piątek, 4 grudnia 2009

99.'Żeby było sprawiedliwie...'

 

Nawet nie zauważyłam kiedy minął maj. Dni upływały mi bardzo szybko, a właściwie nie działo się nic nadzwyczajnego. Tokio Hotel, nadal pracowało nad płytą, więc Toma zwykle nie było w domu, Billa zresztą też. A nawet jak nie zajmowali się nagrywaniem, to mieli wiele innych spraw. Jakoś przyzwyczaiłam się już do tego, że całe dnie spędzam w towarzystwie psów. Już nawet Amelia zaczęła mnie rzadziej odwiedzać, a co za tym idzie, Andreas też. No, ale cóż... każdy ma swoje sprawy. Tylko mi ich jakoś brak. Nie umiem sobie znaleźć żadnego sensownego zajęcia... no, ale może przyjdzie jeszcze mój czas. Jak na razie cieszę się ze spacerów z psami. Kochane zwierzaki, bardzo urozmaicają mi dzień. A co do Melanie, do tej pory nie dowiedziałam się co jest grane z tym rzekomym wykorzystaniem ją przez Davida. Nikt nic nie wie, a przecież jej samej o to nie zapytam... cóż, moja duma, moja niewiedza.

Jest czerwiec, więc według moich obliczeń za jakieś dwa miesiące powinnam zostać żoną Toma, z tym, że śmiem w to wątpić. Zatrzymaliśmy się na planowaniu, co też do końca nam nie wyszło... nie wiem, jak on chce się żenić w sierpniu skoro nie ma nawet czasu na ustalenie daty. W każdym razie ja mam go ponadto, więc mogę się zawsze dostosować. Szkoda tylko, że im dłużej o tym nie rozmawiamy, tym mam więcej wątpliwości. Zdawałam sobie sprawę, że nie będzie łatwo... wiedziałam, że jeżeli już nie będzie mnie w zespole, nie będę miała z Tomem takich kontaktów jak kiedyś. Nie przypuszczałam jednak, że może mi to, aż tak doskwierać. Oczywiście moja miłość do niego nie zmalała i mam nadzieję, że jego do mnie też, ale to i tak nie to samo co kiedyś. Brakuje mi go, choć cały czas jest. Nie chce całe życie czekać...


-Dzień dobry, panna May?- Otworzyłam drzwi, za którymi stał jakiś obcy facet.

-Tak, panna, bo co?- Burknęłam mierząc go obojętnie wzrokiem. Panna, jak to żałośnie brzmi!

-Kwiaty dla pani.- Wręczył mi białe konwalie, które dopiero teraz zauważyłam. Od razu mój wyraz twarzy się zmienił... to mogła być tylko jedna osoba.- Komuś musi zależeć sezon na te kwiatki już się skończył.- Uśmiechnął się podsuwając mi kartkę do podpisu.

-Dziękuję...

-Miłego dnia, do widzenia.- Pożegnał się uprzejmie i odszedł. Ja natomiast cała rozpromieniona weszłam do domu zamykając za sobą drzwi. Normalnie czuję, że jeszcze bardziej go kocham, choć to już chyba nie możliwe. Oczywiście mam na myśli Toma. On zawsze wie, jak mnie uszczęśliwić. Przynajmniej wiem, że cały czas o mnie myśli...

Wstawiłam kwiatki do wazonu i postawiłam je w kuchni na stole, nawet przez myśli mi nie przeszło, żeby poszukać jakiegoś liściku. Bo w końcu nikt mi nie powiedział, że to od Toma... a jeżeli nie? Zawróciłam od razu, aby naprawić swój błąd. Przeszukałam bukiet, aż w końcu doszukałam się małej, białej karteczki. Cóż, nie rozczarowałam się... jednak mam dobrą intuicję.

Kocham Cię!”- Aż się cieplej na sercu robi normalnie. Uwielbiam go no! Niewiele myśląc wyjęłam z kieszeni telefon i wybrałam jego numer, musiałam mu podziękować... jest taki kochany.

-Halo?- Myślałam, że mi serce stanie, gdy po drugiej stronie usłyszałam jakiś żeński głos. Pomyliłam numer?!

-Przepraszam, czy to telefon Toma?- Wydukałam, a moja mina już dawno zrzedła.

-Tak, tak... tylko poszedł do toalety.

-A z kim rozmawiam?

-Z Emi. Przekazać coś?- No nie. Jakim prawem to babsko odbiera telefon mojego narzeczonego!? Ja chyba jej coś zrobię. To przekracza wszelkie granice. Ona zwyczajnie ze mną zadziera i robi to celowo! Chyba nie sądzi, że oddam jej Toma?! Myślałam, że moja zazdrość jest głupia i dziecinna, ale myliłam się.- Halo, jest tam pani?

-Z tej strony Carmen.- Oświadczyłam wyraźnie.- Nie musisz nic przekazywać, sama mu przekażę.- Dodałam jeszcze.-A, i nie rozumiem z jakiej racji odbierasz jego telefon?

-Myślałam, że to coś ważnego... zresztą Tom nie będzie miał mi tego za złe. On też odbiera moje telefony...- Zabije ją. Ja ją normalnie uduszę, nie wiem co jej zrobię! Będzie umierała w torturach.- W końcu jesteśmy przyjaciółmi... chyba nie masz mi tego za złe?- Czułam w jej głosie satysfakcje i pewność siebie. Specjalnie próbowała wyprowadzić mnie z równowagi i jej się to udało, ale ja na jej miejscu bym uważała.

-Ależ skąd.- Zaprzeczyłam przesadnie miłym głosem.- Wpadnę dzisiaj do was, mam nadzieję, że cię jeszcze zastanę.- Ostatnie słowa wypowiedziałam nieco nieprzyjemnie. Cóż... włączyła mi się czerwona lampka. „Uwaga, jakaś niedorobiona lalka chce ci sprzątnąć chłopaka”.

-Pewnie tak.

-Więc do zobaczenia.- Rozłączyłam się nie czekając już na odpowiedź.-Żmija.- Syknęłam, choć nie mogła już tego usłyszeć. Naprawdę mnie wkurzyła, a ja wcale nie jestem bezbronną dziewczynką, jak jej się wydaje. Będę walczyła i zrobię wszystko, aby z przyjaciółki stała się zwykłą, a nawet nic nie znaczącą znajomą.


#


Pierwszy raz od bardzo dawna założyłam buty z obcasem, to takie dziwne uczucie. No, ale kiedyś trzeba. W końcu jestem kobietą, czasami muszę więc zachowywać się jak kobieta. Dobra, nie będę ukrywała, że ubrałam się inaczej niż zwykle ze względu na Emi. Że też zazdrość zmusza mnie do takich rzeczy, ja powinnam to chyba robić bez żadnych powodów. Po prostu dla siebie... nie żebym się zaniedbywała, ale czasem przydałoby się coś zmienić w stroju. Jakaś spódniczka, czy bluzka z większym dekoltem, a nie ciągle te dżinsy i jakieś koszulki... mam już dziewiętnaście lat! Już niedługo przestanę być nastolatką, czas dojrzeć. Albo może przeciwnie? Tyle już przeszłam, więc może czas aby wyluzować? Nie pamiętam już kiedy się świetnie bawiłam, jak dawniej. Jak za czasów Alyson. Chyba nie bez powodu wolałam moje drugie imię, to byłam taka druga ja... ta szalona, bez problemów... a odkąd pojawiła się Carmen, wszystko wydaje się być inaczej. Nie jestem taka pewna siebie i nawet jakaś głupia dziewucha jest w stanie mnie wyprowadzić z równowagi. Naprawdę boję się, że stracę Toma, jeżeli czegoś nie zrobię. Czasem wydaje mi się, że nasza miłość jest przereklamowana... a to chyba źle, że mam takie myśli?

Wzięłam głęboki oddech następnie wypuszczając ze świstem powietrze, musiałam sama sobie dodać otuchy zanim weszłam do budynku. Irytowało mnie stukanie butów, gdy szłam. To zdecydowanie nie dla mnie. Wolę adidasy, czy coś... kto w ogóle wymyślił obcasy?

Wkroczyłam do studia, gdzie od razu zauważyłam świergoczącą Emi. Gdybym mogła zabiłabym ją wzrokiem, albo po prostu sprawiła, żeby zniknęła. W ogóle to ma być ta ich praca nad płytą? Co nie przyjdę to siedzą i nic nie robią, no oczywiście poza tymi ich dyskusjami. Może ta płyta to tylko wymówka?

-Cześć.- Przywitałam się zupełnie naturalnie.

-O, hej.- Emi rzuciła na mnie okiem po czym zajęła się gazetą, natomiast Tom podszedł do mnie uśmiechając się ciepło.

-Fajnie, że przyszłaś.

-Dziękuję za kwiaty, kochany jesteś.- Odwzajemniłam jego uśmiech i przytuliłam go mocno.- Nie przeszkadzam?

-Właściwie to nie, ale zaczekaj chwilkę, bo David coś ode mnie chciał.- Ucałował mnie w czoło i udał się do drugiego pomieszczenia.

-Wy naprawdę jesteście zaręczeni czy to tylko taka reklama?- Usłyszałam nagle, aż mną coś wstrząsnęło. Reklama?! Chciałaby.- Bo to trochę dziwne, że chcecie się żenić w tak młodym wieku.

-Co to za różnica kiedy zapieczętujemy swój związek? I tak się kochamy, więc im wcześniej tym lepiej.- Stwierdziłam udając obojętność na jej słowa. A tak naprawdę wcale nie byłam taka obojętna... znowu mam wątpliwości. No, ale zaraz. Tom, przecież by mi czegoś takiego nie zrobił. On mnie kocha.

-No tak, tak... ale wczesne małżeństwa, szybko się rozpadają, nie słyszałaś o tym?- Spojrzała na mnie znacząco. Ja już wiem, co ona ma w tej swojej pustej głowie. Przegina, a ja sobie nie pozwolę.

-Słuchaj no... korzystając z okazji, że się widzimy, bo nie wiem kiedy to nastąpi ponownie.- Podeszłam do niej z nieprzychylną miną.- Nie znasz mnie, więc z dobrego serca uświadomię cię, żeby było sprawiedliwie. Nie radzę ci wpychać się między mnie, a Toma. Nie ma dla ciebie tu miejsca, więc zajmij się swoją pracą, a od mojego narzeczonego trzymaj się, jak najdalej.- Wycedziłam patrząc jej prosto w oczy.- Mam nadzieję, że mniej więcej mnie rozumiesz?- Zamrugałam teatralnie powiekami. Chyba ją troszkę zdenerwowałam, oj... jaka ze mnie paskuda. Już chciała otwierać usta, ale pojawił się Tom. I bardzo dobrze. Nie miałam ochoty jej słuchać. Rzuciłam jej ostatnie groźne spojrzenie i odwróciłam się w stronę gitarzysty z szerokim uśmiechem.

-To jak? Masz dla mnie czas?

-Dla ciebie zawsze.- Wyszczerzył się i złapał mnie za rękę prowadząc do drzwi.- Aa... jak coś to już dzisiaj nie wracam.- Zwrócił się jeszcze do dziewczyny, po czym obydwoje wyszliśmy. Ciekawie się zapowiada. A ja znowu jestem górą, yeah!


#


-Witam panią, dziennikarkę.- Mężczyzna uśmiechnął się przyjaźnie do dziewczyny, która nie ukrywała zaskoczenia jego widokiem.- To już pani taka sławna, że ochrony potrzebuje?- Wskazał na dwóch ochroniarzy kręcących się nieopodal.

-Nie... to inicjatywa mojego chłopaka.- Zaśmiała się.- Jak na razie jestem rozpoznawana bardziej, jako jego dziewczyna niżeli prezenterka z programu.

-A no tak, nie dziwię się.- Stwierdził.- Już po pracy?

-Tak, dzisiaj skończyliśmy wcześniej z czego się ogromnie ciesze, bo mam trochę dosyć, przyznam szczerze. Nie sądziłam, że to taka ciężka praca...- Wyznała nie bardzo będąc pewną czy dobrze robi mówiąc w ten sposób o pracy własnemu szefowi.

-Niestety. Ale może da się pani zaprosić na kawę? Ja też już jestem wolny.

-Bardzo chętnie, ale może innym razem.- Odmówiła grzecznie nie chcąc go w żaden sposób urazić. Właściwie nie miała wymówki, ale zawsze mogła coś wymyślić... jakoś nie chciała zaznajamiać się z tym mężczyzną. Wolała unikać takich kontaktów.- Jestem już umówiona.- Dodała z przepraszającym uśmiechem. Miała dziwne wrażenie, że mężczyzna tak łatwo nie odpuści, a z jego strony nie będzie to ostatnia propozycja.

-Rozumiem, więc nie zatrzymuję. Do widzenia.- Pożegnał się i odszedł pozwalając blondynce odetchnąć z ulgą. Nie zwlekając dłużej weszła do centrum decydując się na kawę, jednak w samotności. Tak zdecydowanie wolała samotne popołudnie niż miałby towarzyszyć jej szef, któremu wyraźnie nie jest obojętna. I naprawdę chciałaby wierzyć, że chodzi mu jedynie o jej umiejętności zawodowe...

-O, co za spotkanie!- Aż chciałoby się zniknąć. Widocznie ma dzisiaj wyjątkowego pecha do spotykania niechcianych osób.

-Żadne spotkanie.- Burknęła wymijając chłopaka, nie miała zamiaru z nim rozmawiać. Już wszystko, co miała do powiedzenia mu powiedziała, a nawet więcej. Jest dla niej tylko nieprzyjemną przeszłością.

-No zaczekaj...

-Sara!- Zatrzymała się słysząc znajomy głos. Przez chwile myślała, że się przesłyszała, ale jednak nie. Gdy tylko się odwróciła ujrzała swojego chłopaka, który bardzo szybko podążał w jej stronę. Przynajmniej jedna osoba, którą chciałaby widzieć.

-To ten twój chłopak?- Usłyszała obok, ale zignorowała go wychodząc naprzeciw czarnemu.

-Bill, co tu robisz?- Uśmiechnęła się do niego i pocałowała na powitanie.

-Tom, sobie poszedł, więc ja też. Musi być jakaś sprawiedliwość.- Wyszczerzył się.- A ty już wolna?

-No tak, też mi się udało wcześniej wyrwać.

-I przyszłaś na zakupy?- Uniósł brwi patrząc na nią uważnie.

-Niee, chciałam napić się kawy, ale jak chcesz możemy pochodzić po sklepach.- Zadeklarowała cała rozpromieniona. Dla niego mogłaby zmienić wszystkie swoje plany.

-No dobrze, a kim jest ten chłopak, co tak na ciebie patrzy?

-Jaki chłopak?- Skrzywiła się domyślając się o kogo chodzi. Zerknęła przez ramię na bruneta, ale wolała nie zagłębiać się w ten temat.- Jakiś namolny fan.

-Ej, to ty już masz swoich fanów?- Zaśmiał się łapiąc ją za rękę.- Nie wiedziałem, ale w takim razie...muszę cię pilnować.

-Myślę, że twoja ochrona w zupełności mi wystarczy. Ty lepiej zajmij się obowiązkami chłopaka.- Stwierdziła następnie całując go w usta.

-Ah... rozumiem. Nie ma sprawy.- Zapewnił ją i pociągnął w stronę schodów.- To najpierw kawa, potem zakupy, a potem... dom. Mój dom, mój pokój...

-Widzę, że wziąłeś sobie do serca moje słowa.

-Oczywiście.- Potwierdził z wielkim uśmiechem i zapieczętował to dłuższym pocałunkiem...

 

###

 

Wiem, że to już 99 xD Wiem, że to powyżej nie jest zadawalające xd I wiem też że odcinek 100 również nie będzie zadawalający xd Patrzcie ile ja rzeczy wiem! xD Ale nie wiem tylko, czy kończyć opowiadanie, czy nie... dzisiaj postanowiłam, że zakończę w 110 odcinku, ale jak zaczęłam kończyć 107 stwierdziłam, że nie zakończę, ale teraz znowu nie wiem, co robić xd

Jestem okropnaa, ale humor mi wrócił i to się liczy ;D

Można się spodziewać, że odcinki będą się pojawiały znacznie częściej, bo musze się jakoś motywować do dalszego pisania, a jak w końcu skończą się zapasy to na pewno wróci mi wena xd choć teraz też nie narzekam ;p

Ah... xd jak to dobrze być znowu dawną, głupią, nienormalną, dziwną [...] Ka. xd

A no i sonda jeszcze będzie do następnego odcinka, więc Ci którzy tak zacięcie głosują na TAK muszą się sprężać ;D yeah xd I na serio biorę te głosy pod uwagę, nawet bardziej niż te na NIE, bo jakoś tak... nie chce mi się wierzyć, że mam tylu czytelników xd

pozdrawiam ;***

 

 

15 komentarzy:

  1. A wiec, niestety zapomnialam co mialam napisac... ale bede pisac co mi do glowy przyjdzie ^^Po pierwsze, to skoro w sondzie wyszlo, zebys pisala dalej, toi chyba tak powinnas zrobic, tak?Na tym to polega ^^Te kwiaty to na pewno od Toma? bo w sumie to on nic o nich nie powiedzial....co do ciebie... ciesze sie ze masz dobry humor i mam nadzieje, ze na innych blogach tez to zauwaze... ^^ wlasnie... kiedy nowy odcinek na op?nadal nie lubie emi i pewnie jej nie polubie...;/pogubilam sie no! XDto moze juz skoncze...? tsaa.... odcinek troche za krótki, ale jak zawsze swietny ^^pzdr. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ubóstwiam Cię xd I ani mi się waż kończyć na 110! Bo ja nie będę miała co czytać! w każdym bądź razie jestem ciekawa jak będzie ze ślubem Carmen i Toma! ;D No i oczywiście rozdział cudowny ;)Pozdrawiawm, Aś ;d

    OdpowiedzUsuń
  3. sądze ze Carmen troche za lagodnie traktuje Toma xd .Skoro ta laska sobie na tyle pozowala znaczy ze Tom jej na to pozwala xdCo to wgl ma byc? Obieraja swoje telefony? Aleee sie zdenerowałam no ! .Fajnie fajnie tylko za krótkoooo :( .

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny :)) nie kończ, nie kończ! ;D och ten Tom... nie dziwie się, że Carmen jest zazdrosna... ciesze się, że im się układa ;D ale bez tej laski byłoby lepiej ;DD pozdrawiam ;****

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie lubię te całej Emi, ot co. Dobrze, że Carmen pokazała jej gdzie jej miejsce. Uważam, że T. nie zdradziłby jej, ale nie należy ufać takim jak ta E.Podobała mi się końcówka. :D lubie takie akcje. ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaa 99^^ Jak zaczynałaś pisać to myślałaś, że dotrwasz takiej liczby? ;> Możesz być z siebie dumna! ;D. Ta Emi wkurza mnie z odcinka na odcinek coraz bardziej. Odbierają sobie telefony... no urocze. Ona jest serio jakaś pusta oO. Te kwiaty były świetnym pomysłem ze strony Toma. W ogóle wydaje się, że kwiatki to niby takie oklepane, ale jakoś jak Ty coś przedstawisz, to nigdy nie wydaje się badziewne, a oryginalne ;). Tekst: 'Uwaga, jakaś niedorobiona lalka chce ci sprzątnąć chłopaka' rozwalił mnie hahaha xDDD. W ogóle Carmen bardzo dobrze zrobiła, że powiedziała jej co o niej myśli. Może zmądrzeje, choc nie wiem czy to nie podziała na nią z odwrotnym skutkiem i czy tym bardziej nie będzie chciała namieszać w związku Carmen i Toma.Jooo, a ten cały szef Sary? Zamierza podbijać do niej? oO. Może byc nie ciekawie, ale wierze w Sare i wiem, że sobie poradzi nawet z bosem oOxD.I co z tym ślubem?;>Nooo mówie Ci wybij sobie z głowy kończenie bloga, no! <3Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Notka jest super....a co do "przyszłości" to pisz jak najdłuzej. ja tek bardzo lubie czytac twoje notki ;)To dobrze, ze tom przykłada się do roli chłopaka...i oby tak dalej ;)A co do Emi, to mam nadzieje, że nie jest żadnym zagrożeniem.i oczywiście czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. To ja idę czytać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam cię. Normalnie uwielbiam. Za tą taką... normalność Carmen. Tak, szczególnie za to. Bo to logiczne, że jest zazdrosna, to normalne, że chce mieć Toma dla siebie. Nie jest tak, że tylko on się za nią ugania. Jest także na odwrót. I wiesz za co jeszcze? Może śmiesznie zabrzmi, ale za to, że nie lubi nosić obcasów. Każdy, że to takie kobiece, ble, ble. Ale... to uwielbienie płaskich butów, te dżinsy i t-shirty ta jej bardziej zwykłość niż seksapil wypływający z sposobu ubierania się pozwala utożsamić ją z normalną, typową dziewczyną. Uwielbiam cię za to, kocham po prostu. A co do Sary... hmm... nie wiem dlaczego, ale coś mi się w tej dziewczynie nie podoba...

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam uczulenie na tą Emi -.-'.Dobrze , że Bill jest mądry , i odgrywa teraz najlepszą rolę w opowiadaniu. [tzn. najśmieszniejszą]. Myślę , że nie zakończysz tak szybko tego opowiadania. Nie szkoda Ci ? ; DD. No ciekawa jestem co z ich ślubu wyniknie.

    OdpowiedzUsuń
  11. A już myślałam, że Tom powie, że jest zajęty i nie ma czasu. xD No, ale na miejscu Carmen też bym się cieszyła, gdybym była górą. I jeszcze bym kwiatki dostała, ach! Rozmarzyłam się. *.* No, a tak w ogóle... Zakończenie było bardzo ciekawe. xD Nawet bardzo, bardzo. ^^ Pozdrawiam. ;]

    OdpowiedzUsuń
  12. lisa17@poczta.onet.pl5 grudnia 2009 19:42

    Łoooł... No to nieżle z tym podpisem... Zabiłabym, jakbym znalazła ;) Mam nieodparte wrażenie, że Tom jest zbyt idealny, a Emi coś kombinuje... Cóż, poza tym wszystko jest idealnie ;P Może trochę brakuje mi Gustava i Georga... ;****** [FunkE]

    OdpowiedzUsuń
  13. Jezu! Ja bym tą Emi najlepiej związała, zastrzeliła, wypchała, oprawiła w ramki i powiesiła sobie na ścianie! Chociaż nie, szkoda ściany ^^ W każdym razie: co ona sobie myśli, że jest jakąś sekretarką od Toma?! Radziłabym się jej raz na zawsze od niego odwalić, bo Carmen może z nią wkrótce zrobić porządek. A konwalie od Toma oczywiście były urocze *.*Jaaa, ten Bill zawsze wie kiedy wkroczyć do akcji xD. Ma chłopak wyczucie, nie powiem :> No, ale bądź co bądź uratował Sarę z tego jakże 'milutkiego' towarzystwa'. Wiesz co? Choć każde słowo wypowiadane przez Emi mnie wkurza, to jestem bardzo ciekawa, co chciała odpowiedzieć Carmen. Z jednej strony może bohaterka przemówiła jej do rozsądku, z drugiej strony obawiam się, że tylko ją podjudziła.Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  14. u mnie coś nowego :D zapraszam :*

    OdpowiedzUsuń