poniedziałek, 30 marca 2009

45. 'Przecież nie można być z kimś, kogo się nie kocha...'

 

Wyciągnął rękę, aby zadzwonić do drzwi, ale nawet nie zdążył. Blondynka go uprzedziła i przy okazji prawie staranowała, na szczęście w ostatniej chwili odskoczył w bok. Zamrugał oczami patrząc na nią jakby chciał ją zjeść, tak dawno jej nie widział... A wyglądała zniewalająco, choć zapewne wcale się nie przygotowywała. Może ona zawsze taka była?

-Cześć.- Wydukał cały szczęśliwy.

-Cze...apsik!- Kichnęła w ostatniej chwili zakrywając usta.- To przez te twoje róże.- Pożaliła się wskazując na kwiaty, które były niemalże wszędzie.

-Przesadziłem?- Zapytał, jakby nie wiedział. Ta skinęła twierdząco głową. No cóż, chciał dobrze...

-Wystarczyłby jeden kosz.

-Gdybym wysłał jeden, teraz byśmy się nie widzieli- Stwierdził spoglądając na nią uważnie. Wcale nie żałował, że kupił te kwiaty, dla niej było warto. Dzięki temu może znowu ją widzieć, znowu ją słyszeć, tak za tym tęsknił.

-Pewnie tak...- Przytaknęła spuszczając wzrok gdzieś na bok. Czuła się jakoś niepewnie, nie wiedziała jak ma się wobec niego zachowywać. Tak jak dawniej? Czy coś się w ogóle zmieniło?-Wejdziesz?

Skinął głową przyjmując zaproszenie. Tak naprawdę chciałby się na nią rzucić i mocno do siebie przytulić, poczuć ciepło jej ciała i zapach perfum. Jednak musiał się powstrzymywać, aby nie odebrała tego w zły sposób. On miał jak najbardziej dobre intencje, już nigdy nie popełni tego samego błędu, ani żadnego innego wobec niej. I nigdy nie weźmie do ust alkoholu. Nie chce jej stracić po raz kolejny. Niby to tylko przyjaciółka, ale jak ważna.

Zamknęła drzwi, gdy byli już w środku po czym spojrzała zrezygnowana na róże. Kompletnie nie wiedziała, co ma z nimi zrobić, a z tego co wie z Billem nie przyjechał żaden samochód, który mógłby to zabrać.

-Hm... raczej nie przyjmą zwrotu tych kwiatów, ale można by je komuś porozdawać..- Odezwał się szukając jakiegoś dobrego rozwiązania.

-Może będziemy je sprzedawać?- Zaproponowała trochę nieprzekonana do swojego pomysłu. Przerażała ją ilość kwiatów.

-To dobry pomysł.- Pochwalił ją obmyślając już jakiś plan.- Przyda nam się samochód i jakieś miejsce... najpierw pojeździmy po kwiaciarniach, może uda nam się coś tam wcisnąć, a resztę sprzedamy przy ulicy...

-Naprawdę chcesz stać na chodniku i sprzedawać kwiaty?- Uniosła brwi spoglądając na niego z zaskoczeniem. Nie sądziła, że Bill jest skory do takich zadań.

-A czemu nie? To w końcu moja sprawka, nie?- Uśmiechnął się do niej, a ona tak kocha ten uśmiech...- To jak, zabieramy się do roboty?

-Jasne, szefie.- Zgodziła się bez wahania. Już od dawna nie miała tak wspaniałego humoru. Jak dobrze, że odzyskała przyjaciela...

-Tylko ubierz się ciepło, na dworze jest mróz...


#


Wyszłam, ale wrócę. Nie dzwoń i nie martw się. Melanie.

P.S. Zaufaj mi!”- Odczytałam w myślach treść niewielkiej karteczki zostawionej przez moją siostrę. Nie byłam z tego zadowolona. Niby jak mam jej ufać skoro ona jeszcze niedawno była w takim stanie, że nawet nie dało się na nią patrzeć, bo aż serce się krajało. Ale muszę pamiętać, że ona jest dorosła i wie co robi. Wierzę, że nie zrobi nic głupiego. Myślę, że mogę być spokojna. Nic się nie stanie.

-Co to?- Zupełnie zapomniałam, że Tom jest ze mną. Zgniotłam kartkę i wyrzuciłam ją do kosza następnie odwracając się w jego stronę z wesołym uśmiechem.

-Melanie napisała, żeby się o nią nie martwić... wyszła gdzieś...- Wyjaśniłam podchodząc do niego. Tak jakoś brakuje mi czułości. A dzisiejszy wieczór był taki wspaniały, nawet Herry mi go nie zepsuł. Poradziłam sobie sama i nie musiałam mieszać w to Toma. Mogę być z siebie dumna.- Ale ty nigdzie się nie wybierasz, prawda?- Zapytałam przytulając się do niego, od razu zrobiło mi się ciepło.

-Nie.- Pocałował mnie w czoło oplatając rękami w talii.-Nie wyobrażam sobie już żadnej nocy bez ciebie. Przez ten ostatni tydzień tak strasznie tęskniłem... przez pomyłkę nawet gadałem do ciebie jak się obudziłem...

-Chodź na górę.- Złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę schodów. Mój umysł szalał, tak samo jak i serce...

Weszliśmy do mojego pokoju, nawet nie miałam zamiaru puszczać jego ręki. Cały czas wydaje mi się, że to jakiś piękny sen, z którego zaraz się obudzę. Przecież to spełnienie moich najskrytszych marzeń. Zawsze chciałam mieć kogoś takiego, jak Tom. Chociaż może nie wiedziałam, że ta osoba powinna być właśnie taka jak on...

Przyciągnęłam go do siebie z przebiegłym uśmieszkiem i wpiłam się w jego usta z niezwykłą zachłannością. To była chyba moja nieświadoma aluzja kierowana w jego stronę. Sama nie wiem skąd u mnie taka nachalność. Nie pozwoliłam mu się ode mnie odsunąć nawet o centymetr. Gdybyśmy nie musieli oddychać wcale nie odrywałabym warg od jego słodkich ust. Jak ja go uwielbiam. Nikt tak na mnie nigdy nie działał...

Perspektywa pustego domu i tylko nas dwoje w moim pokoju bardzo mi się spodobała. Już zupełnie się zapomniałam, chciałam wykorzystać tę okazję. Bo dlaczego nie? W prawdzie on się nigdy tego nie domagał, ale... o tym chyba nie trzeba rozmawiać, to się po prostu robi. A skoro się kochamy, to nic nie stoi nam na przeszkodzie.

Trwając w namiętnym pocałunku stopniowo kierowałam nas w stronę łóżka uważając, abyśmy się nie przewrócili.

Czułam się trochę dziwnie, że to ja go prowadzę, a nie on mnie. Ale się nie opiera, więc chyba wszystko jest w porządku?

Opadliśmy na pościel. Już przestały mi przeszkadzać te wszystkie nie do ciągłości. Było tak przyjemnie, zupełnie zatraciłam się w tych pocałunkach. Jednak chciałam więcej. W prawdzie zmierzałam do tego wolnymi krokami, ale byłam pewna, że tego chcę właśnie dzisiaj. Nie jestem tam żadną świętą dziewicą, chociaż gdyby nie pewne nieprzyjemne wydarzenie z przeszłości, mogłoby teraz tak być. Ale nie jest! I lepiej nie wracać do przeszłości, a na pewno nie w takiej chwili.

W końcu oderwałam się od niego, aby przejść do kolejnego czynu, a mianowicie chciałam odpiąć guziczki jego wspaniałej koszuli...ale uniemożliwiła mi to jego dłoń. Spojrzałam na niego zmieszana, a jednocześnie zaskoczona.

-Coś nie tak?- Naprawdę czuję się jak NIEkobieta. Czy to nie powinna być jego rola? Co się dzieje?

-Wszystko w porządku, ale chyba powinniśmy przestać...

-Ale dlaczego? Nie chcesz?- Spytałam muskając jego wargi swoimi. Uśmiechnął się, co mnie nieco uspokoiło.

-Może nie dzisiaj... nie mamy zabezpieczenia i w ogóle...

-Yh...- Westchnęłam z rezygnacją i stoczyłam się z niego na bok. O tym to już nie pomyślałam. Żałuje, że przestałam brać te tabletki. No, ale skąd mogłam wiedzieć, że będę miała chłopaka? Przecież nie planowałam, że się zakocham... poza tym, co ma znaczyć "i w ogóle"?

-Carmen, co byś powiedziała na to jakbyśmy razem spędzili święta? - Czy on specjalnie zmienił temat? Ale jaki znowu temat! Przecież my wcale o niczym nie rozmawialiśmy, co z tego, że mam ochotę na seks. I chyba wyszłam na idiotkę?

-Yhym, jasne.- Mruknęłam i wygramoliłam się z łóżka. Czy to nie jest dziwne, że ja tutaj chce się z nim kochać, a on ni stąd ni zowąd wypala mi ze świętami?- Idę się umyć, później pogadamy.-Dodałam znikając w łazience...


#


-Czy ja pana skądś nie znam?- Młoda kobieta stanęła naprzeciwko Billa przyglądając mu się uważnie. Wydawał jej się znajomy, ale to chyba niemożliwe... przecież ten człowiek tylko sprzedaje kwiaty!

-Nie wiem, proszę pani. Może gdzieś się widzieliśmy... świat jest taki mały... kupi pani kwiatka?-Uśmiechnął się uroczo, chcąc ją przekonać do siebie, albo raczej sprawić, aby mu nie odmówiła.

-Ah... czemu nie... ładne te róże, wezmę może... z dwie...- Stwierdziła zerkając na kwiaty.- Albo pięć.- Dodała szybko uśmiechając się do chłopaka. Od razu było widać, że przypadł jej do gustu. Sara przyglądała się temu z boku i powstrzymywała śmiech.

-Dziękuję bardzo, do widzenia pani.- Czarnowłosy pożegnał kobietę po czym odwrócił się w stronę rozpromienionej blondynki. Wyglądała uroczo, gdy się tak radośnie uśmiechała, a do tego te czerwone policzki...

-Myślałam, że się może z nią umówisz i przekonasz ją jakoś, żeby kupiła więcej...- Odezwała się przywracając go na ziemię. Zapomniał się trochę...

-Oh, a kto ja jestem? Nie będę się umawiał z jakimiś kobietami, w dodatku mężatkami.- Obruszył się zakładając ręce na piersi. Nawet sobie nie wyobrażał, jak zabawnie wyglądał z naburmuszoną miną małego dziecka. Nie było łatwo się nie roześmiać.

-No, oczywiście. To nie twój typ, nie?- Zachichotała chowając ręce do kieszeni kurtki. Chłopak zmrużył oczy podchodząc do niej bliżej.

-Jakbyś zgadła. To tak samo jakbyś ty miała umówić się ze swoim ojcem.

-Ale wiesz... miłość nie wybiera, wiek tutaj nie ma znaczenia..- Rzekła wlepiając wzrok w czerwone kwiaty.- A samotność raczej nie jest fajna... nie lepiej, więc dojrzalsza kobieta niż żadna?- Uśmiechnęła się krzywo. W sumie nie wiedziała, po co drąży ten temat, przecież nigdy nie lubiła rozmawiać o miłości...

-No właśnie, miłość nie wybiera.- Mruknął.- Może i samotność nie jest fajna, ale nic na siłę, prawda? Przecież nie można być z kimś kogo się nie kocha...

-A czasami nawet z kimś kogo się kocha.- Przełknęła ślinę zastanawiając się, jak zmienić temat. Czuła, że trochę się zagalopowała. Zbyt dużo powiedziała...

-No właśnie.- Spuścił głowę, zdając sobie sprawę jak wielkie znaczenie mają jej słowa w jego życiu.

-No, ale... ciebie to nie dotyczy, prawda?- Spojrzała na niego niepewnie... banalne pytanie, a jakże trudna jest odpowiedź... jakby tu powiedzieć, żeby nie skłamać?

-Sara... ja wiem, że ty...

-Przepraszam, w jakiej cenie te róże?- Jakiś pan przerwał mu, za co wcale nie był mu wdzięczny. Chciał powiedzieć coś ważnego, ale jak zwykle mu nie wyszło... może po prostu to nie ten czas?

-Zaraz wrócę...- Szepnęła. Westchnął cicho widząc, jak dziewczyna oddala się od niego podchodząc do mężczyzny...

Życie jest zdecydowanie za bardzo skomplikowane, a los przebiegły i niesprawiedliwy.

 

###

 

nikusia:  fajnie, że choć jedna osoba podziela moje zdanie na temat tego filmu ;D

 

No więc, jest już 45. Szybko zleciało ^^ 

Niedługo będzie 50, a ja jeszcze nie wykorzystałam wszystkich pomysłów...

jakoś nie bardzo chce mi się rozstawać z tym opowiadaniem, więc możliwe, że będzie się ciągnąć jeszcze jakiś spory kawał czasu ;D

Kolejną notkę przewiduję za tydzień, pozdrawiam ;*

 

 

 

 

9 komentarzy:

  1. Łii pierwsza;]]No wreszcie się pogodzili;D Bill i Sara kwiatki sprzedają - widok bezcenny;DŁooł a co do Toma to szok. nie chciał się z Carmen ten no ;D ale dobrze, że odpowiedzialny jest;]]pozdrawiam ;);*

    OdpowiedzUsuń
  2. Uhuhu, Carmen nam się rozbrykała :DZa to Kaulitz mnie nieźle zaskoczył, ot co! Od kiedy to dla niego zabezpieczenie jest tak ważne? o.O łuhhhh, gorrrąco się robi .I wiesz, ja tam nie mam nic przeciwko, żebyś tutaj długo urzędowała, dla nas w o graj :D:**

    OdpowiedzUsuń
  3. ale mnie Tom szoknął o.O Byłam pewna, że pójdą do łóżka, a tu Kaulitz wyskakuje że nie mają zabezpieczenia. Ohh jaki on odpowiedzialny :P haha a Bill i Sara kwiaciarki :D szkoda że ten facet im przerwał, mogliby sobie w końcu wszystko wyjaśnić. Cudna notka i czekam z niecierpliwością na nową :* pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. no jaki Kaulitz w ogóle o.O teraz to mnie rozwalił ogółem rzecz biorąc o.O ja tu już przeliczałam ile wpadnie im kasy z becikowego, a ten przerywa w najlepszym momencie o.O nosz szczyty xD a Bill jaki dżentelmen xDD kwiatki kupił ;d hahaha ;d;d jooł skoro masz tak dużo pomysłów to ja tu kurde 46 notkę chcę widzieć... jutro.? ;d oł jee ;d mrau ;***pEeS: no bo taka prawda o.O ten film to kanał ;| -.-

    OdpowiedzUsuń
  5. no odcinek super ;DD oj ten Tom ;PP a ten facet to sobie wybrał moment ;/ ;DD pozdrawiam ;* i czekam na nową :))

    OdpowiedzUsuń
  6. jakby mi tak chłopak odmówił, akurat gdyby mi się chciało, to bym go zdzieliła, a potem poleciała po gumki do najbliższej apteki.a może tom jest prawiczkiem? ^^ gejem? nekrofilem? zoofilem?! o.Ooch, bill i sara. czyżby bill chciał wyruchać sarę po pijanemu? niegrzeczny chopcyk! no, ale teraz powinni się pocałować, a jakiś gópi staruch musiał to przerwać. brrrr!no, okey. już się stęskniłam za następnym xdścisk, mlask, plask, joł ^^ ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej! Sorry, że dopiero teraz, ale lenia złapałam. xD Jaa, Tomash i zabezpieczenie? xO Nie wierzę! xD Ale widać, że coś mu się nie chciało... Ale to też dziwne! xD Ahaha, Carmen zamieniła się z nim ciałami, na to wygląda. Zakochana para, Bill i Sara. xP Ja chcę, żeby byli zusammen, no! Haha, śmiesznie musiało to wyglądać, jak tak stali i próbowali wcisnąć komuś róże. A staruszka była the best. "Bo go polubiła". O jaa! xDD Genialny odcinek. Pozdrawiam. ;**[pojedynek-na-akordy]

    OdpowiedzUsuń
  8. ~http://the-my-live.blog.onet.pl/3 kwietnia 2009 21:35

    hmmmmfajny blogusssss$i historia ciekawa;pnawet przeczytalam cala;)pozdroOo

    OdpowiedzUsuń
  9. kupi pani kwiatka? haha ten tekst mnie rozje.bał ;d gwiazda na cały świat stoi na chodniku i kwiatki sprzedaje ;d hahaha dobre ;] fajnie ze sie pogodzili z Sarą, tylko to zakończenie takie dziwne było :( ee czego tu nie rozumiem... Tom nie chciał ten teges... ten Tom...?! ooo szok ;d i ciekawe gdzie Melanie zniknęła xd odcinek bardzo fajny^^ czekam na nex ;]www.protecting-me.blog.onet.pl <---- odcinek 7 ;] serdecznie zapraszam:*

    OdpowiedzUsuń