czwartek, 19 listopada 2009

97.'Ja tu zazdrość zatapiam.'

 

Od moich urodzin minęło już sporo czasu, na dworze robiło się coraz cieplej. Słońce pięknie świeciło i aż chciało się żyć. Uwielbiam wiosnę! Wszystko budzi się z zimowego snu i w ogóle jest cudownie. Mamy już 20 maja, chłopcy nadal pracują nad płytą, Sara „awansowała” i teraz mogę oglądać ją w telewizji. Niesamowite, teraz i ona stanie się popularna. Oczywiście każdy już wie, że jest dziewczyną Billa. Ale to raczej było oczywiste.

Z Melanie nadal nie rozmawiam. Chyba obie mamy trudne charaktery... a ja nie chcę odpuścić tak łatwo. Cóż, pewnie popełniam kolejny błąd, ale mam do tego prawo.

I ogólnie to się lenię całe dnie... samotność mi nie doskwiera, bo spędzam czas z Amelią. No i nie mogę zapomnieć o Andreasie, który notorycznie wprasza się na nasze wycieczki. Gdzie byśmy nie poszły, on z nami. A Tom... już nie spędzamy ze sobą tyle czasu, co dawniej. Właściwie gdybyśmy razem nie mieszkali, to pewnie widziałabym go raz na tydzień. Chyba, że bym sobie telewizor włączyła. Nie narzekam... rozumiem, że musi. Zawsze, gdy wraca po całym dniu taki zmęczony obiecuje, że niedługo się wszystko skończy i zajmie się mną. Oczywiście, nie wątpię. Staram się nie przejmować tym, że ta cała Emi przebywa z nim więcej niż ja. Zazdrość raczej nic mi nie da... ale to takie wkurzające. Na szczęście mam ten przywilej narzeczonej. Nie dziewczyny, ale narzeczonej! Czyli przyszłej żony! Tej kobiety, która będzie z nim na zawsze. Tej, z którą połączy go Bóg i żadna Emi mi tego nie odbierze. Zresztą, ja umiem walczyć o swoje.

Gdy tylko zauważyłam, że to dziewczę zbyt często dzwoni do MOJEGO Toma, od razu wzięłam sprawy w swoje ręce. A mianowicie zaczęłam częściej jej się pokazywać, żeby przypadkiem o mnie nie zapomniała. Nie ma tak dobrze, ha. Tom, jest mój! Wiem, że wariuję, ale cóż... jestem tylko kobietą. Szalenie zakochaną kobietą.

I dlatego miałam ochotę wydrapać jej oczy, gdy wchodząc do studia zobaczyłam ich razem. Bawili się w najlepsze jedzeniem śmiejąc się przy tym. Chyba mnie to przerasta. Gdzie reszta zespołu!? Dlaczego oni są sami??

Przez chwilę chciałam się wycofać, jednak zrezygnowałam z tego. Niby dlaczego miałabym tchórzyć?

-Dzień dobry.- Przywitałam się w końcu zwracając na siebie ich uwagę. Szanowna Emi natychmiast spochmurniała, za to Tom wyglądał na jeszcze bardziej szczęśliwego niż przed momentem. A więc jednak cały czas mam przewagę.

-Cześć! A co ty tutaj robisz?- Podniósł się z miejsca i podszedł do mnie, aby złożyć krótki pocałunek na moich ustach.

-Pomyślałam, że cie odwiedzę...- Wzruszyłam ramionami.- Widzę, że macie przerwę... więc chyba nie przeszkadzam?

-Skąd, przecież ty nigdy nie przeszkadzasz.- Zapewnił mnie z uśmiechem.- Właściwie już skończyłem na dzisiaj.

-Naprawdę?

-Tak, tak możesz go już sobie zabrać.- Nie wiadomo kiedy w pomieszczeniu pojawił się zadowolony David.- Zresztą wszyscy sobie już idźcie, macie wolne.- Machnął ręką, a zaraz za nim pojawili się zaskoczeni Bill i Gustav.

-Jesteś pewien?- Czarnowłosy spojrzał na niego z zapytaniem. Zamiast się cieszyć, to jemu coś nie odpowiada.

-Tak, Bill jestem pewien.- Rzekł dobitnie.- Idźcie już zanim się rozmyślę. Zresztą sam mam inne plany na wieczór, więc nie warto przedłużać. Dokończymy jutro.- Dodał, co wiele wyjaśniło.

-To, co idziemy się trochę rozerwać?- Zaproponował Gustav.- Moglibyśmy zrobić poprawiny urodzin Carmen.- Zaśmiał się.

-Tylko nie szaleć mi! Jutro chce was widzieć zdolnych do pracy.- Wtrącił się David z poważną miną.- O dwudziestej drugiej macie być w domach i spać.

-Jasne, nie martw się o nas.- Bill uśmiechnął się niewinnie.- Będziemy rozważni, jak zawsze.- Zapewnił go.

-To jazda mi stąd.- Rzucił przez ramię i zniknął za drugimi drzwiami. Jakoś mało go interesowaliśmy, taka właśnie była prawda. Gdybym go nie znała pomyślałabym, że facet się zakochał. No, ale kiedy? Przecież on nie ma czasu na miłość. Do tego, drugą miłość.


#


Chłopak podążał za brunetką w dość szybkim tempie. Szli razem, a właściwie osobno. Kazała mu się trzymać z daleka, więc szedł trzy kroki za nią. I czasem trudno mu nadążyć. Zupełnie nie rozumiał, po co się tak śpieszy. W końcu jednak zwolniła w rezultacie zatrzymując się, lecz zrobiła to zbyt szybko, aby Andreas mógł się w porę zorientować, dzięki czemu wpadł wprost na nią.

-Wieśniak!- Fuknęła odskakując od niego.- Oskarżę cię o próbę morderstwa!

-Nie włączyłaś świateł.- Burknął prostując się.

-Bardzo zabawne, twoja inteligencja, mam rozumieć zatrzymała się na poziomie kolan?- Spojrzała na niego z politowaniem.- Nie dość, że daltonista to jeszcze ślepy. Naprawdę jestem, aż tak niezauważalna?

-Oj, uwierz bardzo bym chciał, żebyś była.- Odparł rozgoryczony.

-Przeklinam dzień, w którym zgodziłam się na ten głupi remont z tobą! Teraz przynajmniej bym cię nie znała.- Wzniosła oczy ku niebu.- I że też zawsze musimy się spotkać!- Kontynuowała ruszając do przodu. Blondyn nie komentując nic udał się za nią, nie będzie jej przerywał. Niech sobie pogada, może jej ulży. Chociaż z drugiej strony on wcale nie musi jej słuchać.- Czym ja sobie zasłużyłam w ogóle, na takie cierpienie!? Przecież nic nie zrobiłam. Jestem dobra! Pomagam innym! Nawet wyprowadzam psa sąsiadce.... robię zakupy babci! Pomagam w ogródku dziadkowi... no i dlaczego muszę się użerać z takim osłem, który nawet się całować nie potrafi!- Lamentowała, a on już po raz kolejny zauważył, że wytknęła mu tamten nieszczęsny „pocałunek”. I już właściwie nie wiedział o co tak naprawdę jej chodzi, chce mu dopiec, czy co? Ona chyba nie należy do osób, które w kółko używają tych samych argumentów. Może coś w tym jest...- Aż się zmęczyłam... co nic nie masz na swoją obronę?! Myślisz, że ja będę się tutaj produkować, a ty co?- Zatrzymała się gwałtownie odwracając w jego stronę, w ostatniej chwili uniknął zetknięcia się z jej ciałem.

-Amelia...- Zmarszczyła brwi wpatrując się z wyczekiwaniem na chłopaka, jednak jej imię nie padło z jego ust. To był ktoś inny stojący za nią i wydawał się znajomy. Zwróciła się w jego stronę ze srogą miną.-Możesz zostawić tego chłoptasia i poświęcić mi chwilę?- Wlepił w nią swoje pewne siebie spojrzenie.

-Czego chcesz? Zerwałam z tobą, nie mamy o czym już gadać.- Stwierdziła obojętnym tonem.

-Właśnie, dlatego.- Rzekł dobitnie i chwycił ją za rękę ciągnąc na bok. Natychmiast wydostała się z jego uścisku piorunując go swoim wściekłym wzrokiem.

-Nie dotykaj mnie.

-Daj spokój... już się pozłościłaś, pokazałaś jaka to jesteś niezależna, teraz możesz do mnie wrócić. Myślę, że mogę ci wybaczyć...

-Nie rozśmieszaj mnie! Za żadne skarby świata do ciebie nie wrócę!- Oświadczyła głośno i wyraźnie, co wcale mu się nie spodobało.

-Myślisz, że pozwolę sobie, aby jakaś... żeby taka jak ty zostawiła mnie dla jakiegoś debila!?

-Zostawiłam cię dla samej siebie, Alex.- Jej ton stał się zupełnie naturalny, a jednocześnie poważny. Nie miała ochoty dłużej z nim dyskutować.

-Mam gdzieś twoje kaprysy! Jesteś, byłaś i będziesz moją dziewczyną!- Złapał ją mocno za ramiona przygniatając do ściany budynku. W ogóle mu nie przeszkadzało, że stoją na chodniku i że każdy mógłby odebrać jego zachowanie nie po jego myśli.- A jeżeli nie rozumiesz, mogę ci to wytłumaczyć w inny sposób.

-Nigdy do ciebie nie wrócę, gardzę tobą. Jesteś nikim, Alex.- Powiedziała patrząc mu prosto w oczy, być może jej pewność siebie i brak jakichkolwiek obaw do tego chłopaka ją zgubiły. Nie minęła chwila, jak poczuła przeszywający ból na policzku, a sama doznała szoku.

-No chyba coś ci się pomyliło facet!- Zanim w ogóle do niej dotarło, to co się wydarzyło jej były chłopak leżał już na ziemi kilka kroków dalej. Andreas, natomiast stał nad nim ze wściekłą miną i z trudem panował nad sobą, aby nie zrobić czegoś znacznie gorszego.- Odwal się w końcu od niej!- Warknął, gdyby nie świadomość, że obok stoi przerażona i zszokowana Amelia nie odmówiłby sobie użycia większej siły. Zostawił go jednak zdezorientowanego na ziemi, a sam podszedł do brunetki.-W porządku? Chyba nie jest tak strasznie, co...

-Boli...- Szepnęła łamliwym głosem zupełnie, jakby była pięcioletnią dziewczynką, a z jej oczu wypłynęły łzy. Zanim zdążył otworzyć usta, aby cokolwiek powiedzieć, wtuliła się w niego mocno... to, co poczuł w tej chwili było nadzwyczajne i zdarzyło mu się pierwszy raz w życiu. Sam nie potrafiłby tego określić... ale wiedział, że było to przyjemne.


#


Pomysł Gustava został przyjęty ogólnie entuzjazmem. Właściwie miałam nadzieję, że będę mogła spędzić trochę czasu sam na sam z Tomem, ale cóż... ważne, że w ogóle z nim jestem. Wszystko byłoby super, gdyby ta cała Emi nie szła z nami. Cała się telepię w środku, gdy widzę, jak patrzy na Toma. I raczej nie przesadzam, ona ewidentnie na niego leci, a mi się to nie podoba. Co z tego, że on mnie kocha... i tak nie umiem zdusić w sobie zazdrości. Mimo wszystko nie potrafię być spokojna. Może tak naprawdę wcale mu nie ufam skoro cały czas czuję niepokój.

Jeszcze do niedawna wolałam poczekać ze ślubem, ale teraz... mogłabym go wziąć natychmiast! Dobra, kompletnie mi odbija i jak widać sobie z tym nie radzę.

Poszliśmy do klubu, gdzie dołączyła do nas Sara. W prawdzie narzekała, że jest zmęczona po pracy, ale w rezultacie została. Trudno było mi się dobrze bawić, jak naprzeciw siebie miałam swoją, powiedzmy, rywalkę. Niestety nie jestem tak wspaniała, taka idealna i w ogóle, aby uważać, że nikt nie jest w stanie mnie wygryźć ze związku z Tomem.

Poprosiłam Amelię, aby również się zjawiła. Ona ma na mnie dobry wpływ i myślę, że dodałaby mi otuchy. Ta dziewczyna potrafi mobilizować.

-...i dlatego myślę, że w sierpniu spokojnie moglibyśmy urządzić wesele, co wy na to?- Gdy powróciłam do rzeczywistości okazało się, że temat stoczył się na nasz ślub. To akurat bardzo dobrze. Niech szanowna Emi wie o wszystkim.

-My się dostosujemy, przecież to wasz ślub. Wy wybieracie termin, a goście się dostosowują.- Stwierdził Gustav.- A macie już świadków?

-Właściwie nie było kiedy... no, ale chyba jasne, że ja chce Billa.- Oznajmił gitarzysta, na co jego brat się wyszczerzył.- A ty, kochanie?

-Nie mam pojęcia...- Mruknęłam. Byłam trochę jakby nieobecna. Z zawziętością wpatrywałam się w brunetkę, która wydawała się być nieporuszona, przy okazji piłam już chyba trzeciego drinka wmawiając wszystkim, że to jest słabe i nic mi nie będzie.

-Dobra, nie wiem jak wy, ale ja idę tańczyć.- Drgnęłam słysząc w końcu jej głos. Zerkała znacząco na Toma, jakby chciała go zachęcić, aby poszedł z nią. Po moim trupie. Od razu chwyciłam go za rękę, a jej posłałam sztuczny uśmiech.

-Ja też idę, w końcu mieliśmy się rozerwać.- Stwierdził Gustav i również podniósł się z miejsca zaraz znikając w tłumie. Dziewczyna też dłużej nie zwlekała i ku mojej wielkiej uldze udała się w jego ślady.

-Skoro już tu jesteście, chciałem zapytać czy nie będzie wam przeszkadzało, jak sprowadzę psy od mamy?- Odezwał się Bill spoglądając na nas z zapytaniem.

-To ja ci już nie wystarczam?!- Siedząca obok blondynka dopiero teraz chyba zaczęła żyć. Odkąd tu przyszła nie udzielała się w dyskusjach.

-Jasne, że wystarczasz...ale pies to coś innego.

-Nie mamy nic przeciwko.- Wtrąciłam się odpowiadając na zadane wcześniej pytanie.

-Liliana i Lolita* na pewno się ucieszą, dawno ich nie wdziałem...

-Kim są Liliana i Lolita?!

-Jak to kim? Psami.- Zwrócił w jej stronę swój wzrok.

-To takie kudłate zwierzątka na czterech łapach.- Posłałam blondynce głupi uśmiech. A myślałam, że tylko ja szaleje z zazdrości, a tu proszę... Sara powala wszystkich.- Idę do baru, chcecie coś?

-A po co idziesz?- Tom uniósł na mnie swoje spojrzenie robiąc przy tym podejrzliwą minę.

-Po picie, a po co innego?

-Soczek?

-Jak chcesz mogę przynieść ci soczek, ja wolę coś innego.- Stwierdziłam.

-Nie przesadzasz troszkę?

-Uwaga, ich pierwsza kłótnia.- Czarnowłosy nachylił się ku swojej dziewczynie, aby skomentować naszą krótką rozmowę.

-Przestań, przecież oni nawet się kłócić nie potrafią.- Prychnęła z przekonaniem.

-Mógłbyś napić się ze mną, a nie.- Burknęłam.- Ja tu zazdrość zatapiam.- Wymsknęło mi się, wcale nie chciałam tego powiedzieć. Chyba jednak te trzy drinki uderzyły mi do głowy.

-Jaką zazdrość?

-Hahaha!

-Nieważne.- Mruknęłam i wstałam po drodze piorunując wzrokiem Sarę, która raczyła się śmiać. Bezczelna.-Beznadzieja... przecież ona nawet tańczyć nie potrafi.- Mówiłam sama do siebie przeciskając się przez ludzi, akurat rzuciła mi się w oczy Emi. Ciekawe dlaczego.- I gdzie jej w ogóle do mojego Toma? Phi. Dziewczę ma marzenia. No po prostu żałosne...

-Słucham?

-Co?- Zamrugałam oczami patrząc na faceta przede mną. No naprawdę szybko skapnęłam się, że stoję przy barze. Może ja już nie będę więcej piła? Zamiast się rozluźnić jestem jakaś zamulona, co oni za alkohol tu podają?-A... poproszę sok pomarańczowy, dwa razy.

-Sorry, mała.- Gdyby nie to, że ktoś mnie szturchnął w życiu nie domyśliłabym się, że to do mnie. Co to w ogóle za maniery!? Odwróciłam się spoglądając ze złością na chłopaka, który tak chamsko mnie zaczepił.-O ile się nie mylę, jesteś laską tego Kaulitza. Przekaż mu, że mam dla niego to o co prosił, niech się do mnie zgłosi jak najprędzej bo wyjeżdżam za dwa dni.

-Że co? Co ty sobie myślisz, koleś? Nie jestem jego sekretarką.- Oburzyłam się.- Poza tym o czym ty gadasz?

-Przekaż mu to tylko. A, no i tak w ogóle Gerwazy jestem, on będzie wiedział o kogo chodzi.- Dodał jeszcze, po czym odszedł. Nie wiem dlaczego wybuchnęłam śmiechem. To na pewno nie przez procenty we krwi, ale raczej przez jego imię. Nie mam pojęcia kim jest, ale współczuję...

-Proszę, soki dla pani.- Jakie życie jest męczące, co chwile trzeba się odwracać. Raz do tyłu, raz do przodu, raz w bok... to jest okropnie męczące. Wzięłam obydwie szklanki i udałam się z powrotem do stolika, bardzo wolnym krokiem, bo coś czułam, że się potknę... ale na szczęście nic takiego się nie wydarzyło.

-Co tak długo?

-Długo? A nie wiem...- Wzruszyłam ramionami zajmując swoje miejsce. Jak się okazało Sary i Billa już nie było.- Gdzie oni?

-Poszli już, bo Sara jest zmęczona.

-To może my też już pójdziemy?- Zaproponowałam, nie chciało mi się już przebywać w tym głośnym, śmierdzącym i dusznym miejscu. Wszystko zaczynało mnie irytować. Nie ma co, chyba jednak się lekko wstawiłam.

-A Gustav i Emi?- Myślałam, że mnie coś trafi, jak wypowiedział imię tej dziewczyny.

-Chyba sobie bez nas poradzą.- Rzekłam oschle.-Oj, no chodź...chce pobyć trochę z tobą, jutro znowu cały dzień nie będę cię miała.

-No dobra, uciekamy.- Uśmiechnął się do mnie, co odwzajemniłam z wielką radością. Wiem, że mam dar przekonywania...


###


*Wiem, że oni nie mają takich psów xd to mój wymysł xd

 

16marta05: Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem xd Ja Cię rozumiem oczywiście xd i wcale się nie dziwię, że miałaś ochotę wyznać mi miłość... to jest przecież naturalne! xD Każdy mi to mówi przecież ;D

_ten_który_patrzy_: Lepiej :D Zrobnienie od Kamili, to Kamilka! xD Ale nie używaj tego w odniesieniu do mnie bo nie lubię xd I czy ty koniecznie zawsze musisz być pierwszy?? xd

 

22 komentarze:

  1. 1. O yeah ^^ XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Jooooo, ta Emi mnie zaczęła porządnie wkurzać ^^ Wcale nie dziwię się Carmen, że jest zazdrosna. Ona chyba rzeczywiście leci na Toma, a nawet jeśli nie, to przecież dziewczyna musi chłopaka pilnować xD. Jeśli chodzi o Amelię i Andreasa, to ja nadal twierdzę, że oni prędzej czy później będą razem. Ale ten jej eks przegiął oO. Andi mógł mu dokopać na maksa, no ale w sumie po co sobie kłopot narobić.Ta sprawa z Gerwazym mnie zaniepokoiła... Wyglądało mi to tak, jakby Tom kupował u niego narkotyki. Tak mi się jakoś skojarzyło. Oby to nie było to.Wiesz co? Spichnij Emi i Gustava, przynajmniej Carmen się nie będzie denerwować ;DOczywiście notka świetna, to nie podlega żadnym wątpliwościom ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha;) Imiona psów mnie powaliły, niech weźmie jeszcze dwa ze schroniska - Kunegundę i Hildegardę (jest w ogóle takie imię?). Świetny motyw z tą zazdrością Carmen, niech jej 'rywalka' okaże się lesbijką :) Amelia i Andreas są coraz bliżej, jeszcze trochę i będą razem, czego nie mogę się doczekać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja ci już mowilam ze sie powtarzac nie bede. odcinek jest dobry, a nawet bardzo dobry, a każdy kolejny watek można by ciekawie skomentowac... ale ja juz to zrobilam ^^Nie weim co napisac... bo chyba juz wszytsko wiesz... No! i jeszcze jedno! czyli narkotyki beda! ^^ wiedzialam ;PXdjaki dlugi koment, nie ma co Xdpzdr. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. oooooj co Tom kombinujee hm.? Ja chce wiedzieeeć !! Super odcinek ;* a ta laska to mi sie wcale a wcale nie podoba !Ona coś namiesza czuje to ... hym..pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. O Matkoooo.... Mnie normalnie chce coś trafić, jak tylko molyślę o tej... Emi ;/... A tak poza tym odcinek był genialny, wiesz? Oby szybko był next ;****

    OdpowiedzUsuń
  7. haha ;D ta Amelia to serio pasuje do Andreasa ;D ciekawe czy coś z tego będzie ;)) zastanawiam się o co chodziło temu kolesiowi przy barze... xD mam nadzieje, że to się wszystko wyjaśni ;) pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie dziwię się Carmen, że jest zazdrosna. No, niby zazdrość jest przeciwieństwem zaufania, ale czasami trzeba być trochę zazdrosnym. ;] A poza tym ja się mimo wszystko dziwię Tomowi, że taki zaskoczony. XD A ten Alex to jakaś wredna szuja bez żadnych manier i zasad moralnych, o! Bezczelny, dziewczynę policzkować. xDŚwietna notka, pozdrawiam. ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam wrażenie, że ta Emi chce rozdzielić Carmen i Toma. OoDla mnie jedynie dziewczyny bez honoru biorą się za zajętego człowieka.Ale widzę, że T. się nie daje. ;)A co do Davida to miłość zmienia ludzi. ; ))Jeeej, wreszcie między Amelią i Andreasem coś iskrzy. ;)))Alexowi chyba zależy na Amelii, ale nie umie tego pokazać. Oo albo to piep.rzone męskie ego się w nim obudziło.Ojojojo po alkohole języczek się rozwiązuje. Ale moim zdaniem dobrze, że T. wie, że C. jest o niego zazdrosna. :)I co to za Gerwazy? ;>

    OdpowiedzUsuń
  10. No coż mogę napisać:) jak zawsze świetnie i wgl cód miód:D Nie dziwie się Carmen, gdybym na swojej drodze spotkała taką Emi to chyba zabiła bym:D Odrazu napiszę, że u mnie nowa notyka:D i ja Bedę mięc do Ciebie prosbe:D czy bys mogla tam szepnąc paru osoba o moim opku?:D

    OdpowiedzUsuń
  11. Jaaaa, całkowicie rozumiem zazdrość Carmen xD. Też bym najchętniej wydrapała takiej oczy OO. Właśnie najgorsze jest to, że ona spędza więcej czasu z Tomem niż Carmen oO. No, ale w sumie narazie nie ma chyba powodu do obaw, bo Tom poza swoją Carmelką nie widzi nikogo ;D. I tak ma zostać, bo inaczej mu nakopie oO.Uwielbiam Andreasa i Amelię xD. Ich dialogi są wybitne ;D. Za to końcówka ich wątku podobała mi się najbardziej. Jooo, ten Alex walnięty ;|. Dobrze, że Andi mu przywalił. Mam nadzieje, że to mu wystarczy i już więcej nie będzie próbował w jakikolwiek sposób kontaktować się z Amelią (ost. czasami bardzo ją polubiłam oO). No, a jeżeli nadal będzie idiotą, to ja proponuję go związać i wyrzucić do Nilu.Podobało mi się;D.Pozdrawiam;)P.S. Jaaaa! Powalasz szablonem xD. Podoba mi się ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Matko kochana, 97 odcinków! Toż to istna telenowela! :D Ale wrócę, wrócę! xDD W sumie nie wiem czemu, ale wrócę. I przeczytam, ale nie obiecuję, że całe. Coś przyciąga, ale to chyba głównie ten napis na belce, bo nazwaniem Toma inteligentem to... khe, khe... czyste szaleństwo, a ja lubię szaleńców! *diabelski śmiech*/the-sweetest/

    OdpowiedzUsuń
  13. A no i wiem co! Klata Toma na nagłówku. <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Tfu! Jego plecki. xD (Mam nadzieję, że się nie obrazisz za takie komentowanie, ale sympatycznie tu jest. xD) A 97 przeczytam, jak znajdę chwilę czasu. (W sumie teraz go marnuję na bezsensowne komentowanie, no ale...)

    OdpowiedzUsuń
  15. ekstremalna@onet.eu22 listopada 2009 20:14

    Wróciłam! I chociaż powinnam teraz zakuwać na historię to przeczytam 97! *cwaniak* No i przepraszam, że te komentarze takie... jakbym cię znała od lat, ale coś tu mi się podoba i czuję się jak w domu! :DLanni

    OdpowiedzUsuń
  16. ekstremalna@onet.eu22 listopada 2009 20:22

    "Uwaga ich pierwsza kłótnia!""Co ty, oni nie umieją się kłócić.""Ja tu zazdrość zatapiam!""Hahahahaha"Kobieto, kocham cię. Nie dość, że poprawiłaś mi humor, nie dość, że lekko się czyta i już wręcz uwielbiam tą Amelię, nie dość, że nie cierpię imienia Sara, a tutaj dziewczyna wydaje się być fajna, to jeszcze imiona "Amelia i Melanie" są tak bardzo mi bliskie, bo zwię się Milena. :D I w ogóle jest super, ekstra bosko, ogólnie zrozumiałam z tego tyle, że Em (właściwie - moje przezwisko... ja wiem, że mnie lubisz, ja ciebie też xD) jest głupia, podrywa Toma, główna bohaterka jest zaręczona z naszym Tomaszkiem, Amelię lubi Andreas, Sara jest z Billem, Sara, Bill, Tom i główna bohaterka (nie wyczaiłam imienia) mieszkają razem i dodatkowo niedługo dojdą pieski... i główna bohaterka ma charakterek. I jest śliczny Tomuś na nagłówku z uśmiechem nawet! <3Jak tu nie pokochać i nie dodać do linków? :)/the-sweetest/Lanni

    OdpowiedzUsuń
  17. ekstremalna@onet.eu22 listopada 2009 20:25

    Można prosić o powiadomienia pod numerem 15724087, czy nie bardzo? I ogólnie już ci nie zaśmiecam bloga moimi komentarzami i w ogóle napisz jeśli chcesz, bo wiesz, czasami jest tak, że wyczuwa się fajne osoby, nawet na internecie i ty mi się taka wydajesz. :))Lanni

    OdpowiedzUsuń
  18. no to tak ;d:w sondzie już ładnie zagłosowałam ;d zresztą w ogóle to jakiś kosmos ;d przecież Ty i tak nie skończysz prawdaaaa.? bo co ja biedna, nikusiowata sierotka będę potem robić jak nie czytać, przeżywać i komentować Twoje notki.? końcom mówimy NIE!po drugie jezus maria i matko boska magdeburska! zdjęcie Toma oddziałuje na mnie jakimiś bioprądami chyba o.O kosmosy trzy nawet, o!po trzecie ;d mrrrr 'in your shadow I can shine' mrrrrr!no i teraz co do notki ;dEmi jest zła.! to zUo w czystej postaci.! niech ją Carmen zamieni w pompkę do rowerów.! ha.! no ewentualnie za dmuchany basen też się nie obrażę ;dGerwazy [hahahaha gerwaziątko xD ktoś tu się 'pana tadeusza' naczytał ;d. naczytał, a nie NAPIŁ ;p ;>] też mi się nie podoba.. i ta cała sprawa mi się nie podoba. ale Tom to grzeczny chłopak, więc na pewno chciał od niego tylko nowe kredki.? albo nowe żetony pokemonów. wymieniają się pewnie ^.Andreas mrr jaki wojownik xDD. powinien się już spiknąć z nią, a nie ;d sie chłopak ciu.lowo stara ;d.nowa jutro.? nie jutro.? dzisiaj.? ach no jesteś cudowna xDDD.pEeS: wybacz, że ostatnimi czasy olewałam wszystko na całej linii, ale zajmowałam się moim życiem osobistym, które ostatnimi czasy przechodziło zawirowania ^. ale wracam wracam z nową mocą ;d także się bój ;ddd;*********

    OdpowiedzUsuń
  19. No, no, no! Ładnie, ładnie. A ja mam taką zachciankę żeby mieli dzidziusia:) Dziwna jestem;P Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. u mnie coś nowego :) www.th-th.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie widziałam tego odcinka oO. Ale to chyba tylko moja wina ;x. No więc myślę , że Carmen nie ma się o co martwić bo moim zdaniem Tom bardzo wydoroślał i wiąże plany na przyszłość tylko z nią. Co do Andreasa i Amelii to cieszę się , że powoli zacznie się im układać. Bill i Sara - no z tymi psami to niezła akcja Ci wyszła [ a co do imion to się nie przejmuj , też mam bujną wyobraźnię ; DD] Czekam na kolejny i myślę , że się nie spóźnię !. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  22. P.SPodoba mi się szablon

    OdpowiedzUsuń