wtorek, 28 kwietnia 2009

49. 'Koniec...'

 

Opadłam wykończona na pościel z zamiarem natychmiastowego zaśnięcia. Byłam wykończona całodniowymi zakupami z Sarą. W dodatku jeszcze potem się obraziła, bo zaczęłam jej nawijać o tym jak doskonale pasuje do swojego przyjaciela. Chciała, abym zawsze była z nią szczera, więc jestem. Jednak ona uparcie twierdzi, że nic poza przyjaźnią ich nie łączy i to się nie zmieni.

Mnie też nic poza przyjaźnią nie łączyło z Tomem, do czasu...


Zamknęłam oczy i wtuliłam się w poduszkę. Było mi tak dobrze, cisza, spokój... tylko ja i moje łóżko. Już nigdy więcej zakupów. Następnym razem będę zamawiała prezenty przez internet.

-Carmen, wstawaj.- Nie byłam pewna, czy ten głos, który do mnie docierał nie był wytworem mojej wyobraźni. Otworzyłam jedno oko, a potem drugie i przewróciłam się na plecy, aby następnie rozejrzeć się po pokoju w poszukiwaniu właściciela owego głosu.

-Melanie!- Zerwałam się na równe nogi rzucając się na siostrę.- Ty wariatko! Gdzieś ty była!? Chcesz, żebym oszalała?! Czemu nie dzwoniłaś?!

-Uspokój się. I puść mnie.- Mruknęła odsuwając się ode mnie.- Trzeba sprzątać, niedługo święta.

-Oh, daj spokój. Wyjeżdżamy! Nie musimy nic robić.- Oznajmiłam z entuzjazmem, który znowu zaczął mnie rozpierać, a jeszcze przed chwilą byłam wręcz padnięta.

-Nie mogę wydawać pieniędzy na takie głupoty.- Skrzywiła się i usiadła na łóżku.

-To nie są głupoty. Musisz odpocząć, należy ci się. Poza tym, nie wydasz żadnych pieniędzy. Może poza tymi na bilet, który mogę ci kupić... - Zaoferowałam. Nie wyobrażałam sobie świąt bez siostry. To moja jedyna rodzina!

-Przestań, to twoje pieniądze. Zainwestuj je w coś pożytecznego, miałaś tańczyć...

-I będę, w dodatku nie ja będę w to inwestowała, ale ktoś we mnie.- Pochwaliłam się z szerokim uśmiechem po czym przysiadłam się do niej.- Dostałam ciekawą ofertę pracy w teatrze, czekam tylko na szczegóły, ale to po nowym roku.

-Świetnie. Cieszę się, że ci się w końcu układa.- Uśmiechnęła się niewyraźnie, choć wiem, że się starała. Cóż, jej nie jest tak łatwo, jak mi. Teraz to ona ma problemy. Role się odwróciły.

-Gdzie byłaś?- Zapytałam w końcu. Te pytanie gnębiło mnie przez całą jej nieobecność.

-Nieważne. Musiałam przemyśleć parę spraw, myślałam, że uda mi się wziąć w garść, ale jak widać... nic z tego nie wyszło. I tak szczerze, nie mam ochoty na żadne wyjazdy...

-Mel, nie rób mi tego... Musisz z nami jechać, nie zostawię cię samej w święta.- Mówiłam starając się na nią jakoś wpłynąć. Chciałam przekonać ją do tego wyjazdu, w innym wypadku i ja nigdzie nie pojadę.

-Nie przejmuj się mną i baw się dobrze. Ja naprawdę sobie poradzę.- Zapewniła mnie, w co ani trochę nie uwierzyłam. Myśli, że mnie oszuka? To jest w błędzie. Ona mnie nie zostawiła, gdy potrzebowałam pomocy, więc i ja tego nie zrobię. Skoro chce zostać, to i ja zostanę. W chwili obecnej najważniejsze jest zdrowie psychiczne mojej siostry. Nigdy bym sobie nie wybaczyła, gdyby coś jej się stało pod moją nieobecność.

-Wobec tego, jutro rano wstajemy i sprzątamy.- Zarządziłam i podniosłam się z miejsca.- Albo nie...Ja sprzątam, a ty zajmujesz się zakupami. Mam już dosyć sklepów...


#


Wszedł do kuchni od razu otwierając usta, aby poinformować o czymś brata, lecz nie zdążył nic powiedzieć, gdyż ten go uprzedził i wstał z miejsca.

-Carmen dzwoniła, mówiła, że wypadło jej coś ważnego i że nie pojedzie do Loitshe.. musi zostać z Melanie, bo coś tam....- Wyrecytował, na co dredziarz uniósł brwi nic nie rozumiejąc.- Mówiąc prościej, tak aby to twój móżdżek pojął... Carmen nigdzie nie jedzie.

-Jak, to?!

-Mnie się nie pytaj. To twoja dziewczyna.- Wzruszył ramionami i opuścił pomieszczenie pozostawiając brata w osłupieniu. Chłopak złapał za telefon i bez dłuższego namysłu wybrał numer blondynki. Może Bill sobie żartował? Bo właściwie, dlaczego nie zadzwoniła do niego? To niemożliwe, żeby się rozmyśliła, przecież tak się cieszyła... Co tak nagle się zmieniło?

-Tak?- Po kilku sygnałach usłyszał jej głos. Westchnął ciężko obawiając się tej rozmowy. Nie wyobrażał sobie świąt bez niej.

-Cześć, kochanie. Możesz mi powiedzieć, dlaczego zmieniłaś zdanie?- Od razu przeszedł do sedna sprawy. Miał nadzieję, że jeszcze uda się to odkręcić. Może jest jakieś rozwiązanie.

-Ah... przepraszam cię, ale muszę zostać. Melanie nie chce nigdzie wyjeżdżać, a ja nie mogę zostawić jej samej. Proszę, nie gniewaj się na mnie...

-Ale... mieliśmy spędzić ten czas razem, mówiłaś, że twoja siostra jest już w lepszym stanie.- Stwierdził przygaszonym głosem. Był już prawie pewien, że nic nie zdziała. Jej głos mówił wszystko.

-Nie zostawię jej samej w święta. I tu nie ma nic do rzeczy jej stan. To jest moja jedyna rodzina, chyba rozumiesz, że nie mogę jej zostawić, ona też ma tylko mnie. Nie chcę jej do niczego zmuszać. Ostatnio wiele przeszła... skoro chce zostać w domu, tak będzie.

-Jasne... rozumiem. Mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy przed wyjazdem.- Powiedział starając się uszanować jej decyzję. Nie było mu łatwo. Jego plany legły w gruzach, tak bardzo chciał, aby ten wspólnie spędzony czas podczas świąt był dla nich magiczny i piękny. Bez niej, to nie będzie to samo. Mógłby zostać, ale nie zrobi tego swojej mamie.

-Na pewno, nie puszczę cię bez pożegnania.- Można było wyczuć, że się uśmiecha. Zdawał sobie sprawę, że dla niej też jest to ważne. Nie mógł się na nią złościć. Zrozumiał.

-Przyjdę przed wyjazdem.- Zapewnił ją, sam nie dopuszczając do siebie innej myśli.

-Tom...

-Tak?

-Kocham cię bardzo.- Cudownie było to usłyszeć w takiej chwili. Chociaż miał nadzieję, że może usłyszy coś innego...

-Ja ciebie też. Do zobaczenia.

-Pa...- Rozłączyła się, a jemu pozostał już tylko okropny sygnał dudniący w uchu...


#


Od samego rana chodziłam struta i udawałam, że wszystko jest w porządku. Było mi cholernie źle, ze świadomością, że spędzę święta bez Toma. Ale tak samo bym się czuła, gdybym miała je spędzić bez Melanie. Trudno. Będzie jeszcze nie jedna okazja. A tymczasem... mam na głowie cały dom, każdy kąt i najmniejszą odrobinę kurzu. Mam nadzieję, że zdążę zrobić wszystko zanim przyjdzie Tom. Na samą myśl o tym pożegnaniu robi mi się niedobrze.

Oczywiście Melanie starała się mnie przekonać , abym się nią w ogóle nie przejmowała i nie rezygnowała z wyjazdu, ale nie ma w ogóle takiej opcji, w końcu to moja rodzina. A święta spędza się z rodziną i już.

Właśnie sprzątałam pod stołem kiedy rozległ się dzwonek i oczywiście musiałam zarobić głową w kant. Zamroczyło mnie na moment, lecz szybko się otrząsnęłam i podreptałam do przedpokoju, aby otworzyć...

-Co ty tutaj robisz?!- Myślałam, że wejdę w ziemię. Żałuję, że nie miałam przy sobie jakiegoś narzędzia, chociażby miotły. Dokonałabym wtedy morderstwa i nie obchodzi mnie, jakie byłyby tego konsekwencje. Nie sądziłam, że mogłabym mieć dzisiaj gorszy humor, a jednak. Wystarczy, że przyjdzie taki chory na głowę dupek i ciśnienie człowiekowi podskakuje.

-Spokojnie...przychodzę w pokoju.- Zakomunikował na wstępie. Akurat! I ja mam niby w to wierzyć? Kto, jak kto, ale ten osobnik nawet w marzeniach nie kojarzy mi się z dobrymi zamiarami.

-W pokoju? Kpisz sobie ze mnie?- Prychnęłam patrząc na niego ze wściekłością. Oh, dlaczego wzrok nie zabija?

-Nie. Przemyślałem wszystko, wziąłem sobie twoje słowa do serca.... a, że zbliżają się święta...przyszedłem przeprosić. To dla ciebie.- Jego ton głosu jeszcze nigdy nie był tak spokojny i uprzejmy, normalnie jakbym rozmawiała z innym człowiekiem. Do tego wręczył mi kwiaty. Jakoś nie mogłam uwierzyć w to co powiedział, czułam się bardzo niepewnie. To było co najmniej podejrzane. - Nie patrz tak na mnie. Wiele zrozumiałem... nie będę niszczył twojego szczęścia, bo cie kocham i chcę, żebyś była szczęśliwa.

-Pijany jesteś?- Zamrugałam oczami nie wiedząc już, co myśleć, a tym bardziej co robić. To jakiś żart? Błagam!

-Nie. Naprawdę przyszedłem przeprosić. Już nie będę ci się naprzykrzał. Rozumiem, że nie mam szans więc się wycofuję, ale mam nadzieję, że będziemy mogli się widywać... jako znajomi tylko...Ja nawet znalazłem sobie dziewczynę... jest mi głupio, że tak cię traktowałem... i wiem, że możesz mi nie wybaczyć. Uszanuję każdą twoją decyzję. Tylko proszę... nie odtrącaj mojej przyjaźni...- Spuścił skruszony głowę, a mnie dosłownie zamurowało. Z wrażenia nie mogłam się nawet ruszyć, nie mówiąc już o tym, że z moich ust nie chciało wydobyć się żadne słowo. Czy przede mną stoi Herry? TEN Herry? Nie wierzę. To musi być jakiś podstęp... Tak nagle się zmienił? Że niby moje słowa do niego dotarły? Uh...- Porozmawiasz ze mną? Czy mam sobie iść...- Uniósł na mnie swoje przygaszone spojrzenie. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na kolor jego oczu, były niesamowicie brązowe, prawie, że czarne. Mogłyby przerażać, ale we mnie wzbudzały współczucie. Było mi zwyczajnie szkoda tego chłopaka. Wiem, że to głupie... przecież chciał mnie zniszczyć, ale... chyba coś się zmieniło skoro tu teraz jest i przeprasza. Mówi do mnie inaczej niż zwykle, patrzy w inny sposób. I właściwie stawia mnie pod ścianą... ale to akurat robił zawsze.

-Carmen.- Zanim zdążyłam otworzyć usta do moich uszu dobiegł kolejny znajomy głos. I znowu byłam wielce zaskoczona, gdy ujrzałam Alexa. Myślałam, że po tym, co jego brat zrobił mojej siostrze już go nie zobaczę. Boże, co się dzisiaj dzieje?

-A ty co tu robisz? Masz czelność się pojawiać po tym co zrobił twój brat?- Powiedziałam nieprzyjemnie obrzucając go wrogim spojrzeniem, gdy stanął obok bruneta.

-Chciałem pogadać...

-Nie mamy o czym. Nie przychodź tu więcej. Nie chce was znać, jesteście siebie warci.- Stwierdziłam stanowczo, ale chyba nie wystarczająco, bo nie miał zamiaru się poddać.

-Proszę wysłuchaj mnie... przecież to nie ja ją zostawiłem.

-Nie mam czasu, nie widzisz, że rozmawiam? Idź stąd!- Fuknęłam na niego. Nie miałam zamiaru z nim gadać. Nie obchodzi mnie, co ma mi do powiedzenia, tak samo jak fakt, że nie miał nic wspólnego z tym co Kevin zrobił mojej siostrze.

-Proszę.

-Nie!- Uniosłam się nie wiedząc już, jak mam przemówić, aby zrozumiał. Faceci są naprawdę tępi.

-Ale daj sobie coś wyjaśnić...

-Hej, nie słyszysz, że ona nie chce z tobą rozmawiać?- Tym razem, to Herry zwrócił się do blondyna, co mu się wyraźnie nie spodobało. Szlag by ich obu.

-Nie wtrącaj się, nie twoja sprawa.

-Skoro nie rozumiesz, co się do ciebie mówi, to mogę ci to wytłumaczyć w trochę inny sposób... albo wskażę ci drogę do furtki, bo może zapomniałeś?

-Nie wiem skąd się urwałeś koleś, ale się odwal. Chcę porozmawiać z Carmen na osobności, więc lepiej ty stąd spadaj.

-Ja tu byłem pierwszy, poza tym...

-Przestańcie!- Krzyknęłam mając już dosyć ich idiotycznej dyskusji. Jeszcze trochę i by się na siebie rzucili.

-Co tu się dzieje? - Zastygłam w miejscu słysząc ten jeden, jedyny głos. Chyba serce mi stanęło, z przerażeniem wpatrywałam się w chłopaka stojącego za Alexem. Wszyscy milczeli, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Znowu! Jak mam mu to wytłumaczyć?! Może, tak po prostu?

-Tom, dobrze, że jesteś... chodź do środka...

-Jesteś pewna? Wydaje mi się, że przeszkadzam.- Skwitował z nutką ironii w głosie. Widziałam, jak uważnie lustruje wzrokiem dwie postaci stojące przede mną, a następnie mnie i kwiaty, które trzymałam w dłoniach...

Po prostu koniec.

 

###

 

Odnosząc się do tytułu notki... coraz częściej mam ochotę wyrzucić te opowiadanie do kosza. Gdy zaczynałam je pisać miałam inne plany, miało wyglądać inaczej, ale ja chyba nie potrafię.

Z drugiej strony, nie chcę zakończyć tego z dnia na dzień... dlatego myślę, że zrobię sobie przerwę na jakiś czas, ale to dopiero po 50 części, która jest już gotowa i bardzo chętnie pozbędę jej się z komputera.

Nigdy nie zapisywałam w opowiadaniach moich niespełnionych marzeń. Opowiadania są drugim światem, przerwą od realnego życia. Nie mam żadnej obsesji, nie jestem od tego uzależniona i mogę to skończyć, ale nie chcę bo lubię pisać i lubię czytać, to co piszą inni. Skoro można czytać i pisać książki o wymyślonych postaciach można też czytać i pisać opowiadania o gwiazdach. Nie wiem, dlaczego niektórzy sądzą, że to głupie, czy dziecinne... nie jestem głupią dziewczynką zakochaną w idolach i wyobrażającą sobie Bóg wie co z ich udziałem.

Odbiegłam trochę od tematu...ale musiałam to napisać. Ostatnio ktoś wzbudził we mnie wzburzenie wypowiadając się na ten temat, to i tak nie jest wszystko co chciałabym powiedzieć, ale nieważne.

Więc, kolejną notkę przewiduję na koniec tego tygodnia bądź początek następnego i mam nadzieję, że po przerwie tu wrócę i mimo beznadziejności tego opowiadania, dokończę je.

pozdrawiam. 

 

 

9 komentarzy:

  1. o kurde oO. Herry przeprosił ! Normalnie jestem w szoku. Może faktycznie się zmienił? Chyba, że to jakiś podstęp.Dobrze, że Carmen zostaje z Melanie. Mimo że siostra próbowała ją namówić, by pojechała z Tomem do Loitsche, to w duchu bardzo chciała, by została. A po co Alex tam przylazł? To mnie jeszcze bardziej zdziwiło. Wprawdzie on nie miał nic wspólnego z tym, co Kevin zrobił Melanie, ale to nie oznacza, że może sobie tak po prostu przychodzić i chcieć gadać :Tom zazdrosny ;) Żeby tylko sobie nie pomyślał Bóg wie co. Cudowna notka, czekam na następną i mam nadzieję że nie tak szybko zakończysz to wspaniałe opowiadanie :D pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. ojć, jak mnie tu dawno nie było! po pierwsze cudny szablon. po drugie - 49! muszę nadrobić. na pewno wpadnę jeszcze wieczorem, bo teraz tatuś wymyślił mi robotę (:nie spodziewałam się też, że ktokolwiek jeszcze wchodzi na suchtig i zaglądnie na mój nowy twór.. to bardzo miło (: dziękuję za komentarz przy okazji i chciałam jeszcze zapytać co masz na myśli, mówiąc, że to, co ja bazgrolę, wpływa na psychikę? rozumiem, że można przez te duperele ogłupieć ^^och, popieram również twoje spostrzeżenia na temat fan ficów. ;d kogo marzeniem byłoby być prawie zgwałconą przez jakiegoś oblecha? zresztą, marzenia lepiej zachować dla siebie ;dściskam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Herry z pokojową misją. Alex jak łamaga. A Tom to bonus, no jacieee o.O Ale m dziewczyna wzięcie. Tylko jej pozazdrościć takiego Toma, który potrafi powiedzieć wprost co myśli i czuje...Poza tym, mam szczerą nadzieję, że to nie ze względu na to, iż ja zaczęłam się wyłamywać, teraz Ty chcesz sobie zrobić przerwę. Nie chciałabym, abyś myślała "O, ta ma wszystko w d u p i e, to i ja mogę"...:***

    OdpowiedzUsuń
  4. woow;o on ją przeprosił ;o szok xD poza tym odcinek cudowny ;* i to opowiadanie wcale nie jest beznadziejne ;)) ja je uwielbiam, jak i wszystkie twoje ;))pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Ołłł bosko xDKucze, szkoda, że Carmen jednak nie jedzie, ale będzie jeszcze mnóstwo okazji Jak mi na gg powiedziałaś, że nie pojadą razem to się wystraszyłam, że się pokłócą, ale na szczęście tak się nie stało 'Mówiąc prościej, tak aby to twój móżdżek pojął..' - rozwaliłaś mnie tym xDHerry przepraszam łaaał xD może nie jest takim du.pkiem? A i mam nadzieję, że on tam nic niefajnego nie planuje, bo jak tak to jak go dorwę to już po nim xDI Alex to znaczy, że niby Melanie z nim zerwała?I jaka kłótnia między panami xD każdy chce coś od Carmen, ale dobrze, że przyszedł Tom xDA co do tego Twojego odejścia.. eh szkoda ale czekam na jak najszybszy powrót i co do tych niefajnych komentarzy to się nie przejmuj.. zapewne z zazdrości..Kurcze, szkoda, że teraz wszystkie najlepsze autorki robią sobie przerwę..pozdrawiam i czekam na kolejny odcinek x33

    OdpowiedzUsuń
  6. dobra, co ja mogę powiedzieć? CUDOWNE! ale możesz ich trochę pokłócić ;d wiem, że jestem okropna, ale takie ciągłe migdalenie też nie jest dobre ;d i fajnie, że herry ją przeprosił.. to mi się podoba (: mam nadzieję, że nie ma pod tym jakiś ukrytych prawd, tak jak wstrętny amador z ccea. brr. no, albo pokłóć toma i karmelkę, a potem tak słodko pogódź... bardzo słodko hrhr. ju noł łot aj min ]:->miałam ci życzyć wesołych świąt! widzisz jak Ty na mnie działasz?! xdcałuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. a ja ciągle myślę, że jutro są święta i muszę ubierać choinkę ;d więc chyba rozumiem, co miałaś na myśli ;d och, przez to pisanie będę lepszym psychoanalitykiem ;d przynajmniej się te duperele do czegoś przydadzą ^^ojj, chora jesteś? bieeeednaa!

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej! ;) Jestem tu nowa, trafiłam przypadkiem. I jestem niezmiernie szczęśliwa że tu trafiłam :D Bo opowiadanie masz świetne :D Jestem pełna podziwu dla twojego stylu pisania !! Masz talent kochana i to opowiadanie wcale a wcale nie jest beznadziejne !! Wręcz przeciwnie !! jest nieziemskie !! Może nie przepadam za TH, kiedyś tak było i Tom mi się nadal podoba(mimo, że moje uwielbienie dla chłopaków zmalało, nadal mam dla nich wiele szacunku, a ich muzyka jest naprawdę fajna) :) To opowiadanie naprawdę mi się podoba, mimo tego co jest wyżej napisane :P I BROŃ BOŻE GO NIE KOŃCZ ANI NIE KASUJ !! To by była wieka strata ;p I w zupełności zgadzam się z tym co napisałaś pod tą notką. Ja też pisze opowiadanie ale o innych zespole (JB) i mam takie same odczucia co do niego, jak ty :) Mam prawie 16 lat (dopiero w październiku ;/ ) i oczywiście nie zakochałam się w żadnym z nich, tylko są moimi idolami!! Mam jeszcze zdrowy rozsądek i wiem, że "zakochiwanie" się w swoich idolach jest puste i trochę, a może nawet bardzo dziecinne ;) A opowiadanie wyszło samo z siebie, znajoma mnie namówiła. Dla mnie też to takie odejście od rzeczywistości, coś w rodzaju relaksu dla oczyszczenia myśli i pobawienia się swoja wyobraźnią. ;0 Czasami wychodzą mi z tego całkiem nieprawdopodobne i śmieszne pomysły. Oczywiście wcielam je w opowiadanie :D Too teraz może coś o samym opowiadaniu. Notka super, naprawdę nie spodziewałam się, że Herry przeprosi Carmen. :) Wreszcie zmądrzał :P A Alex jest bezczelny !! i mam nadzieje, że Tom nie będzie zły, bo widział chyba że Carmen nie podoba się towarzystwo tych dwóch :) Ich miłość jest piękna, tyle przeszli zanim się odnaleźli i to jest naprawdę piękne. Ah jakby samemu coś takiego przeżyć..To byłoby coś :D Łooooo.. ale się rozpisałam, mam nadzieje, że dobrnęłaś do końca komentarza i nie zasnęłaś z nudów :P:P :* Czekam na następną notkę i już się jej nie mogę doczekać :P [ Jeśli chcesz, to możesz wpaść na mojego bloga:gdzies-czeka-prawdziwa-milosc-aga-i-joe.blog.onet.pl , mam nadzieje, że nie potraktujesz tego jako spam, bo wcale nie miałam tego na celu :) ] Pozdrawiam baaaardzo serdecznie :*:*

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja Cię sunę... Zjazd rodzinny! xD Ale... Herry i pokój? Bym mu dała kopa na do widzenia. Alexowi też, a co do Tom'a... To za tą ironię wepchała bym mu czapkę w tyłek i wciągnęła do domu. xD No, czyli innymi słowy Carmen się troszkę życie skomplikuje. Kurde, ten Herry mnie irytuje. No on coś knuje, czuję to! O tu... (wskazuje na głowę) xD Ale fajne, fajne, faajnee! xD Tylko króóótkoo! x( Pozdrawiam. ;** [pojedynek-na-akordy]

    OdpowiedzUsuń