czwartek, 18 grudnia 2008

32. 'Ukojenie na złość.'

Usiadłam z impetem na ławce kopiąc przy okazji jakiś kamień leżący na ziemi, czego pożałowałam czując ból w stopie. Byłam tak wściekła, że wszystko było w stanie mi się narazić, nawet bezbronne drzewo rosnące naprzeciwko. Tak się właśnie kończą rozmowy z przyjaciółką. Aż mam ochotę jej oczy wydrapać. I skąd te myśli? Przecież właściwie nic nie zrobiła. Ale mnie denerwuje sam fakt, że nie wiem o co jej chodzi.

Odetchnęłam głęboko kilka razy, aby choć trochę się opanować, lecz pojawiło się kolejne zjawisko które mnie zirytowało, a mianowicie papierosowy dym, który dochodził zza moich pleców. Bowiem tuż za mną na drugiej ławce siedział osobnik, któremu zachciało się zatruwać powietrze.

Odwróciłam się do tyłu mając zamiar już nawrzeszczeć na tego człowieka, kiedy on odwrócił się w tym samym momencie do mnie... Otworzyłam szerzej oczy z zaskoczenia i zupełnie zapomniałam o tym okropnym papierosie.

-Tom.

-Carmen.-nasze spojrzenia skrzyżowały się, gdy wypowiedzieliśmy swoje imiona wielce zdumionymi głosami. Nie spodziewałam się, że spotkam go w parku. Ja w ogóle, w najbliższych planach nie miałam zamiaru go spotykać.

Straciłam poczucie świadomości wpatrując się w jego oczy. Odpłynęłam gdzieś zapominając o rzeczywistości... poczułam się jak wtedy, gdy wracaliśmy zmęczeni z koncertu; chciałam mu powiedzieć, żeby się trochę przesunął, ale spojrzeliśmy na siebie w tym samym momencie i obydwoje milczeliśmy nie zwracając na nic uwagi, wtedy uśmiechnęłam się do niego, a on to odwzajemnił z jeszcze większą pasją niż zwykle. Tamtą magiczną chwilę przerwał nam Bill, twierdząc, że dzieje się z nami coś dziwnego... ale co miał na myśli?

Czy ja już wtedy wiedziałam, co mi tam głęboko w środku gra? Chyba nie, i nie wiem nadal. Nie sądziłam, że trudno jest zrozumieć samą siebie.

Zamrugałam powiekami chcąc wybudzić się z tych wspomnień, pewnie nie usłyszałam co do mnie mówił. Ale on chyba nic nie mówił...

Patrzył się na mnie oddychając cicho jakby bał się, że coś może zagłuszyć.

I ten słodki, delikatny uśmieszek zdobiący jego cudowną twarz...

-dlaczego tak patrzysz?-zapytałam nie za głośno, aby nie psuć atmosfery. Jakoś tak się uspokoiłam... on działa lepiej niż melisa...

-bo lubię na ciebie patrzeć- odparł trochę chrypliwie, ale to nie zmieniało faktu, że brzmiało słodko. Gdybym nad sobą nie panowała, zleciałabym z ławki. Chyba się nie zarumieniłam?! To nie w moim stylu, ja się nie rumienię! Nie ja. Zacznę nosić ze sobą lusterko... no właśnie, tylko on potrafi sprawić, żeby moje policzki przybrały różowego koloru.

Nawet nie zauważyłam kiedy wywalił tego nieszczęsnego papierosa.

-za to nie lubię, kiedy jesteś smutna.-dodał przypatrując mi się uważniej... No nie mogłam już, musiałam spuścić wzrok. On to robi specjalnie, dobrze wie jak na mnie działa mimo wszelkich zaprzeczeń i nieprzyjemności z mojej strony. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie umiem z nim walczyć. Przecież już dawno się poddałam.-co się stało?- tak, on jest w tym lepszy od Sary. Ona by się tak szybko nie zorientowała, że coś jest nie tak. Z tym, że ja wcale nie chce, żeby on widział że coś mi jest. A to akurat dotyczy nie tylko genialnego pomysłu Sary i Billa, ale także i jego samego. Bo nikt nie powywracał mojego świata, tak jak on.

-właściwie to nic. Ostatnio wszystko i wszyscy mnie wkurzają i trochę przesadziłam rozmawiając z Sarą, ale to nic strasznego... w sumie to nawet sobie zasłużyła, za to, że mnie zostawiła u was w domu i pozamykała drzwi wciągając w to jeszcze twojego brata.

-nie jesteś na mnie zła?-wypalił zupełnie nie wiadomo dlaczego. Czy ja wyglądam jakbym była na niego zła? Przecież on jest moim ukojeniem na złość...

-jasne, że nie.-uśmiechnęłam się spoglądając na niego. Wyglądał jakby mu ulżyło, ale ja i tak nic z tego nie rozumiem.

-myślałem, że się obraziłaś przez ten pomysł Billa...

-ale czemu na ciebie? Przecież, ty nie jesteś Bill.- stwierdziłam na co on uśmiechnął się szeroko.

-mi tam nawet by nie przeszkadzał ten ich kretyński pomysł, gdybyś wtedy nie wyszła.-wydaje mi się, że i on i ja w tej chwili się zapominamy. Czy nie czas wrócić na ziemię? Co z tego, że to jest miłe, skoro rzeczywistość jest inna. Dlatego właśnie chciałam wyjechać. Żeby sobie wszystko poukładać, żeby odróżnić marzenia, wyobraźnie od życia realnego. Jednak moja siostra skutecznie wybiła mi ten pomysł z głowy, aż się wystraszyłam... przynajmniej teraz wiem, że jestem jej potrzebna.

-a co u Georga?-wyskoczyłam nagle przypominając sobie o basiście zespołu. Bo ja nawet nie zdaję sobie sprawy, jak duży ma wpływ na moje życie, to co nieprzemyślanie robię.

-a...w porządku, jest jak nowo narodzony... i nawet włosy ma. Świat nie zdążył się doczekać łysego Georga.-zażartował dzięki czemu znowu mogłam zobaczyć radość na jego twarzy. Lubię to.

-całe szczęście.

-ale zanim on wróci... będziesz jeszcze z nami?

-muszę, przecież podpisałam umowę.-przypomniałam mu. Gdyby nie ta umowa, pewnie leżałabym jeszcze w łóżku i płakała do poduszki. Bo, gdyby Sara i Bill nie wymyślili rzekomego występu w klubie... Boże, ja im tyle zawdzięczam, a czuje taki żal... powinnam ich po rękach całować... jestem taka okropna, bezduszna... ja nie mam serca! Chyba nigdy nie potrafiłam docenić to co miałam... zawsze widzę tylko te negatywne strony. Nie dziwię się, że jest mi tak źle, skoro mam takie podejście.

-przejdziemy się?-jego ciepły głos przerwał moje bezgłośne przekleństwa jakie na siebie słałam. Normalnie skoczyłabym do stawu, gdyby go tu nie było. Może ta zimna woda orzeźwiłaby mi mózg.

-yhym...-skinęłam głową i ostrożnie wstałam z ławki, żeby po raz kolejny nie poczuć przeszywającego bólu stopy. Naprawdę chciałabym, aby ta rana w końcu się zagoiła, a jeżeli nie będę bardziej uważała to będzie trwało wieki...

 

#


-chyba trochę się zasiedziałam.-blondynka spojrzała na zegar wiszący na ścianie. Było tak miło, że zupełnie straciła poczucie czasu.-myślę, że mogę spokojnie wrócić do domu nie martwiąc się, że Carmen czatuje na mnie w krzakach...

-znając ją, raczej by jej się nie chciało. Ona ma inne sposoby.-stwierdził Bill wyglądając za okno- rzeczywiście późno już, a Tom jeszcze nie wrócił...

-pewnie zasiedział się gdzieś...

-zwykle się tym nie przejmuje, ale dzisiaj wyszedł taki wkurzony... ja już naprawdę nie wiem o co mu chodzi. Najpierw miał do mnie pretensje, że nie akceptowałem tej całej Amelii, a teraz? Albo nie podobał mu się nasz pomysł, albo ma mi za złe, że Carmen coś mu powiedziała... jakie to wszystko pogmatwane!-wyrecytował odwracając się w stronę dziewczyny.

-wiesz... skoro już zaczęliśmy, musimy to skończyć. Myślę, że możemy im tylko troszkę pomóc... tak delikatnie zasugerować.. coś...

-coś?-powtórzył z zapytaniem. Jak on ma zasugerować bratu miłość? Teraz już wie, że złamany paznokieć to nic w porównaniu do swatania ze sobą dwoje tak różnych ludzi.

-bo wydaje mi się, że te listy niewiele by wskórały... domyśliliby się kto za tym stoi, a my byśmy przez to znaleźli się w jeszcze gorszej sytuacji...

-ta...racja...więc im zasugerujemy, a resztę zrobią sami. Albo nie zrobią...-westchnął ciężko- są szanse że się uda.

-zawsze są. Dobra, ja już pójdę. Dzięki za miły dzień.-uśmiechnęła się do niego i skierowała do drzwi.

-może cie odprowadzę?-zaproponował niepewnie. Sam nie wiedział skąd u niego to zwątpienie... poczuł się nagle tak dziwnie...

-nie, no nie trzeba... zaczekaj lepiej na Toma.

-ale on pewnie wróci bardzo późno, a ja i tak nie mam co robić. Ciemno jest...-zaczął nalegać, przez co nie mogła już odmówić. A nawet nie chciała. Nie widziała już powodu, z którego miałaby wracać sama.

-wobec tego, chodź.


#


Rozłączyłam się i schowałam telefon do kieszeni, kolejno unosząc spojrzenie na stojącego obok chłopaka.

-muszę wracać, siostra szaleje... bo przecież strasznie późno jest.-przewróciłam oczami, wcale nie rozumiejąc o co chodzi Melanie. Ostatnio bardzo dziwnie się zachowuje. To zaczyna być uciążliwe.

-szkoda. Ale naprawdę jest późno.-stwierdził zerkając na zegarek- odprowadzę cie...

-nie trzeba, to przecież zupełnie w przeciwną stronę. Poradzę sobie.-zapewniłam go uśmiechając się przy tym. Ja się nie boje sama wracać do domu... latarnie świecą, a jest dopiero dwudziesta pierwsza.

-jak chcesz... ale zadzwoń czy coś, jak dojdziesz..

-a co boisz się że zginę?-zaśmiałam się, bo naprawdę zabrzmiało to trochę, jakby się bał.

-wole po prostu być pewnym, że jesteś w domu cała i zdrowa, żeby cie potem nie mieć na sumieniu.-oznajmił poważnym tonem.

-zadzwonię, obiecuje.-myślę, że tym go uspokoiłam. Przynajmniej jego mina na to wskazywała.

-no dobra. To do usłyszenia.-musnął mnie w policzek i posyłając mi ostatnie spojrzenie poszedł w swoją stronę. A ja stałam jeszcze przez chwilę patrząc przed siebie. Jezu, jak mi było to potrzebne. Potrzebowałam takiego spotkania, tej rozmowy... tego spojrzenia...

Uśmiechnęłam się do siebie i ruszyłam powoli w przeciwnym kierunku. Wszędzie panowała cisza, nawet samochody nie jeździły...

Tak fajnie się czuje, jakby się coś zmieniło... chyba nie potrzebuje już wcale żadnego wyjazdu...

-Carmen, Alyson May- nie wiadomo skąd wyrósł przede mną jakiś chłopak. Nie mogłam zobaczyć go dokładnie, gdyż było ciemno, ale jego głos zabrzmiał dość znajomo. I skąd on zna moje imiona i nazwisko?- co za spotkanie.

-znamy się?-zapytałam nic nie rozumiejąc.

-o proszę, już o mnie zdążyłaś zapomnieć.-zaśmiał się szyderczo stając tak, aby padało na niego światło latarni. Ten śmiech rozpoznam wszędzie i tą twarz...największy koszmar mojego życia.

Nie wiele myśląc jak najszybciej ruszyłam przed siebie w stronę domu. Cała w środku drżałam, słyszałam jego kroki za sobą... serce zaczęło mi mocniej bić, ledwie łapałam oddech. Popadałam w panikę...

Jak to w ogóle możliwe? Przecież go zamknęli! Nie wierze w to... nie... to jakiś koszmarny sen!

-zaczekaj!- szarpnął mnie za rękę zmuszając, żebym się zatrzymała. Łzy stanęły mi w oczach...-nie porozmawiasz ze starym przyjacielem? [...]

 

CDN...

###

 

aLLy : Jasne, że Cię kojarzę ^^

U mnie nic nowego ;>  Dziękuję za szczerą opinię ;D Mnie też się nie podobało ;p

Wrócisz do swojego opowiadania? Chętnie poznałabym jego dalszy ciąg.

 

To już raczej ostatnia notka przed świętami, więc chciałam Wam życzyć...

Życzę Wam tego, czego ja nigdy mieć nie będę. Szczęścia, bo jak się okazuję jest cholernie w życiu potrzebne.

Wesołych Świąt, mam nadzieję, że przynajmniej Wasze będą wesołe.

pozdrawiam ;*

 

15 komentarzy:

  1. Notka naprawdę super :) Bardzo podoba mi się Twoje opko :D A u mnie już nowa notka http://th-dreams-come-true.blog.onet.pl Zapraszam :*** Mam pytanko: mogłabyś mnie informować o nowych notkach? :PPozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. paulina366@amorki.pl18 grudnia 2008 18:54

    WIEDZIAŁAM ! Widziałam po prostu, że się spotkają w tym parku, umca, umca xDAle ... no ej! Co to ma być za koleś na koncu?Kaulitz, zawracaj i obieraj kierunek - dom Carmen !O.OPozdrawiam ;-**[ wspomnienia-mlodosci ] Paulina-TH

    OdpowiedzUsuń
  3. Spokojnie... oddycham xD Nie jestem zła, wystraszona i takie tam... Tom zaraz przybiegnie na ratunek Carmel!NO....dawaj następną notkę! ale już! ;)I Bill jest taki słooodki xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Co do ich spotkania, to po prostu o tym wiedziałam xD ale tej akcji potem bym się nie spodziewała ;D Czekam na kolejny ;(

    OdpowiedzUsuń
  5. Nowa nota na http://th-dreams-come-true.blog.onet.pl Zapraszam do czytania :*** I czekam z niecierpliwością na Twoją nową notkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. ~wampirzyca :)19 grudnia 2008 19:28

    Odcinek oczywiście super :))Mam nadzieje, że jej nic nie zrobi :)Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. przyjacielem, apff.ooooch, chciałabym mieć takiego Tomsza, przy którym znikałaby cała złość. W sumie to mam... miałam. Ech..odcinek prze cudny, fajniejszy niż poprzedni ^^ Przypomnij mi o co chodziło z tym chłopakiem, bo coś mi świta, ale nie do końca o.Ościskam ;*lukrowa su.

    OdpowiedzUsuń
  8. u mnie nowe, kochliku ]:->Oj, stara miłość nie rdzewieje. Spójrz na to z innej strony - czyż to nie mile wspominać te piękne, owiane szczyptą romantyzmu i młodości chwile z Nim spędzone? kiedyś...?A święta na pewno nie będą takie złe. Może to głupie, ale gdy wydaje mi się, że moje życie się sypie i jest do de, to myślę sobie o biednych dzieciach, które nie mają domu, o Afryce, o głodujących ludziach i rozglądam się do koła - mam wszystko, mam rodzinę, komputer, pianino, telewizor, wierzę i przyjaciół. I nie mów mi, że Ty nie. Mimo, że Cię nie znam, to jakby co... masz mnie! ; ***- [ suchtig ]

    OdpowiedzUsuń
  9. Odcinek ciekawy. Nareszcie doszli do jakiegoś porozumienia. ;)Co do mojego opowiadania, na ten moment nie jestem w stanie Ci odpowiedzieć czy wrócę. Przez te kilka dobrych miesięcy wydarzyło się tyle, że chyba nie poradziłabym sobie z powrotem. Poza tym, że jestem wściekła na siebie - straciłam tyle czytelniczek a zawsze mi się to marzyło...(tak jak mi się marzyło, żeby pisać w duecie, ale to nigdy nie nadeszło ;(. Teraz to tak jakby zaczynać od nowa. Na tą chwile mam nadmiar obowiązków nie tylko w szkole do tego zależy mi na związku z chłopakiem także go trzeba przeciez pielęgnować. Pomysłów na dalszy ciąg mam masę, to nie jest tak, że nie myślałam o powrocie! :D Więc, jak będę pewna, że warto, że dam radę i nie zawiodę po raz kolejny... To będzie wielki powrót xD*Życzę Ci Wesołych Świąt, szczęśliwego Nowego Roku i żeby Twoja impreza sylwestrowa była taka fajna jak moja będzie. :D:D:******

    OdpowiedzUsuń
  10. Kolejny nowy odcinek u mnie (th-dreams-come-true) Zapraszam do czytania :* I czekam z niecierpliwością na nową notkę u Ciebie :***

    OdpowiedzUsuń
  11. paulass@onet.eu21 grudnia 2008 20:37

    O-jej. Dawno mnie tu nie było, w tym blogowym świecie, jednakże postanowiłam wrócić. Zawsze wracam. ^^ Cóż, nadrobiłam czytanie, ale i tak nie do końca jestem w temacie. Coś wygasło między Tomem a Carmen, ale mam nadzieję, że uda im się to naprawić. Obecny odcinek dobry, przyjemny w czytaniu i nieprzesłodzony. Gratuluję. :3[gazetto]

    OdpowiedzUsuń
  12. paulass@onet.eu21 grudnia 2008 20:38

    Informuję o 3 odcinku na http://gazetto.blog.onet.pl/ . Pozdrawiam, Neko. :3

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej :) Coś mnie podkusiło i napisałam kolejną notkę :P (th-dreams-come-true) Myślę że moje opowiadanko Ci się nie nudzi i przeczytasz i zostawisz komentarz ;) Pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
  14. hej, kochana! ;* co tam słychać? Już po świętach, nareszcie! ;D Jak Ci minęło..? ;>Na osłodę zapraszam na nową część, hah, na suchtig ;**

    OdpowiedzUsuń
  15. Hey :) U mnie już nowa [7] notka (th-dreams-come-true) Zapraszam :* A jak Ci minęły święta? Bo u mnie całkiem nieźle, choć było troszkę nudno :P Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń