niedziela, 16 grudnia 2012

199. ' 9 rocznica. '

Trzy lata później.



11 września 2019r.



Sobotni poranek powitał nas ciepłymi promieniami słońca, choć był już wrzesień. A dokładniej 11 września 2019 roku, nasza 9 rocznica ślubu… Co roku świętowaliśmy ten dzień w jakiś wyjątkowy sposób, a dziś po prostu wylegiwaliśmy się w łóżku i jakoś nie specjalnie chciało nam się to zmieniać. Bo tak naprawdę liczyło się tylko to, że wciąż jesteśmy razem. Trudno uwierzyć, że to prawie 10 lat… Wiele się przez ten czas zmieniło w naszym życiu. Urodziła nam się nawet córeczka po długich staraniach, dzięki czemu mamy teraz trójkę wspaniałych dzieci. I naprawdę jesteśmy idealną rodziną, przymrużając oko na niektóre, drobne sprzeczki. Wiadomo, różnica zdań będzie zawsze, tego nie da się pominąć. Ale jesteśmy szczęśliwi mimo wszystko. Nasze życie jest w miarę ustabilizowane, jeśli można tak to ująć. Nawet długie wyjazdy Toma nie psują harmonii naszej rodziny. Naprawdę staramy się wszystko sobie odpowiednio organizować, aby nikt nie czuł się pokrzywdzony w żaden sposób. I jakoś nam to wychodzi! Widocznie bardzo dojrzeliśmy skoro radzimy sobie z tym wszystkim niemal wzorowo.


-Czuję się staroo…- Tom jęknął przeciągle obejmując mnie w pasie.- Chyba będę miał kryzys.


-No tak dwudzieste dziewiąte urodziny, to już nie żarty.- Rzekłam udając wielką powagę.- Chyba musisz sobie znaleźć jakąś nastoletnią kochankę.


-Myślisz? Nie miałabyś nic przeciwko?- Zmarszczył brwi przyglądając mi się z uwagą.


-No wiesz, ja też mam już swoje lata.- Odparłam bezradnie.- Już chyba lepiej, żebyś miał kochankę niż porzucił rodzinę.


-Ohh ty moja staruszkoo!- Zawołał po czym pocałował moje usta.- Żeby tak każda kobieta w twoim wieku wyglądała jak ty, wiesz jaki świat byłby wtedy idealny?


-Kiedy ci się znudzą te komplementy, co?- Zmrużyłam oczy wpatrując się w niego. Każda kobieta może mi zazdrościć takiego męża i w ogóle wszystkiego, co mam o ! Jestem z tego dumna i choć sama uczę swoje dzieci, że nie można się przechwalać… Sama mogłabym się chwalić wszystkim dookoła, jaka jestem szczęśliwa i spełniona!


-Wiesz, że nigdy. Ja nadal cię kocham, jak wtedy gdy miałem 20 lat. Albo może nawet troszeczkę mocniej!- Zadeklarował powodując tym, że zrobiło mi się cieplej na sercu. Jesteśmy razem już tak długo, a ja wciąż czuje te same emocje co kiedyś. I te same rzeczy co dawniej sprawiają mi przyjemność. Bo tak naprawdę jedyne co się zmienia to nasze ciało, a w głębi ciągle pozostajemy tacy sami…- I może uczcimy sobie naszą rocznicę, hm?


-Jak?- Uśmiechnęłam się zauważając jego charakterystyczne spojrzenie, które mówiło mi wszystko. Od razu wiedziałam, jakie kosmate myśli krążą mu po głowie.


-Tak jak najbardziej lubimy.- Wymruczał zachęcająco i zbliżył się do mnie.- Mam tylko nadzieję, że nasze potomstwo jeszcze smacznie śpi…- Dodał przysysając się do mojej szyi z taką pasją, że aż się wygięłam pod nim. Bardzo podobała mi się taka forma świętowania. Naprawdę niewiele nam trzeba…


-Sto lat! Sto lat!- Tom gwałtownie oderwał się ode mnie, gdy po naszej sypialni rozległ się nagle śpiew bliźniaków, którzy nie wiadomo kiedy nawet tu wparowali.- Niech żyją nam!- Po chwili wszyscy wraz ze swoją młodszą siostrą, którą Crispin trzymał na rękach, wpakowali nam się do łóżka.


-Dlaczego oni pamiętają o takich rzeczach i to z samego rana?- Szepnął niepocieszony Gitarzysta, na co ja się zaśmiałam. No niestety nie zawsze wszystko szło po naszej myśli… Ale to i tak było urocze! Moje kochane dzieci!


-Bo dobrze ich wychowałeś.


-Będzie impreza?- Wypalił podekscytowany Crispin. Moje dziesięcioletnie dziecko myśli już o imprezach zamiast się uczyć… ładnie się zaczyna.


-Ej mamo, a zastanowiłaś się już nad moją nową szkołą?- Thomas także raczył o sobie przypomnieć. I wygląda na to, że naszej rocznicy czas już minął…


-Hej, to już koniec życzeń? Budzicie nas rano, żeby zawracać głowę?- Oburzył się Tom.


-No przecież nie spaliście.- Stwierdził Crispin.- Widziałem! Znowu chciałeś zmajstrować nam siostrę. Ale my nie chcemy więcej rodzeństwa.- Skrzyżował ręce na piersi wbijając swój oskarżycielski wzrok w ojca.


-Nie masz lekcji do odrobienia?


-Jest dopiero ranoo! Poza tym jeszcze nic nam nie zadali.


-Ale noo! Ja o coś pytałem!- Obruszył się drugi z bliźniaków. Oni czasem doprowadzają mnie do szaleństwa. Nie nadążam!


-Mówiłam ci Tomi, że musimy z tatą jeszcze to przemyśleć…


-Nie mów do mnie Tomi!- Przerwał mi.- No i tata już się zgodził, tylko ty jeszcze nie!


-Tata się zgodził?- Powtórzyłam spoglądając z zapytaniem na swojego męża, który wzruszył niewinnie ramionami.


-Dobra chłopcy, idźcie stąd. Później o wszystkim pogadamy, dajcie nam w ogóle się ogarnąć.- Rzekł wyganiając ich.- I nie zapomnijcie o siostrze.- Wskazał na naszego aniołka. Ona jako jedyna nie miała do nas żadnych pretensji, pytań i w ogóle była słodziutka i grzeczniutka. Jakby jej nie było! Takie dzieci to dopiero skarby!


-Zróbcie sobie śniadanie.- Poleciłam, kiedy już byli przy drzwiach.


-Ehee…- Mruknęli jednocześnie po czym zamknęli za sobą drzwi pozostawiając nas znowu samych. Tom prawdopodobnie zamierzał powrócić do tego, co nam przerwano jednak nie pozwoliłam mu na to. Nie ma tak łatwo. Mamy coś do wyjaśnienia i wcale mi się to nie podoba!


-Możesz mi powiedzieć, dlaczego zgadzasz się na coś czego jeszcze nie ustaliliśmy?- Założyłam ręce na piersi spoglądając na niego z niezadowoleniem.


-Ohh… To była tylko taka wstępna zgoda przecież.- Stwierdził nie widząc w tym nic złego i zbliżył się do mnie chcąc złożyć pocałunek na moich ustach, lecz zrobiłam unik zapobiegając temu i w ogóle wstałam z łóżka.- Carmeen…


-Przez ciebie teraz wyjdę na tą złą.- Burknęłam ignorując jego jęki.- Naprawdę świetnie to zorganizowałeś.


-No nie obrażaj się! Przecież nie powiedziałem mu, że na pewno! On wie, że muszę z tobą o tym porozmawiać.


-Ale nie rozumiesz, że jeśli mu odmówimy to i tak będzie teraz wyłącznie moja wina? Bo już z tobą rozmawiał i dałeś mu nadzieję, pokazałeś, że nie masz nic przeciwko temu.- Wyrecytowałam próbując wyjaśnić mu te sytuację.- Nie możesz być taki pochopny. I w ogóle ty się na wszystko zgadzasz Tom!


-Nie na wszystko.- Zaprzeczył urażony.- Ja po prostu nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy nie pozwolić mu spełniać marzeń. Ja w jego wieku nie miałem takich możliwości… Więc czemu mamy mu tego zabraniać?


-Bo to jeszcze dziecko Tom… Thomas będzie miał jeszcze czas na muzykowanie.


-No przecież nie zrobi od razu kariery! On chce tylko iść do muzycznej szkoły, nie ma w tym nic złego. Pobawi się trochę i sam stwierdzi, czy chce dalej to robić, czy nie.


-Tak. I nauczy się, że w życiu wszystko mu przychodzi na pstryknięcie palca.- Podsumowałam z ironią. Podejście Toma w tej kwestii było zbyt banalne.  Rzadko kiedy się w czymś nie zgadzaliśmy, co dotyczyło naszych dzieci. Ale tym razem nasze poglądy się ze sobą kłóciły.


-To chcesz, żeby poszedł do pracy i sobie zarobił na te szkołę i najlepiej na wszystko inne?


-Nie o to w tym przecież chodzi. No nie kłóć się ze mną! Tylko się zastanów… Chcesz wychować rozpieszczoną gwiazdkę muzyki, która nawet dzieciństwa nie miała? Jeśli Thomas chce grać, to sam go tego naucz. Na szkołę będzie miał jeszcze czas.- Uparcie stałam przy swojej wersji i raczej już nie było możliwości, abym zmieniła zdanie. Jedyne na co mogłam się zgodzić, to aby Tom uczył naszego syna gry na gitarze, ewentualnie czymś innym.


-Właściwie to dlaczego on mnie o to nie poprosił?


-No właśnie. Dobre pytanie.- Skwitowałam.- Może poświęcasz mu za mało czasu.


-Staram się. Nie łatwo jest się podzielić na cztery części.- Westchnął ciężko, co mnie lekko rozbawiło. Bowiem wyobraziłam sobie takiego Toma rozłożonego na kilka części… Chyba wolę go w całości!


-Przemyśl to jeszcze. Idę się umyć i pójdę zobaczyć, czy mi kuchni nie zdemolowali…


-A nasze świętowanie?


-Nadrobimy w nocy.- Zadeklarowałam posyłając mu całusa w powietrzu i udałam się do łazienki w celu porannej toalety. Chyba przemówiłam swojemu mężowi do rozumu, dzięki czemu znacznie mi ulżyło. Jak dobrze, że on nie jest zbyt kłótliwy! Mówiłam, że ideał.


 


#


 


Rocznicę naszego ślubu postanowiliśmy uczcić rodzinnym obiadem, na który zaprosiliśmy najbliższych. Z tego też względu musiałam spędzić trochę czasu w kuchni, gdzie przygotowywałam różne smakołyki. Mogłabym wszystko oczywiście zamówić… Ale to nie to samo! Nie ma to jak przyjemność, gdy ktoś pochwali danie, a jest ono zrobione własnoręcznie. A gotowanie akurat wychodzi mi nieźle! Lata praktyki robią swoje.


-Mamoo…- Jeden z bliźniaków zjawił się w kuchni, po głosie rozpoznałam, że to Thomas. Czasem właściwie tylko tak potrafię ich rozróżnić!


-Co jest?- Mruknęłam doprawiając jednocześnie swoją zupę. Nie lubiłam, gdy ktoś zawracał mi głowę podczas gotowania. Potrawy wymagały mojego skupienia i zaangażowania! W końcu musiały być idealne.


-Chciałem cię przeprosić.- Uniosłam brwi w zdziwieniu słysząc te słowa, lecz nadal tkwiłam w miejscu nie przerywając swoich czynności. Byłam ciekawa, co Thomas ma mi jeszcze do powiedzenia. Jednak chłopiec tylko podszedł do mnie i objął mnie rękoma w pasie przytulając się. – Już rozmawiałem z tatem…


-Tatą…- Poprawiłam go odruchowo i pogłaskałam po głowie na znak, że się na niego nie gniewam.- Cieszę się, że zrozumiałeś. Leć się przebierz, bo zaraz mamy gości.


-Jeju dobrze, że mamy taki duży dom…- Stwierdził na odchodnym, a ja się roześmiałam. W pełni się z nim zgadzam. Mogłoby się zrobić ciasno w innym wypadku.


-Kochanie, może pomóc ci w czymś?- Tom wszedł do kuchni ze swoją ofertą, tyle, że trochę już za późno na pomoc, bo właściwie wszystko skończyłam.


-Nie trzeba, już gotowe.- Odparłam odwracając się do niego z uśmiechem.- Możecie nakrywać do stołu.- Dodałam, ale nie pozwoliłam mu jeszcze odejść. Zarzuciłam mu ręce na kark wpatrując się w jego oczy.- Dziękuję, że tak ładnie wszystko załatwiłeś z Thomasem.


-Ah… To nic takiego. Przecież miałaś rację.


-Wiem… Ale wiem też, że twoją zasługą jest, że przyszedł do mnie i mnie przeprosił.- Oznajmiłam z przekonaniem, co tylko potwierdził jego szeroki uśmiech.- Jesteś świetnym ojcem. A jeszcze lepszym mężem.- Pochwaliłam go szczerze i złożyłam na jego ustach słodki pocałunek.


-Mamoo, goście!


-Idziemy!- Odkrzyknęłam odrywając się od Toma.-Nawet chwili spokoju nie ma…


-Jeszcze znajdziemy te chwilę.- Zapewnił mnie z uśmiechem po czym obydwoje udaliśmy się przywitać naszych gości…


###


Nawet i tu onetowe zmiany mnie dopadły ;( A liczyłam, że jakimś cudem ominą ten blog ^^ No, nic mówi się trudno. Próbowałam jakoś uratować szablon i wygląda to, jak wygląda ;p Pozostaje mi tylko zaprosić na ostatni odcinek, najprawdopodobniej za tydzień :D


pozdrawiam ;*

7 komentarzy:

  1. "Dlaczego oni pamiętają o takich rzeczach i to z samego rana?" - biedny Tom, jego dzieci pamiętają o rocznicy, tragedia ;c xd

    "Widziałem! Znowu chciałeś zmajstrować nam siostrę. Ale my nie chcemy więcej rodzeństwa.- Skrzyżował ręce na piersi wbijając swój oskarżycielski wzrok w ojca.
    -Nie masz lekcji do odrobienia?"
    HAHAHAHHAHAHAHAHHAHAHAHAHHAA, padłam, jak to przeczytałam :D 10-letni dzieciak już tak gada, dobre 8)

    "Już rozmawiałem z tatem…" - jaaakie urocze *___* :D

    Obiadek rocznicowy, uroczo C: A kto będzie zaproszony? :> Czyli to na tym skończy się opowiadanie? Ach, szkoda. Onetowe zmiany są okropne, dobrze, że się na blogspota przeniosłam. Ok, no to czekam na nexta i pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jest aż tak źle z tym wygladem bloga, ale rzeczywiscie z tym onetem to okropne...
    Ale odcinek jest super, ci blizniacy sa tacy slodcy.. I pamietaja o wszystkim, sa przecudni.. I wszystko takie udane, cudowne. Czekam na 200!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny odcinek, taki rodzinny. Szkoda że już tylko będzie jeden odcinek bo bardzo lubiłam ten blog. Oczywiście czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  4. wymiękam z tymi bliźniakami<3 są tacy słodcy..

    OdpowiedzUsuń
  5. ło jezu, jak to wszystko słodko i fajnie! ahh, też chcę tak kiedyś mieć. Bliźniaki muszą być przesłodkie, a córeczka Toma jeszcze słodsza! :D
    Czekam :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi sie, prowadź bloga jak najdłużej

    OdpowiedzUsuń