Mogłam się spodziewać, że Tom nie bez powodu wyciągnął mnie z domu. Najwyraźniej jestem zbyt mało domyślna... w każdym razie, gdy wróciliśmy czekała mnie wielka niespodzianka, w postaci imprezy urodzinowej. Muszę przyznać, że im się udało. Andreas z Amelią nie dali po sobie niczego poznać, gdy zjawili się u mnie rano. Bo co ja mogłabym podejrzewać po takiej nienormalnej parze nastolatków?
Zaproszone zostały same najbliższe mi osoby. I miałam okazję także poznać dziewczynę Georga... jedyne co przykuwało w niej uwagę, to brzuch. Być może właśnie dlatego starałam się trzymać od niej z daleka, zazdrościłam jej tego, co sama straciłam. A w żadnym wypadku nie chciałabym jej niczym urazić. Jest naprawdę sympatyczną dziewczyną.
Największą niespodzianką była jednak Rose, która przyjechała z Berlina. Nie wiem, czy specjalnie na moje urodziny, ale było mi miło, że wpadła. Oczywiście goście nie mogli darować sobie prezentów, dlatego też kilkanaście minut zajęło mi przyjmowanie ich wraz z życzeniami... czułam się naprawdę wyjątkowo i byłam szczęśliwa. Lubię przebywać wśród życzliwych ludzi, a tacy są właśnie moi przyjaciele.
-I mam coś jeszcze specjalnego...- Rose, uśmiechnęła się tajemniczo wręczając mi drugą kolorową torebeczkę.- Nie mogłam się powstrzymać.- Wyznała podekscytowana, gdy ja wyciągnęłam ze środka kolorowe buciki. Chyba nic nie opisze tego bólu, jaki poczułam.- Jak dowiedziałam się, że jesteś w ciąży...
-Już nie jestem.- Wystarczyły trzy słowa, aby zgasła. Nie wiem skąd się dowiedziała, ale... to nie jest jej wina.- Dziękuję, ale nie przyda mi się to raczej. Możesz podarować je Georgowi...- Uśmiechnęłam się blado oddając jej prezent. Była zdumiona, pewnie dlatego nie była w stanie nic powiedzieć. A ja starałam się za wszelką cenę trzymać.
-Przepraszam... tak mi przykro...
-Daj spokój, nic się nie stało przecież.- Stwierdziłam zachowując naturalny ton.- Pójdę się napić...- Dodałam, aby tylko móc odejść. Musiałam się opanować, a to wcale nie było łatwe. Czułam się beznadziejnie. Myślałam, że zapomnę... że w końcu przestanie mieć to dla mnie, aż takie znaczenie. Jednak teraz nie jest wcale łatwiej niż za pierwszym razem. Teraz boli podwójnie.
-Carmen, w porządku?- Po chwili Tom pojawił się obok mnie.
-Widziałeś?- Odwróciłam się w jego stronę, skinął twierdząco głową.- Ale ty już zdążyłeś zapomnieć, prawda?
-Carmen, to wcale nie jest tak...
-Nieważne. Nie mam ochoty o tym rozmawiać, ja też chce zapomnieć.- Ucięłam i wyminęłam go kierując się w stronę siostry, która dyskutowała o czymś z Davidem. Może powinnam była z nim zostać i porozmawiać, może właśnie taka rozmowa jest nam potrzebna, ale ja nie mogę. Nie mam siły. Naprawdę myślałam, że zapomnę tak jak kiedyś i będzie wszystko okej. Nikt jakoś specjalnie nie poruszał tego tematu odkąd się wybudziłam, więc... chyba wszyscy myślimy podobnie. Odsyłamy to w niepamięć indywidualnie...
-Jak się ma nasza jubilatka?- Tak się zamyśliłam, że nawet nie spostrzegłam kiedy znalazłam się przy Davidzie.
-Dobrze, na szczęście to dopiero dziewiętnastka.- Stwierdziłam co miało zabrzmieć nieco bardziej radośnie, niż zabrzmiało...
-Może teraz spoważniejesz.- Wtrąciła się Melanie, która odkąd przyszła patrzy na mnie z góry. Zapewne cały czas pamięta nasze ostatnie spotkanie.- W końcu jesteś już dorosła.
-Już dawno jestem.- Uśmiechnęłam się z ironią.- Za to ty chyba jesteś jeszcze dzieckiem, skoro przerasta cie odpowiedzialność za drugiego człowieka.
-To ja może pójdę... porozmawiajcie sobie.- Mruknął Jost zostawiając nas same i chyba źle zrobił.
-Dałabyś już spokój. To moja sprawa i moje życie, w ogóle niepotrzebnie ci o tym mówiłam.
-Jasne.- Syknęłam z trudem panując nad sobą, aby nie powiedzieć zbyt wiele. A cisnęły mi się na usta różne okropne i bolesne słowa, którymi chciałabym ją określić. Czasem złość jest silniejsza.
-No właśnie, cieszę się, że w końcu to do ciebie dotarło.- Rzekła i odeszła ode mnie. I całe szczęście, bo jeszcze chyba nigdy nie byłam na nią, aż tak wściekła. Podeszłam do otwartego okna, aby odetchnąć trochę świeżym powietrzem. Zaczyna mnie to wszystko przerastać. Co ja takiego zrobiłam? Albo może po prostu sama się nakręcam. Wymyślam sobie problemy, z którymi nie umiem sobie poradzić. A tak chciałabym normalnie żyć...
Oparłam ręce o parapet spoglądając przed siebie. Na dworze była piękna pogoda, już dawno nie było tak ciepło i słonecznie. W końcu mamy maj... westchnęłam cicho, a do moich nozdrzy dotarł znajomy zapach męskich perfum. Nie musiałam się nawet odwracać, aby wiedzieć kto za mną stoi. Znam go już na pamięć. Jego głos, jego zapach, jego każdy gest...
Oplótł mnie rękami w pasie przytulając się do moich pleców. Po moim ciele przeszła fala gorąca spowodowana jego bliskością.
-Chyba nie masz zamiaru stąd skakać?- Zapytał, a ja uśmiechnęłam się pod nosem. Nawet na to nie wpadłam... tyle, że co ja miałabym sobie zrobić skacząc z parteru?
-Nie, za nisko.
-Chcesz porozmawiać?- Szepnął muskając delikatnie przy tym moją skórę, nie mogło obejść się bez dreszczy, które towarzyszą mi przy nim chyba od zawsze.
-Nie chce. Chce tylko z tobą być.- Odparłam równie cicho. Chyba jednak może być dobrze... czym ja się w ogóle przejmuję. Mam najlepszego faceta na ziemi i na co ja narzekam?
-A podoba ci się nasza nowa sypialnia? Bo jeszcze nic nie mówiłaś...
-Jasne, pięknie jest.- Odwróciłam się do niego z uśmiechem.- Nie wiedziałam, że się tak znasz na tym.
-Chciałem, żeby było skromnie i przytulnie... w końcu to nasze małe gniazdko.- Zaśmiał się i odgarnął mi włosy za ucho, aby potem pogładzić mój policzek swoją ciepłą dłonią... Rozpływam się w takich chwilach... jesteśmy razem już tak długo, a ja nadal czuję się jakbym przeżywała wszystko pierwszy raz.
-Więc...chodźmy na górę?- Zaproponowałam nieco niepewnie. Cóż... nie wiem, czy jego wyobraźnia działa podobnie, jak moja...
-Teraz?
-Yhym...- Skinęłam głową zagryzając delikatnie wargę.- Wszyscy są jakoś dziwnie zajęci sobą, nic nie zauważą.- Uśmiechnęłam się.
-Racja... chodź.- Chwycił mnie za rękę i w bardzo szybkim tempie ulotniliśmy się na piętro, dam sobie rękę uciąć, że nikt nawet nie zwrócił na to uwagi. A jeżeli nawet... to co z tego?
#
Blondynka weszła do kuchni, a na jej twarz od razu wpłynął uśmiech, gdy zauważyła Davida opartego o szafkę.
-Tu się schowałeś.- Podeszła do niego stając obok.- Ścięłam się z Carmen, niepotrzebnie zostawiałeś nas same.
-Myślałem, że wolicie pogadać w cztery oczy.- Stwierdził.
-Eh, nieważne...
-A gdzie są wszyscy? Jakoś cicho się zrobiło...
-Wyszli na ogród.- Odparła zadowolona. Przynajmniej teraz będzie mogła być z nim nie obawiając się, że ktoś sobie coś pomyśli.- Przyjdziesz dzisiaj do mnie?- Stanęła przed nim pozwalając, aby położył jej ręce na biodrach.
-Myślę, że to dobry pomysł.- Uśmiechnął się.- Skoro nikogo nie ma, może dostanę małego niewinnego całusa?
-Myślę, że to dobry pomysł.- Zaśmiała się i już po chwili ich usta złączyły się w pocałunku. Będąc przekonani, że są sami pozwolili sobie na chwilę zapomnienia i być może trwała ona, aż za długo. Byli tak pochłonięci sobą, że nie zauważyli czarnowłosego, który chciał wejść do kuchni, jednak szybko z tego zrezygnował. Ledwo stłumił w sobie pisk zaskoczenia mimo wszystko opanował się i natychmiast zawrócił. Doznał lekkiego szoku widząc menadżera obściskującego się z siostrą Carmen, więc musiał koniecznie wyjść na świeże powietrze. Coś w środku podpowiadało mu, aby lepiej zachował to dla siebie. Bo kto by mu uwierzył? A może to tylko jego wyobraźnia? Mógłby wrócić i się o tym przekonać, ale bał się...
-Co ty taki niewyraźny?- Aż podskoczył, gdy przyjaciel klepnął go w ramie.- I wystraszony.- Dodał widząc jego reakcję.
-Zamyśliłem się.
-A gdzie zniknęła jubilatka? Toma, też nie ma...- Rozejrzał się wokół poszukując wzrokiem pary.
-Pewnie są razem.
-Ah, no tak, jasne. Wiesz jakoś zapomniałem już, jak to jest być w związku. I dziwnie się z tym czuję.- Zadumał się na chwilę robiąc przy tym niezwykle niecodzienną minę.
-To znajdź sobie dziewczynę.- Skwitował z łatwością Bill, on nie widział żadnego problemu. Ostatnio w ogóle nie widzi problemów...
-Przecież to nie jest takie proste.
-Amelia jest wolna...- Rzucił niby od niechcenia, ale po chwili namysłu stwierdził, że to wcale nie taki głupi pomysł.
-Ona?! Chyba żartujesz. Przecież to jakaś wielka pani z koroną na głowie!- Uniósł się blondyn gestykulując przy tym z przejęciem.
-Nie przesadzaj, wcale nie jest taka zła. Po prostu jest kobietą yyy... wyjątkową.- Zająknął się sam do końca nie wiedząc, co tak naprawdę chce powiedzieć.
-Widzisz, sam nie umiesz nic dobrego o niej powiedzieć.
-Wcale nie! Właśnie, że umiem. Jest bardzo fajna i bezwzględnie mógłbyś być z nią szczęśliwy, a ponadto dumny, że masz taką kulturalną, pewną siebie, piękną i w ogóle wspaniałą dziewczynę.- Wyrecytował bez wahania.
-Przerażasz mnie chłopie, czy Sara wie jakie masz zdanie o Amelce?- Andreas spojrzał na niego, jak na idiotę. Jakoś nie umiał zgodzić się z jego zdaniem na temat brunetki.
-Oj, daj spokój... chce ci tylko uświadomić, że wcale daleko nie musisz szukać.
-Ty, a ona jest dziewicą?- Wypalił marszcząc brwi.
-A skąd ja mam to wiedzieć?!
-W każdym razie nieźle się wkurzyła, jak ją widziałem nago.
-Jesteś okropny, jak mogłeś?!- Oburzył się patrząc na niego srogo.
-Przypadek.- Wyszczerzył się.- Ciało ma niezłe, ale co mi po niej, jak nie da się nawet dotknąć?
-Aleś ty głupi, po co ci dziewczyna? Chcesz ją tylko do łóżka? To idź do burdelu tam pełno takich i w dodatku będziesz mógł sobie je zmieniać.
-Twoja laska na pewno ci nie odmawia, więc jesteś taki mądry.
-Jakby nawet odmawiała nic by się nie stało, w ogóle twój tok myślenia jest idiotyczny. Lepiej nie szukaj dziewczyny jeszcze nie dojrzałeś do związku.- Rzekł poważnym tonem.
-Tak, tatusiu!- Zapiszczał teatralnie, na co czarnowłosy tylko prychnął.
-Bill, ja już będę się zbierać.- Nagle pojawiła się przed nim blondynka od razu sprawiając, że atmosfera się rozluźniła.
-Już?
-Jutro idę do pracy.- Przypomniała mu, a chłopak się skrzywił wyrażając swoje niezadowolenie.
-Ja też już idę, więc mogę cię odprowadzić.- Wtrącił się blondyn.
-Nie!- Wokalista od razu zgromił go swoim spojrzeniem.- Ja ją odwiozę. A ty zajmij się sobą i swoimi potrzebami towarzyskimi.- Dodał i chwytając zdumioną Sarę pod rękę skierował się do wyjścia.
-Też sobie przyjaciela znalazłem.- Burknął pod nosem odruchowo spoglądając na ogród, gdzie przebywali pozostali, a wśród nich Amelia, która dzisiaj wyjątkowo zachowywała się normalnie. To znaczy nie mówiła tym swoim drażniącym tonem, nie wywyższała się i wiele innych rzeczy, o których zdążył się już przekonać. Nawet sama zmyła dzisiaj podłogę! Gdy zobaczył ją ze ścierką klęczącą na podłodze myślał, że padnie na zawał... coś w tym może jest. Zaśmiał się pod nosem, sam do końca nie wiedząc z czego i udał się do przyjaciół...
###
ten_który_patrzy: nie, nie lepiej ;p już wolałam Ka. xd Mów sobie jak chcesz, po prostu to tak oficjalnie dla mnie zabrzmiało może stąd to moje oburzenie, ale mówiłam Ci już że jestem nienormalna ;> A co by kupił prawdziwy Tom?? ^^ Tak na marginesie mam urodziny za... niespełna sześć miesięcy xD ehem xd
Tak sobie myślę, że czas kończyć. W prawdzie nie wykorzystałam jeszcze wszystkich swoich pomysłów, ale co za dużo to chyba rzeczywiście niezdrowo. Idealnie byłoby zakończyć w setnym odcinku jednak mam już go napisanego i nie ma w nim końca xd Trochę jeszcze pociągnę tę historię, trudno mi się z nią rozstać... ale kiedyś nadejdzie ten moment. Zależy od tego jak sobie rozplanuję odcinki xd Eh... będzie trudno xd
I nie mogę uwierzyć, że pojawia się tutaj jeszcze ktoś nowy, komu chciało się czytać to wszystko od początku... jest mi niezmiernie miło xd
pozdrawiam ;*
biedna Carmen... nawet sobie nie wyobrażam jak jest jej ciężko... no bo kto by chciał stracić dziecko? eh... no ale mam nadzieje, że się ułoży wszystko ;) a co do Andreasa,,, to pasowałby do Amelii ;D świetny odcinek ;)) pozdrawiam ;***
OdpowiedzUsuńBosko ;D W końcu się doczekałam xDZastanawiam się co będzie z Davidem i Melanie ;PMega mi się podobało, ale szkoda, że takie krótkie ;pp Czekam na następne ^^
OdpowiedzUsuńSzkoda mi trochę Carmen, przecież o czymś takim nie da się zapomnieć, a faceci tego aż tak nie przeżywają, jak my. Co dalej... Amelia chyba będzie z Andreasem, bo strasznie do siebie pasują, jednak gdy ich sobie wyobrażam ciągle się śmieję;] Ale w końcu od nienawiści do miłości krótka droga. Carmen i Tom się zmyli na górę pobaraszkować, więc ja też się zmywam, ale na dół. Ojczym zrobił indyka z czymś tam w środku (nie słuchałam, więc nie wiem), a ja nigdy indyka nie jadłam, więc muszę spróbować. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNo to tak... powinien byc foch taki jak od ciebie do mnie, ale w sumie to nie wiem na kogo... ale za to, ze nie jestem pierwsza... i dziwnie sie z tym czuje xdCo do fotek... ta emi wygląda na mila, a chyba nie powinna byc... tak mysle... i jeszcze myslalam ( przechodzę samą siebie ^^), ze ten tytul dotyczyl wlasnie jej i tokio hotel... ale nie! XdJa wgl nie rozumiem, czemu temu komus odpowiadasz na komenty pod notką, a mi nie...! Ja tez chce.... prosze? Bede czekac Xd taki moj kaprys, a kobiecie w ciazy sie nie odmawia... w ciązy do jutra....ehh...no i jeszcze moze cos na temat odcinka by sie przydalo...? No wiec, strasznie mi jej szkoda... bo siostra stracila dziecko przez tchórzostwo a ona przez zly los... i teraz to jest okropnie smutne... nie no cos mi nie wyslzo, nie? jakos tak to napsialam, ze sama nie wiem o co mi chodzilo XdNo tak czy inaczej, chyba fakt ze twoje opo sie zakonczy najmniej mnie zabolal... ale to dlatego, ze ty bedziesz pisac dalej, a Mala nie... i Layla tez narazie nic nie zaczela. A w twoim przypadku wiem, ze zostaniesz ;*I teraz mialam ochote napsiac kocham cie, ale nie weim czemu Xd Xd Xd i wez mnie tu zrozum Xdpzdr. *wspolczuje ci ze to czytalas Xd
OdpowiedzUsuńO Matko... Ja bym chyba umarła na miejscu Carmen... to musiało być wstrząsające.... Tommy jest taaaki kochany, że masakra :) Szkoda, że masz zamiar kończyć, ale rozumiem, w końcu to już 96 odcinek :) Mam tylko nadzieję na happy end. Moim zdaniem im się należy po tym wszystkim co przeszli :*****
OdpowiedzUsuńa fotki fajne, tylko ze bill dziwnie na tej wyszedl... i jego naturalne piekno sie ukrylo ^^ i taki jakis blee na nim jest... ale ogólnie to sliczne fotki... moze zmienisz billa? XDtak dla mnie... ? Xd czy ja nie za duzo wymagam?zdecydowanie tak! Xd
OdpowiedzUsuńWiesz... jak chcesz zakończyć z fajnym numerem odcinka to możesz ciągnąć do 200. xD mnie by to nie przeszkadzało. xDDa ta scena na końcu mnie trochę rozbiła. bo ja na miejscu Carmen nie potrafiłabym się opanować. gdybym kochała to dziecko tak mocno jak ona... oj, byłoby źle.a Bill jaki mądry. xD a ja tam Amelię w sumie lubię. ludzie się zmieniają. XDświetny odcinek, pozdrawiam. ;]
OdpowiedzUsuńJoooo, ale Rose wyleciała z tym prezentem oO. No, ale to nie jest jej wina, w końcu nic nie wiedziała o tym, że Carmen straciła dziecko... Choć z pewnością to nie umniejsza faktu, jak bohaterka musiała się poczuć. To straszne... Poza tym Melanie mnie wkurza. Sama doradza Carmen, jakby była wszystkowiedząca, a sama nie wiadomo co robi... Bill to wiedział kiedy wkroczyć do akcji oO. Dobrze, że Carmen zwinęła się z Tomem na pięterko xD.Mnie tam się coś widzi, że w starciu Bill-Andreas to Bill miał rację ;P Amelia przecież nie jest taka zła, to Andreas jest do niej z góry uprzedzony i mógłby myśleć o dziewczynach w innych kategoriach, niż tylko patrząc na to pod pryzmat seksu.Notka oczywiście świetna i pisz dalej, wcale kończyć nie musisz ;D :*
OdpowiedzUsuńTom z Carmen zrobia sobie nowego dzidziusia? :D :) Przyda im sie dzieciatkooo nooo... Super ;* .Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie wierze...chcesz zakonczyć to opowiadanie?Pomyliłaś się jak pisałaś,czy ja źle przeczytałam ?Nie możesz tego zrobić !! Te opowiadanie jest zarąbiste...poprostu boskie !Nie mozesz go konczyć !!
OdpowiedzUsuńTAA DAAM! :)udało mi się przeczytac wszystko od początku :) Nie jadłam, nie spałam tylko czytałam :) To już było jak nałóg... no ale cóż jak ktoś tak genialnie pisze to nie ma się co dziwic :DTylko prosze... nie kończ tego... Buziakii :*
OdpowiedzUsuńNo i znowu tak daleko?!ja sie domagam skosowania komentarzy i bycia pierwszym! o!A mysle ze to nie ebdzie problem... dla nowego czytlenika...? ^^dla mnie...?Troche mnie przeraza to z tą ciążą.... no bo... wiesz... tak troche... No! ja wszystko odnosze do nas.... i potem tak wychodzi... ale to nic!Spoko odcinek, tylko taki krótki... ale to tez nic! Jest slicznie... kochanie ty moje ;**lepiej...?a jak nie chcesz kochania, to moze byc jeszcze moje slonko, kotek, moja... jakie jest zdrobnienie od kamili...?^^
OdpowiedzUsuńNormalnie się opuszczam oO. Przeczytałam dwa dni temu, ale nie dałam rady dodać komentrza oO. Mniejsza.Osz kurde, ale Rose spaliła oO. Musiało zaboleć. No, ale nie wiedziała. Jej też napewno musiało się zrobić niezmiernie głupio-.- Dobrze, że ma Toma... Jest niezastąpiony.Haaa! Bill zobaczył Melanie z Jostem oO. Ale jaja xD. :>Rozmowa Czarnego i Andreasa wymiata xD. Boże, faceci oO Świetnie i coraz bliżej setki^^Pozdrawiam <3;*
OdpowiedzUsuńbede tu powracać bo fajnie piszesz
OdpowiedzUsuń