niedziela, 5 września 2010

133.'Bo ty mnie zapłodniłeś, ty niewyżyty potworze!'

-Kochanie, przepraszam, że nie zadzwoniłem, ale nie było potrzeby skoro Melanie dzisiaj wypisali i...- Tom urwał nagle zatrzymując swoje spojrzenie na małym chłopcu, który także uważnie go obserwował swoimi wielkimi oczami. Wydawał się być trochę wystraszony... no ale nic w tym dziwnego, w końcu ta sytuacja jest dla niego dziwna i zupełnie nowa.

-Em... Tom, to jest mój brat.- Odezwałam się, aby przerwać tą niezręczną ciszę. Nadal nie wiem, jak mu to wszystko wyjaśnię, ale cóż...

-Brat? Ty masz brata? W ogóle skąd od się wziął? I gdzie jego rodzice? Carmen?- Zasypał mnie pytaniami mrugając powiekami, jak nakręcony. Czyżby wystraszył się małego chłopca? I on chce mieć dziecko!?

-Tak... To Matthew. I... no ten... on... troszkę z nami pomieszka...- Uśmiechnęłam się niewinnie. Ale moje słowa chyba do niego nie dotarły...

-Carmen... skąd wzięłaś to dziecko? Ja rozumiem, że ty bardzo chcesz być mamą, ale tak nie można! Kochanie... musimy je oddać z powrotem... przecież on ma mamę i ona teraz bardzo się martwi...- Podszedł do mnie łapiąc mnie za ramiona. Przysięgam, że patrzył na mnie jak na wariatkę, miałam ochotę go kopnąć już nie powiem gdzie.

-Pojebało cię?!- Syknęłam wyrywając się z jego uścisku.- To mój brat, nie porwałam dziecka!- Naprawdę nie wiem za kogo on mnie ma. No przegiął! Zaraz wniosę pozew o rozwód... co to w ogóle ma być!

-Ja nadal nic nie rozumiem.

-Carmel... czy ja mogę się tym pobawić?- Mój braciszek zwrócił na siebie uwagę wskazując na kostki do gry na gitarze należące do Toma.

-Carmel?- Chłopak powtórzył za małym i wybuchnął śmiechem. Przysięgam, że zaraz go zdzielę...

-Możesz się tym pobawić.- Uśmiechnęłam się słodko do małego, a Toma chwyciłam za materiał koszulki i odciągnęłam go na bok, żeby w końcu wyjaśnić całą sytuację.- Była tu dziś moja mama, jest poważnie chora, dlatego podjęłam się opieki nad bratem, żeby ją odciążyć. To może potrwać kilka miesięcy... zależy od jej choroby i leczenia...

-Kilka miesięcy?! Carmen, przecież to małe dziecko...

-Przecież wiem.- Nie sądzę, aby Tom nie miał pojęcia o tym, iż nie posiadam anielskiej cierpliwości. Czy on musi mnie tak irytować?

-Jak ty sobie to wyobrażasz? Poza tym myślałem, że masz złe relacje z matką...

-Wyobraź sobie, że o tym zapomniałam. Ona może umrzeć. Zresztą i tak już postanowiłam... nie zostawię swojego brata.- Oświadczyłam stanowczo.

-A co z zespołem?

-Nic.. jak będę grała czy coś, Mel się nim zajmie.- Wzruszyłam ramionami. Na wszystko przecież znajdzie się jakieś dobre rozwiązanie...

-A ona o tym wie?

-Nie... właśnie, co z nią?- Przypomniałam sobie o jej nagłej wycieczce do szpitala. Ja chyba mam dziś za dużo na głowie... i może nie tylko dziś.

-Nic... już wszystko w porządku. Musi po prostu bardziej na siebie uważać i się nie denerwować.- Wyjaśnił zerkając cały czas na małego.

-To dobrze...

-Kochanie, co my mamy z nim robić? Nie mamy dla niego nawet żadnych zabawek...

-Możemy kupić...

-I gdzie on ma spać?

-Z nami!

-Ah... Czyli koniec ze staraniem się o dziecko...- Mruknął nie pałając przy tym zbyt wielkim entuzjazmem. Ja osobiście uważam, że krótka przerwa nam nie zaszkodzi... nie można non stop uprawiać seksu. Jeszcze popadniemy w jakieś uzależnienie! Oczywiście bardzo chcę mieć dziecko, jednak czasem są ważniejsze sprawy, które wynikają całkowicie przypadkiem...

-Kotku, przecież będziemy mieli jeszcze czas... poza tym podszkolisz się trochę w opiece nad małym dzieckiem. Chodź, przedstawię cię mu.- Chwyciłam go za rękę ciągnąc w stronę małego.- Matt... to jest mój mąż, Tom. Twój wujek.- Zwróciłam się do niego swoim nienaturalnie miłym głosem. Do dzieci trzeba chyba mówić delikatnie i w ogóle... Chcę, żeby czuł się z nami dobrze.

-Masz fajne włosy, Tom.- Chłopczyk uniósł głowę uśmiechając się do Toma.- Też chciałbym takie mieć... moje są takie pokręcone..

-Też są bardzo fajne.- Stwierdził i poczochrał go po włosach.- Myślę, że na razie nie musisz nic z nimi robić.

-Mama też tak mówi.- Westchnął z przejęciem.- Tom, a możesz pokazać mi swoją gitarę? Mama mówiła, że jak już będę duży to mi kupi i będę mógł grać.

-Wiesz... to świetny pomysł, żeby on z nami został.- Tom odwrócił się w moją stronę marszcząc brwi. Uśmiechnęłam się szeroko i ucałowałam go w usta. Wiedziałam, że jak go pozna od razu zmieni swoje nastawienie. To przecież wspaniałe dziecko.- Trzeba tylko powiadomić resztę, że mamy nowego lokatora.

-To nie problem...

-To jak będzie z tą gitarą?

-Mogę pokazać ci nawet wszystkie instrumenty.- Skierował swoje spojrzenie na małego, który od razu rozpromieniał.

-Super!- Okrzyknął podekscytowany.

-To chodź.- Wyciągnął do niego rękę, a ten chwycił ją bez wahania.- Niedługo wrócimy.- Dodał i obydwoje wyszli zostawiając mnie samą. Muszę przyznać, że Tom ładnie wygląda z dzieckiem... Nie mam pojęcia w co nas wpakowałam, ale przecież musiałam. Nie mogłam zostawić swojego brata... przecież on jest taki słodki...


#


Czarnowłosy wszedł do pokoju od razu lustrując jego wnętrze w poszukiwaniu swojej dziewczyny. Zmarszczył brwi zauważając, jak Sara zawzięcie przygląda się jakiemuś zeszytowi, który z pewnością nie należał do niej. Lekko zaniepokojony podszedł do niej, aby sprawdzić co tak bardzo ją zainteresowało. Jak się okazało jego obawy były słuszne, gdyż trzymała w dłoniach jego pamiętnik. Serce, aż podeszło mu do gardła na myśl, że mogła coś przeczytać. A sam skarcił się w myślach, że nie ukrył czegoś tak ważnego dokładniej.

-Co robisz?- Dziewczyna drgnęła słysząc niespodziewanie jego głos. Nie zauważyła, kiedy wszedł i że w ogóle za nią stał. W jego głosie natomiast wyczuła niezadowolenie.

-Piszesz pamiętnik?- Odpowiedziała pytaniem i wskazała na dość gruby zeszyt, który ściskała w dłoni. Wokalista skinął tylko twierdząco głową i czym prędzej odebrał jej swoją własność.- Masz przede mną jakieś tajemnice?- Kontynuowała krzyżując ręce na piersi. Wcale jej się to nie podobało. Sądziła, że mówią sobie wszystko. Że to ona jest osobą, której będzie się żalił i mówił o swoich wszelkich troskach... Przecież się kochają, będą mieli rodzinę. Była przekonana, że Bill darzy ją całkowitym zaufaniem, a tymczasem on po kryjomu tworzy zapiski w pamiętniku.

-Nie... To tylko pamiętnik. Zresztą już w nim nie piszę...- Wzruszył ramionami.

-Tak? Więc mogę go przeczytać?

-Nie.- Odmówił natychmiast i nie zwlekając schował zeszyt do szuflady.- Masz ochotę na spacer?

-Czemu zmieniasz temat?- Zmrużyła oczy nie spuszczając z niego swojego podejrzliwego wzroku. Czuła, że jest jakiś powód dla, którego chłopak nie chce jej pozwolić przeczytać swojego pamiętnika.

-Nie zmieniam, po prostu nie ma o czym mówić.- Odparł nie mając ochoty dłużej drążyć niewygodnego dla niego tematu.- To idziemy?

-Zjadłabym coś.- Mruknęła postanawiając odpuścić sobie dalsze męczenie wokalisty swoją dociekliwością. Może w końcu sam jej coś wyjawi... czasem potrzeba czasu, więc ona mu go da.

-To pójdziemy najpierw na obiad.- Skwitował.- Mają tu dobrą restaurację...

-Mam ochotę na coś wegetariańskiego...

-Znajdzie się coś...

-Ale ja chcę coś z takiej prawdziwej wegetariańskiej restauracji... takiej z prawdziwego zdarzenia.- Zakomunikowała z wielkim przejęciem. Ciąża w jej przypadku staje się coraz bardziej widoczna, nie tylko pod względem fizycznym, ale i psychicznym.

-W porządku... znajdziemy coś.

-Hm...- Zamyśliła się na chwilę spoglądając na niego w dziwny sposób. Teraz już w ogóle nie wiedział czego ma się po niej spodziewać, ale był pewien, że właśnie zmienia zdanie.- A może jednak... zostaniemy?- Uśmiechnęła się do niego tajemniczo.- Już nie jestem głodna.- Dodała zaraz i podeszła nieco bliżej niego.

-Na spacer też nie masz ochoty?

-Po co mamy w ogóle wychodzić? Możemy zostać tutaj... mamy takie wygodne łóżko.- Stwierdziła bawiąc się jego włosami.

-Ah... no... i jest chyba czwarta po południu...

-No i co z tego?- Mruknęła odsuwając się od niego.- Jak ci tak bardzo zależy możemy przecież iść na ten durny spacer...

-Ale po co od razu te nerwy?- Przewrócił oczami chwytając ją za rękę.- Przecież wiesz, że ja nie mam nic przeciwko, żebyśmy tutaj zostali.

-Ehe... akurat. Ah, no i jest czwarta po południu.- Zaczęła go naśladować będąc przy tym bardzo przekonującą.

-Jesteś nieznośna...- Przyciągnął ją do siebie obejmując mocno rękoma w talii.

-To nie był komplement.

-A to, że przed ciążą byłaś mniej nieznośna niż jesteś teraz?

-Wcale mnie to nie bawi.- Rzekła i wyswobodziła się z jego uścisku.- Idź sobie sam na ten spacer.- Rzuciła z niezadowoleniem i ułożyła się na łóżku odwracając od niego swój wzrok.

-I już nie chcesz, żebyśmy zostali razem w naszym dużym łóżku?

-To nie nasze łóżko!

-Ale chwilowo nasze... Sara, nie złość się tak. Przecież chcę dobrze...

-I żałujesz mi seksu tylko dlatego, że jest czwarta po południu. A ja jestem w ciąży i mam ochotę! Mam sobie wynająć do tego jakiegoś faceta z agencji, bo mój własny chłopak woli iść na spacer?- Wyrecytowała z trudem łapiąc oddech.

-Przecież nie powiedziałem, że wolę.

-Ale wolisz! I w ogóle idź sobie... Albo, może ja wyjdę!- Poderwała się z miejsca i zanim zdążył w jakikolwiek sposób zareagować stała już przy drzwiach.

-I?- Uniósł brwi nie widząc kolejnych ruchów z jej strony.

-Moi rodzice nie wiedzą jeszcze, że jestem w ciąży.- Wypaliła wracając się z powrotem na łóżko, gdzie zaraz usiadła.-Musisz do nich zadzwonić.

-Ja? Dlaczego ja?

-Bo ty mnie zapłodniłeś, ty niewyżyty potworze!

-Chyba sam wręczę sobie jakiś order za moją anielską cierpliwość.- Wycedził przez zaciśnięte zęby czując, że jego spokój powoli się oddala.- Oczywiście. Zadzwonię do nich. I przy okazji znajdę jakieś doradztwo dla młodych rodziców, czy coś... bo długo tak nie pociągniemy, Kochanie.


###


Ostatni wątek specjalnie dla szantażystki (i to nie jest żaden nick xd) xd 


Pozdrawiam ;*




12 komentarzy:

  1. 1. xDPodoba mi się tytuł xdI to coś nad zdjęciem... Wyluzuj Skarbie... xD

    OdpowiedzUsuń
  2. karolina866@onet.pl5 września 2010 15:00

    oo jak słodko, że Tom tak chętnie przyjął małego. Hehe śmieszna ta sytuacja z Billem i Sarą, ciekawe jak nasz biedny Billuś sobie poradzi z kobietą z ciązy :) Czekam na następny. Pozdrawiam ; * Hill..

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mam weny na komentarz xDOgólnie to strasznie podoba mi się zachowanie Sary xDjest moim guru po prostu xDJest boska i tyle xDJa nigdy nie spotkałam kobiety w ciązy z takimi humorami xDMoja bratowa np przez trzy miesiące ciązy spała po 20 godzin dziennie... więc nawet nie miała czasu marudzić xDNo a jeśli chodzi o tego małego to fajnie, ze Tom się tak wczuł xDI wgl to reszta czytelniczek powinna byc mi wdzięczna, o xDSzantażystka... pff xDpzdr.; *

    OdpowiedzUsuń
  4. Prawdę mówiąc spodziewałam się podobnej reakcji Toma, choć nie przypuszczałam, że sobie pomyśli, iż Carmen komuś zabrała dziecko - trochę go chyba poniosło. xD Matthew rzeczywiście musi być słodki, skoro obydwoje tak szybko się do niego przekonali. Na pewno jakoś dadzą sobie radę.Matko kochana, ale ta Sara ma humorki -.- Ciekawe czy ona sobie w ogóle zdaje sprawę, jak bardzo przesadza? Prawdę mówiąc cieszę się, że kiedy moja bratowa była w ciąży, to nie odstawiała takich cyrków, bo wszyscy by poszaleli o.O Bill ma prawo pisać pamiętnik i naruszanie prywatności obejmuje nawet Sarę. Wiesz co, ucieszyłabym się, gdyby ona już urodziła, bo wówczas nie byłaby taka marudna. xDPozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze raz informując mnie napiszesz, że mogę tu wpaść, ale wcale mnie do tego nie zmuszasz, to chyba faktycznie tak zrobie, no bo kurczę, ja tu naprawdę lubię przebywać, bo Twoi bohaterzy są świetni i bardzo mi się podobają ich losy! Tak więc strzeż się, bo jeszcze jeden taki wyskok i..... i....i no coś tam wymyślę xD Reakcja Toma powaliła mnie na kolana. Kurczę, nie sądziłam, że dojdzie do takich wniosków, do jakich doszedł. W sumie ja rozumiem, że Carmen chce mieć dzieci, ale nie żeby je od razu uprowadzać z pobliskiej piskownicy =) Ale mały kurcze wiedział, co powiedzieć, żeby zjednać sobie gitarzyste. Wystarczyło wspomnieć o pewnym instrumencie i chłopak sprzedany xD. Dobrze, że z Mel wszystko w porządku i nie straciła swojego dziecka. Tak, ja też bym wręczyła Billowi order za tą cierpliwość. Należy mu się =)Pozdrawiam =*

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej ! Przeczytałam kilka ostatnich notek :D Nie powiem, podoba mi się :D Ten mały braciszek bardzo mnie zaskoczył :D Ciekawi mnie dalsza akcja :)Serdecznie zapraszam do mnie :)www.nothing-without-you.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. ~Heiling [alles-war-so-gut]5 września 2010 20:13

    Tom będzie wspaniałym ojcem! :D Kurde niech ta Carmen zajdzie już w ciążę! grr. ;D Ten mały chłopiec też jest taki kooochany! :D już Go polubiłam :)A co do Sary.. cóż.. kobieta zmienną jest :D W ciąży tym bardziej ! :D hahaha a ostatnie zdanie Billa najlepsze ! :D Sama z chęcią dałabym mu ten order :) i ciesze się, że z Mel wszystko w porządku, już się bałam, że mogła stracić dziecko..

    OdpowiedzUsuń
  8. krótko ! ... słodko i wrednie xd. Pozdrawiam ; *

    OdpowiedzUsuń
  9. queen_black@vp.pl10 września 2010 02:53

    Jak uroczooo!. Wiedziałam, że Tom "pogodzi" się z opieką nad Małym ;DI znaleźli swój wspólny język ^^.A kaprysy Sary ;D Jak Bill z nimi wytrzyma to jest wielki!; DCzekam na nowee ;dQB ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. bardzo się cieszę :) Mam nadzieje, że zwrotne akcje w moim opowiadaniu nie przerażą Cię ! :) ja czekam na kolejną notkę ! :)Pozdrawiam ! :)nothing-without-you.

    OdpowiedzUsuń
  11. Carmen ma racje: Tom dzięki Matthew może udoskonalić swoje "tatusiowe preferencje" ;D Hahaha, humorki Sary mnie rozbroiły, no po prostu genialna jest dziewczyna, a Bill naprawdę musi mieć anielską cierpliwość, ja pewnie bym już wyszła z siebie i stanęła obok ;D Nadrobiłam. Przepraszam Cię najmocniej, że tak długo zwlekałam, ale dopiero trzeci dzień ma mkomputer i sporo zaległości. Pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten tekst, że muszą go oddać z powrotem był genialny. ^^Jak to nie można cały czas uprawiać seksu?! A czy Carmen nie chciałaby dłużej sobie pożyć i mieć ładniejszej cery?! xPPTak, rzeczywiście, urocze dziecko. ^^ Tomowi jak widać wystarczy hasło "gitara!" i już wszystko jest w porządku. xDMyślę, że pisanie pamiętnika to nie do końca przejaw braku zaufania. Każdy ma swoje tajemnice i naprawdę - lepiej, aby tak zostało. Trzeba rozmawiać o wszystkim, ale jednocześnie... Nie każdy temat musimy odnosić do swojego życia. Ta druga osoba nie zawsze musi wiedzieć, że właśnie to przytrafiło się nam. Myślę, że pamiętnik to bardzo dobra rzecz i bardzo osobista, a gdy ktoś nas kocha, powinien uszanować naszą prywatność.Faktycznie, podziwiam Billa za jego cierpliwość. Ja już ją straciłam. xD Podobało mi się i wybacz, że tak późno. Pozdrawiam. ^.*

    OdpowiedzUsuń