piątek, 11 grudnia 2009

101.'Nie będzie ślubu!?'

 

Czuję się, jak jakaś chora psychicznie. Nie dość, że nie pamiętam, tego co powinnam, to jeszcze muszę łykać jakieś tabletki i rozmawiać z psychologiem. Nie, no naprawdę mogli od razu wysłać mnie do psychiatry! Ja rozumiem, że wszyscy chcą, abym wróciła do rzeczywistości, ale... przecież nie pstryknę palcem i nie będzie wszystko okej. Póki, co dowiedziałam się, że jest już rok 2009, a ja jestem narzeczoną Kaulitza. NARZECZONĄ TOMA KAULITZA! W pierwszej chwili, jak mi to powiedzieli wybuchnęłam po prostu śmiechem... naprawdę sądziłam, że to wszystko są ich głupie żarty. W głowie mi się nie mieści, jak mogłam go pokochać i w ogóle się z nim związać. Jedyne co pamiętam, to nasze zacięte dyskusje, które zawsze wyprowadzały mnie z równowagi. Nie potrafiliśmy nigdy normalnie rozmawiać, a teraz co? Para? Niestety, mają zbyt wiele dowodów, więc muszą mówić prawdę. Choćby wspólne zdjęcia, na których nie wyglądamy raczej, jakbyśmy mieli ze sobą na pieńku. No i pierścionek... który nawet mi się spodobał. Ale co z tego? Skoro ja nie czuję do niego nic poza obojętnością. Za to on wydaje się być zupełnie inny, niż go pamiętam. To tak, jakbym rozmawiała z obcym człowiekiem, nawet nie Kaulitzem, którego znałam. W sumie, to chyba dobrze, że się zmienił, ale czuję się przy nim niezręcznie. Zresztą przy wszystkich tak się czuję, nawet przy Sarze. Jakbym miała mało problemów, to Bill jeszcze obwinia się, że przez niego straciłam pamięć. No naprawdę niedorzeczne. Z tego co mi mówili był to wypadek, zresztą bardzo niefortunny, bo od zderzenia z drzwiami zwykle pamięci się nie traci. Nie mogę uwierzyć, że zapomniałam tyle chwil z mojego życia. Jestem jakby cofnięta w czasie, ale tylko ja bo wszystko inne jest tak jak być powinno. Nie sądziłam, że kiedykolwiek znajdę się w tak trudnej sytuacji.

Teraz jestem u niego w domu i nie wiem zupełnie, jak powinnam się zachowywać. W końcu jego uczucia do mnie się nie zmieniły, a to chyba trochę boli, gdy ja nie mogę ich odwzajemnić, a on doskonale o tym wie. Często z przyzwyczajenia mówi do mnie czułymi słówkami, co mnie irytuje...wtedy rzucam mu tylko groźne spojrzenie i zaraz się poprawia. Ja naprawdę nie umiem wyobrazić sobie nas razem i to jeszcze tak bardzo w sobie zakochanych. Postanowiłam, że nie wyprowadzę się, ale... jeżeli nie przypomnę sobie wszystkiego, w końcu to zrobię. Nie ma sensu, żebyśmy się wszyscy męczyli. A to wcale nie jest tak, że ja nie chce pamiętać. Przypomnienie sobie całego roku mojego życia na pewno będzie dla mnie szokiem, tym bardziej jeżeli już takie podstawowe informacje wprawiają mnie w osłupienie. Ale mi się wszystko pogmatwało w tej głowie... i to ja mam chyba tutaj największe wyrzuty. Bo jeżeli ktoś mógłby kogokolwiek ranić swoimi słowami, albo zachowaniem, to tylko ja. I dla mnie akurat żadnym usprawiedliwieniem, jest utrata pamięci. Ci ludzie wiele dla mnie znaczyli i wiedzieli o tym, a teraz? Nie mogę być nawet ich przyjaciółką. Poza Sarą oczywiście, bo ją znam dłużej i pamiętam. Swoją drogą też zdziwiłam się, jak powiedziała mi, że jest z Billem. Wiele się zmieniło przez ten rok, który wyparował mi z umysłu...

-Zejdziesz na śniadanie?- W drzwiach stanął Tom nawet nie raczył obdarzyć mnie swoim spojrzeniem. Powinnam się dziwić?

-Nie jestem głodna, dzięki.- Mruknęłam, widziałam, że chciał już coś powiedzieć, ale szybko z tego zrezygnował i zamknął za sobą drzwi. I właśnie tak mniej więcej, wygląda każda nasza rozmowa. Ja staram się nie być wredna, jak zawsze byłam, a on stara się nie okazywać mi swoich uczuć.

Gdy wczoraj dowiedziałam się o tym, że mamy wspólną sypialnię było to dla mnie również szokiem. Niby normalna rzecz, jednak sama nie domyśliłam się tego. Oczywiście od razu zaznaczyłam, że nie będę z nim spała... bez problemu dostałam inny pokój. On zresztą też nie spał w tej sypialni... najwyraźniej wolał kanapę.

Kolejne minuty upływają, a ja nadal nie wiem, co robić. Czuję się naprawdę zagubiona, jak nigdy... wpatruję się beznamiętnie w pierścionek na moim palcu i usiłuję przypomnieć sobie choć jedną chwilę z naszego wspólnego życia. Chyba naprawdę musiałam bardzo go kochać skoro zgodziłam się zostać jego żoną. Więc jeżeli go kiedyś pokochałam, może jest to możliwe? Raczej na pewno jest. Ale jak? Zresztą... czy można pokochać kogoś drugi raz? Albo przypomnieć sobie o swojej wielkiej miłości? To takie niedorzeczne. Ale ja wiem, że wszyscy liczą na to, że sobie przypomnę. Liczą na to, że nadal z nim będę i będziemy szczęśliwi, jak nas zapamiętali. Jednak ja mam co do tego wielkie wątpliwości. Przecież nie jestem tą Carmen, którą kocha... jestem wredną, zbuntowaną Alyson. A w życiu Alyson nigdy nie było miejsca dla egoistycznego Kaulitza. A dla innego Kaulitza? Tego, który się zmienił? Jest mi tak cholernie ciężko i czuję, że nikt mnie nie rozumie. Nikt nie ma pojęcia, co się we mnie dzieje. Jak bardzo to wszystko przeżywam i jest mi źle. Nie radzę sobie kompletnie...

Alyson, od wczoraj przechodzi wielkie zmiany. Jak tak dalej pójdzie, to zabraknie mi pewności siebie i jeszcze wiele innych cech, które od zawsze mi towarzyszyły i dzięki, którym umiałam przetrwać.


#


-Nie przyjdzie?- Chłopak uniósł swoje spojrzenie na brata, który tylko zaprzeczył kręcąc głową. Naprawdę nie wiedział, jak mógłby mu pomóc. Tu nawet jego wsparcie w niczym nie pomoże. A to on jest wszystkiemu winien... jest taki nierozważny i roztrzepany. Tyle razy Tom mu powtarzał, żeby pukał zanim wejdzie, ale oczywiście on w ogóle się tym nie przejmował, bo po co. Gdyby tylko wiedział, że coś takiego może się w ten sposób skończyć...- Masz już jakieś pomysły jak ją przekonać do siebie?

-To jest niedorzeczne. Nie będę jej przekonywał, że mnie kocha. Może mi jest trudniej, ale jej też nie jest łatwo. Musi się z tym najpierw oswoić, a potem zobaczymy co dalej. Najważniejsze, że jest tutaj...- Stwierdził wzdychając ciężko. Na razie cieszyło go jedynie, że może na nią patrzeć. Że jeszcze z nim jest, nie odeszła... a bał się, że go zwyczajnie zostawi.

-Przykro mi, że tak wyszło...głupi przypadek, a wszystko spieprzył. Normalnie szlag mnie trafia, jak o tym myślę i to wszystko z mojej winy.

-Daj spokój, obwinianie się nic tutaj nie da. Stało się i tyle...

-Jak mam się nie obwiniać, Tom?! Tyle razy powtarzałeś mi, żebym nie wpadał jak burza, a ja i tak robiłem swoje. A teraz, co?! Odebrałem ci wszystko, co miałeś!

-Jeszcze nie wszystko stracone...

-Ale cierpisz, przecież widzę. I nie umiem patrzeć, jak ona nie pozwala ci się do siebie zbliżyć...nie umie odwzajemnić twojego uczucia, jest taka oschła i zimna, zupełnie jakby nie miała serca! Jakby nic nie czuła... jak można zapomnieć, że się kocha?

-Przestań już. Nie chce tego słuchać i więcej nie wracaj do tego tematu.- Oświadczył stanowczo, po czym wyszedł, ale zaraz wrócił.- Ty chyba nie obwiniasz jej za to, że nie pamięta?

-Nie... raczej za to, że nie chce sobie przypomnieć. Siedzi zamknięta w pokoju i nawet z nami nie rozmawia.

-Gdzie się podziała twoja wyrozumiałość?

-Nie wiem, ale wkurza mnie to! To dopiero pierwszy dzień, a już nie mogę na to wszystko patrzeć. Jak ty sobie radzisz?

-Nie radzę.- Mruknął.- Ale to nieistotne. Musimy być cierpliwi...

-Ty chyba sam nie wierzysz w to co mówisz.- Skrzywił się dając mu do zrozumienia, że to jest wręcz niewykonalne. Ale cóż... przecież on zawsze miał nadzieję, zawsze wierzył, więc dlaczego tym razem miałoby się nie udać?


#


Prawie cały dzień spędziłam w pokoju, dopiero pod wieczór odważyłam się wyjść. Nie chciałam czuć się tak obco... ale nie umiałam też się odnaleźć. Musiałam wyjść gdzieś, gdziekolwiek... najlepiej na świeże powietrze, może to mi dobrze zrobi na tą cholerną pamięć. Boże, naprawdę nienawidzę siebie za to, że nic nie pamiętam...

-Wychodzę...- Rzuciłam wchodząc do salonu, bliźniacy od razu unieśli na mnie swoje spojrzenia.

-Doką... okej.

-Na spacer.- Mimo że nie padło pytanie zdecydowałam się jednak odpowiedzieć. Cóż, ja naprawdę chce dobrze...

-To może weźmiesz ze sobą Liliane i Lolitę?- Zaproponował Bill, a ja kompletnie nie wiedziałam o co mu chodzi, albo raczej o kogo.- No wiesz... psy.

-Aa... dobra.- Nie widziałam przeszkód, aby nie brać ze sobą zwierzaków. Przynajmniej nie będę sama... bo od wczoraj czuję się, jakbym już nikogo nie miała. Wiem, że to głupie, ale cóż... tak jest.

-Na pewno chcesz iść sama?

-Myślisz, że się zgubię? Drogę jeszcze pamiętam.- Stwierdziłam.- Poza tym ochroniarz ze mną będzie.

-Jasne, teraz wolisz iść z ochroniarzem niż z własnym...

-Bill, odpuść sobie.- Tom wszedł mu w słowo, ale i tak nie trudno było mi się domyślić o co mu chodzi. Świetnie, że to ja jestem tą złą.-Idź, a z psami ja później wyjdę.

Nie odzywając się już ruszyłam do wyjścia. Przez chwile miałam ochotę się rozpłakać, gdy widziałam, jak Bill na mnie patrzy. Z takim wyrzutem, jakbym robiła coś strasznego... Tom, natomiast za wszelką cenę starał się być obojętny i wychodziło mu to perfekcyjnie, jak zawsze. Dziwne tylko, że mimo to mam świadomość, że jest inny. Przecież wiem, że taki nie jest... nie wiem po co gra to przedstawienie? To ma mi niby pomóc w przypomnieniu sobie, że go kocham?

Udałam się do parku, tak się składa, że tą drogę znałam najlepiej. Ostatnie co pamiętam z mojej przeszłości to chyba... zakład z Sarą? Miał związek z Kaulitzem, ale czy to możliwe, aby tak się przedłużył? Albo może coś się zmieniło... dlaczego oni nic mi nie mówią!? Ja chce wiedzieć, jak to było, jak się zaczęło... a oni milczą jak gdyby nigdy nic i czekają na cud. Tylko, że co będzie jeżeli pamięć mi nie wróci? Może gdyby mi coś opowiedzieli czułabym się lepiej. Wiedziałabym, co nas łączyło... i czy warto się jeszcze męczyć w tym domu. Bo może nie ma już dla nas szans?

Usiadłam na jednej z ławek. Wydawała mi się bardzo znajoma, ale nie umiałam sobie przypomnieć dlaczego. Coś mnie do niej przyciągało... a na pewno niczym się nie wyróżniała. Może kiedyś coś się tutaj wydarzyło? No, ale skąd mam wiedzieć, skoro jestem sama i nikt nie raczy mnie uświadomić. Ja naprawdę nie wiem... im trudno jest o tym wszystkim mówić, czy jak? Chyba musi być jakiś powód tego milczenia. To dopiero pierwszy dzień, a ja czuje że będzie źle... coraz gorzej...

Westchnęłam cicho natykając się wzrokiem na pierścionek, który w dalszym ciągu zdobił mój palec. Zdarzało mi się to bardzo często. Wtedy gapiłam się w niego bezskutecznie starając się sobie coś przypomnieć. Gdyby ta miłość z mojej strony była tylko zakładem, nie zgodziłabym się na ślub. Przecież nie jestem, aż tak okrutna. Chciałam dać mu do zrozumienia, że on też może cierpieć, ale bez przesady. Zresztą ten zakład na pewno nie ma już żadnego znaczenia...

Ciekawe, czy jeszcze tańczę. Kiedyś właśnie tam wyrzucałam z siebie wszystkie problemy... może warto by spróbować i teraz? Może jutro się tam wybiorę...

-Heej, a co ty tutaj robisz sama? Gdzie masz Toma?- Ujrzałam przed sobą rozpromienioną brunetkę. Super, ale kim ona jest?- No chyba cie nie zostawił na pastwę losu? Bo ja właśnie szłam do was wiesz...miałam nadzieję, że pokażecie mi te swoje obrączki.

-Przepraszam, ale... wiesz, coś się zmieniło.- Odezwałam się niepewnie na co spojrzała na mnie z przerażeniem w oczach.

-Zerwaliście?! Nie będzie ślubu?!

-Nie, to znaczy nie wiem sama...- Zupełnie nie wiedziałam, co jej powiedzieć. Jeżeli chodzi o ten cały ślub, to wątpię w jego odbycie się, ale... nie wiem, jak to się dalej potoczy.- Wiesz, miałam wczoraj mały wypadek...

-Jaki wypadek?

-Uderzyłam się w głowę i kompletnie nic nie pamiętam z mniej więcej ostatniego roku życia.- Wyjaśniłam jej na spokojnie, jej mina wyrażała wielkie zdumienie... trochę jakby mi nie dowierzała.- I nie wiem też kim ty jesteś...

-Ja? Jestem Amelia... przyjaźniłyśmy się...- Wykrztusiła w dalszym ciągu zszokowana.- Ale.. ty nie żartujesz?!

-Niestety...

-O mój boże... i nic nie pamiętasz? Zupełnie nic?- Zajęła obok mnie miejsce z wrażenia i cały czas patrzyła na mnie wielkimi oczyma.

-Naprawdę nic.

-I co teraz? Rozstałaś się z Tomem?

-Jeszcze nie... ale przecież to i tak nie jest to samo co kiedyś, skoro go nie pamiętam.- Mruknęłam, miałam nadzieję, że ona będzie tą osobą, która choć trochę ujawni mi mojej przeszłości.

-Matko, ale ty na pewno sobie przypomnisz wszystko... przecież wy się kochacie, nie wyobrażam sobie was osobno.

-To może mi pomożesz?- Zapytałam, choć właściwie miałam pewność, że mi nie odmówi. Wyglądała raczej na wygadaną i życzliwą osobę. Poza tym... ponoć jesteśmy przyjaciółkami...


###


Przechodze samą siebie, powiedzmy, że sprawdzam na jak wiele mnie stać, a to jedna z prób -> http://magic-and-love.blog.onet.pl/ jeżeli ktoś zainteresowany, zapraszam xd Tematyka ta sama co zawsze ^^

pozrawiam ;*

 

20 komentarzy:

  1. tu tez czuje sie wyróżniona i kocham cie za mal XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Kuwa Nika Julka, ja przed wami.! xD

    OdpowiedzUsuń
  3. je.baj w bambus Kinga ;p spamerze spod biedronki pff ;pp xDDDD ;ddd

    OdpowiedzUsuń
  4. no i dzisiaj krótko i w ogóle jakoś tak bez wywodów, bo coś weny nie mam o.O jeszcze mi podbiłaś tą notką i oo o.O ja tu myślałam, że ona pójdzie do tego parku i magicznym cudem sobie wszystko przypomni a tu kiszka xD. nawet myślałam, że zamiast Amelii zjawi się Emi i Karmelka nagłą siłą własnej woli przypomni sobie wszyściusieńko i stłucze temu paszteciakowi paszczękę ;d aleee nieeee, Ka musi nas jeszcze pomęczyć. chociaż, z drugiej strony.. może być ciekawie xD aż mnie świerzbi co też wymyślisz jeszcze o.O kosmos ;di w ogóle to Ci powiem, że szkoda mi.. Toma.. naprawdę.. taka bidulinka, na bank sobie nie radzi w nowej sytuacji. w ogóle, aż mi go żal.co nie zmienia faktu, że ciocia Nika zawsze może go pocieszyć xD niech no się eno zjawi w moich skromnych progach xD będę jak ten facet z ruskiego programu 'ręce które leczą' ahahahahahahahaha xDo matko xD to czas żeby kończyć już komentarz o.O naprawdę.naprawdę o.O;******* <3333pYsY: i wiesz co, dodaj już nową xDDD

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam Top Chipsy z biedronki, ale nie to chciałam Ci powiedziec. Żeby się nie rozpisywac: TEŻ.!!!! !

    OdpowiedzUsuń
  6. jaaa Top Chipsy solone albo ziele włoskie! weeeeź o.O bo nie zasnę xD ahahahah TEŻ xDDmała rzecz, a cieszy xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Kaa. ;) Następny blog ?! Zadziwiasz ;) Ale ja się cieszę ;)A co do odcinka to bosko. Chociaż czemu Tom jest taki obojętny. Myślę, że mimo wszystko powinien z Carmen/Alyson rozmawiać. I w sumie dobrze, że spotkała Amelię, bo może jej wszystko opowie (tak czy nie? xd). Czekam, czekam, czekam! I mam nadzieję, że szybko pojawi się nowy.A co do mojego to wątpie, że dzisiaj się coś pojawi... Bo nadal nic nie mogę napisać. Tzn. napisałam coś tam (czyli 2 strony), ale to mało, więc może jutro coś dopiero wstawię. Pozdrawiam - Aś

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiesz co? Uwielbiam Cię xD Nie zdążyłam się otrząsnąć po szoku, jaki doznałam słysząc, że kończysz zbiegłą-księżniczkę, a tu tymczasem nowe opowiadanie! Zazdroszczę weny - u mnie z pisaniem krucho -.-Przejdźmy do notki. Kurczę, podejrzewałam, że oni będą się tak ze sobą męczyć. Ale Bill mnie wkurzył. Jak niby Carmen ma zmusić samą siebie do tego, żeby przypomniała sobie ostatni rok jej życia? Przecież to nie zależy wyłącznie od niej, musi tylko się starać... Może gdyby Tom zabrał ją w miejsca, gdzie byli razem, być może wspomnienia by do niej wróciły. Choć nie wiem, czy i to by coś dało. Kurczę, jakbym była na miejscu Amelii, to chyba bym padła i wyśmiała swoją przyjaciółkę, jakby mi powiedziała, że gdzieś wsiąkły jej wspomnienia z ostatnich dwunastu miesięcy oO. Rzeczywiście, ten wypadek Carmen był okropnie niefortunny, musiała wyjątkowo paskudnie się uderzyć, skoro straciła pamięć. ale wciąż mam nadzieję, że sobie wszystko jeszcze przypomni, potrzeba tylko czasu i cierpliwości, jak wspomniał Tom.Pozdrawiam ;**PS. Lecę czytać oszukać prawdę a potem zabieram się za te nowe xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Jaaaa nie wiem co napisać oO. Bo to, że lubie frytki, to chyba nie na temat? Dobra, już się ogarniam i spróbuję stworzyć normalne zdania.! xD. Tom i Carmen znaleźli się w strasznej sytuacji. To chyba ich najtrudniejsza próba. Współczuję Carmen, aczkolwiek bardziej szkoda mi Toma. Ona nie pamieta i czuje się zagubiona. A on? Pamięta, kocha ją całym sercem, a nagle z dnia na dzień musi się przestawić jak jakiś przedmiot. Koniec słodkich spojrzeń, czułych słówek, nie wspomne już o jakimś zbliżeniu, choćby zwykłm przytulaniu oO. Serce się kraje bez kitu oO. Chyba nikt nie chciał by być w jego sytuacji. Biedny noooo.! Może Amelka zdziała cuda i coś wspniałego jej opowie, że w jakiś sposób odświeży jej się pamięć. Zresztą moim zdaniem ona powinna rozmawiać jak najwięcej z ludźmi. Jak ona nawet nie wie co z jej karierą taneczną. Niech włączy youtube i oglądnie filmiki z koncertów TH z jej udziałem.! xD.Podobało mi się :>. Wene masz nieziemskę xD. Czekam na next.! <3Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  10. A miało być tak pięknie.Gdyby Bill choć raz zapukał!Biedna Carmen, ja rozumiem, że dla niej też to jest trudne. To całkiem dziwna sytuacja.Ale mam nadzieję, że jak najszybciej wszystko się wyjaśni.

    OdpowiedzUsuń
  11. notka wyszła super.z jednej strony nie dziwię się tomowi, że się tak zachowuje, że z drugiej strony może gdyby starał choć w połowie zachowywać się tak, jak kiedyś, to może i ta pamięć by jej jakoś wróciła?i Mam nadzieję, że Amelia nie naopowiada ijej jakichś głupot?czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  12. Monsoon mial dodac mi weny na koment, ale jakos nie pomaga... tak, słucham goom radio i zaniedbuje gadu... XD czego pewnie nie zauwazylas XDNo więc... sama nie weim co napisac... Troche mi szkoda Carmen, a wlasciwie to juz nie Carmen...Ale z drugiej strony to bardziej szkoda mi Toma.A z Billa zrobiłas potwora i to już w drugim opo i ja sie niedlugo odwdzięcze XDDobra, co ja bede... ide czytac dalej Xdpzdr. ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Krde, szkoda mi ich wszystkich, a najbardziej Toma... Kurczę, ja rozumiem, że ona straciła pamięć, ale powinna chociaż trochę postarać się go zrozumieć... No cóż, ślicznie było, dawaj nexta ;****

    OdpowiedzUsuń
  14. ekstremalna@onet.eu12 grudnia 2009 20:18

    Ka, czy wiesz, że cię uwielbiam. To chyba pierwszy odcinek (a jestem tutaj już od pięciu), kiedy nie śmiałam się, czytając, kiedy zastanowiłaś mnie nad tym wszystkim. To znaczy zmusiłaś mnie do zastanowienia się nad tym wszystkim. A ja myślałam, że to będzie takie oklepane, wiesz, traci pamięć on przy niej jest, och, ach, jeden pocałunek i nagle sobie wszystko z powrotem przypomina. A jednak nie. Jednak zastanawia mnie to wszystko... Szkoda mi jej. Nie Billa, nie Toma, nie Sary, której jest tutaj tak strasznie mało, ale właśnie jej. Może też trochę Amelii, bo zareagowała najnaturalniej na to wszystko. Niedowierzaniem, szokiem, naciskaniem. Tak jak być powinno. Jak ona musi się czuć, wiedząc, że Tom chce podejść i ją przytulić, a ją po prostu... odpycha? Interesuje mnie też to o czym wspominasz od kilku rozdziałów, a ja w dalszym ciągu nie do końca wiem o co chodzi. A mianowicie... O co chodzi z tym, że raz jest Carmen, raz Alisson (swoją drogą okropne imiona). Z tym zakładem to nietrudno się domyślić, ale dlaczego zmieniła imię?Podoba mi się tutaj coraz bardziej.Lanni

    OdpowiedzUsuń
  15. kicia10116@onet.eu12 grudnia 2009 20:38

    Haloo~! Odcinek nr 23 jest już gotowy i można go odczytać nawww.rette--mich--opko.blog.onet.pl . Tytuł brzmi 'Zniszczę cię, Czarny ' Kto go zniszczy, i dlaczego? Chcesz się dowiedzieć? Zapraszam do przeczytania i przepraszam za długą nieobecność. Tak, czy siak. Zapraszam <3 / Wasza Zakazana <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Trudno mi ocenić postępowanie Carmen. W każdym razie... Nie wiem też, czy Tom zachowuje się właściwie. xd Oj, ciężko się zrobiło. Nosz, a było tak pięknie! Tyyy, niedobra! xD Takie piękne romansidło! Ciągle im rzucasz kłody pod nogi, noooo! xD Niechże sobie przypomni wszystko, da mu buzi i niech się hajtną, i dopiero wtedy może być koniec. xDDŚwietna notka, pozdrawiam. ;]

    OdpowiedzUsuń
  17. no mam nadzieje , że pomoże !! Musi pomóc ! Powoli powoli ale sobie przypomni prawda? ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. świetny ;) mam nadzieje, że wszystko jej się przypomni ;)) a nowe opowiadanie przeczytam, ale nie wiem kiedy, bo czasu brak ;D pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń