Nie minęła chwila, a po prostu zaczęłam mu wszystko mówić… zwierzałam mu się tak jak nie robiłam tego nigdy, nawet mojej najlepszej przyjaciółce nie powiedziałam tyle co jemu, moja siostra też nigdy nie dowiedziała się tego co on… to był jeden wielki skrót mojego życia, ale jemu nie potrzebne były żadne szczegóły, po prostu wszystko rozumiał, nie potrzebował nic więcej… resztę wyczytał z moich oczu… poczułam taką wielką ulgę… jakiś kamień który tkwił na moim sercu i zadawał ból, spadł… zniknął… i wiedziałam że jemu mogę ufać, byłam pewna, że nigdy nikomu nie powie tego co się ode mnie dowiedział… Nie zdradzi moich tajemnic ani tego idiotycznego zakładu… tak, o tym też mu powiedziałam nie mogłam go okłamywać w żywe oczy. Przez to wszystko stał się dla mnie ważną osobą, ważniejszą niż przyjaciel… Gdy mówiłam mu to wszystko, on tylko słuchał… nie obeszło się bez moich łez… mogę powiedzieć że jego magiczne spojrzenie i osobisty urok po prostu mnie opętał… teraz chyba zna mnie tak dobrze jak jeszcze nikt…
-wszystko będzie dobrze, Carmen- przytulił mnie mocno do siebie, z jego ust padły słowa których teraz najbardziej potrzebowałam… i wierzyłam w nie, bo właśnie on to powiedział…- nikt cię nie skrzywdzi, już nigdy, obiecuję…
Wtuliłam się w niego, jak małe dziecko ze strachu w swojego ojca… czułam się bezpieczna, chyba pierwszy raz w życiu… wiedziałam, że nie jestem sama… byłam mu wdzięczna za to, że jest… pozwolił mi wszystko zacząć na nowo… znowu mogę być tą pewną siebie Alyson. i bez względu na wszystko zerwę ten zakład, dokończę trasę i będę w tym zespole tak długo jak będą mnie potrzebowali. A później zacznę rozwijać swoje umiejętności, będę robiła to co kocham. To on otworzył mi oczy i sprawił, że już nie czuję się nikim… wystarczyła ta jedna godzina, żebym wszystko zrozumiała…
-dziękuję ci, Bill. Nawet nie wiesz jak mi pomogłeś… jesteś po prostu cudowny!- Oderwałam się od niego, otarłam ostatnie łzy i wstałam.- Zaraz wracam tylko się ogarnę.
-zaczekam, nie śpiesz się.- Uśmiechnął się do mnie, a ja zaraz zniknęłam w łazience. Szybko się przebrałam a następnie przemyłam twarz wodą, zrobiłam delikatny makijaż i wróciłam do pokoju. Bill cały czas siedział na swoim miejscu. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, żeby sprawdzić, która jest godzina…
-no to nieźle, chyba będziemy mieli problemy…- stwierdziłam kojarząc, że już dawno powinniśmy być na wywiadzie.
-nie przejmuj się tym. Jost na pewno to przełożył, a jak nie to nie nasza strata tylko ich.- Wzruszył ramionami i podniósł się z miejsca.- Chodźmy do nich. - Wyciągnął w moją stronę rękę, uśmiechnęłam się i niepewnie go złapałam. Pociągnął mnie w stronę drzwi i wyszliśmy zamykając je na klucz…
#
-nareszcie jesteście! Co wy tam tyle czasu robiliście?! Bill miałeś ją przyprowadzić, a nie Bóg wie co robić! Już dawno powinniśmy być w redakcji!- Gdy tylko weszliśmy do pokoju, naskoczył na nas Jost. Był zdenerwowany, ale jakoś nie bardzo potrafił okazać swoją złość. Przynajmiej ja się nie przestraszyłam…
-no i co z tego? Musieliśmy porozmawiać, trochę nam zeszło. A wywiad nie zając, nie ucieknie. To my jesteśmy gwiazdami i to my stawiamy warunki.- Stwierdził z obojętnością Bill. David machnął tylko ręką i wskazał na drzwi, co oznaczało, że mamy wyjść. Tak też wszyscy zrobiliśmy. Zeszliśmy na dół i wsiedliśmy do samochodu, całą drogę ignorowałam Toma, w ogóle nie zwracałam na niego uwagi, w sumie to prawie nic nie mówiłam, może wymieniłam pare zdań z Billem i Gustavem, ale na Toma nawet nie spojrzałam. Z resztą on nie był tym zbytnio przejęty, jedyne co go interesowało to chyba tylko on sam.
W końcu dojechaliśmy na miejsce. Byłam trochę zdenerwowana, ale wiedziałam, że sobie poradzę. To tylko wywiad. Na razie, tylko wywiad… bo nie mam pojęcia jak będzie z koncertem…
-chodźcie szybciej.- Ponaglał nas David i wszyscy na znak przyspieszyli. Po chwili byliśmy już w redakcji, wszędzie chodzili jacyś ludzie… każdy był czymś zajęty…
Podeszła do nas jakaś pani z wielkim uśmiechem na twarzy.
-dzieńdobry! Zapraszam, najpierw wywiad dla gazety, a potem przejdziecie do studia i zrobimy na żywo do telewizji!- Zakomunikowała z wielkim entuzjazmem, chłopacy przytaknęli jej wraz z menagerem, tylko ja stałam w bezruchu… teraz czułam, że to nie jest żadna zabawa…
Ruszyliśmy za kobietą do jakiegoś pomieszczenia i zajęliśmy miejsca na kanapie. Ona wyjęła dyktafon i usadowiła się naprzeciwko nas.
-zadam kilka pytań, prawie wszystkie będą związane z nową członkinią zespołu.- Spojrzała na mnie, aż poczułam dziwny dreszcz…
-spokojnie, Carmen…- szepnął do mnie Bill posyłając mi wspierający uśmiech- jakby co to ci pomogę.
-dzięki…- odwzajemniłam jego uśmiech tyle, że niewyraźnie… nie wiedziałam co mnie czeka…
-to zaczynamy!- Oznajmiła dziennikarka i włączyła swoje narzędzie pracy. Wydawało mi się, że cała zesztywniałam… a może to wcale nie było złudzenie?? Z tego wszystkiego ledwie zauważyłam, że zaczęła zadawać pytania… jak się okazało to wcale nie było takie straszne, w końcu nie było kamer, nie byłam sama… mówiłam całą prawdę, nawet zrobiło się zabawnie… aż w końcu wywiad dobiegł końca, kobieta podziękowała nam, a my udaliśmy się na kolejny wywiad tyle, że telewizyjny… przecież wszyscy muszą mnie zobaczyć, teraz jestem niczym posąg nie z tej ziemi, który każdy chciałby obejrzeć ze wszystkich stron…
#
Przez cały czas siedziałam jak na szpilkach, każde pytanie sprawiało, że niemalże podskakiwałam, a jak już udało mi się na nie odpowiedzieć, oddychałam z ulgą… przy trudniejszych pytaniach wspomagał mnie Bill i jakoś nam to poszło. Tom jak zwykle miał najwięcej do powiedzenia, aż mi się niedobrze robiło od tych jego cwaniackich tekstów… Po jakiejś godzinie wszystko dobiegło końca… nie było tak strasznie. Przeżyłam, ale teraz już wiem jak to jest być gwiazdą, przynajmiej w małym stopniu, bo ja jak na razie jestem jeszcze nikim ważnym w tym zespole… ale teraz wiem też, że nie będę robiła tego dla jakiegoś głupiego zakładu tylko dlatego, że tego chcę. I mam gdzieś tego całego inteligenta! On jest dla mnie zerem! Jak tylko będzie okazja, będę go omijała, nie będzie to proste ale zrobie wszystko byleby trzymać się od niego z daleka. Właściwie co on mi takiego zrobił, że tak bardzo go nienawidze? Chodzi o ten pocałunek? Przecież było nawet fajnie…nie! Nie! Nie! Nie mogę tak mówić… w ogóle nie powinnam o nim myśleć. TOM KAULITZ NIE ISTNIEJE i już.
-no, jutro macie pierwszy koncert, więc dzisiaj jeszcze jedna próba i macie wolne.- Zakomunikował Jost wychodząc z budynku. Wolne? Jak to fajnie brzmi…tylko co ja będę robiła? Jakbym nie zauważyła, jestem w Paryżu! Super…
-a jutro macie być wyspani więc dzisiaj nie szaleć w nocy, tylko spać.- Rozkazał, jakoś nikt nie protestował, tak w ogóle to tylko on gadał, a my słuchaliśmy… jednak wątpię, że ktoś ma zamiar spać w tak piękną noc… ja chyba nie będę…
Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy pod hotel, który aktualnie zamieszkiwaliśmy.
-próbę macie na ostatnim piętrze, udostępnili wam specjalną sale, jutro próba generalna już w hali…- David cały czas nadawał, aż miałam go już dosyć. Zauważyłam, że nikt z wyjątkiem mnie, go nie słucha. Tom miał w uszach słuchawki, a Bill i Gustav oglądali się we wszystkie strony… Ja też odcięłam się na chwilę, pogrążając we własnych myślach…
-Carmen, ty też jesteś już znaną osobą więc tobie również przysługuje ochrona. A najlepiej jakbyś chodziła razem z którymś z chłopaków.- Dopiero dźwięk mojego imienia przywrócił mnie na ziemię, jednak nie powiedziałam nic tylko skinęłam głową. Weszliśmy do hotelu, kierując się do windy, nie mogliśmy nawet iść do pokoi tylko od razu na próbę… mi to nie przeszkadzało, ale chłopakom przeciwnie. Nie wyglądali dzisiaj na chętnych do grania… ale nie mieli wyboru… życie gwiazd. Chyba napisze z tego książkę… na autentycznych wydarzeniach…
Winda, mój wróg. Źle mi się kojarzy i to tylko przez tego kretyna. W ogóle co on sobie wyobraża? Że może tak po prostu wzbudzać we mnie jakiekolwiek emocje?! Jakim prawem? O nie. Ja Alyson May, nie pozwole aby jakiś inteligent, który nie ma mózgu robił sobie ze mną co chce. Nie jestem pierwszą lepszą laską, a dla niego mogę być najwyżej znajomą z pracy. To, że razem gramy i spędzamy tyle czasu, a właściwie będziemy, nie ma żadnego wpływu na nasze życie prywatne i mam zamiar powrócić do dawnych zasad. Dzisiaj oznajmię Sarze, że zrywam zakład, a Kaulitza będę traktowała jak dawniej. Sam sobie na to zapracował, swoją głupotą.
-ej, Alyson, wsiadasz?- Ktoś szturchnął mnie w ramię, a tym kimś był Gustav. Zamyśliłam się najwidoczniej. Skinęłam głową na znak iż tak i wlazłam za nim do windy. Stanęłam jak najdalej się dało od Toma i skupiłam swój wzrok na podłodze, ponownie pogrążając się w myślach…
####
Jedno wielkie dno. Przepraszam, nie wyszło mi… ;/
a mi sie podoba! xdd. ten Tom to taki cholerny egoista, że heeej -.- czekam na nastepny ;33[unser-geheimnis]
OdpowiedzUsuńco ty gadasz! a właściwie piszesz xD bardzo fajny odcinek :))) pozdrawiam:**
OdpowiedzUsuńEj kurde, no wez.Czemu komplikujsz?Dobrze, ze Carmen sie wygadała Billowi, a mogłaby troche lepiej traktowac Toma.Notka Slićzne ;*Czekam na nexta xD
OdpowiedzUsuńHmm... Jeśli TO jest dno, to... to... to nie wiem, ale... to nie jest dno i już! I nie przesadzaj.Nikogo nie zaskoczę, jeśli powiem, że Tom mnie wkurza. Nie tylko tutaj, ogólnie. Jakby to powiedzieć... nie lubię już th. Żadnego z chłopaków, muzyki, wizerunku, niczego. Po co to napisałam? Bo chcę powiedzieć, że ostatnio jestem skłonna do krytyki tego zespołu. Nie chcę, żebyś odebrała to jako krytykę opowiadania, bo tak nie jest. I żeby uniknąć podejrzeń, że jestm antyfanką - też nie. Po prostu ich nie słucham, nie czytam o nich [jeśli wykluczyć opowiadania, z którymi się zżyłam, i które pokochałam]. Odcięłam się od zespołu i nie lubię ich.Nie mam nic do fanów, chłopcy i ich muzyka jest mi obojętna. Po prostu to nie jest mój świat [a może on nigdy nie był mój?].A co się tyczy opowiadań. Wszystkich ff. To coś, co kształtuje styl pisania, pozwala poznać ludzi o podobnych zainteresowaniach. Są naprawdę ciekawe, zaskakujące i... uzależniające jak nie wiem co!Nawet jeśli czasem trudno jest znaleźć chociaż chwilkę.
OdpowiedzUsuńNowa nota na www.our-another-world.blog.onet.pl Zapraszam .
OdpowiedzUsuńdzięki za ciekawą historię
OdpowiedzUsuńFajny wpisik
OdpowiedzUsuń