podskoczyłam, słysząc pukanie do drzwi… z przerażeniem w oczach spojrzałam w ich stronę… może ja przesadzam? Pewnie obudziłam kogoś krzykiem i chce sprawdzić, czy wszystko w porządku… a jeżeli nie? Jeżeli to wcale nie był sen? Teraz wiem, jak bardzo boli samotność… jakbym nie była sama, miałabym się do kogo przytulić i mogłabym poczuć bezpieczeństwo…

Pukanie powtórzyło się teraz nieco głośniej… wstałam powoli i ostrożnie podeszłam do drzwi, najpierw zapaliłam światło i jeszcze raz rozejrzałam się dookoła, jakbym chciała sprawdzić czy na pewno jestem sama… Przekręciłam kluczyk w drzwiach i otworzyłam je z wielkim strachem w oczach…

-Tom?- Poczułam wielką ulgę widząc sylwetkę chłopaka, a więc to był na prawde tylko zły sen…

-coś się stało?

-bo…ja…bo…- zaczęłam dukać nie wiedząc co odpowiedzieć, przecież jak mu powiem, że miałam zły sen to mnie wyśmieje, że zachowuje się jak małe dziecko…-nic…

-ej, co się stało? Jesteś cała roztrzęsiona…słyszałem jakiś hałas, dlatego przyszedłem…Carmen, co się dzieje?

-miałam tylko … zły sen…- spuściłam wzrok odwracając się od niego i wchodząc do pokoju, było mi trochę głupio, ale co miałam mu powiedzieć?

Położyłam się na boku tyłem do wejścia, w którym on obecnie stał. Powoli się opanowywałam, jednak mój oddech cały czas był przyspieszony…

Chłopak zamknął drzwi i wszedł za mną do środka. Nie wiedziałam, czego mam się spodziewać… czułam się jak mała dziewczynka… ale on przecież się nie śmiał…

-co ci się śniło?- Usiadł obok mnie, na samo wspomnienie o tym śnie robiło mi się słabo… odnosiłam nawet wrażenie, że na prawde uderzyłam się w głowę…

Obróciłam się w jego stronę i usiadłam. Chyba pierwszy raz w życiu widział mnie nie dość, że w takim stanie zewnętrznym, czyli wyglądzie, to jeszcze z brakiem pewności siebie, brakiem odwagi i strachem… nie potrafiłam teraz udawać że jest super, przyznałam się tym samym sama sobie, że jestem słaba, że tak na prawde zależy mi na innych… nie jestem egoistką. Trudno jest się z tym pogodzić… całe życie próbuje być kimś innym, a tu nagle przychodzi prawda…

- szłam i ktoś mnie napadł, mówił że mam robić to co on sobie zażyczy, ale ja się nie zgodziłam i on wyjął nóż…a potem…potem pojawiłeś się ty i go ode mnie odciągnąłeś, zaczęliście się szarpać…ja chciałam ci pomóc, ale on mnie odepchnął, a potem powiedział że już za późno i… wbił ci nóż…w brzuch- powiedziałam bardzo cicho, drżącym głosem, to był wielki skrót tego co tak na prawde przeżyłam.- Może to głupie, ale ja na prawde się bałam… a raczej boje. I uwierz, wcale nie jest mi łatwo przyznać się do tego właśnie przed tobą, ale jeszcze trudniej jest przed samą sobą…

-to wcale nie jest głupie.- Poczułam na swojej ręce jego dłoń, dziwne ciepło rozeszło się po moim ciele, a ja sama zamilkłam, nie wiedząc co powiedzieć, a już na pewno co zrobić…- więc jednak, tylko udawałaś że mnie nie lubisz.

-nie wiem…- spuściłam głowę, wlepiając wzrok w bordową pościel, cały czas czułam jego dłoń na swojej… na prawde nie wiedziałam, czy tylko udawałam… pogubiłam się w tym wszystkim… może powinnam to wszystko przemyśleć? Bo jeżeli tego nie zrozumiem, wiem, że mogę popełnić błąd który zaważy o moim życiu… a tego nie chcę…

-ale ja wiem.- Uśmiechnął się do mnie ciepło.- Jak chcesz, zostanę z tobą…

-dziękuję…

 

#

 

Pierwszy poranek w Paryżu. Gdy się przebudziłam nie miałam pojęcia gdzie jestem. Pierwsze wrażenie to szok… No cóż, zazwyczaj nie sypiam w takim ładnym pokoju. Minęła dłuższa chwila za nim wszystko skojarzyłam… Od razu humor mi się poprawił. Ale chwila… czy to przypadkiem nie dzisiaj mamy pierwszy koncert!? Spokojnie. Na razie nie myślmy o tym. Teraz przydałoby się wstać.

Rozciągnęłam się na łóżku, wszystko było super, dopóki nie dotknęłam czegoś ręką… a mianowicie to był czyjś brzuch… automatycznie podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na osobę leżącą obok…

-uu… to ja tak szybko go złapałam?- Przemkło mi przez myśl, ale zaraz to odgoniłam i przypomniałam sobie wczorajszą noc. Superman przyszedł z pomocą… ale teraz powinnam go chyba obudzić? Co będzie jak go ktoś tu zobaczy? Nikt nie uwierzy w prawde… mi samej się wierzyć nie chce…. Jak człowiek się boi to czasami głupoty gada…I robi…

Cholera, czy on musi tak słodko wyglądać gdy śpi?!

-uspokój się Carmen!- Skarciłam sama siebie, na prawde zaczynam wariować. Czy ja w ogóle zdaje sobie sprawę z tego, że obok mnie leży Kaulitz!? No jak ja w ogóle mogłam do tego dopuścić… przecież miałam na jakiś czas zapomnieć o zakładzie, więc nie ma mowy o spaniu w jednym łóżku! Nie mówiąc już o innych rzeczach… pełen dystans.

Już miałam zacząć go budzić, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Myślałam, że zawału dostanę. Zerwałam się z łóżka jak oparzona potykając się przy tym o śpiącego chłopka, tym samym wylądowałam z impetem na podłodze, mało brakowało a „zaryłabym” twarzą o podłogę… narobiłam trochę hałasu, budząc tym Toma, a sama jęknęłam z bólu…

-Carmen? Co ty robisz na podłodze?

-opalam się, wiesz!?- Fuknęłam masując swoje kolano.- Wstawaj, ktoś pukał. Musisz się schować, nie mogą cię tu zobaczyć… w tym stroju!- Zlustrowałam go wzrokiem z dołu do góry, bo tak było mi najwygodniej z obecnej pozycji… Dredziarz wygramolił się z łóżka i stanął nade mną wyciągając w moją stronę rękę, którą niechętnie złapałam, pociągnął mnie za nią tak mocno że w ułamku sekundy stałam już na nogach, tyle że bardzo blisko niego, dzieliły nas zaledwie centymetry… nieświadomie wlepiłam swój wzrok w jego oczy i tak stałam zahipnotyzowana do czasu aż po pokoju rozległo się po raz kolejny pukanie… Zamrugałam szybko oczami i odsunęłam się od niego, odetchnęłam głęboko kilka razy i wskazałam mu na łazienkę, dając do zrozumienia, że ma się w niej schować. Gdy już zniknął w pomieszczeniu, podeszłam do drzwi i otworzyłam je…

-już myślałem, że umarłaś. Co to był za hałas?- Moim oczom ukazała się postać Billa.

-yy… no zrzuciłam przypadkiem…ee… książkę!- Wymyśliłam coś na poczekaniu, nie chcąc przyznawać się do własnego upadku…

-książkę?- Powtórzył wyraźnie zdziwiony, z resztą nie dziwię mu się. Bo niby po co mi książka na trasie koncertowej?

-ta… e… a właściwie po co przyszedłeś?- Zmieniłam temat, nie chcą się tłumaczyć.

-żeby cię obudzić. I zapytać czy nie widziałaś Toma…przypadkiem…- oznajmił i rozejrzał się po moim pokoju jakby kogoś szukając…

-no to już się obudziłam.- Uśmiechnęłam się miło- a Toma, nie widziałam…- Skłamałam odwracając gdzieś wzrok. Ja oczywiście potrafie kłamać w żywe oczy, ale nie wszystkim. Billa nie potrafie tak po prostu oszukiwać… no cóż… dobrzy ludzie nie zasługują na to by być okłamywanym…

-ok. To zejdź na śniadanie, czekamy na ciebie.- Zakomunikował i posyłając mi swój zniewalający uśmiech odszedł… tak sobie teraz myślę, że on jest chyba lepszy od swojego brata… byłoby mi łatwiej, gdyby to on był celem zakładu…

 

###

 

Nic mi się nie chce. A o pisaniu ostatnio w ogóle nie ma mowy, ale oczywiście jak wyzdrowieję to się zmobilizuję i postaram się poprawić bo jak na razie to przedstawia się tutaj ekhem... nic ciekawego, że tak powiem :] Pisałam tą notkę bardzo dawno temu i poprawiałam ją chyba z dziesięć razy, a więc nie mam pojęcia jak  mi to wyszło, w każdym razie jeszcze wtedy miałam wenę ;D

No, ale dziękuję wszystkim bardzo, bo tylko dzięki wam ten blog jeszcze istnieje :) pozdrawiam :* :*

5 komentarzy:

  1. ~Lady_November1 maja 2008 16:04

    Fajny ten sen był :D ja też chcę taki!Ale się uśmiałam jak Tom przyszedł do Carmen (tak jej imię się pisze? ona tak ma na imię?)No i w ogóle to jest cool ;D I Bill ach ;D myślałam, że tam przyjdzie jej przyjaciółka albo Hery :DWiesz co? głupia jestem. jak sobie wczoraj przebiłam to to mnie to bolało ale teraz nie boli ale jest czerwone... jak myślisz wdało się zakażenie?Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  2. ~wampirzyca :)1 maja 2008 16:14

    hehe notka bardzo fajna jak zawsze :)) heh :) pozdrawiam:** no i czekam na nową :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Tom robi się czuły i wrażliwy. Chociaż może zawsze taki był. Nie wiem. Ale ubrać by się mógł, prawda?Nie nadążam za ludźmi w moim domu. Jestem padnięta. Przepraszam za ten komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  4. dojcz@onet.eu2 maja 2008 11:16

    nowy post na plug. Za spam przepraszam. wybacz.Dojczyk.

    OdpowiedzUsuń
  5. No i sie wydało ze lubi Toma ;DNie ma to jak chowac sie w lazniekce;DMam złe przeczucia co do tego kolesia ze snu.Notka super, czekam na nexta i pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń