Malediwy.
Gorącesłońce, piasek, plaża, błękitna woda… I pięknie wspomnienia. Jeszcze rok temunie byłam panią Kaulitz i nie miałam własnej rodziny. To niesamowite ile sięzmieniło w ciągu tych kilkunastu miesięcy! Staram się nie myśleć o tychprzykrych wydarzeniach, tylko wyciągać same dobre. Myślę, że już wystarczy mismutków i łez. Teraz powinnam czerpać samą radość. W końcu przyjechaliśmy tu,aby wypocząć i doprowadzić swój związek do porządku. Szkoda tylko, że musiałamzrezygnować z bikini na rzecz jednoczęściowego stroju… Niestety choćbym niewiem, jak bardzo chciała, niektóre rzeczy ciągle będą mi przypominać o złychwydarzeniach z mojego życia. Jednak nie zamierzam się temu poddawać! Może narazie nie mogę pokazywać swojego ciała w całej okazałości, ale to się zmieni. Zrobięwszystko, aby pozbyć się tych blizn. I wtedy już nic mi nie będzieprzypominało… Nic! Nie dopuszczę do tego, żeby nawet po śmierci tej psychopatkimoje życie było nieszczęśliwe. Jej już nie ma i nikt już nam nie zniszczynaszego szczęścia.
-Wieszco?- Zagadnęłam, gdy z Tomem leżeliśmy na kocu wraz z bliźniakami naturalnie. Wprawdzie mieliśmy opiekunkę, ale i tak chciałam spędzić z chłopcami jaknajwięcej czasu.- Pewnie wyda ci się to dziwne, ale… Uważam, że to Sara mnieuratowała.
-Sara?-Uniósł brwi najwyraźniej nie bardzo mnie rozumiejąc.
-Widziałamją tam. Przyszła wtedy… I nie była sama. To była chyba… Emi. Myślę, że były tamwe dwie…- Mówiłam niepewnie intensywnie nad tym myśląc. Chciałam sobie toprzypomnieć, aby móc jakoś to przedstawić.
-Coty mówisz Carmen?- Chłopak spojrzał na mnie lekko wystraszony. No tak, pewnieuważa, że zwariowałam!
-Niepatrz na mnie, jak na wariatkę. Ja naprawdę nie oszalałam… Wiem, że to dziwne!Nie jestem głupia… Ja po prostu czułam ich obecność. Wiem, że ta głupiadoniczka nie spadła sama, Tom. Ja wiem, że one tam były, jakkolwiek dziwnie tobrzmi.- Wyrecytowałam z przejęciem. Może mogłam mu tego nie mówić… A jeśliteraz uzna mnie za chorą psychicznie i zamknie w szpitalu!? Nie no… Nie zrobitego, przecież mnie kocha i nie może beze mnie żyć.
-Ehh…Ale przecież to niemożliwe…
-Wiem…Ale ja je czułam. I widziałam tak jakby… Proszę, chociaż ty mi uwierz…-Westchnęłam cicho.- Chciałam ci tylko o tym powiedzieć… Bo myślę, że mamy komuzawdzięczać, to że tu jestem.
-Dobrze…Może naprawdę coś w tym jest.- Przytulił mnie do siebie całując w czoło.-Kocham cię. Jak wrócimy pójdziemy na cmentarz i im podziękujemy.
-Tak,musimy to zrobić.- Zgodziłam się z nim.- Ale na razie nie musimy już o tymmówić.- Uśmiechnęłam się do niego i musnęłam czule jego usta. Dobrze jest miećtakiego cudownego, kochającego i wyrozumiałego męża. Czułam, że tylko jemu mogęmówić takie rzeczy… Nie każdy przyjąłby to z takim spokojem. Bo przecież… Jasama wiem, że to dosyć dziwne… Jednak wierzę w to.
#
Wieczorem,o zachodzie słońca, gdy chłopcy już spali wybraliśmy się z Tomem na romantycznyspacer. To był, jak zawsze jego pomysł. Szliśmy boso po piasku trzymając się zadłonie, zupełnie jak para dopiero, co zakochanych w sobie nastolatków. To byłowspaniałe uczucie. Naprawdę nie sądziłam, że doznam takiej miłości. Takiej nacałe życie… A tymczasem idę przez plażę z mężczyzną swojego życia. Człowiekiem,który kocha mnie ponad wszystko. To takie niezwykłe. On naprawdę darzy mnie takogromnym uczuciem… Przekonałam się o tym już nie raz i nawet te ostatniewydarzenia pozwoliły mi zrozumieć siłę naszej miłości. Chyba mimo wszystko nieżałuję niczego, co wydarzyło się w naszym życiu. Nawet tego co złe… Bowidocznie tak miało być. Po prostu… Wierzę, że nic nie dzieje się bez powodu. Ikażde doświadczenie w jakiś sposób buduje człowieka. Niesamowicie się zmieniłamprzez te kilka lat. Na lepsze oczywiście. Przynajmniej ja tak uważam… Jestemdojrzalsza przede wszystkim i wiem już, co jest dla mnie ważne.
-Cobędziemy robić, gdy wrócimy?- Zagadnęłam patrząc się przed siebie. Miałamochotę na zaplanowanie czegoś nowego w naszym życiu. Wiem, że mamy w planachprzeprowadzkę do nowego domu i chrzciny, ale chcę jeszcze czegoś więcej. Czegośnowego, świeżego. Wciąż potrzeba mi zmian. Jeszcze większych niż te, które mająnadejść.
-Nomyślę, że będziemy się zadamawiać w nowym miejscu.
-Apotem?- Drążyłam oczekując, jakiegoś napływu inspiracji ze strony mojego męża.
-Hm…A co chcesz robić? Masz na myśli coś konkretnego?- Zapytał spoglądając na mnie.
-Niewiem sama.- Wzruszyłam ramionami.- Bo jesteśmy młodzi, mamy dwójkę wspaniałychdzieci… Wszystko, co złe chyba już za nami… Zamieszkamy we wspaniałym domu. Ico dalej?
-Dalejmoże być wszystko, co tylko zechcesz.- Zatrzymał się odwracając mnie w swojąstronę. Zaśmiałam się cicho, bo to w sumie zabawne, że nagle mogę mieć wszystkoco chcę. Na jedno skinienie palca.
-Chcę,żebyś zajął się zespołem. Wasi fani pewnie już zwątpili… Wszystko musi wrócićdo normy.- Oznajmiłam.- I ja też chcę się czymś zająć… Nie chcę ciągle siedziećw domu z dziećmi. Kocham je ponad wszystko, ale chcę po prostu też coś robić…Bo jestem taka jakaś… nieokreślona. Nie mam ani porządnego wykształcenia, anizawodu, nawet żadnej pasji.
-Aco byś chciała robić? O czym zawsze marzyłaś, hm?
-Niewiem… Kiedyś o tańcu. Ale przerwałam to…- Westchnęłam sama do końca niewiedząc, czego tak naprawdę bym chciała. Właściwie taniec to nie taki głupipomysł. Mogłabym do tego wrócić… On zawsze mi ułatwiał życie. Mogłam się wyładowaći czerpać z tego radość. Może, gdybym tego nie porzuciła byłoby mi nieco lżej?
-Zawszemożna zacząć jeszcze raz, a jesteś w tym bardzo dobra. Możesz stać się nawetsławna.- Stwierdził z przekonaniem. Jakie to miłe, że tak we mnie wierzy!
-Sławnajuż jestem, dzięki Tobie.- Zaśmiałam się całując go w usta.- Ale w sumie, coś wtym jest. Mogłabym zostać kimś. A nie tylko żoną Toma Kaulitza.
-Heej,coś ci się nie podoba w tym tytule?- Oburzył się.
-Ależskąd! To najlepszy tytuł na świecie i nigdy bym z niego nie zrezygnowała.-Zapewniłam go z przejęciem i objęłam w pasie następnie mocno się do niegoprzytulając.- Bycie twoją żoną to najlepsze co mnie w życiu spotkało. W ogólety jesteś najlepszym, co mnie spotkało. Jesteś moim całym światem.
-Ojdobrze już, bo się wzruszę Kochanie.- Mruknął lekko rozbawiony.- Też ciękocham. I będę zawsze cię wspierał w twoich marzeniach.
-Wiem,o to się nigdy nie martwiłam.- Odsunęłam się od niego posyłając mu ciepłyuśmiech.- Więc… Mamy już nowe plany. Może nawet pójdę na jakieś studia, co!? Omatko, poczułabym się znowu jak nastolatka.
-Toteż bardzo dobry pomysł. Na naukę nigdy nie jest za późno, a ty jeszcze jesteścholernie młoda. Zresztą obydwoje jesteśmy. I całe życie przed nami!- Oświadczyłz wielkim entuzjazmem.- Musisz się tylko zastanowić, jaki kierunek chciałabyśwybrać.
-Niemam pojęcia, ale to najmniejszy problem.- Wyszczerzyłam się do niego. Właściwie, jakbym chciała mogłabym w tejchwili zainteresować się wszystkim.
-Cieszęsię, że chcesz zmieniać nasze życie na jeszcze lepsze. Myślę, że będziemy wręczobrzydliwie szczęśliwi i wszystkich będzie zżerała zazdrość! Najszczęśliwsi naświecie.
-Ależsię rozkręciłeś.- Skwitowałam ze śmiechem i chwyciłam go ponownie za rękęciągnąc w dalszą drogę. Nasza dyskusja o planach na przyszłość dodała mimnóstwa energii! Mogłabym przenosić góry, ale że gór akurat tu nie ma… To nic!Jest ocean! Cudowna woda, złoty piasek i zachód słońca. A co najważniejsze…Tom.- Mam kolejny pomysł na niewielką zmianę.- Rzekłam nagle i puściłam go. Gitarzystawpatrywał się we mnie oczekująco nie domyślając się nawet, co zamierzam, choćto było takie banalne. Uśmiechnęłam się do niego kokieteryjnie i rozpięłamsuwak swojej sukienki, która po chwili lekko zsunęła się z mojego ciała opadającna piasek. Na twarzy mojego męża pojawił się uśmiech wyrażający, jego ogromnezadowolenie. Od razu podłapał temat i również zaczął się rozbierać. Cieszyłomnie to, że nie zaczął gapić się na mój okaleczony brzuch dzięki czemu poczułamsię znacznie lepiej. I nie czułam już wstydu…
Rozejrzałamsię dookoła, aby sprawdzić, czy na pewno jesteśmy sami. Na szczęście tak teżbyło więc mogłam spokojnie wcielać swoje plany w życie. Zdjęłam więc z siebiebieliznę, czego Tom chyba jednak się nie spodziewał. Był wyraźnie zaskoczony,ale nie przejęłam się tym.
-Ściągaj.-Skinęłam głową na jego bokserki, a sama zaczęłam kierować się w stronę wody.
-Wariatka!-Usłyszałam za sobą, co nie powstrzymało mnie wcale od dalszego działania. Ijakoś też nie zmartwiłam się tym, że mój facet uznał mnie za wariatkę… Bo wkońcu i tak do mnie dołączył i cieszył się z tego bardziej ode mnie.Temperatura wody była do zniesienia ku naszej radości. Po chwili byliśmy w niejzanurzeni po samą szyję.- Ciekawe, co by było, jakby jacyś paparazzi nasprzyłapali. Już widzę te nagłówki!
-Jakośmnie to nie obchodzi.- Stwierdziłam obojętnie. Już dawno przestałam przejmowaćsię głupimi gazetami. Niech sobie robią co chcą… Dopóki mi nie szkodzą, jakośmogę to znieść.- Mogą nawet sobie robić te głupie zdjęcia, wszyscy by wiedzielijacy jesteśmy razem szczęśliwi.- Dodałam podpływając do niego i objęłam gorękoma za szyję.- Robiłeś to kiedyś w oceanie?- Szepnęłam mu na ucho.
-Niewiem, co się tobie stało, ale podoba mi się to.- Wymruczał z zadowoleniem poczym wpił się namiętnie w moje usta.
Kochaj jakkocham ja, na koniec świata pójdę z Tobą
jeśli los nam da. Serce na dłoni mam dla ciebie
bije już z tą chwilą. Nic już nie liczy się
kiedy w ramionach szczęście trzymam, znaleźliśmysię
w Tobie bezpieczny port, mój ląd.*
*Volver-Kocha, lubi, szanuje.
Dawno nie było tak często odcinków chyba na tym blogu xD Ale bardzo chcę już dotrzeć do tego 200 odcinka ;p I zdradzę, że zostało mi do napisania jeszcze 3,5! xD Może do stycznia mi się uda zakończyć te historię ;) No i tak poza tym, już kiedyś chyba tu o tym pisałam, ale mogę jeszcze raz xd Nie wiem ilu was tu jeszcze w ogóle jest, bo zdaję sobie sprawę, że nie każdy komentuje :D Ale do rzeczy, chciałam zaprosić do grupy na facebooku, FFTH ( w skrócie: fani TH, informacje o opowiadaniach, nowe znajomości ) ;D Jednoczmy się, jakkolwiek banalnie to brzmi :D
pozdrawiam ;*
Pierwsza haha !! xdAle Carmen ma pomysły haha w oceanie ;D Ale by było jakby im zrobili zdjęcie, ale nie no odcinek super, czekam na nexta ;)
OdpowiedzUsuńo tak, brakowało mi tego odcinka, w którym będa oni sami i samo szczęście! I ten czuły, kochajacy Tom...ahh,czekam na nowość :*
OdpowiedzUsuńpodoba mi się ta Carmen... szczęśliwa, pełna pozytywnej energii, wypoczęta i kochająca ponad wszystko Toma <3 ach.. no rozpływam siemyślałam że koniec będzie szybszy ale znając ciebie to jeszcze jakaś mała aferka się wkradnie w ich życie, nie? no to czekam na kolejny odcinek i mam nadzieję że będzie z nimi ju tylko lepiej ;*
OdpowiedzUsuńAchh, no cud miód i orzeszki <333 Takie odcinki zawsze spoko :D A jkak to się przyjemnie czyta ":d Takie wariacje wodne są swietne, ie ma co C: No i tyle tam czułości i szczęścia i radości i tego wszystkiego co najlepsze.... <33 No ale ciekawa coraz bardziej w takim razie jestem ostatnich pięciu odcinków xd Więc czekam na nexta i pozdrawiam! :D
OdpowiedzUsuń