Nie spałam już od dobrych kilkunastu minut. Siedziałam na łóżku z nogami pod brodą i wpatrywałam się w śpiącego Toma, nie mogąc uwierzyć w swoje szczęście.
Przecież to jest zbyt piękne, aby było prawdziwe. Taka miłość nie przychodzi z dnia na dzień, to jest coś tak niesamowitego... znikają wszystkie smutki i przykrości, nie widzę nic poza nim.
Ta miłość zupełnie mnie opętała i jest mi z tym cudownie. Nigdy tak bardzo nie kochałam, dlatego chce zrobić wszystko, aby było nam razem dobrze. Żebyśmy byli razem i aby nic, ani nikt nie mógł nas rozdzielić. A jeszcze niedawno się nienawidziliśmy... jak to się stało, że teraz się kochamy?
Nigdy nie zrozumiem życia, ale cieszę się, że spotkał mnie taki los. Co z tego, że wiele wycierpiałam, On wynagrodził mi wszystko... nawet te najgorsze chwile.
Uśmiechnęłam się do siebie już chyba po raz setny przypominając sobie jego słowa, kocham cię. Mówił to z takim uczuciem, tak wielkim zaangażowaniem, że nawet gdyby kłamał, ja bym mu wierzyła. Bo ufam mu jak nikomu innemu. Wiem, że nigdy by mnie nie zranił, ani nie skrzywdził... wiem też, że jestem dla niego równie ważna, jak on dla mnie. A jeszcze niedawno nie wiedziałam nic... chyba coś się zmieniło...
-Mmm...jak dobrze jest się przy tobie znowu budzić...- Jego pomruk przywrócił mnie do rzeczywistości. Rzeczywistości do, której ostatnio bardzo chętnie chciałam wracać. Dzięki niemu.-Czemu już nie śpisz?
-Jest już dziesiąta trzydzieści.- Oznajmiłam z lekkim rozbawieniem. Ileż można spać? Tym bardziej jak się ma takiego chłopaka...
-To jeszcze rano.- Stwierdził podpierając się na rękach.- A ty przemyślałaś moją propozycję?
-Yhym..- Skinęłam głową. Chyba powinien doskonale wiedzieć, że chce spędzić z nim te święta.- I nie wyobrażam sobie tych świąt bez siebie.
-To super. Powiem mamie i...
-Chwila, jak to powiesz mamie?- Otworzyłam szerzej oczy z przerażenia...czegoś tu nie rozumiem...
-No bo te święta u mojej mamy... nie wspomniałem?
-No jakoś nie!- Oświeciłam go sama nie mogąc uwierzyć w co się wpakowałam.
-Bo moja mama powiedziała, że musimy być w domu na święta...a ty musisz być ze mną. Zresztą już się zgodziłaś.- Wyszczerzył się, a mi zabrakło słów... no, nie mogę.
-To niesprawiedliwe! Ja nic nie wiedziałam.- Oburzyłam się zakładając ręce na piersi.
-Ale przecież to nic strasznego, moja mama nie ma nic przeciwko, nawet się ucieszyła.
-Już jej powiedziałeś?!- Czasami mam ochotę go udusić. Tak, to jest ta moja wielka miłość...
-No tak... ale nie złość się na mnie... samo wyszło, a to mama cie zaprosiła...
-Tobie to zawsze wszystko samo wychodzi.- Mruknęłam wzdychając ciężko.
Wszystko było już przesądzone. Uśmiechnął się niewinnie i naprawdę tak wyglądał. Ma szczęście, że go kocham i mam do niego słabość. Eh... -Dobra, to ty sobie leż... a ja idę się umyć, a potem zrobię śniadanie.-Zakomunikowałam chcąc wstać, lecz złapał mnie za rękę zanim zdążyłam się ruszyć. Spojrzałam na niego pytająco, a on uśmiechnął się słodko i przyciągnął mnie do siebie całując w usta.
-Teraz możesz iść.- Puścił mnie zadowolony i ponownie się położył. Przewróciłam tylko oczami i wygramoliłam się z łóżka.
-Tylko nie zaśnij.- Mruknęłam do niego kierując się do łazienki.-Bo wiesz, ja nie mam serca cie budzić, więc będziesz spał cały dzień..- Dodałam zatrzymując się przy drzwiach, aby na niego jeszcze raz zerknąć. Chętnie wzięłabym go ze sobą... mógłby chodzić ze mną dosłownie wszędzie!
-Kocham cię.- Jego odpowiedź sprawiła, że ugięły mi się nogi. Przecież on wie, jak na mnie działają te słowa... tak bardzo uwielbiam, gdy je wypowiada... mógłby się walić świat, ale ja bym tego nie zauważyła, gdyby tylko do mnie mówił... a może nie wie?
-Ja ciebie też!- Krzyknęłam zanim zniknęłam za drzwiami.
Jak ja mam się myć, skoro cały czas o nim myślę? Oh... ja chyba zwariowałam...
#
-Gotowa na kolejny dzień pełen wrażeń?- Poruszał zabawnie brwiami stojąc przed blondynką, która patrzyła na niego, jak na „innego”. Bo niby o jakich wrażeniach on mówi?
-Mam rozumieć, że dzisiaj nie sprzedajemy kwiatów?
-Oczywiście, że sprzedajemy! Dlatego mówię, dzień pełen wrażeń. Kto wie, jaki klient nas dzisiaj odwiedzi.- Odparł z uśmiechem. Co z tego, że na dworze panowała minusowa temperatura, w jej towarzystwie mógłby zawsze tak pracować.
W ogóle nie odczuwa zimna, a szczególnie wtedy, gdy jest blisko... bliżej niż zwykle...
-Jasne... może znowu przyjdzie młoda pani, której tak się spodobałeś.- Stwierdziła zapinając kurtkę. Jakoś nie mogła zapomnieć o wczorajszej klientce i nie wspomnieć o tym.
-Albo może starszy pan, który gustuje w nastolatkach.- Odgryzł się zamykając za nimi drzwi.
Sara prychnęła tylko pod nosem pozostawiając to bez komentarza, po co się droczyć?
Można zapomnieć, są ważniejsze sprawy.- Myślisz, że kiedyś sprzedamy to wszystko? Przecież te kwiaty nie mogą stać nie wiadomo ile...- Podbiegł do niej, aby dotrzymać jej kroku.
-Bo z wami to tak jest, zawsze idziecie na łatwiznę. Trzeba było się wysilić w inny sposób, a nie wykupywać całą kwiaciarnię!- Wyrecytowała ciężko wzdychając.
-Jaki inny sposób? Przecież nie chciałaś, ani mnie widzieć, ani ze mną rozmawiać.
-Naprawdę sądzisz, że nie chciałam?- Spojrzała na niego z wyrzutem. Chyba wcale jej nie zna skoro nie wiedział, co tak naprawdę znaczą jej słowa i ile jest w nich prawdy.
Nie zauważył, że walczyła sama ze sobą? Że wcale nie chciała się z nim rozstawać...
-Mówiłaś...kazałaś mi...
-Jak przyszedłeś do mnie pobity, też mówiłeś, ale ja ci nie uwierzyłam.- Przerwała mu wspominając tamtą sytuację. Wtedy się na niego obraziła i też tej samej nocy, wszystko się zmieniło.
Zapadła cisza. Dziewczyna nie miała już nic więcej do powiedzenia, było jej trochę przykro, chociaż sama do końca nie wiedziała, czy ma do tego jakiekolwiek powody.
W końcu nie jest powiedziane, że przyjaciele muszą siebie znać jak własną kieszeń.
Czarnowłosy zacisnął mocno powieki. Na samą myśl o tamtym wieczorze przechodziły go dreszcze, to był najgorszy dzień i najgorsza noc w jego życiu. W dodatku, było mu bardzo źle widząc, jak jego przyjaciółka daje mu do zrozumienia, że tak naprawdę nic o niej nie wie.
Nawet nie stara się odkryć jej tajemnice, które w sobie skrywa. A tak chciałby, żeby byli idealni...
Jednym ruchem złapał ją za rękę z zaskoczenia i przyciągnął do siebie mocno przytulając. Blondynka nawet nie miała kiedy zaprotestować. Zupełnie nie spodziewała się czegoś takiego z jego strony, a tymczasem tuliła się w jego ciepłych i bezpiecznych ramionach wdychając piękny zapach perfum.
Dopiero teraz zdała sobie sprawę, jak bardzo potrzebowała tej bliskości... jak bardzo potrzebowała jego.
#
Wydawało mi się, że czas upływa niezwykle szybko. I wcale mi się to nie podobało. Chciałabym, aby się zatrzymał. Żebym mogła być z Tomem jak najdłużej. Bo czuję, jakbym z każdą chwilą się od niego oddalała. Jakby cały czas coś chciało zniszczyć nasze szczęście, to jest okropne uczucie. Taki wewnętrzny niepokój, który nie daje spokoju. Nie znoszę tego.
Słuchałam Toma, który opowiadał mi o wyjeździe do swojej mamy. To znaczy, stwarzałam tylko pozory, że go słucham. Nie żebym była niekulturalna, albo miała dosyć jego gadania, ale po prostu było mi tak fajnie patrzeć na niego i słyszeć jego głos, że jakoś tak sama odpłynęłam i nawet nie zauważyłam kiedy.
Wyobrażałam sobie różne rzeczy. Wybiegałam w przyszłość i wracałam do przeszłości, jednak wybierałam tylko te najlepsze wspomnienia. Nie chciałam psuć sobie humoru, który i tak ostatnio cały czas mi dopisuje.
-...myślę, że skoro ten ostatni koncert został odwołany, to nie będzie już żadnych problemów. Święta za jakieś półtorej tygodnia, więc możemy wyjechać za jakieś dwa, trzy dni. Co ty na to?-Wróciłam do świata w samą porę. Uśmiechnęłam się do niego i skinęłam twierdząco głową. Po co były słowa?
Chciał jeszcze coś powiedzieć, lecz przerwał mu telefon.
-Zaraz dokończymy.- Z niechęcią wstałam od stołu zostawiając go samego w kuchni i podążyłam do salonu, aby odebrać. Zakładałam, że to Melanie, bo jeszcze nie wróciła. Miałam jej zaufać, a więc ufam. Tylko, mogłaby się chociaż odezwać, nie? Dobrze by było coś wiedzieć.
Podniosłam słuchawkę i przyłożyłam do ucha, zdziwiłam się gdy usłyszałam jakiś obcy męski głos. Na początku pomyślałam, że to znowu Herry, ale na szczęście myliłam się.
To był zupełnie normalny pan, z zupełnie dobrymi zamiarami...
-Dzień dobry, czy rozmawiam z panią Carmen May?
-Tak, przy telefonie. O co chodzi?- Byłam strasznie ciekawa, po co ten ktoś do mnie dzwoni. Miał miły głos, dlatego i ja starałam się być miła. Właściwie, rzadko kiedy ktoś do mnie dzwonił... hm... chyba nie zrobiłam nic złego? Poza tym, ja jestem jeszcze panną...
-Nazywam się Christopher Träumer, dzwonię do pani, ponieważ słyszałem, że jest pani świetną tancerką.
-Eee...a gdzie pan to słyszał?- Spytałam w pełni zaskoczona, a jednocześnie poczułam dziwną radość. Czyżby ktoś w końcu mnie docenił? Chyba, aż takiego szczęścia nie mogę mieć.
-Mam swoje źródła. Ale to nieważne, przejdę może do sedna sprawy. A mianowicie, od przyszłego roku wystawiam spektakl w teatrze i potrzebuję pani, do głównej roli. To ma być wielkie widowisko na światową skalę, gwarantuję duże wynagrodzenie. Czy byłaby pani zainteresowana współpracą?- Stałam jak wmurowana z rozchylonymi ustami, byłam w totalnym szoku.
Czy on mówił do mnie? Czy zaproponował mi udział w spektaklu teatralnym?!
Chwila... a czy ja wyglądam na aktorkę? Co jest grane!? O Matko...- Halo? Jest tam pani?
-Tak, tak.. jestem. Przepraszam, po prostu zaskoczył mnie pan.- Powiedziałam szczerze, bo jeszcze chyba nigdy nic mnie tak nie zaskoczyło. Byłam w takim oszołomieniu, że nawet nie wiedziałam co czuję...
-Czyli, jak będzie?
-Myślę, że...- Zacięłam się chcąc jeszcze raz to przemyśleć. To była moja szansa na zaistnienie. Mogę być wielka. Ale... czy, aby na pewno scena teatralna to odpowiednie miejsce, aby się spełniać?- Jeżeli poznam szczegóły i będą one odpowiadały mojemu 'zawodowi', to nie widzę żadnych przeszkód.- Oznajmiłam ledwie opanowując drżenie głosu.
-Na pewno będą.- Zabrzmiało to bardzo przekonująco. Ale do mnie chyba nie wiele docierało...-Więc, możemy się spotkać w styczniu i ustalić wszystkie szczegóły. Zadzwonię jeszcze do pani, dobrze?
-Oczywiście.- Zgodziłam się automatycznie. Mam nadzieję, że nie będę tego żałowała...
-Wobec tego, życzę wesołych świąt. Do widzenia.- Pożegnał się, po czym usłyszałam przerywany sygnał. Jeszcze nie mogąc wyjść z podziwu odłożyłam słuchawkę.
Wyglądałam zapewne jakbym zobaczyła ducha... i podobnie się czułam. A może to tylko sen? Takie rzeczy nie mogą dziać się z dnia na dzień...nie za dużo tego szczęścia naraz?
-Co tak długo?- Ujrzałam Toma, który wyłonił się z kuchni ze skwaszoną miną. Ale i tak wyglądał słodko.-Carmen, stało się coś? Czemu tak patrzysz...?
-Chyba dostałam pracę...- Wydukałam, po chwili uśmiechając się szeroko.- Będę znowu tańczyła, Tom!- Krzyknęłam radośnie rzucając mu się na szyję. Chyba był teraz równie zszokowany, jak ja przed kilkoma minutami. Byłam taka szczęśliwa! Czułam, że mogę przenosić góry... - Tom, jedźmy nawet jutro... albo nawet zaraz!- Pocałowałam go i znowu się przytuliłam.
-Ej, kochanie...spokojnie. Nie tak szybko, muszę jeszcze pogadać z Billem....- Zaśmiał się całując mnie we włosy.- A co to za praca, hm?
-Będę grała w spektaklu główną rolę! Wyobrażasz to sobie?- Odsunęłam się od niego, jednak cały czas obejmował mnie rękoma. Byłam niezwykle podekscytowana...
-No... wyobrażam... ale co to ma wspólnego z tańcem?
-Ym...nie wiem... ale niedługo się dowiem...- Stwierdziłam nadal cała rozpromieniona.- Kocham cie!
-Cieszę się, że masz taki dobry humor.
-Wiesz co? Chodźmy na spacer...- Złapałam go za rękę i nie czekając na odpowiedź pociągnęłam w stronę drzwi. Czułam się po prostu fantastycznie...
###
Miało być jutro, ale jutro nie będzie mi się chciało i zapewne nie będę miała czasu, bo będę latała z grabiami wkoło kościoła ;D Czego to nie wymyślą ^^
Naprawdę nie rozumiem waszego szoku, co do ostatniego zachowania Toma xD Wy w ogóle w niego nie wierzycie... ;p
Wróciłam do jednego ze starych wyglądów bloga, nie chce mi się już kombinować, a ten raczej nie jest najgorszy ;> Przecież jest piękny Tom, więc jest dobrze xD
A notka, jest... jaka jest. Kolejna za tydzień, chyba że coś mi wypadnie.
pozdrawiam.
nie no ja nawet nie mogę w spokoju pisać tego komentarza, bo mój wzrok ciągle ucieka na lewo... jezuuuu te zdjęcie Toma jest CUDOWNE.! mraaaauuu ;dd. święta u mamusi.?;> ;d uła ;dd oby teściowa okazała się spoko kobitą ;d. sztama w końcu musi być;d. poza tym, ja w Toma nie wierzę.! no po takiej akcji, to jak nie Tom o.O i tyle ci powiem ;ppp poza tym ludzie, co wy tak narzekacie na te notki.?! przecież ona jest ŚWIETNA ;D. o matko matko matko..... ale wiesz co.? ;d jutro też możesz dodać ;> następną ;d;d; aahahahaha ;d ;***
OdpowiedzUsuńhmmm... praca -.^ I pewnie będzie miała mniej czasu dla Toma i nie będą się tak czesto miziali i wgl. O, wiem! Niech Tom tam tanczy z nią, haha xDOna mogła grać z nim na koncertach, to on może pokicać na scenie, tralalala xD och, jaka ja jestem wspaniałomyslna ^.^:***
OdpowiedzUsuńmmm, to się szykują wesołe święta u Kaulitzów :D Niech Carmen nie narzeka, matka bliźniaków na pewno przyjmie ją ciepło. To świetnie, że dostała taki angaż w na światową skalę spektaklu ^^ mam tylko nadzieję, że warunki będą jej odpowiadać i się zgodzi ;) A co do szablonu... mnie się podoba, ładny jest, więc jest ok =) Czekam na następną notkę, pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńŁoł święta u Mamy ;D faajniee ;DDobrze, że jest sysko dobrze;DD i że Carmen pracę ma ;d no;PAle niech że ta Sandra zrozumie, że kocha Billa noo. kurcze.Ale będzie dobrze na pewno ;Dpozdrawiam ;**;D
OdpowiedzUsuńno odcinek super ;DD też bym chciała, żeby ktoś mnie tak kochał ;DD pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńhej ;] zmieniłam adres bloga z protecting-me na http://runaway-beloved.blog.onet.pl . jeśli mogłabyś zmienić adres w linkach z góry dzięki:*ps. notke jutro przeczytam ;d
OdpowiedzUsuńwidać że Carmen jest w Tomie na zabój zakochana i odwrotnie ;d fajnie że im sie tak dobrze układa bo zazwyczaj szczęście nie trwa długo;| ale mam że ta ich miłość będzie trwac jak najdłużej;d oo i prace nawet dostała. ;d i będzie słaaawna jak jej chłopak^^ odcinek śliczny^^ czekam na nex:*
OdpowiedzUsuńNa www.alles-klar-tom.blog.onet.pl nowy odcinek ! Zapraszam i przepraszam za tak długą przerwę :*I Ciebie Ka. chciałam szczególnie przeprosić za tą przerwę i obiecuję,że nadrobię z odcinkami ! :)) :*
OdpowiedzUsuńNotka super. jak dobrze, ze u nich wszystko się układa i oby tak dalej.Rzeczywiście. u Toma zawsze wszystko samo wychodzi. ;podc.8 na www.alles-ist-anders.blog.onet.plZapraszam i czekam na next
OdpowiedzUsuń