Blondynka leżała na kanapie z głową na kolanach swojego chłopaka. Jeszcze niedawno ich związek wisiał na włosku, a teraz los chce doświadczyć ich poważną odpowiedzialnością. Na szczęście wszystko między nimi się ułożyło i udało im się odbudować swoje uczucie, jednak czy to wystarczy? Będąc ze sobą nie planowali wspólnej przyszłości. Żyli raczej spontanicznie. W prawdzie chcieli razem zamieszkać, lecz to jeszcze nic takiego nie znaczy. Ostatnio spędzili ze sobą dużo, cudownych i beztroskich chwil, które zdecydowanie wzmocniły ich więzi i pozwoliły się przekonać o sile uczucia, które ich łączy. Wokalista nawet nie chce myśleć, co by było, gdyby nie dał sobie drugiej szansy. Straciłby ją. Sam odebrałby sobie szczęście. A teraz... teraz stoi przed nim kolejne wyzwanie. Niedługo może odmienić się ich całe życie. A to wszystko przez jeden nieprzemyślany czyn... nie wiedział, czy powinien żałować. Miał mieszane uczucia. Jednak najważniejsze było to, że kochał.
-Boisz się?- Dziewczyna uniosła na niego swoje zaniepokojone spojrzenie. Z łatwością mógł wyczuć jej strach. Przeżywała to zdecydowanie bardziej od niego.
-Nie wiem...
-Ja chyba nie jestem jeszcze gotowa, Bill.- Szepnęła czując pod powiekami łzy. Nie czuła się jeszcze odpowiednio dojrzała, aby wkraczać w kolejny etap życia.
-Skarbie, poradzimy sobie. Wiem, że jesteśmy młodzi, ale co z tego? Nie planowaliśmy tego. Wielu ludziom, to się zdarza i świetnie sobie radzą. Młodsze kobiety od ciebie, rodzą dzieci i są szczęśliwe.- Przejechał czule dłonią po jej policzku. Nie chciał, aby się zamartwiała. Pragnął zapewnić jej poczucie bezpieczeństwa, żeby nie musiała niczego się obawiać.- A my się kochamy i miłość nam wystarczy, żeby przetrwać każdą niespodziankę losu.
-Ale ty masz zespół... ja miałam iść na studia. Co teraz będzie?- Podniosła się spoglądając na niego zaszklonymi oczyma. Wiedziała, że nie zostawi jej samej. Że z nią będzie. Ale i tak ciągle czuła ten paraliżujący strach.
-Jakoś to pogodzimy, nie martw się.- Ucałował ją w czoło przytulając do siebie.- Ale najpierw, zrób test. Same objawy nam nie wystarczą, trzeba mieć jakieś potwierdzenie.
-Wiem... ale tak się boję.- Jęknęła odsuwając się od niego i wlepiła wzrok w pudełko leżące na stole.- Jak za to płaciłam, ręce mi się trzęsły... Może jutro go zrobię?
-Sara... wiesz, że zwlekanie nic nie da. Jeżeli jesteś w ciąży, to kiedy zrobisz test, nie będzie miało żadnego wpływu na wynik, a lepiej jest wiedzieć od razu na czym się stoi.- Objął ją troskliwie.- Będę cały czas z tobą.
-Jak możesz być taki spokojny, Bill? My możemy mieć dziecko!
-Wiem. Ale co mi da, że będę się denerwował? Jeżeli jesteś w ciąży, nie cofniemy tego i trzeba się z tym pogodzić. Jesteśmy dorosłymi, odpowiedzialnymi ludźmi, Sara.- Rzekł po czym ostatni raz muskając jej czoło podniósł się z miejsca biorąc do ręki test ciążowy, a drugą wyciągnął w stronę dziewczyny.- No chodź, Słonko.- Blondynka westchnęła cicho i po chwili wahania złapała jego dłoń pozwalając, żeby poprowadził ich do łazienki.
#
Chyba jako jedyni z całego zespołu nie mieliśmy zbyt wiele wolnego czasu przed trasą. David, załatwił nam wywiady i sesje zdjęciowe, więc w sumie każdego dnia, musieliśmy gdzieś wyjść, a wracaliśmy dopiero wieczorem. Było to dosyć męczące, tym bardziej, że zdążyliśmy się już odzwyczaić od jakiejkolwiek pracy. Jednak nie narzekaliśmy. Mimo wszystko wytrwale spełnialiśmy swoje obowiązki.
-Musicie udawać bardzo zakochanych, to musi być realne!- Rzekł głośno fotograf, a mi aż odjęło mowę ze zdumienia. Że przepraszam, co mam udawać? Jeszcze czegoś takiego nie słyszałam. Czy on sugeruje, że ja nie kocham swojego męża? Albo, że mój mąż nie kocha mnie? Chyba zaraz się zdenerwuję, a wtedy nie ręczę za siebie.
-Jak według ciebie mamy to zrobić?- Tom skrzyżował ręce na piersi spoglądając na niego z bojowym nastawieniem.
-No, normalnie. Tak jak zwykle...- Wzruszył ramionami, jakby było to coś oczywistego. Czy to jest ten moment, kiedy powinnam policzyć w myślach do dziesięciu?
-Sugerujesz, że coś udajemy?- Drążył nie spuszczając z niego swojego wzroku.
-No macie udawać przecież mówię wyraźnie.
-Jak można udawać zakochanych będąc zakochanymi!?
-No.. no normalnie.. no.
-Można zmienić fotografa?- Mruknęłam poirytowana. Wcale nie jestem rozkapryszoną gwiazdką... Ten facet po prostu przegina. Nie mam pojęcia skąd się urwał, ale lepiej niech tam wraca, bo jeszcze kilka sekund i nie będzie miał żadnych zdjęć.
-A przepraszam, pani coś do mnie ma?- Oburzył się mężczyzna.
-Brak panu kompetencji!- Fuknęłam z mordem w oczach.- Jak pan śmie w ogóle sugerować, że w naszym małżeństwie nie ma miłości!?- Kontynuowałam z każdym kolejnym słowem podnosząc głos coraz bardziej.- Może jeszcze pan powie, że ożeniliśmy się ze względu na reputację?! Albo, żeby zrobić z tego wielkie show?! Za kogo pan się w ogóle uważa!- Nie wiem skąd się we mnie wzięło tyle złości, ale przestałam już nad sobą panować. Mogłabym się teraz na niego rzucić, gdyby nie Tom, który w odpowiedniej chwili chwycił mnie za ramiona nie pozwalając zrobić, ani kroku więcej. Cała prawie drżałam z emocji, a serce waliło mi jak opętane. Nie wiem, co we mnie wstąpiło. W sumie ten fotograf nie powiedział jeszcze nic, aż tak strasznego. Jednak jego chore sugestie wystarczyły, aby poruszyć moją wyobraźnię i wyprowadzić mnie z równowagi. Tym bardziej, że zważywszy na zmęczenie jestem bardzo rozdrażniona...
-Skarbie... spokojnie, przecież nic się nie dzieje.- Usłyszałam głos Toma, który starał się mnie uspokoić. Za to fotograf stał z rozdziawioną buzią i patrzył na mnie, jak na ufo. Tak... zrobiłam swoje show.
-Chcę stąd wyjść.- Powiedziałam drżącym głosem. Naprawdę nie wiem czemu targały mną tak potężne emocje. Miałam ochotę się rozpłakać. Jakby na to nie patrzeć, nie miałam żadnego poważnego powodu. Ale to jednak boli, gdy ktoś z zewnątrz uważa, że ja coś udaje. Co z tego, że nie mówi tego bezpośrednio. Nie jestem taka głupia... przecież wiem, o co mu cały czas chodziło. Ani trochę nie wierzy w nasze uczucie. Jest przekonany, że to wszystko jest zwykłym przedstawieniem. Boże, jeszcze tyle przede mną, a ja już pękam. Nie dam rady przeżyć w tym świecie.
-Tak, chyba przyda się wam przerwa.- Wypaliła jedna z kobiet, która zajmowała się oświetleniem i była świadkiem tego wszystkiego. Tom bez słowa wyprowadził mnie ze studia zabierając po drodze mój płaszcz, który narzucił mi na ramiona. Przyznam, że gdy uderzyło we mnie zimne październikowe powietrze sama byłam w szoku swojego zachowania. Co ja w ogóle wyprawiam?
-Już dobrze? Co się dzieje, Kotku?- Chłopak objął mnie czule ramieniem całując w skroń. I co ja miałam mu odpowiedzieć? „Nic, Kochanie. Tylko mi odbiło...”?
-Nie wiem... zdenerwował mnie. Wiem, że przesadziłam. Przepraszam, ale naprawdę się wkurzyłam.
-Właśnie widzę, uniosłaś się bardziej ode mnie.- Zaśmiał się przytulając mnie do siebie.- Powinnaś odpocząć.
-Tak. Przyda mi się gorąca kąpiel...- Stwierdziłam rozmarzona.- Z gorącym mężczyzną.- Dodałam spoglądając na niego z figlarnym uśmieszkiem.
-Ehm... to jedziemy do domu.- Rzekł z poważną miną i zanim się obejrzałam unosiłam się nad ziemią, a mianowicie mój mąż wziął mnie na ręce niemalże biegnąc do samochodu, w którym zaraz obydwoje wygodnie siedzieliśmy jadąc do domu.
#
Brunet cały w skowronkach wyciągnął z samochodu nosidełko, w którym smacznie spało niemowlę. Był teraz najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Zresztą już od dnia, kiedy jego dziecko przyszło na świat rozpiera go wielka radość. To chyba najcudowniejsze, co mogło spotkać go w życiu.
Nie zwlekając dłużej zamknął samochód i skierował się do domu przyjaciół. Przyjechał specjalnie po to, żeby pochwalić się swoją pociechą. Nie mógł się doczekać kiedy, wszyscy zobaczą jego małą córeczkę i zaczną się nią zachwycać. A był pewien, że właśnie tak też będzie.
Stanął przed drzwiami i nacisnął na dzwonek co chwilę zerkając na swoją córeczkę, czy aby się już nie obudziła. Nie musiał zbyt długo czekać, bo zaraz otworzył mu Bill, który nie ukrywał swojego zaskoczenia na widok przyjaciela.
-Oh, Georg, ty tutaj?
-Mnie też miło cię widzieć.- Odparł ironicznie, a czarnowłosy dopiero teraz spostrzegł, że chłopak nie jest wcale sam. Prawie pisnął z wrażenia widząc maleńką buźkę wystającą spod różowego kocyka.
-To już?! Ale mała!
-Dzieci z reguły jak się rodzą, to są małe.- Stwierdził inteligentnie Georg, po czym wszedł do środka wymijając szczerzącego się wokalistę. Na dworze było dosyć chłodno i wolał nie narażać swojej córki na jakieś choroby, poza tym jego dziewczyna nie byłaby zadowolona, gdyby wrócił z przeziębionym dzieckiem.
-Czemu nie zadzwoniłeś wcześniej?- Bill, ruszył za przyjacielem z przejęciem zaglądając mu przez ramię, żeby popatrzeć na jego dziecko.
-Nie miałem do tego głowy...
-Saraa, chodź tu, zobacz!- Czarnowłosy zawołał do dziewczyny, która właśnie wyłoniła się z kuchni. Blondynka podeszła do nich zaciekawiona wielkim entuzjazmem swojego chłopaka. Georg zaś postawił nosidełko na stole prezentując swoje maleństwo.- Patrz jaka maleńka... i jaka słodka.- Wokalista objął dziewczynę ramieniem wpatrując się jak zaczarowany w córeczkę przyjaciela, który teraz był z siebie niezwykle dumny. Sara uśmiechnęła się na widok małej. Zawsze uważała, że dzieci są słodkie i cudowne, ale nigdy nie chciała być mamą w wieku dziewiętnastu lat.
-Śliczna. Jak ma na imię?- Spojrzała z zapytaniem na Georga.
-Anna.
-Ładnie.- Skomentował Bill i ucałował swoją dziewczynę w policzek. Teraz wydawało mu się, że bez problemu mógłby zostać tatą. Też chciałby mieć takie słodkie niemowlę... szkoda tylko, że Sara nie jest przekonana, co do tego pomysłu. W sumie i tak już za późno na decydowanie o tym, czy chcą zostać rodzicami. Test już dał im odpowiedź i rozwiał wszelkie wątpliwości.
###
Kolejny odcinek w następną niedzielę o ile coś się nie stanie xd A jeżeli nie w następną, to jeszcze w następniejszą... xD
W ogóle to życzę miłych wakacji xd
pozdrawiam ;D