-zaczekaj! Odprowadzę cie…- teraz to on mnie zatrzymał. A na mojej twarzy nieświadomie pojawił się triumfalny uśmiech. Ja zawsze wiedziałam, że jak chcę to nikt mi się nie oprze.
-nie no, nie fatyguj się.- Postanowiłam udawać, że jest mi przykro przez to co powiedział wcześniej. Może się nabierze? Mój głos był wyraźnie przygaszony. I o to mi chodziło.
-na pewno masz lepsze rzeczy do roboty niż odprowadzanie swojego wroga numer jeden.
-nie jesteś moim wrogiem, Aly. Po prostu… Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić, że będziesz z nami grała…
-ja też. - Przyznałam zachowując ten sam ton. Bo sama nie wiem, czy jestem do końca świadoma swoich poczynań. Wpakowałam się w coś z czego nie wyjdę tak łatwo.
-wiesz, że teraz będziesz gwiazdą?- Zapytał z lekkim rozbawieniem, gdy ruszyliśmy w stronę mojego domu. A właściwie w stronę parku, bo to jest właśnie droga, która prowadzi do mojego domu. Ten park jest niezwykły, całe życie się z nim wiąże, gdziekolwiek nie będę szła, muszę przejść przez park…
-e tam… to wy jesteście gwiazdami, ja jestem tą niechcianą. Wiesz jaki to będzie szok jak wasze fanki zobaczą na koncercie mnie, a nie Georga?- Starałam się rozmawiać z nim jak najnormalniej. Zapomniałam na tą chwilę o zakładzie i o wszystkich innych przykrościach z nim związanych. Jak chcę to potrafię być miła. I teraz byłam na prawde szczera. Uważałam ich za gwiazdy i zdawałam sobie sprawę z tego, że ich fanki nie będą zadowolone, gdy się o mnie dowiedzą.
-no na pewno będą zaskoczone, ale muszą zaakceptować tą nową sytuację. W końcu należysz do zespołu i to nie one o tym decydują, tylko my.- Jego głos również był jakiś opanowany. Dokładnie taki jak wczoraj rano do mnie przyszedł. Taki zagubiony… wiedziałam, że to chwilowe… to niemożliwe, żeby on był dla mnie miły. Może teraz tak jest bo jesteśmy sami? A przy kimś nie chce pokazywać, że tak na prawde nic do mnie nie ma? Nie rozumiem go, tak samo jak w tej chwili nie rozumiem siebie… dlaczego jestem taka opanowana? Powinnam być wredna, jak zwykle… ale… nie umiem?
-dlaczego dzisiaj byłeś taki milczący?- Zmieniłam temat. Jakoś na myśl przyszedł mi mój zakład, ja chyba za szybko chcę osiągnąć swój cel… to dopiero drugi dzień, powinnam być bardziej cierpliwa, przecież i tak mi się uda… skoro on umie czasami być miły, to będzie potrafił takim być zawsze… za te trzy miesiące taki będzie. A nawet wcześniej.
-bo było mi głupio.- Wyznał niepewnie.- Od kąd się znamy jest między nami źle, a teraz tak nagle mam cię o coś prosić i będziesz z nami w zespole… dla mnie jest to nowa sytuacja i jakoś dziwnie to odbieram…
-mi też nie jest łatwo. I gdyby nie moja siostra w życiu bym się na to nie zgodziła i to właśnie ze względu na ciebie.- Oznajmiłam zatajając pewien fakt, bo przecież moja siostra prawie wcale nie miała wpływu na moją decyzję, zgodziłam się przez ten zakład. Bo chcę go wygrać. Muszę…
-a więc to twojej siostrze zawdzięczamy to, że nie musimy odwoływać trasy? Dziwne, że jeszcze jej nie poznałem…
-jak nie? Przecież ją znasz.- Oświeciłam go. Bo to oczywiste, że zna moją siostrę tyle, że nie wie iż Melanie jest moją siostrą. Najwyraźniej nie było takiej potrzeby, żeby mu mówić, że jesteśmy spokrewnione, a sam się nie domyślił. Inteligent.
-nie przypominam sobie.- Zastanowił się przez chwilę. Nie mogę z niego…
-Melanie May, to moja siostra.
-na prawde?!- Prawie podskoczył z zaskoczenia. Z nim będzie ciężej niż myślałam. On na prawde jest taki głupi, czy tylko udaje?
-a co tak bardzo się różnimy, że nie możesz uwierzyć?- Zatrzymałam się, aby spojrzeć w jego oczy. Właściwie na celu miałam, żeby to on wpatrywał się w moje, ale jakoś tak wyszło, że oby dwoje patrzyliśmy z takim samym zaangażowaniem. Trwało to dość długo, jednak w porę się opanowałam i odwróciłam szybko głowę. Jeszcze by mnie zaczarował… wolałam tego uniknąć.
-nie…no… zależy czym…- wydukał również nieco speszony. Przecież ja jestem bardzo podobna do mojej siostry, jak możnabyło w ogóle się nie domyślić?
Nawet nie zauważyłam jak przeszliśmy przez park… No cóż, w końcu byłam pochłonięta jakże ciekawą rozmową…
-już jesteśmy.- Zakomunikowałam mu zatrzymując się, przy okazji też wybrnęłam z tego trudnego tematu, bynajmniej dla niego jest on trudny… ale nie ma się co dziwić…
-no. To jutro o dziesiątej, nie zaśpij. I przejrzyj to sobie jeszcze dzisiaj.
-dobra. To do jutra. - Jakimś cudem uśmiechnęłam się do niego, jego to chyba bardziej zaskoczyło niż mnie, niepewnie odwzajemnił mój gest, tyle, że jego uśmiech jest zupełnie inny od mojego… i zawsze jest taki sam, no prawie zawsze… ale ja chyba przesadzam. No mówiłam, że mnie zaczaruje! Też nie mam o czym myśleć, tylko o jego uśmiechu.
-schodzisz na psy, Alyson.- Skarciłam się w myślach.
-to pa.- Pożegnał się i zawrócił w stronę swojego domu. Stałam jeszcze chwile przy furtce i patrzyłam na jego oddalającą się sylwetkę, aż w końcu zniknął mi z pola widzenia.
Weszłam do domu, rzuciłam gdzieś swoją kurtkę i zdjęłam buty. Udałam się do salonu, gdzie siedziała moja siostra i oglądała jakiś film w telewizji. Nudy.
-Sara, czeka na ciebie w pokoju.- Oznajmiła od razu nawet na mnie nie spoglądając. Na mojej twarzy pojawił się niewielki grymas. Nie jestem do końca pewna, czy z powodu tej bezinteresowności wobec mnie mojej siostry, czy z powodu wizyty mojej przyjaciółki.
Skierowałam się w stronę schodów i weszłam na górę. Za nim weszłam do swojego pokoju wzięłam kilka głębokich oddechów.
Sara siedziała znudzona przy moim biurku, podpierając głowę rękoma, na mój widok od razu się ożywiła.
-no i jak?
-super. Od dzisiaj jestem basistką zespołu Tokio Hotel. Chcesz autograf?- Poruszyłam śmiesznie brwiami, Sara patrzyła na mnie jakby z rozbawieniem, a jednocześnie z powagą, nie wiem jak ona to robiła… miałam ochotę wybuchnąć śmiechem na widok tej bliżej nieokreślonej miny.
-boże… ty się na prawde zgodziłaś?!- Wyskoczyła nagle robiąc wielkie oczy z niedowierzania. Jak ja lubię zaskakiwać!
-no raczej. Nie mogłam zaprzepaścić takiej szansy!- Rzekłam kładąc się na swoim łóżku.- Jeszcze trochę i będę wiedziała o tym inteligencie wszystko.
-a on o tobie…- mruknęła blondynka z jakąś podejrzaną miną na twarzy. Znałam tą minę, ona coś sugeruje.
-Sara, daj spokój. To tylko zakład. Przecież mnie znasz, potrafię być podła. Potrafię być egoistką, potrafię kłamać i doskonale udawać.- Wymieniłam, moje bardziej wady niżeli zalety, ale w pewnym sensie te cechy były dobre, przynajmniej w tym wypadku. Przeważnie w życiu tak często nie korzystam z tych moich umiejętności, bo wolę być szczera i zawsze sobą. Ale teraz przez te trzy miesiące mogę sobie bezkarnie udawać przed Kaulitzem, jego dobrą przyjaciółkę… nawet mogę dać mu więcej, żeby tylko wygrać ten idiotyczny zakład. No właśnie, to jest tak głupie, że aż sama się sobie dziwię, że się zgodziłam…
-no, ale przecież on ma w sobie jakiś urok. Teraz jak będziecie spędzać ze sobą tyle czasu…
-lepiej nie kończ tej wypowiedzi!- Przerwałam jej podnosząc się- doskonale wiesz jak bardzo się z nim nie lubimy, od zawsze. Nie rozumiem w ogóle, jak mogłaś pomyśleć, że ja mogłabym …Ugh…
-niby się nie lubicie, ale widujecie się często i wcale wam to tak na prawde nie przeszkadza! Jakbyście się widywali dwadzieściacztery godziny na dobę, też bylibyście szczęśliwi.
-pogięło cię? Przecież ja się nie zakochuję.
-a może tak ci się tylko wydaje? Serce nie sługa.
-i tak wygram ten zakład.- Powiedziałam stanowczo i znowu się położyłam wlepiając swój wzrok w sufit.
-jak się zakochasz to go nie wygrasz.
-gadasz głupoty.
-jeszcze zobaczymy kto tu gada głupoty.
-Sara, proszę cie daj spokój. Ja i on? Nie sądzisz, że to jest za bardzo nierealne?
-nie. Wszystko jest możliwe. Oby dwoje jesteście nieprzewidywalni. I ja czuję, że przegrasz przez miłość.
-nie przegram! Carmen nigdy nie przegrywa! Carmen nigdy się nie zakochuje! Carmen nie lubi Kaulitza!
-jasne. To się okaże. Ide już, spotkamy się jak będziesz miała czas.
-to cześć.- Rzuciłam w stronę drzwi, przy których już stała, za nim wyszła jeszcze obróciła się w moją stronę i przez chwile na mnie patrzyła.
-widziałam was przed domem… przeciwieństwa się przyciągają.- Myślałam, że uderzę ją poduszką, ale nie zdążyłam bo zaraz zniknęła za drzwiami. Co ona w ogóle gada? Jakieś głupie przypuszczenia. Przecież to jest niemożliwe. Ja jeszcze nigdy się nie zakochałam. Najwyżej zauroczyłam… nigdy nie czułam prawdziwej miłości. I jak już miałabym tak na prawde się zakochać, to raczej nie w Kaulitzu. Co ja gadam, nie raczej, ale na pewno. Gdzie mi do niego? Albo gdzie jemu do mnie!? My razem? No to jest po prostu śmieszne.
Wstałam i podeszłam do szafy, aby wyjąć z niej mój bas. Miałam zamiar zapoznać się z utworami chłopaków. Chciałam, żeby jutro przynajmiej trochę było mi łatwiej. Mam tylko dwa dni, żeby wszystko załapać. Zapewne mi się uda, bo to nie jest takie trudne… w prawdzie to niewiele czasu, ale ja jak chcę to potrafię osiągnąć wszystko…
#
-Mel, jakbym zaspała to obudź mnie jutro przed dziewiątą, okey?- Zwróciłam się do siostry, która krzątała się po kuchni.
-jasne.- Kiwnęła głową i zalała dwie szklanki z herbatą, wrzącą wodą. Następnie postawiła je na stole i usiadła na przeciwko mnie.- A więc już niedługo pozna cie cały świat.
-niestety…- mruknęłam biorąc do ręki małą łyżeczkę i wsadziłam ją do cukierniczki.
-a jacy są ci chłopacy?
-normalni.- Odpowiedziałam krótko nabierając bardzo wolno cukier na łyżeczkę, następnie całą jej zawartość wsypałam do szklanki z gorącą herbatą i zaczęłam mieszać.
-no nie mogę uwierzyć, że będziesz z nimi grała. Teraz będziesz sławna tak jak oni!
-ja jakoś nie widzę w tym nic ekscytującego. - Stwierdziłam obojętnie.
-na razie nie widzisz, ale jak tylko zagrasz na pierwszym koncercie, zobaczysz…
-wątpię.- Westchnęłam próbując upić trochę gorącej cieczy, jednak szybko z tego zrezygnowałam obawiając się iż się poparzę. Byłam jakoś dziwnie zmęczona… może dlatego, że było już późno? Możliwe. Nie wyspałam się.
-dobra ja ide spać.- Oznajmiłam za nim siostra zaczęłaby kolejne zdanie. Wzięłam swoją herbatę i poszłam do swojego pokoju…
###
Lady_November: Dlaczego Tom byłby głupi gdyby ją pocałował? Przecież Ty lubisz takie sceny xD Tamta była za krótka a ta jeszcze krótsza ;p Ty zrzędo xD
Asia: Urodziny... hm... pięknego majowego dnia ;D szczęśliwego, bo siódmego ;p
Miała być po 10, ale zachciało mi się wcześniej... bo nie mam co robić to publikuję notkę ;D ( ale ze mnie kłamczucha, przecież mam pełno roboty ;p) Taka zwyczajna, nic ciekawego... dlatego też kolejna pojawi się znacznie szybciej... Boże, jak te dni mi się dłużą... ^^ pozdrawiam :*
pierwsza? xD hehe śliczna notka :) wydaje mi się, że coś jednak będzie pomiędzy nimi xD pozdrawiam :)) i czekam na news:***
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale muszę to napisać :) Aly wydaje mi się taka trochę... zimna. Albo raczej obojętna. Członek Tokio Hotel. Dzień w dzień chłopcy, o których inne dziewczyny mogłyby się pozabijać. Wizja sławy, która niedługo przestanie być już tylko wizją. A dla niej liczy się tylko zakład. I chyba za to najbardziej ją lubię :pCzyżby Sara miała jakiegoś jasnowidza w rodzinie, po którym mogłaby odziedziczyć dar przewidywania przyszłości? :p Bo ja też mam pewne wątpliwości co do tego zakłądu, ale lepiej nic nie mówię ;D
OdpowiedzUsuńBoska notka xDJestem tego juz teraz pewna, że Aly i Tom sie w sobie zakochaja.Bo dobrze, powiedizła ta przyjaciółka ze przeciwnieństwa sie przyciagaja ;Dczekam na nexta xD
OdpowiedzUsuńNaprawdę ta notka była krótsza? Nie zauważyłam xDJa nie zrzędzę xD Wypraszam sobie!No to notka super i tyle... Jutro rano o 7.11 powiem ci komentarz xDZnowu jest różowo?Jak to nie jest różowy to wyjdzie na to, że jestem daltonistką -.-'Pozdrawiam:*Lady_N. xD
OdpowiedzUsuńZacznę od... "Inteligenta" - wydaje mi się, że nadużywasz tego słowa. Ogranicz się troszkę, a będzie fajnie, o. No więc... I tak mam wrażenie, iż Carmen wygra, ale zakochana. Fajnie by nawet było. ^^ Czekam na newsa, pozdrawiam. ;*[gazetto]
OdpowiedzUsuńA szablon ładny, ale i tak pierwsyz był najlepszy! ^^
OdpowiedzUsuńbombastiq! ja czekam na nexta... hmm... ciekawe czy siostra ją obudzi xD a ogólnie... powiadom o nextcie jak możesz ;) [ich-weis-du-liebst-mich]
OdpowiedzUsuń