środa, 24 marca 2010

117.'I tak zniszczę ci ten żałosny związek.'

Byłam przekonana, że to Tom. Już od dobrej godziny chodzą mu po głowie sprośnie myśli. Bardzo mi się to spodobało... nie przeszkadzało mi nawet, że Emi leżała pół przytomna na podłodze. Miałam ją gdzieś. Odchyliłam głowę i zamknęłam oczy pozwalając mu składać pocałunki na mojej skórze... chłopak błądził dłońmi po materiale mojej sukienki, która wyraźnie mu przeszkadzała, bo w pewnej chwili jedną rękę włożył mi w dekolt zsuwając ją na pierś i jednocześnie doprowadzając mnie tym do stanu podniecenia, wolną rękę natomiast wsunął pod sukienkę masując moje udo. Napierałam plecami na jego tors poddając się pieszczotom, było mi cudownie... chciałam zrobić z nim to tu i teraz, bez względu na wszystko. Co z tego, że to miejsce publiczne... rozpalił wszystkie moje zmysły... Już zupełnie przestałam myśleć. Chciałam tylko więcej... a gdy poczułam, jak jego dłoń przekracza granicę moich majtek, myślałam, że za chwilę zerwę z siebie i z niego ubrania. Jednak w pewnej chwili wrócił mi zdrowy rozsądek, bo coś było nie tak... poczułam paznokcie... a najważniejsze, nie czułam kolczyka w wardze, który powinnam czuć!

Natychmiast podniosłam powieki i z przerażaniem odskoczyłam od chłopaka, którym okazał się być... Bill! Patrzyłam na niego jak na ducha, a on stał ze zdezorientowaną miną i wpatrywał się we mnie zawzięcie.

-Chybaaa mnie... terazz nie zostawisz?- Wybełkotał mrugając powiekami. Boże, co alkohol robi z ludźmi... co ja w ogóle zrobiłam? Jak mogłam do tego dopuścić... przecież prawie zdradziłam Toma z jego bratem! W dodatku... podobało mi się! To jest niedorzeczne. Jak mogłam nie wyczuć alkoholu!? Przecież on jest nawalony.

-Jasne że nie.- Stwierdziłam wzdychając ciężko. Poprawiłam swoją sukienkę i podeszłam do niego chwytając go za ramię.- Idziemy do domu.

-I tam będziemyyy się pieprzyć do ranaa?

-Ehe...- Mruknęłam i poprowadziłam go do Toma. Sama sobie z nim nie poradzę.. nie ma to jak pijany, napalony Bill... po prostu nie wierzę.-Tom...pomóż mi.- Zwróciłam się do chłopaka, który natychmiast podniósł się z miejsca przejmując ode mnie swojego bliźniaka.

-Ej... ale ja chce się kochać z Carmen, a nie z tobą...- Oburzył się czarnowłosy, na co Tom się zdumiał.

-Ale żeś się schlał.- Skrzywił się i pociągnął go do wyjścia, a ja podążyłam za nimi. Miałam małe wyrzuty sumienia... naprawdę nie wiem, jak mogłam nie rozpoznać, że to był Bill, a nie mój Tom... no ale skąd miałam wiedzieć, że Billowi strzeli coś takiego do łba? Przecież zawsze tylko Tom mnie dotykał...

Wsiedliśmy do samochodu, Bill nieco się opierał, ale Tom i tak go wepchnął. Siedział pomiędzy nami i teraz wyraźnie czułam woń alkoholu. Po co on tyle pił? Nie dość, że będzie miał kaca, to ja się teraz źle czuje przez to całe zdarzenie...

-Ale jesteś piękna... uratowałaś mnie przed kosmitą i terazz będziesz ze mną...- Wokalista oparł głowę o moje ramię i objął mnie rękoma w pasie przytulając się do mnie.

-Ehm... nie ma tak dobrze.- Tom odciągnął go ode mnie.- Zamienimy się miejscami...

-Ale ja nie chce!- Zaprotestował głosem małego chłopca.- Ja chce tylko Carmen...

-Bill, nie przeginaj bo cie skrzywdzę.- Zagroził poważnym tonem i złapał go za ramiona trzymając w bezpiecznej odległości ode mnie. Nie chciałam się już odzywać, miałam dosyć wrażeń, jak na tą noc... było mi naprawdę głupio... nie wiem, co by było, jakbym w porę się nie zorientowała, że to nie Tom. Myślę, że mimo wszystko bym się opamiętała, ale to nie byłoby takie proste wbrew pozorom, przecież w takim momencie zupełnie przestaje się myśleć, a liczy się tylko przyjemność.

-Ale ja tylko... Toom, ja tylko będę się z nią kochał... ale weź ty nic nie mów mojemu bratu...- Powiedział szeptem, miałam ochotę wybuchnąć śmiechem. On już w ogóle nie kontaktuje z rzeczywistością. Biedactwo...

Dojechaliśmy do domu bez większych problemów. Wyciągnęliśmy Billa z auta i z niemałym trudem poprowadziliśmy go do środka, chłopak sam ledwo trzymał się na nogach. Jutro będzie miał wielkiego kaca... współczuję.

-Zaprowadzę go do pokoju...- Zadeklarowałam widząc, że czarnowłosy nie raczy się ode mnie odkleić. Tom, skinął tylko głową, a ja ruszyłam do sypialni Billa. Był chudy, ale i tak musiałam się nieźle namęczyć. W rezultacie wylądowałam razem z nim na łóżku...

-Carmen...- Przyciągnął mnie do siebie mocno.- Nie możesz mnie zostawić...

-Jesteś pijany, opamiętaj się...- Mruknęłam odsuwając się od niego tym samym unikając zetknięcia się z jego ustami.

-Ale kocham cię... zostań ze mną...- Objął mnie przytulając się do mojego brzucha. Nie miałam już siły protestować. Położyłam się obok niego pozwalając mu, aby się do mnie tulił... w końcu to nic takiego...- Jesteś najlepszą kobietą na ziemi...

-Śpij już...- Głaskałam go po włosach i nuciłam cicho jakąś melodię, aby ułatwić mu zasypianie. Jeszcze nie widziałam go w takim stanie... to było dla mnie coś nowego i zaskakującego. Poza tym... to wszystko co mówił, było takie dziwne... wiem, że jest pijany i plecie co mu przyjdzie do głowy, ale mimo wszystko...

Zostałam przy nim, aż zasnął i wróciłam do Toma, który również już spał. Uśmiechnęłam się na jego widok i przykryłam go kołdrą, sama udając się do łazienki. To były męczące urodziny... chyba nie tak miały się skończyć, ale cóż...


#


Rano obudziły mnie czyjeś głosy, nie słyszałam ich zbyt wyraźnie, ale wystarczająco, aby mnie to drażniło i nie pozwalało spokojnie spać. Przetarłam zaspane oczy i chciałam się podnieść, jednak uniemożliwił mi to Tom, który spał smacznie z głową na moim brzuchu i obejmował mnie mocno rękami. Nie miałam serca go budzić. Westchnęłam tylko cicho i położyłam głowę z powrotem na poduszce. Zsunęłam rękę na jego nagie plecy drapiąc go po nich delikatnie, to było jedyne ciekawe zajęcie na tą chwilę.

-Nie mów tak głośno bo mi głowa pęka...- Usłyszałam głos Billa, prawdopodobnie stał za drzwiami.- Oni śpią teraz... i w ogóle nie wiem na jakiej podstawie twierdzisz, że to Carmen...

-Ja już mam swoje podstawy!- Od razu rozpoznałam ten głos. Emi. I przypomniały mi się również wydarzenia z poprzedniej nocy... czy mogę mieć kłopoty? Nie, no. Nie ma dowodów!

-Nie wyglądasz tak źle w sumie...

-Zamknij się.- Fuknęła, a po chwili drzwi naszej sypialni otworzyły się z rozmachem i ujrzałam wściekłą blondynkę, patrzyła na mnie jakby chciała mnie zabić.

-Puka się, a ja ciebie nie zapraszałam.- Mruknęłam obojętnie spoglądając na Toma, który nadal spał.

-Myślisz, że wygrałaś?- Skrzyżowała ręce na piersi patrząc na mnie wyzywająco.- Więc, grubo się mylisz. Włosy mi odrosną, ale związek odrasta znacznie wolniej.- Dodała nie spuszczając ze mnie swojego wzroku. Czy to była groźba?

-Nie boję się ciebie, nie jesteś dla mnie żadnym zagrożeniem. Jesteś zbyt słaba, aby walczyć z czymś tak potężnym jak miłość.- Oświadczyłam z pewnością w głosie. Ani trochę się nie przeraziłam. A może powinnam?

-Nie będę z nią walczyć, wiem, też że jej nie zniszczę... ale nie łatwo jest ją oczyścić.

-Co to ma znaczyć?

-Szczęścia życzę.- Rzuciła nie odpowiadając na moje pytanie i posyłając mi swoje ostatnie ironiczne spojrzenie wyszła. Serce, zaczęło mi mocniej bić, poczułam nagły lęk. To było okropne... nie mam pojęcia, co ona chce zrobić.

-Czego ona chciała?- W drzwiach stanął Bill, który wyglądał fatalnie, jak nigdy. Będzie miał nauczkę na całe życie...- Twierdziła, że obcięłaś jej włosy...- Podrapał się po głowie patrząc na mnie. Ja tylko roześmiałam się pozostawiając to pytanie bez odpowiedzi.

-Czy ja już nie mogę się wyspać we własnym domu?- Nagle poczułam, jak Tom podnosi głowę i zaspanym wzrokiem lustruje cały pokój zatrzymując się na Billu.- Mógłbyś odłożyć swoją wizytę na kiedy indziej?

-No już idę... ale jest już jedenasta.- Stwierdził czarnowłosy i wycofał się na korytarz nie chcąc się narażać bratu.

-Czego on chciał?-Spojrzał na mnie. Dobrze, że nie słyszał Emi... choć może gdyby wiedział, już nigdy nie powiedziałby, że jest sympatyczną osobą.

-Nic, tak przyszedł sprawdzić czy żyjemy.- Uśmiechnęłam się do niego.- Wstajemy?

-Aleee, ty nadal jesteś moim prezentem.- Rzekł szczerząc się przy tym. Jakoś nie umiałam przejmować się wizytą Emi. Co ona może? Sądzę, że nic. A jeśli nawet coś zrobi, przecież to nie będzie nic przed czym nie będziemy mogli się obronić. Nie mam zamiaru się tym zadręczać. Jestem szczęśliwa.- Wczoraj tego nie wykorzystałem, przez Billa.

-Jeszcze masz całe życie, żeby mnie wykorzystać.- Cmoknęłam go w nos.- Zrobię ci śniadanie.

-No dobra...ale i tak jeszcze coś wymyślę.- Zapewnił mnie zadowolony, a ja wygramoliłam się z ciepłego łóżka. Posłałam mu jeszcze swój uśmiech i udałam się do łazienki.


#


Blondynka ze złością wpatrywała się w okładkę gazety, gdzie znajdowała się szczęśliwa para i wielki nagłówek zapowiadający ich ślub. Media ostatnio o niczym innym nie mówiły, a ona za każdym razem gotowała się w środku. Tak naprawdę nie chodziło jej o Kaulitza, ale o jego dziewczynę. Za wszelką cenę chciała pozbawić ją szczęścia. Chciała się zemścić, bo to przez nią, ona straciła swojego chłopaka. Wtedy też przestały się dla niej liczyć wszelkie uczucia.

-I tak zniszczę ci ten żałosny związek.- Mruknęła pod nosem i wrzuciła gazetę do kosza na śmieci. Rozejrzała się dookoła wypatrując swojego byłego partnera. Nadal łudziła się, że może jednak wrócą do siebie... choć to i tak nie zmieniało faktu, że się zemści.

Uśmiechnęła się pod nosem widząc zbliżającego się bruneta. Od razu wyszła mu naprzeciw, aby tylko ją zauważył.

-Hej.

-Emi? Co tu robisz?- Chłopak skrzyżował ręce na klatce patrząc na nią podejrzliwie.

-Chciałam się z tobą zobaczyć... wiesz, że tęsknię...

-Przestań. Już dawno nie jesteśmy razem, myślałem, że to do ciebie dotarło.- Stwierdził poirytowany.

-Ale ja cie kocham!

-Ale ja ciebie nie.- Odparł spokojnie.

-Ja nie wiem co ona w sobie ma! Wszyscy ją chcą, nawet ten durny wokalista.- Prychnęła z pogardą.- W czym jest lepsza ode mnie?

-Nie o to chodzi. Po prostu ją kocham i tyle, nie musi być wcale lepsza.- Wyjaśnił.- I jeżeli ci to jakoś pomoże, to powiem ci, że nigdy się z nikim nie zwiążę, bo tylko ją kocham. Chyba, że ona zechce ze mną być...

-Po moim trupie.- Syknęła.- Nie będzie, ani z tobą, ani z nikim innym!

-Emi, nie wariuj.- Skarcił ją lekko wystraszony tymi słowami. Wcale nie chciał, aby dziewczyna jakoś zaszkodziła jego ukochanej. Zależało mu na jej szczęściu...

-Nie daruje jej tego, że mi ciebie zabrała.- Zadeklarowała bez wahania. Jej ton był tak przekonujący, że chłopak nawet na chwilę nie uznał tego za żart.

-Nie pozwolę ci jej skrzywdzić. Zostaw ją w spokoju, rozumiesz?

-Nie.- Zaprzeczyła z ironicznym uśmiechem.- Pożałuje, że się pojawiła w twoim życiu.- Dodała i odwróciła się napięcie odchodząc.

-Emi! Ja nie żartuje!- Zawołał za nią. Kompletnie nie wiedział, co ma robić. Nie sądził, że jego była dziewczyna mogłaby być tak okrutna.


###


Odcinek dla tych, którzy lubią złą Emi, pewnie znajdą się i tacy ;D


Ehm... nie podoba mi się, że mam tak domyślnych czytelników ^^ xd


Tak jakoś ostatnio zapomniałam o blogach i dzisiaj mi się przypomniało, że może wypadałoby coś opublikować xd Ale ostatnio nic mi się nie chce i pisać też mi się nie chce, a za tydzień wyjeżdżam, więc... pisać raczej też nie będę, ale o ile moje zapasy mi pozwolą w weekendy będą pojawiały się odcinki, chyba że komuś powierzę to zadanie xd Choć co za dużo to nie zdrowo ;p

Jednak, póki co nadal jestem i przez święta też właściwie będę, a potem się zobaczy xd W każdym razie jak wyjadę to pewnie zauważycie, siłą rzeczy xd Ale w żadnym wypadku nie znikam! xD 


19 komentarzy:

  1. A może by tak wysłać Emi od razu do psychiatryka ? Zamknąć ją w pokoju bez klamek i niech sobie tam siedzi. Nawet nie wiesz jak mi ulżyło, że Carmen opamiętała się i przerwała te pieszczoty z Billem ! Świetny odcinek :) :****

    OdpowiedzUsuń
  2. Moment, ja tu chyba czegoś nie rozumiem... Emi była dziewczyną kogo? Toma? o.O W pierwszej chwili tak pomyślałam i to jest najbardziej prawdopodobne, ale jedna rzecz mi się nie zgadza i to mnie właśnie zastanawia. Carmen olała tą przebrzydłą jędzę, lecz ja jednak nieco się przestraszyłam, zwłaszcza te słowa z tytułu brzmią naprawdę groźnie. Ta zdzi.ra będzie chciała wszystko spieprzyć... Oby jej się nie udało. I dobrze, że Carmen w porę się kapnęła, że ten Kaulitz, który ją dotyka, to nie JEJ Kaulitz, tylko ten drugi! xd.Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem trzecia, ale jestem tak szcześliwa, że wgl jestem, że moge bycn nawet dziesiąta... AAA! xDWróciłam! xddobra, jak się uspokoje i zaczne układac logiczniejsze zdania to może przeczytam i skomentuje... na razie odpisze ci na gadu xDpzdr. ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. ja też właśnie nie zrozumiałam tego z Emi...Ona była dziewczyną Toma??scream-story.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow... Zachowanie Emi to zalatuje już chorobą psychiczna, nie? xD Mam nadzieję, że nie przesadzi i ten koleś, z którym gadała ją powstrzyma ^^ Cóż, Bill ma downa xD Pieknie było ;*****

    OdpowiedzUsuń
  6. hym... końcówki nie bardzo zrozumiałam. Tam odbyła sie rozmowa miedzy Tomem a Emi tak?:DEj ale kiedy oni byli razem? Mylsłam ze si enie znali wczesniej... a może w między czasie? Tak na boku?... Eej nie. Co za idiotka z niej no... Dobrze jej z tymi włosami :D. aaaa gdzie jedziesz? :D. CHodzi Ci już o wakacje? :D . Podobało mi się ; *

    OdpowiedzUsuń
  7. Ach, to tylko Bill. xD Ale ta akcja w samochodzie, żeby nic nie mówił jego bratu była świetna. xD A tak poza tym... Może Bill naprawdę coś czuje do Carmen? W końcu czasem pijani ludzie mówią to, co myślą, a nie mają odwagi powiedzieć na trzeźwo.Zła Emi, zła! Nie lubię jej, o! Ale ciekawe co dziewcze wymyśli no i z kim to rozmawiała. xDPozdrawiam. ;]

    OdpowiedzUsuń
  8. Super.No to Bill się nieźle nawalił, skoro nie pamięta co robił wieczorem...Dobrze, że Tom sobie nie brał na serio tego, co mówił wtedy w samochodzie.A ta Emi to mnie już naprawdę dobija.czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  9. Czy ja dobrze zrozumiałam tekst pisany, czy już zwoje mi sie poplątały? Emi była dziewczyną Toma?? Nie, no powiedz, że żartujesz! To jest wręcz niewiarygodne! Koncówka wprowadziła mnie w kompletne osłupienie. Gdy Bill dobierał się do Carmen i mówił te wszystkie rzeczy, to zaczęłam się zastanawiać nad jego intencjami...( ja wiem, że analizowanie każdej drobnostki wpędzi mnie kiedyś do grobu, ale muszę to wiedzieć!) Jak powszechnie wiadomo, człowiek pod wpływem alkoholu robi dziwne wyskoki i ma więcej odwagi, ale i potrafi powiedzieć coś, lub zrobić, o czym nigdy nikomu nie mówił oraz czego nikt by się nawet nie spodziewał, ale to są jego prawdziwe myśli. To tak jak ze snem... we śnie objawiają się nasze największe marzenia i lęki, do których się nie przyznajemy. Nie wiem, czy załapałaś moje pokrętne tlumaczenia, ale chcę się dowiedzieć, czy Bill dobierał się do Carmen, bo nawet gdy nie jest pijany coś do niej czuje? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Ups juz sie boje... Ej no kurcze niech ona tego nie niszczy... Prosze. nie no Oni sa tacy szczesliwi...

    OdpowiedzUsuń
  11. Zacznę od tego, że literki bardzo wkurzają ,ale tych zaawansowanych spamiarzy-nałogowców to raczej nie powstrzyma xDNie pamiętam co było w odcinku...Ale i tak mnie kochasz? xDWgl to proponuje ogłosić, ze nasza orientacja seksualna jest jak najbardziej poprawna, przynajmniej dla większości, bo pominąć trzeba tych mądrych, którzy na jednego z Kaulitzów mówią kobieta... ale jego pominmy...No więc tak, eh...Emi jest głupiaTom slepy i z pózno sie budzi... sierota jednaA ja chciałam poszukać tego przyjaciela, ale mi sie nie chce xdTo rzeczy oczywiste mamy za sobą ^^Chce już slub, bo boje się co tam się stanie xDNo i te zakończenie... jesli mnie kochasz i nie chcesz zebym padla na serce, to mi powiesz ^^I tak, to jest szantaż xdpzdr ;**

    OdpowiedzUsuń
  12. A więc ogłaszam wszem i wobec że ja Ka. i Marta wolimy chłopców xDI tak, nadal Cię kocham xd ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Ajj! Zła Emi... Ja jej nadal nie lubię. I nie chcę, żeby rozwaliła związek Toma i Carmen (co pewnie i tak się zdarzy. Ale jak będzie 'rozwalać' to będzie.. akcja xd To tak może być. Ale żeby oni mimo wszystko byli razem). Ale na początku mnie rozwaliłaś. Jak Bill tak od rzeczy gadał xdd Mega. Co alkohol robi z człowiekiem. xdd Heh.Czekam na nowe ;dPozdrawiamQueenBlack

    OdpowiedzUsuń
  14. majenka_11th@amorki.pl28 marca 2010 16:46

    To mój ulubiony odcinek! No po prostu rewelacja , przeczytałam go z jakieś 3-4 razy , no nie mogłam przestać się śmiać , z reguły opowiadania mają smutne momenty akurat teraz , a u Ciebie jest wprost odwrotnie - i za to Ci dziękuję ; **. No i tak na marginesie powinnam się odnieść co do odcinka , a więc , boję się tej całej Emi i już nawet mówiłam w poprzednich komentarzach , że nie darzę jej zbytnią sympatią . A więc , co mi pozostaje ? Czekać na kolejny odcinek ;**Pozdrawiam. Marlen.

    OdpowiedzUsuń
  15. heem.. u mnie coś nowego i beznadziejnego xD. Nowy odc. ;* Zapraszam ! th-th.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  16. Oj... Te literki nadal mnie irytują... Ale dla Ciebie wszytsko xDChociaż może na mimk, albo na op tego nie ma...? no trudno xdW sumie nie wiem, czemu pisze tu, a nie na innym blogu... To taki mój kaprys xDNie chce zebys jechała, ale musisz... Twój kręgosłup jest niefajny xDWgl nie powinnas siedzieć przy komputerze, bo to jeszcze bardzeij pogarsza stan twoich pleców xDPojedziesz sobie.. odpoczniesz ode mnie... będziesz tesknić za Boskim Przemusiem... I poderwiesz jakiegoś fajnego rehabilitanta xDTylko nie Maćka... Taak? Chyba tak miał na imie...Dobra, dzis dostaniesz, a raczej już dostałaś wyznania na gadu, choc wczoraj one bylyby jeszcze ciekawsze xDpzdr. ;*Ide czytac rette bill xD

    OdpowiedzUsuń
  17. A pier.dziel spamiarzy z góry na dół. Niech idą pisanki malować jooo-.-Weź już sam tytuł budzi emocje;d Oczywiście na myśl od razu nasuwa się pani Emi-.- Wrrr. Ha, czyli jednak to Bill xD. O matko, rozwalił mnie koleś mwhahahaha.! Ten wątek był boski ;D.W koncówce troche zamotałaś i nie chyba nie do końca zrozumiałam o.O Mam wątpliwości xD. Możesz być z siebie dumna, zapewne teraz mniej domyślnych osób jest po tym odcinku.xDNo cóż... w takim razie czekam na ciąg dalszy, szczególnie przez tą intrygującą końcówkę xD.Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  18. Przepraszam, że w ten sposób, ale nie mam innego wyjścia. Serdecznie zapraszam na kolejny odcinek na:www.stehn-hand-in-hand.blog.onet.plPozdrawiam =)

    OdpowiedzUsuń
  19. Bardzo ciekawe opowiadanie, ostatni odcinek też niczego sobie. Serdecznie zapraszam na color-of-panic.blog.onet.pl Już niedługo szablon z Tokio Hotel!

    OdpowiedzUsuń