poniedziałek, 20 kwietnia 2009

48. 'Osoby, ważniejsze...'

 

Wraz z Sarą przemierzałam centrum handlowe w poszukiwaniu prezentów. Skoro niebawem święta, najwyższy czas coś kupić. Poza tym dawno nie spędzałam czasu ze swoją przyjaciółką, a to wszystko przez Toma. Nie, żeby on robił coś złego, ale normalnie... zapomniałam o całym świecie.

Ah, co ta miłość robi z ludźmi...

-Co właściwie chcesz kupić?- Zapytała rozglądając się dookoła w poszukiwaniu jakiegoś fajnego sklepu. A żebym ja wiedziała, czego chcę...

Wzruszyłam ramionami i przypatrzyłam się wystawie z zabawkami. To akurat nie jest odpowiedni sklep... chociaż, czemu nie? Może kupiłabym jakiegoś misia? Albo samochodzik! Tom na pewno byłby w siódmym niebie.- Ej, Carmen... czy to nie jest...Herry?- Blondynka szturchnęła mnie w ramię jednocześnie swoimi słowami drastycznie sprowadzając na ziemię. Szybko spojrzałam we wskazaną mi stronę i aż się zapowietrzyłam ze złości. Naprawdę mam tego serdecznie dosyć.- Przecież go zamknęli, co on tu robi?

-Już dawno jest na wolności.- Oświadczyłam i odetchnęłam głęboko.- Zaczekaj tu na mnie.- Rozkazałam chcąc ruszyć, lecz nie zdążyłam, bo złapała mnie za ramię.

-Co ty chcesz zrobić? Nie idź do niego. Oszalałaś?

-Daj spokój, już to z nim przerabiałam. Zawsze kończy się na słowach. Nie martw się, doskonale sobie z nim poradzę.- Zapewniłam ją, po czym podążyłam w jego stronę. Najwyżej go zabiję na oczach wszystkich ludzi. Przynajmniej będę miała spokój. Zresztą równie dobrze mogłabym zadzwonić na policję, dlaczego jeszcze tego nie zrobiłam?

Stał oparty o ścianę i patrzył na mnie bezkarnie, jak gdyby nigdy nic. Coś takiego doprowadza mnie do szału.!

-Chyba ostatnio mnie nie zrozumiałeś.- Zaczęłam rozwścieczona. Nie mogłam nawet na niego patrzeć.

-To ty zrozum, że nie odpuszczę. A chyba bardzo ci zależy, aby twój związek z tym gitarzystą przetrwał.- On nie ma pojęcia na jaką ścieżkę wchodzi. Ten temat jest wyjątkowo drażliwy.

-Nie ukrywam, że z przyjemnością bym się ciebie pozbyła.- Wyznałam starając się być bardzo spokojna i uprzejma. Chyba nie ma, po co urządzać przedstawienia dopóki nie będzie to konieczne. Zdaje sobie sprawę, że już to z nim przerabiałam, ale jednak mam nadzieję, że może zmienił zdanie i się dogadamy.- Jesteś ładny, a może nawet fajny. Masz inteligentną twarz, więc słuchaj i staraj się zrozumieć. Między nami nigdy nic nie było, może raz się zdarzyło, że byłam pijana i nieświadoma tego, co robię dlatego też, coś zaszło. Ale gwarantuje ci, że nic nie pamiętam i że wcale tego nie chciałam.- Wyrecytowałam patrząc na niego wrogo.

-Ale to się stało i dałaś mi nadzieję. Nigdy nie zwracałaś na mnie uwagi, a ja skakałem wkoło modląc się, abyś na mnie spojrzała. Kochałem cie od zawsze, a ty mnie ignorowałaś. Jakbym nie istniał! Wcale nie chciałem cie krzywdzić, ale nie pozostawiasz mi wyboru.- Oznajmił, co mnie nieco zaskoczyło jednak nie dałam się omotać. Nie uwierzyłam mu, że mnie kocha. On jest nienormalny.

-To wyobraź sobie, że ty kochasz mnie, a ja ciebie nie. A mało tego! Ja kocham innego i to z wzajemnością, więc teraz inteligentnie oblicz swoje szanse.- Wycedziłam z satysfakcją.- Dla mnie nadal nie istniejesz.- Dodałam jeszcze zanim się odwróciłam i odeszłam. Nic nie opisze tego, co poczułam. Tej olbrzymiej ulgi, moja satysfakcja nie miała granic. Jeszcze chyba nigdy nie czułam się tak pewnie. Dosłownie, jakbym wbiła mu nóż w serce. Jestem zła? Podła? Bezduszna? Normalnie, zimny drań ze mnie.

Wróciłam do Sary, która wyglądała na dość zdenerwowaną, zupełnie niepotrzebnie.

-To gdzie idziemy?

-Co ty mu powiedziałaś? Carmen, on jest niebezpieczny. Nie powinnaś...

-Sara, przestań. To zwykły gówniarz.- Ucięłam i posyłając jej znaczące spojrzenie weszłam do wcześniej upatrzonego sklepu. Blondynka w dalszym ciągu ze zdezorientowaną miną, poszła w moje ślady. Nie rozumiem, czym tu się w ogóle przejmować?


Wspaniale, teraz tylko prezent i spotkam się z Tomem. Co ja zrobię, gdy on wyjedzie w trasę? Przecież nawet kilka godzin bez niego jest dla mnie męką. Ciężko będzie...- Ah... i jakbyś mogła...- Zatrzymałam się nagle przypominając sobie o czymś.- Nie mów nikomu o tym, okej?- Nie mogłam dopuścić, aby Tom w jakikolwiek sposób się o tym dowiedział.

-Tom nic nie wie? Rozmawiasz sobie z tym psychopatą i nikt nic o tym nie wie?!- Uniosła się wielce zszokowana, jakby to było co najmniej przestępstwo. Przecież ja wyraźnie dałam jej do zrozumienia, że się nie boję, a nawet nie mam czego się bać.

-Nie chcę nikogo w to mieszać, a już na pewno nie Toma.- Wyjaśniłam krótko i stanowczo- Proszę zachowaj to dla siebie. Naprawdę wszystko jest w porządku, nic mi nie grozi.- Zapewniłam ją. Nie mogłam już patrzeć na jej zaniepokojoną minę.

-Carmen, nie powinnaś... musisz zgłosić na policję, że on cie nachodzi...

-Nie nachodzi mnie.- Zaprzeczyłam marszcząc brwi.- Posłuchaj, mogłabym iść na policję i powiedzieć, co tylko bym chciała, tylko pytanie, po co? Co mi to da?

-Jak, to co?! Ty chyba zwariowałaś.!

-No, to zobacz. Zgłosiłam na policję, że mi groził i zastraszał, no i co? Chodzi sobie teraz po centrum handlowym. Powiedz, co się zmieniło? Nic. Miałam tylko trochę spokoju. Nawet miesiąc nie minął.- Wyrecytowałam próbując ją uświadomić, że policja w niczym mi nie pomoże.- A ja nie mam ochoty męczyć się z jakimś kretynem w sądzie. Poza tym mam dobre serce, więc mu odpuszczę.

-Ale on nie odpuści tobie.- Zauważyła dalej patrząc na mnie z wyrzutem, jakbym robiła coś złego.

-Odpuści. Uwierz mi. A teraz zapomnijmy o tym i zajmijmy się zakupami.- Zakończyłam temat i odwróciłam się w stronę półek z zabawkami.

-Obiecaj, że jak coś będzie nie tak, powiesz mi o tym.- Stanęła przede mną z miną pełną grozy.

-Obiecuję, ale wszystko będzie w porządku... chyba, że pokłóciłabym się z Tomem o to, co ma być na obiad...- Przewróciłam teatralnie oczami jednocześnie chcąc ją trochę rozbawić. Ale ja nie wiem, co jej dolega. Ostatnio jest strasznie uparta i trudno do niej dotrzeć.

-Wiesz, ja jak zawsze mam złe przeczucia.- Mruknęła wzdychając ciężko. A to dziwne, bo ona zwykle myśli pozytywnie... coś tu jest nie tak... złe przeczucia? To przecież nie Sara...ona zawsze ma same dobre przeczucia...


#


-Nie zgadniesz, kto dzwonił.- Czarnowłosy usiadł obok brata z niezbyt przekonującym uśmiechem. Od razu było widać, że coś mu się nie podoba. Tom posłał mu pytające spojrzenie oczekując, iż go oświeci, gdyż na chwilę obecną nie przychodziła mu do głowy, żadna konkretna osoba pasująca do miny brata.- Amelia, we własnej osobie.

-Amelia? Do ciebie?- Zapytał zaskoczony, na co ten prychnął niczym rozwścieczały kot. Jeszcze tego brakowało, żeby ta dziewucha dzwoniła do niego.

-Nie. Do ciebie. No, ale pozwoliłem sobie powiedzieć, że jesteś zajęty.- Uśmiechnął się ironicznie, a gitarzysta aż roztwarł usta z wrażenia.

-Co? Dlaczego!?

-A po co masz z nią gadać?- Wzruszył ramionami w ogóle nie przejmując się oburzeniem blondyna.

-Bill od kiedy decydujesz, o tym z kim rozmawiam? Halo! Dzwoniła do mnie!- Uniósł się patrząc na niego ze złością.- Jak mogłeś?!

-Normalnie. Daj sobie spokój. - Mruknął biorąc do ręki gazetę.

-A jakby dzwoniła Sara i powiedziałbym jej, że nie masz czasu?- Wycedził zirytowany Tom patrząc na niego morderczym wzrokiem. Nie dość, że odstawił mu taki numer, to jeszcze teraz go ignoruje zamiast rozmawiać.

-To co innego, Tom.- Oświadczył poważnym tonem, jakby nie chciał słyszeć sprzeciwu. Dla niego to były dwie zupełnie różne sprawy, bo zupełnie dwie różne dziewczyny. Jednak nie cieszyło go zachowanie brata. Teraz, gdy Tom jest z Carmen sądził, że w ogóle się tym nie przejmie. Przecież Amelia nic dla niego nie znaczy, a przynajmniej powinna...

-Nie prawda.

-Daj już spokój, co? Następnym razem dam ci ten cholerny telefon i będziesz sobie mógł świergotać z tą idiotką!- Naskoczył na niego rzucając gazetę na stół.- Tylko, żebyś potem nie przychodził do mnie i nie pytał o radę.- Zakończył i posyłając mu wściekłe spojrzenie wyszedł.

-Sam jesteś idiotą.- Burknął już do siebie niepocieszony. Nie rozumiał o co chodzi Billowi. Zrobił się jakiś uparty i nadąsany, cały czas ma do niego same pretensje. Co jest złego w rozmowie ze znajomą?

Po chwili zastanowienia wyciągnął z kieszeni telefon z zamiarem oddzwonienia do brunetki. Może miała jakąś ważną sprawę skoro zadzwoniła? Jednak zanim zdążył wejść w książkę telefoniczną dostał sms-a. Zmarszczył brwi z zaciekawieniem odbierając wiadomość. Poczuł dziwne ukłucie, gdy przeczytał imię nadawcy. Carmen.

-„Kocham Cię, Inteligencie! :*”- Uśmiechnął się pod nosem czując przyjemne mrowienie w brzuchu. Od niedawna zdarzało mu się to bardzo często i podobało mu się to, coraz bardziej.

-„Ja Ciebie bardziej, moja słodka Carmelko! :*”- Wystukał w szybkim tempie odpowiedź i bez najmniejszego wahania wcisną „wyślij”. Zadowolony z siebie schował komórkę w poprzednie miejsce.

Już jakoś nie czuł potrzeby dowiedzenia się w jakim celu dzwoniła Amelia. Jeżeli to byłoby coś ważnego na pewno poprosiła by Billa, aby przekazał... a Bill mimo wszystko by to zrobił, aż tak podły nie jest.

Z dnia na dzień czuł się szczęśliwszy, brakowało mu tego przez całe życie. Tej jednej osoby, która sprawia, że unosi się nad ziemią i jest w stanie, w jednej chwili rzucić wszystko. Bo są spawy, ważne i osoby, ważniejsze...


#


Wyszczerzyłam się jak głupia do telefonu, przez co moja przyjaciółka spojrzała na mnie z niepokojem. Wyglądam źle? No, może zachowuję się dziwnie, ale... dobrze mi z tym! Niech sobie myślą, że jestem wariatką... nie obchodzi mnie to. Ważne, że ja wiem kim jestem i osoba, którą kocham też to wie.

-Nigdy nie znałam cię z tej strony.- Odezwała się Sara nadal nie spuszczając ze mnie wzroku. Schowałam telefon i spojrzałam na nią posyłając jej uśmiech. No, jak mogła mnie znać z tej strony skoro pierwszy raz kogoś tak pokochałam? To już nie jest zabawa. Ja to zrozumiałam, więc czas, aby i ona zrozumiała. Nie chce, żeby do końca życia patrzyła na mnie jakbym się zerwała z choinki.

-A czy ja kiedyś się zakochałam?

-Hm... kiedy to było...- Zamyśliła się na dłuższą chwilę, czego nie zrozumiałam, bo przecież odpowiedź jest jedna. NIE. To znaczy, teraz tak, ale kiedyś nie. Nawet to jest skomplikowane.- O, to chyba był ten... jak on miał...Johnny Depp?- Popatrzyła na mnie z zapytaniem, na co ja wybuchnęłam śmiechem. Myślałam, że zaraz spadnę z krzesła. W dodatku wszyscy ludzie przebywający w kawiarni zwrócili na mnie swoją uwagę... uh...

-Nie, to chyba był ten drugi...- Odparłam próbując zachować powagę, ale to przekroczyło moje wyobrażenia. Tak naprawdę nie wiem, co w tym śmiesznego, ale zwaliło mnie z nóg.

-Przepraszam... co panie zamawiają?- Nagle usłyszałyśmy delikatny głos starszego mężczyzny, który najprawdopodobniej był kelnerem. A już myślałam, że będziemy tak siedzieć do następnego dnia i nigdy się nie doczekamy kogoś kto by nas obsłużył. Najwyraźniej mój śmiech go ściągnął...

-Nie panie, ale panny, proszę pana.- Uśmiechnęłam się do niego szeroko, na co zareagował posyłając mi swój serdeczny uśmiech.- Ja poproszę sok pomarańczowy i ciastko karmelowe. Duże, ciastko.- Zaznaczyłam w dalszym ciągu z bananem na twarzy. Mój dobry humor przeszedł chyba oczekiwania Sary, bo wyglądała na zdumioną.

-Oczywiście, duże ciastko i sok. A dla panienki?

-Cappuccino...śmietankowe.- Odparła, po czym miły pan odszedł skinąwszy przed tym głową.

-Wiesz, co? Tak sobie myślę, że powinnam oprócz tego, co już kupiłam Tomowi, kupić jeszcze coś... takiego bardziej wyjątkowego...- Zaczęłam temat oczekując jakiejś rady. Nie chciałam dawać mu byle czego, bardzo mi zależy na tych świętach.

-Wyjątkowego? No, nie wiem co można wyjątkowego kupić chłopakowi.- Zmarszczyła brwi.

-To będą pierwsze święta, które spędzimy razem...

-Oh, mówisz, jakbyście byli ze sobą z rok...

-A bo ty nie rozumiesz.- Mruknęłam podpierając rękami brodę.- Jak będziesz z Billem, to zrozumiesz...- Dodałam zupełnie się zapominając... chyba za wcześnie odpłynęłam do swojej krainy...

-Że, co!?

 

###

 

Normalnie zupełnie nie wiem, za co mam się łapać, a więc żeby nie sfiksować (chociaż sądzę, że już dawno to zrobiłam ;D) opublikowałam...

Sama siebie nie poznaję, nigdy nie przeżywałam ważnych sprawdzianów, a tymczasem teraz mam wszelkie obawy i w ogóle nie mam pojęcia, co będzie po jutrze... Jestem w stanie nawet zapomnieć, jak sie nazywam xD

Ja rozumiem, że można się denerwować przed egzaminem, ale żeby tak dwa dni przed?

A co do notki, to ja nic nie mówię...

ale mam nadzieję się postarać żeby nie było tak kolorowo, oczywiście mówię o treści, a nie wyglądzie ^^

I tak z ciekawości zapytam, co sądzicie o sprawie z Tomem? (o ile w ogóle coś wiecie ;p)

pozdrawiam.

 

7 komentarzy:

  1. Świetna notka ;) Carmen znakomicie dowaliła Herry'emu, dobrze, że pokazuje mu, że nie da mu się zastraszyć. A on już naprawdę mógłby sobie odpuścić. Kocha ją? Taaa jasne... jakby kochał, to zostawiłby ją w spokoju i pozwolił być szczęśliwą z Tomem. A co do tej sprawy... Hmmm jakoś do końca nie umiem uwierzyć w to, że uderzył tą fankę. Nie sądzę, że byłby do tego zdolny. Mimo wszystko nawet, jeśli to zrobił, na pewno żałuje, a z tego co czytałam to dziewczyna też trochę przegięła :) Podobno już wycofała oskarżenie, niektórzy myślą, że Tom i inni ją zastraszyli, a ja mam nadzieję, że po prostu kłamie. Jeśli nie, to trudno - trzeba Tomowi wybaczyć, że wykończył mu się zapas cierpliwości, ale nie dziwię mu się, sława i fanki są męczące :P Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. super notka ;DD mam nadzieje, że ten koleś w końcu się od niej odczepi :)) pozdrawiam ;*ps. ja też się denerwuje przez te testy ;/

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie podoba mi się ta Amelia, czy jak jej tam było.Niech ją piorun trzaśnie! Po co dzwoni do Toma? No, po co?Herry też się prosi, żeby piorunem dostać xDA gromowładna JAAAAA, chętnie spełnię jego prośbę ;Dej, ja też przeżywam te testy jak mrówka okres :krzyk:Ale co tam... damy radę, nie? :D:**

    OdpowiedzUsuń
  4. Już nadrobiłam, wreszcie ! Niezłe akcje się dzieją ! :D No a co do sprawy z Tomem to ja nie mam na ten temat poglądów. Może po prostu się wkur*ił i jej przypieprzył, a może wcale nic nie zrobił. Pozdrawiam i czekam na kolejny a no i przy okazji, powodzenia na teście ! :* [alles-klar-tom]

    OdpowiedzUsuń
  5. O kurcze ten Henry to już na prawdę przesadza!! Niechżeż on sobie odpuści!A ta Amelia yyh żeby tylko nic nie namieszała! Bo ją osobiście dorwę i powyrywam kłaki xD! o.A Tom i Carmen śliczne i zmienił się przy niej! Kurcze Tom zakochany. podoba mi się!;Di ta rozmowa Carmen z Sarą na końcu rozwaliła mnie xD Carmen jaka pewna xD i bardzo dobrze!;Dpięknie x3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Będzie dobrze! Mówię o testach xD nie ma innej możliwości xD ja to planowałam im zemdleć tam xD ale raczej chyba wybiję sobie to z głowy:PA co do Toma. chodzi Ci o to że niby uderzył fankę?Wyjaśniło się Jost mówił, że ani on, ani żaden członek zespołu nie podnieśliby ręki na żadną fankę. a ta dziewczyna była z jakiegoś gangu co chłopaków napastuje od jakiegoś czasu ;|

    OdpowiedzUsuń
  7. na www.alles-ist-anders.blog.onet.pl pojawił się 9 odc.zapraszam obiecuję, później nadrobię.

    OdpowiedzUsuń