wtorek, 16 marca 2010

116.'Jesteś mój.'

 

Wszystko powoli wracało do normy. Emi, prawie na dobre zniknęła z naszego życia. Jedyne miejsce, gdzie mogliśmy ją jeszcze spotkać to studio, gdzie Tokio Hotel nagrywało płytę. Niestety musieli ją najpierw skończyć, aby ją zwolnić. Jakoś to przeżyłam, tym bardziej, że Tom już się z nią nie widuje tak jak dawniej.

Dzień naszego ślubu też zbliża się wielkimi krokami. Dzisiaj już pierwszy września, czyli urodziny bliźniaków. Zostały nam jeszcze dwa tygodnie i w sumie niezupełnie...bo tak dokładnie, to jedenaście dni. Jakby ktoś mnie zapytał, dlaczego akurat jedenasty września, nie umiałabym na to odpowiedzieć. Po prostu to był najbliższy wolny termin... a chyba zależało nam na czasie. Może nie zaszkodziłoby jeszcze poczekać, ale po co? Nie musimy mieć jakiejś specjalnej daty. Ten dzień i tak stanie się wyjątkowy, gdy tylko wymienimy się obrączkami i będziemy wspominać go każdego roku. A tymczasem, podczas gdy Tom jest w studiu- nawet we własne urodziny musiał się tam stawić, biedactwo moje... ale ja mam zamiar wieczorem mu to wynagrodzić. W sumie nie wymyśliłam do tej pory żadnego prezentu... więc pozostało mi wykorzystać pomysł siostry i schować się do tego pudła... to wcale nie jest takie głupie. Będzie miał niespodziankę! Może jeszcze oprócz tego, zabiorę go gdzieś. Ale to po imprezie... Nie tylko ja chce świętować urodziny chłopaków, są też inni. Gustav, zorganizował imprezę w klubie. Więc chyba powinnam „wręczyć się” Tomowi, jeszcze przed wyjściem. Tak, będę jego prezentem i niech sobie robi co chce. Muszę się poświęcić. To będzie przyjemne poświęcenie... ale tak bywa, gdy się nie wie co kupić chłopakowi.

Do klubu są zaproszeni wszyscy przyjaciele i znajomi, jedynie zabraknie Amelii i Andreasa, którzy od niedawna bawią się na Malediwach... naprawdę nas zaskoczyli, ale bardzo dobrze. Dziewczyna w końcu zmądrzała.

-Carmen... znalazłam ładny wisiorek, pomyślałam, że ci się spodoba.- Moja siostra złożyła mi dzisiaj wizytę. Chciała mi pomóc w przygotowaniach... a właściwie to miała taki obowiązek. To ona jest pomysłodawcą.

-Ładnyy... to prawdziwe?- Przyjrzałam się uważnie błyskotce i przyłożyłam ją sobie do szyi, aby zobaczyć, jak się prezentuje. Był ze srebra i miał na łańcuszku malutkie kryształki, ale najładniejsze było niewielkie serce, które dodawało mu uroku.

-Ale to nie dla ciebie...- Melanie, zmarszczyła brwi patrząc na mnie.- Sądziłam, że dasz to Tomowi... chyba on ma dzisiaj urodziny, nie?

-No... ja od niego też dostałam serce.- Uśmiechnęłam się pokazując siostrze swój wisiorek.- Ale ja mam tam jego zdjęcie...

-Świetne. Widzisz, twój chłopak jest bardziej pomysłowy od ciebie.

-Mój narzeczony.- Poprawiłam ją z wielką dumą.- Dam mu to... żeby nie wyjść na totalną egoistkę. Bo przecież, jak dostanie mnie w prezencie, to ja będę miała z tego mnóstwo korzyści.- Zaśmiałam się pod nosem.

-Dobra, to weź załóż tę sukienkę i zrobię ci makijaż.- Poleciła, a ja skinęłam głową i chwytając za ciemnoczerwony materiał udałam się do łazienki, aby się przygotować. Nie trwało to zbyt długo. W ekspresowym tempie pozbyłam się z siebie ubrań i włożyłam na siebie wcześniej wybraną kreację. Sukienka kończyła się przed kolanami i nie miała ramiączek, co mi w niej odpowiadało... łatwiej będzie zdjąć... ehm. Do tego jeszcze czerwone szpilki i byłam prawie gotowa.- Może posypie cie brokatem, będziesz świeciła...- Blondynka wyszczerzyła się do mnie, gdy wróciłam do pokoju.

-Ee... nie wiem... po co mam świecić?

-Żeby cię widział!

-No, zabawne.- Mruknęłam.- Rób mi ten makijaż, bo nie zdążę się schować.


#


Nie wiem, jakim cudem wcisnęłam się w pudło, które przywlekła ze sobą moja kochana siostrzyczka... nie było takich rozmiarów jakie powinno być, więc byłam niczym sardynka w puszce. I modliłam się w duchu, aby Tom jak najszybciej mnie uwolnił. Miałam niewielki otwór, aby jakoś oddychać, ale to i tak było mało, jak dla mnie. Melanie ozdobiła pudło z wierzchu i zostawiła mnie w mojej sypialni, samą! Ale spokojnie. Jestem prezentem. Jestem prezentem... tylko kiedy on tu przyjdzie? Mam nadzieję, że Melanie postara się, żeby zrobił to jak najprędzej. Liczę na nią... już mnie wszystko zaczyna boleć. Nie chcę być uszkodzonym prezentem...

Westchnęłam cicho nasłuchując z uwagą, czy ktoś nie nadchodzi. Czas mi się dłużył okropnie... byłam niemal pewna, że siedzę w tym pudle już dobre pół godziny. Uśmiechnęłam się do siebie słysząc, jak drzwi sypialni się otwierają i ktoś wchodzi. To musiał być Tom, poznałam jego charakterystyczny krok.

-Ooo... a to, co?- Teraz byłam pewna, że to on.- Eh... i po co ona mi kupiła taki wielki prezent.- Westchnął ciężko i prawdopodobnie wziął do ręki karteczkę, która była przyczepiona do kokardki, wnioskuję tak, gdyż zamilkł na moment. Więc chyba czytał... niechże mnie już stąd wypuści! Miałam ochotę się odezwać, ale nie chciałam psuć niespodzianki... mam nadzieję, że sukienka mi się nie wygniotła.-Hm... ciekawe...- Dalej prowadził ze sobą, jakże ciekawą rozmowę, a moja cierpliwość zaczynała przekraczać granice. Jak jest ciekawy, to niech otwiera, bo się uduszę.

Odetchnęłam z ulgą, gdy usłyszałam jak rozplątuje kolorowe kokardki i po chwili do moich oczu dotarło światło...- Carmen?!

-Wszystkiego najlepszego, kochanie.- Z trudem podniosłam się do pionu i uśmiechnęłam się do niego szeroko. Patrzył na mnie wielce zdumiony i chyba nie bardzo wiedział, co zrobić.- Jestem twoim prezentem urodzinowym.- Dodałam jeszcze dla jasności... mógł się przecież nie domyślić, nie?

-Wariatka.- Zaśmiał się, a ja wyciągnęłam do niego ręce, aby pomógł mi wyjść i tak też zaraz zrobił, a ja uwiesiłam mu się na szyi składając na jego ustach soczystego całusa.-Moja kochana...- Przytulił mnie mocno.

-Nie wiedziałam co ci kupić...- Mruknęłam w jego koszulkę.- Ale możesz ze mną robić co tylko chcesz, aż do północy.- Zaznaczyłam zadowolona.- No i jeszcze... taki drobiazg.- Odpięłam z szyi wisiorek, który przyniosła Melanie i wręczyłam mu go.

-Dziękuję...- Pocałował mnie. Chyba był zadowolony... mam nadzieję, że go nie zawiodłam.- Jesteś ślicznym prezentem.

-Starałam się.- Uśmiechnęłam się do niego.- Musimy już iść do klubu.

-No tak, impreza... nie wypada się spóźnić na własne urodziny. Ale jestem już stary...- Zrobił zmarnowaną minę, a ja się zaśmiałam. No, naprawdę taki z niego dziadek, że w ogóle nie wiem, jak mogę być z kimś takim...- Ale nie zostawisz mnie?

-Nigdy.- Zapewniłam go z poważną miną i musnęłam jego wargi.- Chodźmy już...- Chwyciłam go za rękę i pociągnęłam w stronę drzwi. Wyszliśmy z domu, na dworze już czekał na nas samochód z kierowcą. Ktoś przecież musi nas później odwieźć. Wsiedliśmy do pojazdu i po jakichś piętnastu minutach byliśmy na miejscu. Wszyscy już byli w środku, więc brakowało tylko nas... ale się nie spóźniliśmy, to oni przyszli wcześniej.



Impreza trwała w najlepsze. Wszyscy świetnie się bawili, ale przecież nie mogłoby być inaczej. Ja wraz z Tomem, byłam pochłonięta jakimś dzikim tańcem... cóż, ale tak bywa jak dobierze się ktoś, kto robił to prawie całe życie i amator. Jednak bardzo dobrze się z nim bawiłam, a urodziny na pewno nie są zabawą na, której trzeba się popisywać swoimi umiejętnościami. Po prostu byliśmy naturalni, a najważniejsze, że razem.

Najbardziej lubiłam tańczyć do wolnych kawałków, bo to dobry pretekst do przytulania się, a ja najchętniej w ogóle nie odklejałabym się od mojego mężczyzny. I akurat tak się złożyło, że często puszczali coś spokojnego, zupełnie jakby czytali mi w myślach. Było wspaniale. Poruszaliśmy się w rytm muzyki i jednocześnie napawaliśmy się swoją bliskością.

Mój znakomity nastrój jednak nieco przygasł, gdy moim oczom ukazał się ktoś znajomy. Najpierw w ogóle jej nie poznałam, bo zmylił mnie nowy kolor włosów, lecz bardzo szybko dotarło do mnie, że Emi zaszczyciła nas swoją obecnością.

-Co jest?- Tom, spostrzegł moje chwilowe zasępienie i spojrzał w tym samym kierunku co ja.- Carmen... ja jej tutaj nie zapraszałem, naprawdę nie wiem...

-Spokojnie...- Uciszyłam go odwracając w swoją stronę.- W porządku.- Uśmiechnęłam się do niego gładząc dłonią jego policzek.- Jesteś mój. Tylko mój i nikt mi ciebie nie zabierze.- Wyszeptałam wprost do jego ust następnie całując go z czułością.

-A ty moja.- Przycisnął mnie do siebie wtulając twarz w moje włosy. Tak bardzo go kocham... nawet obecność, tej dziewczyny nie zepsuje mi tego wieczoru. Tej nocy.- Kocham cię...

-Ja ciebie też. Chodźmy do stolika...- Złapałam go za rękę i ruszyłam w stronę stolika, gdzie siedział Bill i ta cała Emi. Pewnie już złożyła mu życzenia, a teraz czeka na mojego Toma. Cóż, nie zabronię jej.

-Hej.- Przywitała się z nami, gdy znaleźliśmy się przy nich. Ten jej durny uśmiech... aż mi niedobrze.- I wszystkiego najlepszego, Tom.- Dodała szczerząc się jeszcze bardziej. I tak mnie nie wkurzy, ja się nie dam.

-Zmieniłaś kolor włosów.- Odezwałam się z ironicznym wyrazem twarzy. Emi stała się blondynką... tak jak ja, tyle że sporo nas różni. Ona raczej należy do tego typu blondynek z kawałów.- Pięknie ci, naprawdę...

-Dzięki.- Mruknęła.- Bill, zatańczymy?- Zwróciła się do czarnego, na co on się zgodził bez żadnych wątpliwości. No nie, teraz się za Billa wzięła? Co ona sobie w ogóle wyobraża. I tak nie pozwolę jej go tknąć. Sary dzisiaj nie ma, bo się rozchorowała, ale to nie znaczy, że Bill jest sam. Ja go obronię przed tą szmatą.

-Kotku... a może wrócimy już do domu?- Tom, objął mnie ramieniem. Chętnie bym stąd wyszła, gdyby nie przeklęta Emi. Dobrze wiem, co ona kombinuje. I nie mam zamiaru pozwolić jej na zniszczenie związku moich przyjaciół.

-Zostańmy jeszcze troszkę, co?

-Jak chcesz...- Musnął mój policzek.- Ale później będę mógł wykorzystać swój prezent?

-Wykorzystać?- Zaśmiałam się spoglądając na niego.- Co ty chcesz ze mną zrobić?

-Hm... może zatańczysz na róże?

-Jeżeli chcesz... nie mam nic przeciwko, męska część gości na pewno się ucieszy.- Stwierdziłam uśmiechając się szeroko.

-O nie... nikt nie będzie cię oglądał. Jesteś tylko moja... zainstaluje rurę w naszej sypialni!- Oświadczył zadowolony ze swojego pomysłu. On naprawdę mnie zadziwia...

-Oczywiście.- Cmoknęłam go w usta.- Idziemy jeszcze potańczyć?- Zapytałam. Chciałam mieć na oku Billa i Emi, im będę bliżej tym lepiej. W ogóle nieciekawie wyszło... bo przez tą dziewczynę zamiast się dobrze bawić ze swoim partnerem będę pilnowała, żeby nie dobrała się do Billa. Eh... ale trzeba się poświęcić.

Wróciliśmy na parkiet, a ja prawie cały czas obserwowałam Billa i jego towarzyszkę. Nie było łatwo w ten sposób tańczyć, więc po kilku minutach nawet nie zauważyłam, jak przestałam się na nich skupiać. Tom skutecznie potrafił się mną zająć. Zupełnie jakby doznał nagłego przypływu energii...


Pochłonął nas taniec i zapomnieliśmy o całym świecie, nie wiem nawet jak długo bojowaliśmy na parkiecie, ale w końcu musieliśmy przestać, aby trochę odetchnąć. Byłam wykończona, ale szczęśliwa. Już dawno tak się nie bawiłam.

-Słońce, ja już mam dość...- Wysapał opadając na siedzenie i od razu opróżnił całą szklankę z jakimś drinkiem.- Wracamy?

-Dobrze... tylko skocze do toalety.- Posłałam mu swój uśmiech i skierowałam się w stronę łazienek. Mój oddech jeszcze nie zdołał się uspokoić. Dawno tyle się nie natańczyłam...

Ledwo weszłam na korytarz, a moje oczy przybrały rozmiarów pięciozłotówek. Po prostu nie wierzyłam w to co widzę...

Bill, stał podparty o ścianę, a Emi właśnie ściągała mu spodnie! Nie chce wiedzieć, co ona chce mu zrobić.. ale on nie ma nic przeciwko, wręcz przeciwnie. Uśmiecha się jak głupek! Nie zwlekając dłużej podeszłam do nich i odciągnęłam tą szmatę od czarnowłosego, który nadal wyglądał na zadowolonego. Był kompletnie pijany, zresztą podobnie jak ona... co by było jakbym w porę nie przyszła?

Blondynka była bardzo zaskoczona nagłym szarpnięciem, jednak mało mnie to obchodziło. W ogóle nie myślałam, po prostu zaciągnęłam ją do łazienki i rzuciłam pod ścianę jak jakiś przedmiot. Jęknęła z bólu, ale mnie to nie wzruszyło. Mogłabym ją teraz zabić. Jednak daruję to sobie. Patrzyłam tylko na nią z wściekłością, a ona leżała pod ścianą jak jakaś kłoda. Mogłabym zrobić z nią teraz dosłownie wszystko i nikt by o tym nie wiedział. Westchnęłam tylko ciężko i odwróciłam się w stronę lustra, chciałam przemyć twarz wodą, ale mój wzrok przykuło coś metalowego leżącego na blacie. Nożyczki. W mojej głowie od razu pojawił się nowy pomysł. Uśmiechnęłam się chytrze pod nosem i wzięłam je do ręki, następnie podchodząc do dziewczyny. Przykucnęłam przy niej... mogłabym wbić jej te nożyczki w serce... ale zrobię coś innego. Nie minęła chwila, jak zrobiłam jej nową fryzurę. Zwyczajnie pozbawiłam ją jej długich, pięknych włosków na głowie.

Byłam wręcz dumna ze swojego dzieła. Wyglądała „wspaniale”. Chciałabym zobaczyć jej minę, gdy wytrzeźwieje. Wstałam i odłożyłam „narzędzie zbrodni” na miejsce. Nie mogłam się oprzeć, aby sobie na nią jeszcze trochę nie popatrzeć... więc stałam wpatrując się w nią z satysfakcją, czułam się cudownie. Już miałam uciec z miejsca „zbrodni”, kiedy poczułam, jak ktoś od tyłu kładzie dłonie na moich piersiach, a szyję obdarza czułymi pocałunkami...


###

 

Podoba się? xd Bo mi tak ;D A teraz coś intymnego, że tak to ujmę xd

Dla Marty :

  • Za każde słowo, każdą literkę, każdy znaczek, każdą emotikonę.
  • Za wszystkie chwile, za wszystkie emocje.
  • Za wsparcie, za sympatię, za to, że zjawiłaś się w moim życiu zmieniając jego barwę.
  • Za to, że dzięki Tobie zapominam o problemach, cieszę się z życia i dostrzegam pozytywy.
  • Za to, że mogę się śmiać i płakać pisząc z Tobą,
  • za to, że ze mną wytrzymujesz pomimo moich wad.
  • Za moje urojone dzieci.
  • Za Toma :)
  • Za troskę.
  • Za psyciatrę... xd
  • Za to, że zastępujesz mi tych, którzy powinni przy mnie być, a ich nie ma.
  • Za to, że mnie znalazłaś w tym wielkim internetowym świecie.
  • Za to, że rozpoczęłaś tą znajomość.
  • Za to, że uśmiecham się gdy słyszę dźwięk sms-a i wiem, że to od Ciebie,
  •  za to, że nie mogę się doczekać kiedy wejdę na gg,aby napisać do Ciebie.
  • Za to, że tęsknię(za Tobą oczywiście xd).
  • Za to, że się od Ciebie uzależniłam.
  • Za to, że jesteś dla mnie najwspanialszą osobą na świecie.
  • Za Twoją wrażliwość(za Twoje SERCE),
  • za każdą Twoją ceche.
  • Za to, że potrafisz do mnie przemówić.
  • Za Twoją mądrość.
  • Za to, że dzięki Tobie żyję.
  • Za to, że gdy jest źle, jesteś.
  • Za to, że gdy potrzebuje rozmowy, jesteś.
  • Za to, że gdy mam dylemat, jesteś.
  • Za to, że o mnie myślisz.
  • Za to, że zadzwoniłaś w ten jeden tak ważny dzień.
  • Za to, że dzielisz się ze mną swoimi złościami, radościami i innymi xd.
  • Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało i nigdy nikt ci nie dorówna, nawet Boski.
  • Zawsze będziesz najważniejsza.
  • A każdy twój smutek(czy radość xd), będzie moim bo choć tego nie planowałaś związałaś mnie ze sobą emocjonalnie, psychicznie i w każdy inny możliwy sposób.
  • Czy Ci się to podoba czy nie, kocham Cię xD
  • I nie wiem co jeszcze mam Ci napisać xd Jesteś cudowna o. xD To chyba najlepsze podsumowanie xd


12 komentarzy:

  1. Zaczęłam od końca i nie mogę się skupić xD1. xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się bardziej skupiam na dedykacji, niż na odcinku... Bill jest niedobry,o!I to niby ja bez serca jestem? xDTzn niby nie, ale ja wiem, że tak xdWgl Tom i Carmen... nie, inaczej xDTy zgarszasz swoich czytelników xD"tom wykorzysta swój prezent"Masz sprośne myśli ;P xdpzdr. ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. SUPER!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach, Tom musiał być zachwycony ze swojego jakże cudownego prezentu ;D To pudło z Carmen w środku było naprawdę świetnym prezentem, biedak się zastanawiał, co takiego mu kupiła, a tu się okazało, że nie wydała ani grosza xD. A teraz ekhem, ekhem.CO TA PIZ.DA ROBI Z BILLEM?! Jak Boga kocham, Emi ma szczęście, że Carmen tam w porę weszła, bo gdyby ona i Bill się ze sobą kochali, to jego związek i Sary ległby w gruzach. Trochę mam do niego żal, ale jednak był kompletnie pijany, a ona?! Jasny gwint! Ale Carmen pięknie ją ukarała, już nie będzie szastać swoimi włosami Ktoś ją złapał za piersi i zaczął całować?! Coś mi mówi, że to nie Tom, a nawalony Bill... To się porobiło.Czekam na next i proszę Cię, nie wyżywaj się tak na mojej Julce, thdct zmierza do końca i mam nadzieję, że jednak jej wybaczysz xdPozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Brauuu...Bill jest zły xd scream-story.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć ^^ Jestem i tutaj :P Piękna dedykacja, aż mi się łezka w oku zakręciła :) Miło się czyta takie rzeczy, wiesz? :) A co do tej... Emi ( nie będę przeklinać, bo mi onet komentarza nie doda xD) Ona jest jakaś niewyżyta psychicznie, fizycznie i intelektualnie xD Niech ją skumają z Alexem, zgrają się ^^ A Bill powinien dotać w ryja xD I zgaduję, że to własnie on zaczął obmacywac Carmen xD :******

    OdpowiedzUsuń
  7. Podoba mi się ten odcinek, naprawde ! A Emi czego tam chciała ? Znowu szuka kłopotów. Bardzo jej tak dobrze, że Carmen obcięła jej włosy. Mam nadzieję, że to nie żaden obcy facet Carmen dotykał...Nie mogę się doczekać, następnego odcinka, kiedy to się wyjaśni ! Pozdrawiam ;****

    OdpowiedzUsuń
  8. Ekhym. Wybacz, że tak późno, o.Pomysł z prezentem był fajny, dlaczego nie? xD Taki oryginalny, o! xDA ta końcówka... Och, niedobra Carmen! Zła Carmen! Okrutna Carmen! I... Jak ja kocham takie mroczne i zue strony bohaterów. ^^No, i ciekawe, kto to się do niej dobiera.Pozdrawiam. ;]

    OdpowiedzUsuń
  9. cóż za wyzanie xd. Heh ;pTaaa obcieła jej włosy? Dobrze tak szmacie xd.Ciekawe kto to tam ja maca tak mhym? Mam nadzieje, że nic złego jej się nie stane ...Przepiękny ;* .

    OdpowiedzUsuń
  10. O kuwa. Toś walnęła story xD. Matko, prezent był genialny! A Tom spróbowałby być niezadowolony pfff.!Emi mnie wkurza, po uj tam przyszła? o.O Ale końcówka. OMG. Bill musiał byc nieźle nawalony, skoro aż tak nie kontaktował oO. Matko, tylko mi nie mów, że ten ktoś kto zaczął macać Carmen od tyłu to właśnie schlany Bill oO. Ciekawe xD. Czekam na next, pozdrawiam ^ ;*;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Kurczę.... Mimo wszystko, Carmem miała naprawdę fajny pomysł, aby robić za prezent. Osobiście, nie wyobrażam sobie lepszej niespodzianki niż wyskoakująca z pudła osoba, na której nam zależy. Tom musiał być nieźle zaskoczony, zresztą też bym była, bo to trochę szalone, ale trzeba mieć do siebie dystans. A ten łańcuszek na dodatek? Miodzio =) Wesele zbliża sie wielkimi krokami, a ja już nie mogę się go doczekać... Ale imprezy, to ja może nie będę komentować, bo Billosław przegią i to na maxa. O Emi, to nawet nie będę wspominać....Pozdrawiam serdecznie =)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapraszam do siebie na nowy odc. :* th-th.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń