sobota, 7 listopada 2009

95.'...to się otwiera.'

 

Andreas i Amelia urządzili nam bardzo ładny pokój, co prawda nie było łatwo, ale im się udało i to najważniejsze. Powoli wszystko wracało do normy. Moje badania wyszły pozytywnie i chyba nie muszę już się o nic martwić. Tokio Hotel, cały czas pracuje nad nową płytą, więc ja odpoczywam w domu... choć przyznam, że mam już tego dosyć. Dobrze, że Amelia mnie odwiedza i czasem gdzieś razem wychodzimy, bo bym chyba zwariowała. Sara, niestety nie ma na to czasu, gdyż pochłonęła ją nowa praca w gazecie. Bill, chyba kazał jej się tam zatrudnić, żeby nie myślała o nim, kiedy go całymi dniami nie będzie. A Tom, o mnie w ten sposób nie raczył pomyśleć. Gdy wspomnę coś o pracy od razu jest na „nie”. Bo przecież ja nie muszę pracować. No, jasne... mogę całymi dniami siedzieć w domu i jeszcze mu obiadki gotować. Nie żeby mi było źle, ale mam chyba nieco wyższe ambicje. Chciałabym wrócić do tańca, jednak nie jestem pewna, czy znowu bym umiała się tym zająć. Niby to kocham, ale już mnie tak do tego nie ciągnie... chciałabym robić coś nowego.

Zresztą chyba sama do końca jeszcze nie wiem, czego chce. Może to i lepiej, że siedzie w domu, mogę sobie wszystko przemyśleć i poukładać.

Myłam właśnie podłogę, kiedy przyszła Amelia z jakimś białym pudełkiem. Trochę się zdziwiłam, bo byłyśmy umówione po południu, a nie rano. Mimo to zupełnie nie przeszkadzała mi jej wizyta. W prawdzie miałam w planach wielkie wiosenne sprzątanie, ale... zawsze zdążę to zrobić. Mam teraz tyle wolnego czasu.

-Co tam masz?- Zapytałam opierając mopa o ścianę. Brunetka uśmiechnęła się tajemniczo i zaraz uniosła wieko od pudełka ukazując tym samym jego słodką zawartość.

-Tadam!

-Tort?- Uniosłam brwi nie bardzo rozumiejąc, po co przyniosła ciasto.

-No proszę cię, nie mów mi, że nie pamiętasz o własnych urodzinach.- Przewróciła teatralnie oczami, a ja zapowietrzyłam się z wrażenia.

-Ale... który dzisiaj jest?

-Siódmy. Gdybym nie przeczytała w gazecie, to w ogóle byś o niczym nie wiedziała. Gdzie ty masz głowę, Carmen?

-Nie wiem...ale jakoś ostatnio sama wiesz, że nie miałam kiedy o tym myśleć.- Stwierdziłam dopiero teraz uświadamiając sobie, jak ten czas szybko minął.- W każdym razie jesteś kochana, że pomyślałaś...- Uśmiechnęłam się do niej z wdzięcznością.

-Cześć!- Do salonu nagle wparował Andreas, najwyraźniej on również pamiętał, skoro przyniósł ze sobą butelkę szampana, chyba że miał inny powód...

Już miałam radośnie go przywitać, kiedy chłopak bardzo nierozważnie wkroczył na mokry teren przez co przejechał przez połowę salonu na koniec lądując wprost na zaskoczonej Amelii. Tym samym wszystko co ze sobą przynieśli wylądowało na podłodze, włącznie z nimi samymi. Moje oczy przybrały nienaturalnych rozmiarów. I nie wiedziałam, czy mam się śmiać, czy płakać... z jednej strony było to zabawne, a z drugiej... ubrudzili mi podłogę.

-Miło, że mnie odwiedziliście.- Mruknęłam siadając z rezygnacją na kanapie.

-Chyba połamałeś mi żebra.- Jęknęła dziewczyna próbując zepchnąć z siebie Andreasa, który wydawał się znieruchomieć.

-Dzwonić po pogotowie?- Zerknęłam w ich stronę, jednak nie bardzo się przejęłam.

-Obejdzie się.

-Super... zanim jednak zaczniecie się kłócić, nie obrażę się jeżeli pozbieracie to szkło i wytrzecie podłogę.- Stwierdziłam podnosząc się z miejsca.

-Jasne, nie przejmuj się. Posprzątamy... i kupie ci nowy tort.- Zapewniła mnie Amelia, na co skinęłam tylko głową ulatniając się na górę. Nie chciałabym słuchać ich krzyków... zanim dojdą do porozumienia i stwierdzą, że w gruncie rzeczy nie stało się nic strasznego minie trochę czasu.


#


Umówiłam się z Tomem w parku, nie wiem dlaczego akurat tam. W każdym razie zależało mu, więc byłam zmuszona zostawić Amelie i Andreasa samych sobie. Być może się nie pozabijają. Jak wychodziłam każde stało po drugiej stronie pokoju. Szkoda, że jeszcze nie dorośli. Chociaż z drugiej strony zazdroszczę im trochę tej głupoty. Wydaje mi się, że ostatnio stałam się, aż za bardzo poukładana i poważna. A przecież nie jestem jeszcze taka stara... dzisiaj skończyłam dziewiętnaście lat i prawie bym zapomniała o tym szczególe. No, ale jakoś nikt nie raczył mi wcześniej przypomnieć... może zapomnieli? Zresztą, to tylko głupie urodziny. Ale jednak miło, gdy ktoś pamięta, tak jak na przykład taka Amelia i taki Andreas... a Tom? Nie wiem... rano bardzo szybko zniknął wraz ze swoim bratem. Jak zapomniał, wcale nie mam mu tego za złe... rozumiem, że ma dużo pracy. Każdemu może się zdarzyć... poza tym moje urodziny nie są jakimś nadzwyczajnym wydarzeniem, o którym koniecznie trzeba pamiętać.

Ale, jak teraz tak sobie o tym myślę... tak wiele wydarzyło się w ciągu tego roku. Mam dopiero dziewiętnaście lat, a już tyle przeszłam. I trudno uwierzyć, że tak szybko odnalazłam swoją miłość.

W sumie dopiero teraz przekraczając osiemnastkę, mogę stwierdzić, że jestem dorosła. Jeszcze na szczęście nie odczuwam tego, że się starzeję... ale myślę, że w końcu nadejdzie taka chwila, kiedy stwierdzę, że mam pierwsze zmarszczki i będę się nad sobą użalać z tego powodu. Czas płynie nieubłaganie szybko...


Sądziłam, że jak dotrę na miejsce spotkania Tom, będzie już czekał, ale go nie było... dziwne, bo zwykle był punktualny. Nie pozwalał na siebie czekać, za co byłam mu wdzięczna. Jestem niecierpliwa i jak się z kimś umawiam zaraz zaczynam się martwić, że jednak dana osoba się nie zjawi. W zaistniałej sytuacji usiadłam na ławce, aby spokojnie zaczekać. Mój ochroniarz stanął sobie kilka metrów ode mnie udając wielkie zainteresowanie otoczeniem. Czuję, że długo z nim nie wytrzymam. Zdecydowanie potrzebuję kogoś, kto jednocześnie będzie umiał zadbać o moje bezpieczeństwo i porozmawiać, jak na człowieka przystało.

Bo na przykład teraz chętnie zamieniłabym z kimś kilka słów zamiast siedzieć bezczynnie i się nudzić. W ogóle nie rozumiem, dlaczego Toma jeszcze nie ma. Chyba mnie nie wystawi? Pewnie David, go zatrzymał. Po kilkunastu minutach już chciałam wyjąć telefon i się z nim skontaktować, lecz pojawił się. I jego szczęście, nie ukrywam, że zaczynało mnie to irytować.

-Cześć, kochanie.- Nachylił się nade mną całując mnie w policzek, o dziwo, ale nie podziałało. A mianowicie jeszcze byłam zła.

-A czy nie byliśmy umówieni piętnaście minut temu?- Uniosłam brwi przyglądając mu się z uwagą.

-No tak, ale... trochę mi się przedłużyło. Podwiozłem jeszcze Emi, po drodze i tak mi zeszło.- Wyjaśnił, a ja myślałam, że się normalnie powietrzem zakrztuszę. Z trudem powstrzymałam swój komentarz na temat tej dziewczyny.- Przepraszam, to się więcej nie powtórzy. Nie gniewaj się.- Złapał mnie za ręce przyciągając do siebie.-Po za tym... mam coś dla ciebie.- Uśmiechnął się tajemniczo i wyjął coś w kieszeni zaciskając mocno w dłoni.

-Co takiego?

-Wszystkiego najlepszego, Carmelko.- Rozłożył palce ukazując srebrny naszyjnik z serduszkiem. Pamiętał...

-Tom...- Uśmiechnęłam się słodko.- Dziękuję, ale nie musiałeś... miałam nadzieje, że może zapomniałeś...

-No, co ty, nie mógłbym. Podoba ci się?

-Bardzo, jest śliczny...

-I pozwoliłem sobie do środka wsadzić swoje zdjęcie, bo patrz... to się otwiera.- Zademonstrował mi i otworzył serce, dzięki czemu mogłam zobaczyć jego malutkie zdjęcie w środku. Zachwyciło mnie to.

-Wspaniałe... dziękuję!- Przytuliłam go mocno obdarowując całusem.- Jesteś kochany.

-Wiem, ale ty jeszcze bardziej. Mogę ci założyć?

-Jasne.- Odgarnęłam włosy odwracając się do niego tyłem i już po chwili to cudo zawisło na mojej szyi. Naprawdę sprawił mi wielką radość, że w ogóle pamiętał, a do tego jeszcze kupił taki piękny prezent. Chyba najbardziej podoba mi się, że mogę mieć jego zdjęcie. Co prawda niewielkie, ale zawsze.- A... wiesz, co się dzisiaj stało w naszym salonie?- Zaśmiałam się pod nosem przypominając sobie całe wydarzenie.- Amelia, przyszła z tortem, Andreas z szampanem i wydawało się, że będzie świetnie dopóki twój przyjaciel nie poślizną się na podłodze i nie przejechał przez połowę salonu, aby na końcu przygnieść biedną Amelkę...- Streściłam wszystko z wielkim bananem na twarzy. Teraz wydawało mi się to naprawdę śmieszne, wcześniej jednak byłam nieco zirytowana, że nabrudzili mi i w ogóle...

-Boże, oni zawsze coś narobią.- Chłopak pokręcił z niedowierzaniem głową.- Oni nie powinni ze sobą przebywać.

-A ja myślę, że to tylko chwilowe. Pasują do siebie.- Stwierdziłam pozwalając mu objąć mnie w pasie.- My też na początku mieliśmy trudną drogę...

-Ale już wszystko, co złe za nami.- Musnął mnie w skroń.-Przejdziemy się?

-Bardzo chętnie. Ale później wracamy do domu, bo zostawiłam ich samych...

-Oczywiście.


#


Blondynka podskoczyła lekko na krześle z zaskoczenia czując na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Była tak pochłonięta pracą, że zapomniała o całym otoczeniu i takie są właśnie tego skutki. Odwróciła się w stronę stojącego za nią mężczyzny. Był wysoki i dość młody, uśmiechał się przyjaźnie, co ją uspokoiło, przynajmniej nie musiała spodziewać się niczego złego z jego strony. A różnie bywa...

-Spokojnie, jestem tylko właścicielem redakcji nie zjadam pracowników.- Zapewnił ją na wstępie, co dopiero po dłuższej chwili do niej dotarło i wtedy pozwoliła sobie na uśmiech.

-Dzień dobry, przepraszam pana zamyśliłam się trochę.

-Nie szkodzi, przecież nic się nie stało. Chciałem tylko zapytać, jak się pani u nas pracuje?

-Bardzo dobrze.- Stwierdziła jednak według niego nie zabrzmiało to zbyt przekonująco. Zresztą na jej miejscu, wcale by się nie cieszył z takiej pracy, jakby był młody i uzdolniony, a odnosi wrażenie, że właśnie ma do czynienia z taką osobą.

-Pracuje pani tu kilka dni, a już panią chwalą. Nie mogłem nie przyjść i nie sprawdzić.- Uśmiechnął się.- W każdym razie, jakby była pani zainteresowana mamy lepszą propozycję. Tylko nie wiem, czy w ogóle interesuje się pani dziennikarstwem?

-Yy... właściwie, to tak... w sumie.- Wydukała lekko zmieszana. Lepsza praca, to zawsze jakaś zachęta. Tak naprawdę nie myślała jeszcze o swoich zainteresowaniach i studiach na, które chcąc, czy nie, będzie chodziła ze względu na swojego chłopaka, upartego jak osioł zresztą.

-Nasza redakcja będzie miała swój program w telewizji i miałem nadzieję, że zechciałaby pani wziąć udział w tym projekcie. Wie pani... potrzebujemy młodej, ładnej osoby. Poza tym inni pracownicy nie mogą zmienić swoich stanowisk, bo wtedy zapewne gazeta by upadła, a na pani miejsce zawsze się ktoś znajdzie...

-Ale co ja miałabym robić?

-Ten program nazywa się, „Wywiad z gwiazdami”. Wiem, że nie brzmi to zachwycająco, ale... mam nadzieję, że jednak przyjmie pani propozycję poprowadzenia go. Oczywiście może pani się zastanowić, nie ma pośpiechu.

-Dobrze, przemyślę to...- Skinęła głową nie mogąc zrozumieć, dlaczego właśnie jej się to przytrafiło. Ze zwykłej dziewczyny miałaby się stać dziennikarką? I w dodatku dostała propozycję, od samego właściciela... ciekawe, czy Bill maczał w tym swoje palce.

-W takim razie, nie przeszkadzam i czekam na odpowiedź. Do widzenia.

-Do widzenia...- Mruknęła odprowadzając go wzrokiem do wyjścia. Sama nie wiedziała, czy byłaby w stanie podjąć się takiego zadania. Jak sama nazwa wskazuje, musiałaby robić wywiady z gwiazdami. Ona i sławni ludzie? To trochę dziwne, jak na jej rozum...

 

###

 

_ten_który_patrzy_: Dla mnie nie jedno i to samo, jednak dostrzegam jakieś różnice ^^ Zależy mi, ale no... nieważne, jak chcesz to sobie czytaj...ale na własną odpowiedzialność! Poza tym! Dlaczego Ty mówisz do mnie Ka.!? <oburzony>

 

No nie dadzą spokoju xd

 

14 komentarzy:

  1. 1. nareszcie Xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Miało nie byc komenta, miał byc foch... No ale jak juz mowilam - nie wyszlo.Ale komentarz bedzie krótki ( tu wlasnie mi przerwalas, odzywając sie po naszej kłótni w opisach Xd)No wiec tak, jak tylko slyszeczy czytam imie tej nowej basistki to mnie cos trafia XD. Nie dosc ze zabrala Carmen zajecie to jeszcze ją tom do domu odwozi! Hańba! Xd( nie no... my sie kłócimy??!!)I czemu tak malo o billu? malo... to zle slowo, tu nie ma nic o billu... a ty go tak wyzywalas i w ogóle... plakac mi sie chce przez ciebie!I co sie stalo z wątkiem o geo...?I czemu ty taka jestes!? Xdpzdr.;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super... normalnie kocham tego bloga, ale wkurza mnie ta cała sytuacja z nową basistką w zespole :/ Ehh... i tak mi się podoba :D ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. No ja to tam lubię sielankę w opowiadaniu , wiedziałam , że z Amelii i Andreasa coś wyjdzie!. I dobrze , obojgu przyda się związek. Obawiam się tylko , że Amelia zbyt będzie go ustawiać po kątach. On będzie taka biedulka , sierotka Marysia. No i widać ,że Bill'owi zależy na Sarze i bogu dzięki , amen.! Przeszła mi myśl , że Tom mógł zapomnieć o urodzinach Carmen , ale na szczęście nie. No i ta Emi , kolejne zagrożenie , eh. Czekam na kolejny odcinek. ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaaaaaaaa, ale szablon *.* I te zdjęcie w nagłówku oO. Mmm xDJeej, to miło, że Tom pamiętał (jakby zapomniał, to bym go zabiła) o urodzinach Carmen i sprawił jej taki śliczny prezent. Ach, taki chłopak to potrafi wprowadzić dziewczynę w zachwyt ;DAndreas i Amelia, jak słusznie zauważyła Carmen, pasują do siebie wprost idealnie. Jak sobie wyobraziłam ich leżących na podłodze, upaćkanych tortem i szampanem, to tylko się śmiać można xD Kurczę, zazdroszczę Sarze. Szczerze mówiąc marzę o karierze muzycznej dziennikarki, gdybym to ja dostała taką propozycję prowadzenia programu, byłabym wniebowzięta. Mam nadzieję, że się zgodzi ^^Odcinek świetny, jak zawsze zresztą. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. śliczny szablon :))notka cudowna ;)) och ta Amelia i Andreas ;D wariaci ^^ no i żeby Carmen zapomniała o swoich urodzinach ? xD no cóż.. ;D też bym chciała taki prezent ;D pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj, ja miło, że przyjaciele pamiętali. ^^ No i Tom też pamiętał, więc wieeelki plus dla niego. xD A ja na miejscu Sary w sumie zaczęłabym się cieszyć. Bez studiów, a ma dobrą pracę. Też tak chcę. xDOgólnie notka jest świetna. Fajnie byłoby dostać taki wisiorek od chłopaka... Ach. ^^ Pozdrawiam. ;]

    OdpowiedzUsuń
  8. ~ten_który_patrzy8 listopada 2009 20:37

    Niby jak mam do ciebie mówić? ^^ czekam na jakiej ciekawe propozycje, a narazie moze cos o tym rozdziale...No to tak, ja mysle ze ten twoj Tom jest troche taki.... inny... bo tenprawdziwy, to by kupil cos innego.. tak mysle.... Ale ja nie ma nic do lancuszka... to zdjecie to fajna sprawa w sumie... tez bym taki chcial! Z takim samym zdjeciem!Ta emi czy jak ona tam ma mnie niepokoi.... No ale co ja poradze?I czemu ty jestes oburzona, no?! co ja takiego zrobilem!?pa... ty ..ty..... ty pisarko! XD lepiej?

    OdpowiedzUsuń
  9. Jaaa, wybacz, że dopiero dziś^^. Ale nie wyrabiam oO. O szablonie wypowiedziałam się ostatnio, kiedy przypadkowo wpadłam xD. Dobrze, że Ameila i Andi pamiętal o urodzinach. Oni są bocy oO. Swoją drogą na miejcu Ameli szkoda by mi było kasy na drugi tort. Ej no bez kitu drogi... xDD.'miałam nadzieję, że może zapomniałeś...' -Carmen jest świetna hahaha xD. Jak ona czasem cos powie oO. Wymiata dziewczyna. Tom po raz kolejny okazał się wpaniałym chłopakiem i postarał się^^. Genialny prezent Kaulitz oO. Teraz tylko musi stać ciaglew lustrze i patrzeć na to malutkie zdjęcie xD. Pierdzielę oO.Sarze zazdroszcze, a ta propozycja niezwykle ciekawa.! Czekam na nexta <3 Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. jak można zapomnieć o swich urodzinach ? xD :D ale dobrze że inni pamiętali :)) Zwłaszcza Tom ;P Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  11. ~Biedroneczka. :*10 listopada 2009 18:27

    Świetny blog. Na prawdę. ;)Cieszę się, że na niego trafiłam. ^Wciągnęłam się już po 3-ech pierwszych rozdziałach. ;)Pomysł i wykonanie bardzo ciekawe. ;dPozdrawiam i życzę weny. ;]

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak, ciekawe, czy Bill maczał w tym palce ^^ Ta cała Emi mi isę nie podoba, ale skoro Tom sam stwierdził, że brzydzi się zdrady to mam nadzieję, że nic nie wykombinuje ;) Śliczne i w ogóle ;) Ciągle mam cichą nadzieję, że Carmen wygryzie tą Emi z zespołu ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. u mnie coś nowego :) Zapraszam :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Eh... Wciągnęłaś mnie swoim pisaniem ;D Jakieś 2 dni temu przez przypadek znalazłam twojego bloga, zaczełam czytać, już skończyłam, a chętnie bym jeszcze poczytała ;D Ciekawe jak będzie z Carmen i zespołem xd Albo z Sarą i tym programem ;D Jak mnie to zastanawia xDD No nic. Pozostaje mi tylko czekać na nowe odcinki ;D Jakbyś mogła mnie informować o nowych odcinkach byłabym wdzięczna - 9353026 to mój nr gg ;DPozdrawiamAś(Piszę drugi raz, bo dodałam przed chwilą komentarz,ale go nie widzę i w końcu nie wiem czy się dodał czy nie xd)

    OdpowiedzUsuń