Mogłam się domyślić, że wiele się nie dowiem od Amelii. Mogła mi powiedzieć jedynie, to co łączyło nas obydwie. Ale dobre i tyle... przynajmniej ona jest otwarta i chce ze mną gadać. Już trzy dni męczę się w tym obcym dla mnie miejscu, z prawie obcymi ludźmi. Nawet moja siostra nie zaproponowała mi, żebym do niej wróciła. Jasne, bo po co... wszyscy czekają, aż Carmen łaskawie sobie coś przypomni. I czuję, że jak nie wezmę spraw w swoje ręce to nic z tego nie będzie. A ja nie mam zamiaru zbyt długo żyć w ten sposób. Jeszcze trochę i naprawdę gówno mnie będzie obchodziło, co czują inni. Oni jakoś ze mną się nie liczą. Że to niby mój obowiązek chcieć przypomnieć sobie swoje życie. A ja podjęłam już decyzję. Jeżeli w ciągu trzech miesięcy nic się nie zmieni, odejdę stąd. Chce normalnie żyć, a nie ciągle zastanawiać się, dlaczego tak jest. Jest mi źle, bo widzę, że oni też nie wiedzą jak mają się zachowywać. A Tom... stara się nie wchodzić mi w drogę. Nie wiem o co mu chodzi. Nie chce się narzucać czy jak? I to ma być ta jego miłość? Wobec tego chyba podziękuję... ale dobra. Może on też potrzebuje czasu, więc daje nam te trzy miesiące, a potem... się okaże.
W każdym razie ja nie mam zamiaru siedzieć z założonymi rękoma. Już się oswoiłam z myślą, że nie pamiętam i przyswoiłam sobie pewne fakty. W sumie jestem ciekawa, jak to jest być dziewczyną Toma Kaulitza. I to jeszcze tego zmienionego... tego lepszego. Gorzej, jak mi się nie spodoba bycie jego dziewczyną... w końcu to nie takie proste.
Zeszłam na dół w pełni gotowa na wszystko. Na pełne wyrzutu spojrzenia Billa, głupie teksty z jego strony i jeszcze wiele innych zachowań. A on podobno był moim przyjacielem... więc bardzo się cieszę, że tak mnie wspiera. Pff.
-Cześć.- Weszłam do kuchni, gdzie zastałam samego Toma, który w tym samym momencie wstał od stołu.-Tak, wiem Kaulitz, masz zamiar zwiać.- Powiedziałam do siebie w myślach i nie myliłam się.
-Cześć...- Mruknął i już chciał wyjść, ale akurat uniemożliwiłam mu to, gdyż stałam w drzwiach i nie miałam zamiaru się ruszyć. Nie będzie tym razem ucieczki drogi panie.
-Dlaczego mnie unikasz?- Skrzyżowałam ręce na piersi wlepiając w niego swój wyczekujący wzrok. Cóż, nie mogłam nie zauważyć, że za każdym razem, gdy ja się pojawiam on nagle znika.
-Bo wydaje mi się, że moje towarzystwo jest ci zbędne.
-A mi się wydawało, że raczej będziesz wkoło mnie skakał i przyznam, że trochę się rozczarowałam. Inaczej to wszystko sobie wyobrażałam... i naprawdę nie wiem już, jak powinnam się zachowywać. Przykro mi, że tak się stało... i przykro mi, że twój brat traktuje mnie w ten sposób, a już najbardziej mi przykro, że ty nie traktujesz mnie wcale.- Wyrecytowałam z przejęciem, sama do końca nie wiem, jakim cudem zdobyłam się na odwagę, aby to wszystko wyznać. Taki impuls...
-Bo nie wiem, jak mam cie traktować... byłaś dla mnie kimś ważnym i nagle...
-Już nie jestem?- Wtrąciłam się i przyznam, że poczułam się lekko zawiedziona.
-Jesteś, ale ja nie jestem dla ciebie.- Uściślił swoją wypowiedź, dzięki czemu mi ulżyło. Może nie pamiętałam naszego związku, jego uczuć, ani swoich, ale chciałam... chciałam, żeby na mnie zaczekał. Nie wiem dlaczego... po prostu.
-Dałam nam trzy miesiące, mam nadzieje, że pomożesz mi... że zbudujesz razem ze mną szansę dla naszego związku.- Rzekłam niepewnie. Nie wiedziałam, czego mam się spodziewać, jak zareaguje... może to zbyt trudne? Może zbyt bolesne? Określenie czasu w jakim ma zostać przywrócone coś, co było...
-Carmen...ja...tak bardzo tęsknie...jesteś tu, a ja czuje jakby wcale cie nie było...- Wyszeptał drżącym głosem, a po moim ciele przeszły dziwne dreszcze. I nie umiem określić, czy było to przyjemne uczucie. Po prostu jego głos... miał taką niezwykłą barwę...
-Więc pomóż mi być. Mnie też jest ciężko... nie wiem, co robić, żeby było dobrze.- Spuściłam bezradnie wzrok, moje oczy wypełniły się łzami. Teraz widzę, że się zmieniłam. Wcale nie jestem Alyson... jestem Carmen. Może zapomniałam, ale nadal jestem sobą.
-A ty chcesz spróbować?
-Gdybym nie chciała już by mnie tutaj nie było. Ale musisz mi pomóc, musisz mi mówić, jaka byłam...- Uniosłam na niego swoje szklane spojrzenie.
-Zrobię wszystko, żebyś znowu była moja.- Pogładził dłonią mój policzek, ale najwyraźniej uznał to za błąd, ponieważ szybko z tego zrezygnował. Tylko, że mi to wcale nie przeszkadzało... pierwszy raz chyba poczułam jak bardzo mu na mnie zależy. Poczułam, że naprawdę darzy mnie uczuciem. Prawdziwym uczuciem. Jeszcze nie wiem, jak wielkim... ale mam nadzieje, że mi je okaże. Pomimo tego, że ja nie mogę jeszcze tego odwzajemnić...-Muszę teraz wyjść... czekają na mnie w studiu.
-Jasne...rozumiem. Ja i tak też wychodzę...- Stwierdziłam schodząc mu z drogi.- Umówiłam się z Amelią, fajna dziewczyna...idziemy do domu kultury.
-Dobrze, zobaczymy się wieczorem.- Uśmiechnął się delikatnie, co odwzajemniłam, choć trochę niewyraźnie.- Uważaj na siebie, do zobaczenia.- Powiedział na koniec, na co ja skinęłam głową i wyszedł. Odetchnęłam z ulgą. Chyba mi się udało...będzie dobrze, będzie dobrze. Myślę, że warto było zrobić ten pierwszy krok pomimo wszystkich wątpliwości...
#
Blondynka przemierzała korytarz ledwo trzymając się na nogach. Tak naprawdę miała ochotę uciec jak najdalej... zniknąć. Ale obiecała sobie, że drugi raz nie stchórzy. Nie popełni znowu tego samego błędu. Choćby nie wiadomo, co się działo ona zrobi i tak po swojemu. Bo podjęła już decyzję. Dodając sobie w duchu otuchy otworzyła drzwi i weszła do pomieszczenia, gdy poczuła na sobie wzrok wszystkich obecnych wydawało jej się, jakby wiedzieli po co przyszła. Ale to niemożliwe...
-David, musimy porozmawiać.- Odezwała się bez zbędnych wstępów.- To znaczy ja muszę z tobą porozmawiać.- Poprawiła się widząc niezrozumiałe spojrzenie mężczyzny. Przecież sama urwała z nim kontakty, a teraz przychodzi, jak gdyby nigdy nic.
-Jestem zajęty...
-To ważne.- Dodała z poważną miną.- Chyba, że mam mówić przy wszystkich.
-Dobrze już.- Westchnął ciężko.- Zaraz wracam.- Rzucił do zespołu, po czym wyszedł za dziewczyną na korytarz.- O co chodzi?
-Jesteś pewien, że chcesz tutaj rozmawiać?
-Przecież nikogo tutaj nie ma. To jakaś tajemnica?- Zapytał opierając się o ścianę.
-Nie wiem, dla mnie nie... ale może dla ciebie.- Stwierdziła, dopiero teraz dała po sobie poznać, że jest zdenerwowana.
-Więc o co chodzi? Zmieniłaś zdanie i chcesz do mnie wrócić?
-Słucham?!- Prawie zakrztusiła się powietrzem.- Wybacz, ale my nie byliśmy w żadnym związku, więc nawet jakbym chciała nie mam do czego wracać.- Wyrecytowała ze stanowczością.
-Bo nie dałaś nam szansy, abyśmy w tym związku byli, obraziłaś się o jakieś głupie zdjęcie w gazecie.
-Bo obiecałeś, że mogę się przy tobie pokazywać bez obaw, że na następny dzień ujrzy mnie cały świat.- Przypomniała rozgoryczona.
-Bez przesady, co najwyżej cały Magdeburg.
-Wszystko jedno, to wystarczyło, żeby każdy patrzył na mnie z góry. Zresztą nie po to tu przyszłam.- Przypomniała sobie powód swojej wizyty, a jej pewność siebie natychmiast zmalała.
-Więc, słucham o co chodzi. Co to za ważna sprawa?
-Jestem z tobą w ciąży...- Wypaliła nie zwlekając dłużej, a mężczyzna uśmiechnął się głupio. Nie zrobiło to na nim wrażenia.
-Melanie, kochanie naprawdę nie musisz nic wymyślać, żebym z tobą był.
-Wiele bym dała, aby to był mój głupi wymysł.- Oświadczyła patrząc na niego uważnie. Dzięki czemu zrozumiał, że dziewczyna mówi prawdę.
-Ale... jak...
-No proszę cię, mam ci przypomnieć, jak się dzieci robi!?- Uniosła się zniecierpliwiona. Oczekiwała raczej innej reakcji. Bardziej konkretnej... coś w stylu: „to twój problem, radź sobie sama, ja ci nic nie obiecywałem.”. Właśnie to chciała usłyszeć, choć to była najgorsza wersja. Nawet do głowy jej nie przyszło, że mogłoby być inaczej... chciała tylko go powiadomić.
-W takim razie...
-Zamierzam urodzić.- Wtrąciła przypuszczając, że zaproponuje jej usunięcie ciąży.
-No, to oczywiste.- Stwierdził, jak gdyby nigdy nic, co wprawiło ją w osłupienie.- Tylko zastanawiam się... właściwie to nie wiem, co mam powiedzieć.
-Nie, no nie musisz nic mówić... nie chce nic od ciebie, chciałam tylko żebyś wiedział. Nie będzie łatwo, ale poradzę sobie sama...
-Sama?- Powtórzył lekko zdezorientowany.
-No tak...sama.
-To znaczy, że nie mam nic do powiedzenia w tej sprawie?
-Wydaje mi się, że nie masz czasu na bawienie się w brudnych pieluchach i na nieprzespane noce.
-Aha... bo jestem za stary?
-Tego nie powiedziałam.
-Mam się wyrzec własnego dziecka?
-Nie, David... po prostu myślałam, że skoro masz już rodzinę, a nas nic nie łączy, nie będziesz chciał uczestniczyć w życiu tego dziecka.
-No to masz o mnie bardzo ładne zdanie.
-Myślę, że to nie jest odpowiednie miejsce na takie rozmowy. Przemyśl to i odezwij się do mnie... albo nie.- Zakończyła i bez słowa odeszła zostawiając go samego z własnymi myślami. Drugi raz ojcem? Chyba nie ma w tym nic złego...
#
Spędziłam cały dzień w domu kultury. Oczywiście tańczyłam. Brakowało mi tego, od razu wyczułam, że miałam długą przerwę. Amelia, siedziała na widowni i tylko obserwowała, w każdym razie nie nudziło jej się to. Można powiedzieć, że patrzyła z wypiekami na twarzy. A ja zużyłam chyba całą swoją energię, gdy wróciłam do domu byłam padnięta. Bliźniaków jeszcze nie było, więc musiałam zająć się sama sobą. Co nie stanowiło dla mnie problemu. Wzięłam prysznic, przebrałam się, zjadłam coś lekkiego i zaszyłam się w swoim pokoju wraz z Lolitą, która bardzo mnie polubiła. Leżałyśmy sobie razem na łóżku, a ja drapałam ją po brzuchu. Takiej to dobrze... znowu miałam czas na myślenie. I chyba nie lubię być jednak sama... naprawdę nie mogłam się doczekać kiedy wrócą. A właściwie kiedy wróci Tom. Chciałam z nim porozmawiać... tylko chwilkę. Nie oczekuję, że od razu opowie mi wszystko. Teraz miałam ochotę pogadać z nim o czymkolwiek... choćby o tym jak minął mu dzień. Tak, zwyczajnie chciałam spędzić z nim trochę czasu. Najwyraźniej to, że zapomniałam wiele rzeczy nie znaczy, że nie czuję tego dziwnego braku czegoś. Ale to jest takie dziwne, że nie pamiętam, a jednak mi tego brakuje...trudno to zrozumieć. Przynajmniej mi. Tak bym chciała, żeby już wszystko wróciło do normy...
-Hej, mogę?- Zza drzwi wychylił się Tom, nawet nie usłyszałam kiedy wrócił. Zresztą nieważne...
-Jasne...- Gdyby wiedział, że na niego czekam, na pewno byłby bardziej pewny siebie. Albo może i nie...w końcu się zmienił, nie mogę o tym zapomnieć. Wszedł do środka zamykając za sobą drzwi i oparł się o nie plecami przyglądając mi się.
-Fajnie by było być czasami takim małym pieskiem.- Uśmiechnął się lekko.- Zazdroszczę jej, do czego to doszło...- Pokręcił z niedowierzaniem głową, a ja uniosłam na niego swój wzrok. Chyba doskonale zrozumiałam o co mu chodzi. I w sumie... nic nie stoi na przeszkodzie, aby to on zajął miejsce Lolity. Cóż... jego też mogę podrapać po brzuszku...czemu nie?
-Chodź...- Wyciągnęłam do niego rękę uśmiechając się przy tym zachęcająco. Jego twarz wyrażała wielkie zaskoczenie, ale mimo to chwycił moją dłoń i pozwolił się poprowadzić w stronę łóżka na, które zaraz go pociągnęłam, aby usiadł. Lolita, wydawała się być wręcz oburzona i natychmiast zeskoczyła na podłogę następnie chowając się pod łóżko... myślę jednak, że mi wybaczy.- Lolita, ustąpiła ci miejsca.
-Naprawdę miło z jej strony.- Stwierdził uśmiechając się przy tym szczerze. Chyba chciałam zobaczyć ten uśmiech. Tak mi się wydaje, że za nim tęskniłam...- Ale ja nie mam takiej puszystej sierści, nie przeszkadza ci to?
-E,e...- Pokręciłam przecząco głową zachęcając go ręką aby się położył, a konkretnie oczekiwałam, że położy głowę na moich kolanach. Nie do końca wiedział, jak się zachować, ale z moją pomocą w końcu się udało. Szmerałam go delikatnie po ręce czując jednocześnie, że mi samej sprawia to przyjemność. W końcu był blisko mnie, mogłam poczuć się, jak jego dziewczyna. A właściwie narzeczona... w sumie, to ja sprawiłam, że się oddaliliśmy od siebie. Przecież sama zażądałam osobnego pokoju... ale byłam w szoku. Jednak teraz to minęło... i choć nadal nie pamiętam, jestem pewna, że naprawdę go kochałam. Byłam z nim szczęśliwa... i teraz mogę być znowu...
###
Nudzi mi się... śnieg pada, fajnie nie? xd
1.... łał XD
OdpowiedzUsuńAjajaj! Czemu krótkiie!? xd Ale i tak mega się cieszę, że nowe. Fajnie, że Carmen zaczęła zbliżać się do Toma. I jak to, kurczę, z nimi teraz będzie. Mam nadzieję, że wszystko dobrze ;) I jak się skończy ten pobyt Toma u niej w pokoju ^^ xd Wyobraźnia działa xdTo ja czekam na nowe ;PPozdrawiam Queen Black
OdpowiedzUsuńHm... zaczyna sie układać i to chyba najwazniejsze. Sama nie wiem czemu ty jestes cieta na Billowza... Moze jak ja dodam odcinek to ci sie zmieni... hehe Xdno bo czemu to on jest ten wredny?A carmen przejzala na oczy, chco oczaekiwalam czegos bardziej spektakularnego... XDNie no... oczywiscie jest swietnie i wgl, ale teraz cos piszesz na gadu, wiec nic wiecej sie nie dowiesz XDpzdr. ;*
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedno! xdFajny ten nowy szablon! ;D I ładne zdjęcie Toma w nagłówku ^^Skleroza nie boli xdQB
OdpowiedzUsuńEeee, wkurzają mnie te paski na szablonie, drażnią mnie, jak czytam notkę;] Cieszę się, że w końcu się dogadali, bo miałam już dość 'dawnej' Carmen i unikającego jej Toma. Szkoda, że Amelia jej ciekawych szczegółów nie opowiedziała;] I brakuje mi kłótni z Andreasem. Przez ostatnie notki znienawidziłam Bilosława za to, że jest taki 'wredny'. Ja rozumiem, że mu szkoda Toma, obwinia się za amnezję Carmen, ale czasami aż mam go dość, nie musi się na niej wyżywać, nooo;]
OdpowiedzUsuńKyaaaaaaa! Jak kawaii. *.* Mwahaha, nareszcie. ^^ A Tom to mi się teraz kojarzy z taką babą, bez obrazy. xD Ale w sumie dobrze, że stało się tak, a nie inaczej i może jednak słusznie jej unikał. A Melanie... Oj, mogła pozwolić dojść do słowa Davidowi w tej sprawie. W końcu 'wina' leży też po jego stronie. xD Pozdrawiam. ;]
OdpowiedzUsuńJej ;D ale się cieszę że wreszcie zaczęli gadać w miarę normalnie ;) I Sara w ciąży z Jostem xD Czułam coś że tak będzie ;D Ogólnie jestem zadowolona tym odcinkiem bardzo a bardzo ;) Pozdrawiam ;***PS. To szmeranie po ręce wywołało u mnie ciarki ;P
OdpowiedzUsuńJak down to down ;D Oczywiście ze mnie xD Nie Sara tylko Melanie ;P Ale mam filmy i wszystko mi się myli ;/ Przepraszam ;**
OdpowiedzUsuńJaaa... Genialny ten nowy odcinek! Jakie zaskoczenie z tym tytułem a to jej siostra ;) Jost za stary na ojcostwo? :D To będzie... ciekawe dziecko ;D Przydałoby się jeszcze jedno ale tym razem Toma... ;) Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńNormalnie zaraz umrę... No umrę noo ;) Jeszcze nigdy w życiu tak bardzo nie podobał mi się szablon. Ten jest po prostu śliczny, mam nadzieję, że nie zmienisz go prędko, prrrroszęęę ;* Co do odcinka... No genilanie po prostu... Cóż, oże Carmen sobie nie przypomni, ale chyba może się na nowo zakochać, prawda? ;) Poza tym tak jej siostra... Ech, zapomniałam jak ona ma na imię xD Nooo... Się doigrali, mam nadzieję, że będą tugeder ;) Tak, super, że śnieg padaaa... Już niedługo święta... Ja na przykład uczę się od nowa grać kolędy na flecie, uczę się spiewać kolędy drugim głosem ,a dzisiaj sobie choinkę ubrałam, o ;) A za oknem mam tak biało, żeee... Łuch ;) Poza tym mam do Ciebie sprawę, ale to na gg ;******
OdpowiedzUsuńNo ładnie się zapowiada.Ciekawe jak to jest... nie pamiętać ale czuć że zależy...Hym... Słodki odcinek :)
OdpowiedzUsuńSuper.Dobrze, że dała IM szansę. i może przez te trzy miesiace rzeczywiście wszystkie uczucia wrócą.David będzie tatusiem. Mam nadzieję, że będzie dobrym tatusiem.czekam na next
OdpowiedzUsuńIdę czytać. :)
OdpowiedzUsuńświetny! ;D och, David 2 raz ojcem?;D zapowiada się ciekawie ;)) no i dobrze, że pozwoliła Tomowi zbliżyć się do niech chociaż trochę ;)) pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńNo w końcu! Ja już się strasznie bałam, że Carmen odsunie się od Toma i w ogóle wszystkich... Ale na szczęście przynajmniej zaczyna zdawać sobie sprawę, że naprawdę go kochała! Kurczę, Tomowi musi być ciężko... Z jednej strony pewnie marzy o tym, by bez przeszkód przytulić się do swojej narzeczonej, pocałować ją i wyznać, co do niej czuje, a z drugiej boi się, żeby ją nie spłoszyć i zniechęcić do siebie. Na szczęście jednak ona sama zrozumiała, że musi sama starać się o to, by przypomnieć sobie miniony rok. Oby tylko te trzy miesiące wystarczyły!Kurczę, Melanie w ciąży z Jostem oO. Nie spodziewałam się, że coś takiego się stanie... W ogóle to moim zdaniem Melanie głupio postąpiła, rezygnując ze związku z Davidem z powodu jednego zdjęcia. W sumie aż nie takiego się nie stało, jeśli chcieliby być razem, to prędzej czy później ktoś by się dowiedział.Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńO, nowy szablon. ; )Bardzo ładny! Kurcze chciałabym umieć robić tak ładne szablony jak Ty. :]Wiesz, w sumie rozumiem Carmen. To dla niej zupełnie nowa, dziwna sytuacja. W końcu na początku oni nie darzyli się sympatią. I też zapomniała co działo się przez rok. To też musi być przytłaczające.I bardzo szkoda mi Toma. on również musi cierpieć.I uważam, że Carmen dobrze postąpiła rozmawiając szczerze z Tomem.Ale się porobiło. David zostanie tatusiem. Ale bardzo ładnie postąpił, honorowo.Jeej, końcówka bardzo mi się podobała! :D
OdpowiedzUsuńHa! Ponownie motyw trzech miesięcy się pojawił xDD. Jooo myślę, że nie ma szans, żeby ona odeszła. Dopiero zaczął się ten wyznaczony przez nią czas, a oni juz zrobili mały krok do przodu. Wgl bardzo fajnie to opisałaś;> Taki bezradny Tom, który nie za bardzo wie jak powinien się zachowywać, żeby jej nie spłoszyć, a przybliżyć do siebie;>.Zaczęła znowu tańczyć? Może to i dobrze. Aaaaa Melanie w ciąży jooo.! Tego się nie spodziewałam xD. I jak przeczytałam tytuł to pomyślałam o Sarze xD. W każdym razie podobało mi się zachowanie Josta;p. Myślę, że powinien zawalczyć o nią i ich związek;> A Melanie mogłaby puścić w niepamięć to nieszczęsne zdjęcie;>Podobało mi się.! xD Czekam na next<3;*;*
OdpowiedzUsuńJa wiem, że zaniedbuje bloga, szczególnie jesli chodzi o komentowanie, bo czytam regularnie ^^Zaczne od tego, że ten szablon jest sliczny. Masz talent kochanie ;*Widze ze ta cala Carmen, jednak wpłynęła na swoją a siostrę, bo teraz o usunięciu ciąży nie myśli ^^ciekawe jak sobie poradze z przypominaniem carnem o mnie ^^ chyba niezle mi idzie XDkocham cie ;*
OdpowiedzUsuńno wreszcie się im ułoży! Szczerze to się spodziewałam , że Tom zostanie "pomiziany" bo brzuszku niczym pies; DD. A tu psikus , niczego takiego nie było ; oo.Melanie i David? To ile on ma w końcu lat? W internecie jest napisane , że po 30. Wesołych !. ; **
OdpowiedzUsuńOch dawno mnie nie było....Wiem wiem wiem...Za to bardzo przepraszam...No ale już jestem i jestem w miarę na bieżąco, bo nadrobiłam ;)Działo się strasznie dużo...Pewnie, gdybym nie nadrobiła tylko od razu zaczęła czytać od tego odcinka to bym się pogubiła...Ale w miarę szybko nadrobiłam, bo przyjemnie się czyta...;)Bardzo ciekawy pomysł miałaś z tym, że Carmen zapomniała okres, w którym była z Tomem...Bardzo ciekawy...;)Kurde współczuję, bo to naprawdę dziwne odczucia...Pamięta sie wszystko oprócz tego okresu i wszyscy na około się zmienili....Można się czuć zagubionym...Jestem ciekawa jak to dalej wszystko się potoczy...Tak więc czekam na następny, teraz już będę bardziej na bieżąco bo wracam do świata ffth...;)Wesołych świąt życzę...;))Kaśka[lonely-tears]
OdpowiedzUsuń