środa, 9 grudnia 2009

100. 'W ogóle nie wiem, dlaczego, ani która z chwil,przerwała taśmę i urwała film.'

 

Jak daleko może posunąć się zazdrosna kobieta? Albo jak daleko może posunąć się kobieta, która chce zdobyć zakazanego jej mężczyznę? Tego jeszcze nie wiem i mam nadzieję się nie przekonać. Spędziłam z Tomem, ostatnio bardzo dużo czasu. Nie wiem, czy miał tak mało pracy, że mógł spokojnie ze mną być, czy też po prostu się zbuntował. W każdym razie mi to odpowiadało. O dziwo z dnia na dzień jest nam razem co raz lepiej i moje wątpliwości, w ogóle nie mają żadnych podstaw. Nawet szanowna Emi, jakby sobie odpuściła. Chyba moja krótka wymiana zdań z nią poskutkowała. Chyba, bo nie mogę być tego pewna. Nie wiem, do czego zdolne są takie dziewczyny, ale wiem do czego zdolna jestem ja, aby bronić swojego.

-Idziemy na spacer z psami?- Zwróciłam się do Toma, który właśnie gapił się w lustro. Ciekawe co takiego chciał tam dojrzeć. W odpowiedzi mruknął tylko coś niezrozumiałego, co dla mnie znaczyło „tak”. Zresztą on mi nigdy nie odmawia. Niczego i jestem z tego powodu dumna, ha.- To ja idę powiedzieć Billowi, że zabieramy jego dziewczyny, a ty weź już odejdź od tego lustra bo w samouwielbienie wpadniesz.- Stwierdziłam kręcąc głową po czym skierowałam się do drzwi. Jednak zanim zdążyłam złapać za klamkę stało się coś przeze mnie nieoczekiwanego, drzwi same otworzyły się z takim rozmachem, że nie zdążyłam odskoczyć... nie minęła chwila jak wylądowałam na twardej podłodze czując potworny ból głowy.

-Boże, Carmen! Nic ci nie jest!?- Jak się okazało to Bill załatwił mi pięknego guza na czole. Ale chyba nie tylko... poczułam sączącą się stróżkę krwi. Wszystko jakby się zakręciło, a ja sama nie do końca byłam świadoma co się dzieje...aż w końcu ciemność. Wielka dziura.


-Co się stało?!- Gitarzysta wybiegł z łazienki usłyszawszy hałas i krzyk brata.- Coś ty jej zrobił?!- Podbiegł do dziewczyny przykucając przy niej, dopiero teraz zauważył, że ma zamknięte oczy.

-Boże, ja ją zabiłem! Zabiłem ją, Tom!- Piszczał czarnowłosy z przerażeniem patrząc na nieprzytomną blondynkę.- Zabiłem człowieka!

-Uspokój się!- Krzyknął na niego poirytowany.- Nikogo nie zabiłeś, zadzwoń lepiej po pogotowie i przestań panikować.- Nakazał stanowczo.- Carmen, słyszysz mnie?- Szturchnął lekko dziewczynę, ale nie przyniosło to żadnych rezultatów. Po chwili pojawił się Bill ze szklanką wody, którą bez wahania wylał na twarz dziewczyny. Brat spojrzał na niego jak na idiotę.- Źle ci w głowie ?!

-Przecież tak się robi! Ale ona się nie obudziła... Boże, Tom... ja ją zabiłem...- Chłopak cały aż się trząsł ze strachu. Był w ogromnym szoku i nie potrafił nad sobą zapanować tak jak jego bliźniak, który cały czas zachowywał zimną krew. A to nie było takie proste podczas gdy jego ukochana nie dawała znaku życia... poza tym, że oddychała. Tylko to go uspakajało.

-Zadzwoniłeś?

-Tak... będą zaraz. Ale ja nie chciałem, Tom... otworzyłem tylko drzwi, nie wiedziałem, że ona za nimi stoi... mój Boże... a jeżeli naprawdę ją zabiłem?- Lamentował czarnowłosy, w głowie widział same najgorsze scenariusze, co go jeszcze bardziej dołowało.

-Jeszcze nikt nie umarł od zderzenia się z drzwiami.- Gitarzysta spojrzał na niego z politowaniem, ale zaraz przybrał wyraz twarzy na mniej przyjemny.- I właśnie dlatego się puka!

-Przysięgam, że już zawsze będę pukał...- Zadeklarował bez dłuższego namysłu.- Niech tylko ona otworzy oczy...

-Przestań panikować, bo ja też zaczynam się bać.- Mruknął przyglądając się niepewnie dziewczynie. Ale przecież nie mogło jej się nic stać... ona tylko straciła przytomność. Na pewno zaraz się obudzi...


#


Gdy otworzyłam oczy kompletnie nie wiedziałam, co jest grane. Pierwsze co do mnie dotarło, to ostre światło, potem zaczęłam słyszeć czyjeś niewyraźne głosy, aż w końcu powróciłam do rzeczywistości. Wielkimi oczyma patrzyłam na mężczyznę w białym kitlu i stojącego obok niego chłopaka. Boże, przecież to Kaulitz! Co on tu robi? Albo raczej, co ja tu robię. Zupełnie nie wiem, jakim cudem znalazłam się w tym miejscu. Wnioskuję, że to szpital, bo tak dziwnie pachnie i jest tu lekarz... ale dalej nie wiem, co robi tu ten cały gitarzysta i w ogóle co się stało? Chyba ze mną coś nie tak. A może umarłam? Z trudem podniosłam się do pozycji siedzącej i dopiero teraz zauważyli, że już jestem z nimi.

-Nareszcie!- Chłopak od razu podszedł do mnie z wypiekami na twarzy... yyy? Co on odstawia? I co on zrobił ze swoimi dredami? Dobra, później będę się nad tym zastanawiała, teraz chce wiedzieć, co mi się stało.- Ale mnie wystraszyłaś, już myślałem, że znowu zaśniesz na kilka tygodni...- Nie byłam w stanie wykrztusić z siebie słowa. Ani trochę nie wiedziałam o czym i dlaczego on do mnie mówi.

-Jak się pani czuje?- Lekarz zwrócił się do mnie uważnie się wpatrując w moją bladą twarz.

-Chyba źle... głowa mnie boli i nie wiem, jak się tutaj znalazłam.- Odezwałam się w końcu lekko zachrypniętym głosem. Chyba zaczynała mnie przerażać ta cała sytuacja.

-Uderzyła się pani w głowę i straciła przytomność na kilkadziesiąt minut, ale już wszystko powinno być w porządku. A nawet lepiej... czekamy jeszcze na wyniki tomografii, ale... mam dobrą wiadomość. Przy okazji zrobiliśmy inne badania i po pierwsze, nie ma już zagrożenia nawrotu białaczki, a po drugie ma pani większe szanse na zajście w ciążę.- Oznajmił z przejęciem, a ja patrzyłam na niego jak na ufoludka. To jakaś komedia. Ale w żadnym wypadku mnie nie bawi. Białaczka? Ciąża? Halo! Ja mam dopiero osiemnaście lat i już miałabym chcieć zostać matką? A ta choroba to niby co znowu? Im wszystkim chyba się w głowach poprzewracało. Kaulitz, do mnie mówi jak gdyby nigdy nic, a lekarz wymyśla jakieś szanse na dziecko.- Wiem, że straciła już pani nadzieję... ale naprawdę jest szansa i to bardzo duża, tylko zawsze może się coś zmienić, więc lepiej... zająć się tym od razu, jeżeli państwu zależy na założeniu rodziny, oczywiście.- Zerknął w stronę gitarzysty, a ja myślałam, że wybuchnę śmiechem. Dobra, uznajmy, że to jakiś chory sen, bo ja naprawdę nie widzę innego wyjaśnienia.

-Panie doktorze, wyniki.- Nagle do gabinetu weszła pielęgniarka wręczając mu wielką kopertę, z której zaraz wyjął zdjęcie.

-Hm... wygląda na to, że wszystko jest w porządku. Jedyne, co pani zostanie po tym zderzeniu to guz.- Uśmiechnął się do mnie. Postanowiłam nic nie mówić, tylko im przytakiwać... może zaraz się obudzę?- No, ale prawie go nie widać... proszę się nie martwić kilka dni i zniknie.

-Więc, mogę już ją zabrać do domu?- Starałam się nad sobą panować, ale to było trudne. Naprawdę chciało mi się śmiać, jednak to jest jedynie mój głupi sen, więc daruję sobie i zobaczę, co wydarzy się dalej... może będzie ciekawie?

-Oczywiście, nie widzę żadnych przeciwwskazań.

-To świetnie, dziękujemy bardzo... za wszystko, naprawdę dzisiaj wyjątkowo miał pan dobre nowiny.- Stwierdził zadowolony, po czym odwrócił się do mnie.- Chodźmy, Bill czeka zaniepokojony.- Wyciągnął do mnie swoją rękę, a ja nie wiedziałam, co robić. Czy jak go złapię, to się obudzę? To jest naprawdę dziwny sen... a najdziwniejsze jest w nim to, że jest taki... realny.- Ej, kochanie... jesteś tu?- Zabrakło mi chyba powietrza. Normalnie... kochanie?! Nie, no błagam to nie jest wcale śmieszne. Jak się mam obudzić?

Automatycznie pokiwałam twierdząco głową i wstałam, lecz ręki mu nie podałam. To byłoby już zbyt wiele... te sny sobie za dużo pozwalają. Ale co z tego, że nie pozwoliłam się złapać za rękę, jak on i tak objął mnie w pasie, przez co dosłownie zesztywniałam. Wyszliśmy na korytarz, gdzie stał jego brat...i Sara. Sara! Jak dobrze, moja przyjaciółka... ona na pewno mi wszystko wyjaśni. No chyba, że też jest w tym śnie jakaś inna... czuję się taka zagubiona.

-Carmen! Mój Boże, jak dobrze, że żyjesz!- Czarnowłosy, który również miał inną fryzurę podbiegł do mnie od razu mocno mnie ściskając. Nie, ja już mam tego wszystkiego dosyć!

-Bill, daj spokój, nic jej się nie stało.- Tom, odciągnął go ode mnie, ale sam nie miał zamiaru się odsunąć. Normalnie był tak blisko! On mi zabiera powietrze...- Ale jedźmy już lepiej do domu.

-Zaraz.- Musiałam się w końcu odezwać i wszystko zrozumieć, bo to przestawało wyglądać na sen.- Dlaczego... mówisz do mnie „kochanie”? I dlaczego wy wszyscy tak dziwnie się zachowujecie...

-A nie lubisz, jak tak do ciebie mówię? Nigdy nie wspominałaś, że ci się to nie podoba...- Zmarszczył brwi przyglądając mi się.- No, ale mogę tak nie mówić, jeżeli chcesz...

-Nie o to chodzi... ja nic nie rozumiem!- Wykrzyknęłam odsuwając się od niego na bezpieczną odległość.- Przecież my... my się nie lubimy.

-Carmen, wy się kochacie.- Sara spojrzała na mnie, jak na wariatkę, dokładnie tak samo ja popatrzyłam na nią, gdy tylko dotarły do mnie jej słowa.- Nie myśl sobie, że damy się nabrać.

-Ja... nie wiem o czym ty mówisz. Sara, przecież to jest ten, Kaulitz... ten, który ciągle mnie wkurza! Jak ja mogę go kochać!?- Pokręciłam z niedowierzaniem głową. Teraz cała trójka patrzyła na mnie jak na inną. Dobra, już nic nie wiem...

-Carmen, co się dzieje?- Jego niepewny i czuły głos naprawdę dał mi do myślenia. Po pierwsze to nie jest żaden sen, a po drugie to nie z nimi jest coś nie tak, ale ze mną. Niemożliwe przecież jest, żeby wszyscy sobie coś ubzdurali, a ja jedna trzeźwo myślała.

-Ja naprawdę nie wiem co się dzieje...- Wyszeptałam czując jak w oczach stają mi łzy.

-Który mamy rok?- Wypaliła nagle blondynka.

-2008.- Odparłam wahając się, po ich minach widziałam, że jest źle. Ale co się stało? Czemu ja nic nie wiem?

-Lepiej wróćcie do tego lekarza...


już nie pamiętam nic jaki dzień jaka godzina

nie pamiętam tych chwil sobie nie przypominam

w ogóle nie wiem dlaczego ani która z chwil

przerwała taśmę i urwała film*


#


-Przecież mówił pan, że wszystko jest w porządku!

-Bo badania niczego nie wykazały. Proszę się nie denerwować.- Lekarz cały czas starał się panować nad sytuacją, ale dla gitarzysty było to nie do pojęcia. Nie wierzył, że ona naprawdę może nie pamiętać. Że zapomniała, jak bardzo go kocha, jak bardzo on kocha ją. Zapomniała, jak to wszystko się zaczęło, jacy byli ze sobą szczęśliwi... ile razem przeszli, pokonali tyle przeszkód. I nagle pojawiła się kolejna, która skreśla wszystko. Najpiękniejsze chwile jego życia.

-Jak mam się nie denerwować? Moja przyszła żona twierdzi, że mnie nie znosi! I to jeszcze ze wzajemnością, kiedy ja ją kocham nad życie!- Oczy zaszkliły mu się od łez.- Myślałem, że już wszystko będzie dobrze... powiedział pan nawet, że jest zdrowa i mamy szanse na dziecko, a teraz... okazuje się, że wszystko straciłem.

-Proszę tak nie myśleć.- Mężczyzna spojrzał na niego ze współczuciem.- Przecież pamięć na pewno wróci, tylko potrzeba na to czasu.

-Ile?

-Nie wiem. Ale nie można naciskać, nie można jej do niczego zmuszać, a przede wszystkim nie przywracać na siłę ważnych wspomnień, to może pogorszyć sytuację. Ona musi sama chcieć sobie przypomnieć, nie może pan na niej tego wywierać. Trzeba uzbroić się w cierpliwość.- Rzekł spokojnie, lecz jego opanowanie w najmniejszym stopniu w niczym nie pomagało.

-Co ja mam robić?

-Na początek proponuję dobrego psychologa i przede wszystkim trzeba przekonać ją, żeby chciała korzystać z sesji. I jeżeli chce pan z nią być... chyba ma pan świadomość, że już nie będzie jak wczoraj.

-Aż zbyt wielką!- Stwierdził załamanym głosem.- Jak mam ją przekonać, że ją kocham? Że jej potrzebuję?

-Naprawdę nie wiem. Mogę panu powiedzieć tylko tyle, żeby uważał pan na słowa i czyny. Trzeba obchodzić się z nią, jak z jajkiem. Przepisałem też tabletki...może to coś w jakiś sposób pomoże, w każdym razie nie zaszkodzi.- Wręczył mu receptę.- Przykro mi, nie mogę więcej pomóc. Wszystko zależy od was.

-A jeżeli nie będzie chciała?

-Przykro mi.- Pokręcił bezradnie głową. Nie mógł nic zrobić i Tom dobrze o tym wiedział, sam czuł, że sobie nie poradzi. Doskonale pamiętał dawną zbuntowaną Carmen. Przerażała go wizja przyszłości. Nie wyobrażał sobie, że mógłby chcieć się do niej przytulić, a ona by go odtrąciła... bo zapomniała, co czuje. To jest takie niedorzeczne... chciałby, żeby to wszystko było jakimś koszmarnym snem. Dlaczego ich całe życie ma lec w gruzach przez głupie uderzenie w głowę?

-W takim razie... do widzenia.- Wymamrotał i opuścił gabinet kompletnie nie wiedząc, co dalej będzie...


###


*Drzewo- „Nie pamiętam”

 

Nie, no bardzo mi się podoba ten odcinek, prawda że mam oryginalne pomysły? ^^

 

 

16 komentarzy:

  1. I wiesz co?znielubie cie, bo muwisz o jakims tam zakonczeniu, a ja nie moe teraz przeczytac... zrobie to jutro rano ^^albo jeszcze dzis...XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaa 100 odcinek.! xD

    OdpowiedzUsuń
  3. ~QueenBlack [Aś]9 grudnia 2009 21:56

    Tak. MASZ ORYGINALNE POMYSŁY! Tego to się nie spodziewałam! Jezus Maria Ka.! Co ty jeszcze wymyślisz? I jak będzie z Carmen się cały czas zastanawiam. I pomyśleć, że to tylko, albo aż, przez uderzenie w głowę. Jejuu. Będzie teń ślub czy go nie będzie? Już czekam na następny! Bo ciekawość mnie mega zrzera!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojapier.dolękuwamac. Ja rozumiem, że Ty uwielbiasz zaskakiwać, ale to przechodzi ludzkie pojęcie oO. No, ale zwrot akcji godny setnego odcinka xDD. Po pierwsze to gratuluję 100!^^ Jooo, jestem normalnie z Ciebie dumna.! I jestem jak najbardziej za, żebyś kontynuowała pisanie nawet do 200, jeżeli tylko masz wenę i pomysły xD. To opowiadanie napewno dla Ciebie dużo znaczy^^ ;).Dobra co do odcinka. Bill mnie rozwalił XD. 'Zabiłem ją!' Mwahaha xd. Wyobraziłam sobie jego minę i normalnie zlewałam sie parę minut oO. W każdym raziem później już nie było tak wesoło. Straciła pamięc oO. Dlaczego nie mogła stracić jej od troche pozniejszych momentow zycia? YyyxD. Chodzi mi to, że np. mogła nie pamiętać ostatniego tygodnia (Dobra nawet miesiąca Oo), ale żeby aż tyle.! Może być interesująco... Współczuje Tomowi. Jej, ona może nie dać sięmu przytulić, ani nawet dotknąć. Jeszcze ten lekarz-.- Normalnie wymiata. 'Nie wiem', "przykro mi', 'nie wiem' itd. oO. Czekam na next oO. Z niecierpliwością.! xDPozdrawiam:*I jeszcze raz gratuluję tej setki.!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ah, ten Bill. On zawsze coś nabroi xDPowrót do przeszłości. Cóż, Tomowi zawsze się coś pie.przy w tym związku, ale mam nadzieję, że Carmen dość szybko odzyska pamięć.W końcu on ją kocha...a ona go nie lubi0bo to przecież przeszłość.czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  6. ty se chyba jaja robisz o.O jaaa i nawet nie mogę więcej skomentować, bo zaraz mi autobus zwieje o.O jak wrócę to tu palnę wywód xD ooo ;d ;**********

    OdpowiedzUsuń
  7. Chcesz mnie zabić, nie? Chcesz, żebym umarła na zawał serca, tak?! Kurczęęęę, jak mogłaś zrobić coś takiego? Jak mogłaś... Skasować jej pamięć? Jestem oburzona! ;P Ale cóż, poczekamy, zobaczymy, nie? ;****

    OdpowiedzUsuń
  8. no to teraz mogę wypowiedzieć się sensowniej o.O szkoła zabiera mi stanowczo za dużo czasu ;d.no więc xD zaczynając od początku.pff jaki narcyz xD w lustrze się przeglądać o.O jeszcze mi powiedz, że makijaż poprawiał o.O kosmos ;d.Bill jaka cipolinda noo o.O włazi jak kurde do burdelu o.O pukać się nie nauczył.? o.Ono i jak jej piiiiizzzzzznął o.O ałaaaa ^ to na pewno nie musiało być miłe -.-ale za to jak panikował ahahahahahahahahahaha xD. no dobra, tutaj się nie ma z czego śmiać O.O tutaj trzeba płakać o.O ale to nie moja wina, że mnie kręcą sadystyczne zabawy. ;d ekhem... no tego.. wracając do tematu xD.oczywiście Karmelka nie mogła się ocknąć i tak bez niczego wyjść z Tomem na ten spacer o.O oczywiście nasza przeukochana [nie ma takiego słowa o.O a w propozycjach jest przeszlochana xD ahhahaahahhaha] i przegenialna Ka musiała pokombinować xD Ciebie normalnie powinni wziąć jako scenarzystę w 'Barwach szczęścia' bez kitu o.OAle powiedz, że ona sobie ładnie wróci do domku, zobaczy ZNAJOMY pokój, łóżko [xDDDDD] i wszystko sobie przypomni. bo będzie tak, prawdaaaaa.? o.O ech..a ja tu się w sumie nastawiłam w tej notce, na gnębienie Emi-sremi-dupemi, a tu taka kaszanaaa o.O szaleństwo ;d.a tak w ogóle, to u mnie nowa notka była, ale ja Ci chyba o niej nie napisałam [again... ;| wybaaaacz ;****] soł, nowa jutro.? nie jutro.? dzisiaj.?! och, jakaż Ty wspaniała! ;***************

    OdpowiedzUsuń
  9. a w ogóle to stooo laaat stooo laaaat! dwieście, trzystaaa i czteeeeeeeeeerystaaa! [oczywiście notek xDDD] kongratulejszyn ;** hahahahaa przy moich 23, ta 100 wygląda tak kosmicznie O.O ale ja jestem jak najbardziej za potrojeniem tej liczby xDDD

    OdpowiedzUsuń
  10. o matko... dlaczego? myślałam, że wszystko już będzie okey... no ale się myliłam ;DD biedna ona jest... i on... co chwilę coś się dzieje ... :) pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  11. OO. Czyś Ty zwariowała do reszty?! Ale zanim przejdę do opieprzania Cię, muszę Ci pogratulować setnego odcinka! Naprawdę, to wspaniała i okrągła liczba, gratuluję ;** I jeśli chodzi o mnie, to może być drugie tyle ;DJa pier.dziele, tylko Carmen może mieć takiego pecha, naprawdę. A z Billa to jest panikara jak nie wiem -.- Myślałam, że wyzionie ducha, albo się posika w majtki, tak strasznie rozpaczał. Przecież od uderzenia drzwiami nie można umrzeć! Ale fakt, musiał wyjątkowo paskudnie uderzyć bohaterkę, skoro biedaczka straciła przytomność. Ale kuźwa, ja normalnie wiedziałam, czułam w kościach, że musi stać się coś złego! No i proszę!! Straciła pamięć! Nosz bo mnie kuwa rozwali i to totalnie. Boję się, że Carmen nie odzyska pamięci, albo co gorsza: Emi zdobędzie Toma i odsunie go od niej, a ona dopiero wtedy przypomni sobie te chwile spędzone z nim. Przecież to by było nie do zniesienia oO.Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  12. aż za bardzo ....Wow. ! Ale odzyska pamięć prawdaaa? :) Bd ogladala zdjecia i wszystko i przypomni sobie? ^ ^ Przecież kocha się sercem a nie głowa i wspomnieniami :)Będą mieli dzidziiii ! I wgl..dlaczego jak może być dobrze... jest też źle?

    OdpowiedzUsuń
  13. Hm... Pod koniec zrobiło mi się żal Toma. Yż, ty niedobra! Taki romantyczny związek tak rozbabrać! xD Ale pomysł faktycznie całkiem, całkiem. xD Ukłon w twoją stronę. xP Ogólnie początek był taki kawaii, a potem taki śmieszny, jak Bill lamentował, że ją zabił. xD Ale skończyło się dość... Smutno. Ale i tak mi się podobało, pozdrawiam. ;]

    OdpowiedzUsuń
  14. Hm... Pod koniec zrobiło mi się żal Toma. Yż, ty niedobra! Taki romantyczny związek tak rozbabrać! xD Ale pomysł faktycznie całkiem, całkiem. xD Ukłon w twoją stronę. xP Ogólnie początek był taki kawaii, a potem taki śmieszny, jak Bill lamentował, że ją zabił. xD Ale skończyło się dość... Smutno. Ale i tak mi się podobało, pozdrawiam. ;]P.S. Świetny tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  15. O, rany! Teraz to mnie kompletnie zaskoczylas. Przeciez oni sie kiedys wrecz nienawidzili, ciekawi mnie jak potoczy sie dalej akcja, mam nadzieje, ze pamiec Carmen w miare szybko wroci i nie bedzie mowy o odwolywaniu slubu i oby ta cala Emi jej Toma nie odebrala;) Wybacz, ze bez polskich znakow, uroki angielskiego komputera brata, moj laptop jest 'w naprawie'.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jestem zaskoczona! [ale mile , żeby nie było ; DD]. Byłam gotowa na zwrot akcji , ale nie na aż taki! Nadal uważam Bill'a za najlepszą postać! Haaa! On wygrywa normalnie wszystko! Faktycznie oni się tak nie lubili , nie wiem jak Tom to teraz zniesie. Boję się , że jemu coś na psychice siądzie i zacznie uciekać z tymi problemami do Emi , a ona wtedy to wykorzysta! I dup! Wszystko padnie niczym domek z kart ...

    OdpowiedzUsuń