czwartek, 17 kwietnia 2008

7. 'A prawdziwy facet nie pozwoli dziewczynie wracać samej.'

-Super, Carmen. Na prawde szybko się nauczyłaś.- Stwierdził Bill, gdy zrobiliśmy sobie kolejną przerwę podczas próby. Od kąd przyszłam, cały czas graliśmy w ich garażu, który odziwo stał pusty. Było to trochę męczące, a po całym dniu stawało się nudne… chyba muszę się do tego powoli przyzwyczajać… nie będzie łatwo, zazwyczaj jak grałam to tylko tak dla siebie, żeby się nie nudzić… a tutaj, takie wielkie wyzwanie. Jeszcze chyba nie jestem do końca świadoma tego, że to co będę robiła, będzie nie dla mnie, ale dla milionów fanek Tokio Hotel. Nigdy nie grałam dla tak dużej publiczności, jednak nie boję się tego. A może powinnam? Nie mam pojęcia jak to jest być gwiazdą. W sumie to ja nie chce nią być. Moim celem cały czas jest jedno- wygrać zakład. I wierzę, że mi się to uda. W końcu to nie jest takie trudne, omamić chłopaka… tylko dlaczego założyłyśmy się akurat o to?

-ej, a dlaczego ja mam mówić do ciebie Alyson, a on może Carmen?- Za nim zdążyłam odpowiedzieć, usłyszałam wielkie oburzenie ze strony Toma, który równie zmęczony jak wszyscy usiadł pod ścianą. Skierowałam na niego swoje spojrzenie, zastanawiając się nad odpowiedzą. Bo właściwie jakoś tak przestało mnie drażnić moje imię… a może dlatego, że Bill wypowiadał je w taki niezwykły sposób? Nikt tak go jeszcze nie wypowiadał jak on.

-bo to wyjątek.- uśmiechnęłam się szeroko. Chłopak zmierzył mnie swoim wzrokiem…

-oh, mój brat wyjątkiem?! Nie zgadzam się.- Zaprotestował… czułam, że robi się jakoś dziwnie. Nikt oprócz nas się nie odzywał, wszyscy się przysłuchiwali w milczeniu. Czyżby nasza dyskusja była aż tak ciekawa? Nie powiedziałabym.

-ale ty tu nie masz nic do gadania. To moje imię. Dla ciebie jestem Alyson, a dla niego Carmen. Ja jakoś nie widzę żadnego problemu.- Wzruszyłam ramionami nie spuszczając z niego wzroku. Bowiem to już trzeci dzień od kiedy został zatwierdzony mój plan. Kontakt wzrokowy był bardzo ważny, ale najważniejszą zasadą było to, żeby nie dać złapać się na to jego „cudowne” spojrzenie. On akurat oczy miał niezwykłe, dlatego muszę bardzo uważać. Co innego, Bill, w jego oczy mogę się gapić bo to nie on jest moim celem. Ale to też chyba tak nie za normalnie patrzeć w czyjeś oczy bez opamiętania…

-ale ja widzę. Carmen, to bardzo ładne imię i słodko brzmi.

-no właśnie, a ja nie chcę żeby brzmiało słodko. Jeżeli ktoś nie umie wypowiadać mojego imienia tak jak ja sobie tego bym życzyła, to nie wypowiada go wcale.- Oznajmiłam, wiedziałam, że na tym się nie skończy.

-to jak ja mam je wypowiadać?

-zapytaj brata.- Wskazałam głową na zasłuchanego Billa, który teraz jakby się ocknął z transu.

-jacy wy jesteście śmieszni.- Skwitował Gustav- jak dzieci.

-Gutek, nie porównuj mnie do dziecka. Ja jestem już pełnoletnia. I to w jaki sposób jest wypowiadane moje imię wcale nie jest zabawne, to bardzo poważna sprawa.-Zwróciłam się do niego robiąc poważną minę, jednak w środku wręcz pokładałam się ze śmiechu. Oczywiście, że Gustav ma racje. Takie rozmowy nie są w moim stylu, że też ja zwracam uwagę na to jak ktoś wypowiada moje imię… normalnie jakby nie było lepszych tematów do rozmowy…

-mam!- Okrzyknął nagle dredziarz, jakby w ogóle nie słuchał naszej rozmowy. Wszyscy spojrzeli na niego pytająco…- Carmelka! Sam to wymyśliłem.- Wyszczerzył się, ale ja nie za bardzo rozumiałam co on chce przez to powiedzieć… że niby na mnie będzie tak mówił? To jakiś żart?

-łaał…- Gustav udał zachwycenie wymysłem Toma i wstał z miejsca zmierzając do drzwi- a więc, jeżeli na dzisiaj koniec, to ja idę. A wy kontynuujcie sobie tą inteligentną rozmowę. Przyjdę jutro o tej samej porze.

-na razie!- Rzucił na pożegnanie Bill w jego stronę, a blondyn wyszedł. Nastała chwilowa cisza, którą to ja miałam zamiar przerwać, tylko musiałam poukładać słowa w całość, aby odpowiedzieć Tomowi.

-To już wolę Carmen.- Rzekłam krótko, rezygnując ze swojego monologu, który miałam zamiar wypowiedzieć…

-już za późno, Carmelko- Uśmiechnął się dumnie. Chyba będzie lepiej jak zakończę to rozmowę i pójdę do domu. Późno się zrobiło…

-okey, inteligencie. Mów sobie jak chcesz. Ja też już będę lecieć…- podniosłam się z podłogi i schowałam swoją gitarę do pokrowca.

-a nie będziesz jeszcze ćwiczyła?- Zapytał czarny, wyprzedzając tym samym swojego brata, który również chciał coś powiedzieć, jednak mu się to nie udało…

-może trochę w domu. Ale późno już, muszę wracać, siostra się będzie martwić.

-dla ciebie dwudziesta to późno?

-jak nie jestem u siebie to tak.

-ale należysz teraz do zespołu i…

-i ide do domu.- Przerwałam za nim moim zdaniem powiedziałby za dużo. Niech oni się tak do mnie lepiej nie przywiązują, ja miałam zranić jednego a nie ich wszystkich! Ja sobie chyba nie poradzę… przeceniłam swoje siły? …

-no jak chcesz.- Westchnął Bill i wstał równocześnie z Tomem.-A skoro już tak baardzo późno, to Tom cię odprowadzi.- Wyszczerzył się w stronę brata, który spojrzał na niego zaskoczony i jednocześnie zdenerwowany. - Ja niestety nie mogę.. Muszę… ee... Wziąć tabletki na gardło, tak na wszelki wypadek…

-sama pójdę.- Stwierdziłam podchodząc do drzwi garażu, które prowadziły od razu na zewnątrz.

-nie, no i tak muszę iść do sklepu…- odezwał się Tom i ruszył w moje ślady. Wzruszyłam tylko obojętnie ramionami i wyszłam…

 

#

 

Przez całą drogę byłam pogrążona w swoich myślach, zupełnie zapomniałam, że obok mnie idzie Tom, czułam na sobie jego wzrok, który jakby chciał coś do mnie powiedzieć, jednak nie zwracałam na to uwagi, a może to mój błąd? Skoro mam niby go w jakiś sposób zdobyć, to powinnam się nim interesować, a to, że on na mnie patrzy to chyba powinno być dla mnie jakąś szansą? Tylko dlaczego ja nie potrafię jej wykorzystać? Czemu z innym poradziłabym sobie od razu, a z nim ledwie co potrafię normalnie rozmawiać…?

-yy…a ty przypadkiem nie miałeś iść do sklepu?- Przypomniałam sobie w końcu o jego obecności. Może i bym o to nie pytała gdyby nie to, że już dawno minęliśmy sklep…

-pójdę jak będę wracał.

-ale potem może być zamknięty.- Zauważyłam. Jak mi trudno… muszę nad tym popracować. O czym ja mogę z nim rozmawiać?

-Car…Alyson, ty nie masz lepszych zmartwień?- Zapytał poprawiając się przy tym. Albo mi się wydaje, albo mu się popsuł humor. Ja go już na prawde nie rozumiem! Jak byłam u nich w domu to zachowywał się tak fajnie, a teraz?! Czy jego zachowanie zależy od czyjejś obecności?? Chyba powinnam wycofać się z tego zakładu, jak tak dalej pójdzie to nie dość że przegram, ale na prawde się zaangażuję w to żeby go „rozgryźć”, on mnie cholernie intryguje! Wiem! Powiem mu prosto z mostu o co mi chodzi! Tylko najpierw muszę sama się zmienić… może po udaję trochę… ? Inaczej to ja do niego nie dotrę… a co ja się martwię?! Przecież wiadomo, że mi się uda. Bo odwaga i pewność siebie to ja!

-Tom?- Zaczęłam swoją jakże mądrze zapowiadającą się wypowiedź, jednak gdy tylko poczułam na sobie jego spojrzenie, wszystko jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki rozprysło się…

-no, co?

-a..e..Już nieważne…- spuściłam wzrok przyśpieszając kroku, myślałam, że zaraz zapadnę się pod ziemię, ale wcale nie ze wstydu, bo przecież nie mam czego się wstydzić…ale…JA nie potrafiłam nic z siebie wydusić! Jak to możliwe?! Co się ze mną dzieje?! Na moje szczęście już prawie dochodziliśmy pod mój dom…

-dobra…- stanęłam tak, że oświetlało mnie światło latarni stojącej obok, to był zupełny przypadek, wcale nie chciałam być aż tak widoczna…- dzięki, że mnie odprowadziłeś.

-przecież to nic takiego.- Wzruszył ramionami i przeniósł na mnie swój wzrok.

-jasne, ale dobrze wiem, że nie chciałeś iść. Bill cię w to…

-nie prawda.-Przerwał mi- Ja sam decyduję co robię a czego nie, Bill nie ma tu nic do rzeczy. Może miałem ochotę cię odprowadzić? Przecież jest ciemno, a prawdziwy facet nie pozwoli dziewczynie wracać samej.- Dodał bardzo poważnym tonem. Ledwie powstrzymałam się, żeby nie wytrzeszczyć oczu, to byłoby bardzo widoczne w tym świetle. Prawdziwy facet… tylko dlaczego on mnie tak zaskakuje?! To zły znak… albo dobry?

-wobec tego, dzięki prawdziwy facecie.- Posłałam mu swój uśmiech. A jednak nie jest tak źle… umiem być miła dla niego a on dla mnie. Nie pozabijamy się, to jest pewne.

-to do jutra, Carmelko.- Wyszczerzył się i zawrócił w stronę swojego domu. I co ja mam o tym wszystkim myśleć? Chyba muszę zrobić małe podsumowanie zmian, które same wtargnęły do mojego życia od dnia tego głupiego zakładu. Nigdy bym nie pomyślała, że ja i on możemy żyć w zgodzie…

 

#

 

-bum!- Właśnie wchodziłam do kuchni kiedy nagle wyskoczyła Sara, myślałam, że zawału dostanę. Jak ona mnie może tak straszyć? I to jeszcze w moim własnym domu?! A w ogóle co ona tu robi? Ja już za nią nie nadążam, zawsze jak wychodzi mówi żebym to ja się do niej odezwała, a tymczasem nawiedza mnie codziennie, nie żebym miała coś przeciwko, ale mogłaby przynajmniej mnie nie straszyć, a co najważniejsze nie gadać głupot tak jak wczoraj… no ale ona chyba przyszła, żeby mnie zjechać, za tego chłoptasia, co mu dałam jej numer… no cóż.. Jakoś to przeżyję…

-co ty tu robisz?

-jeszcze pytasz? Dzisiaj przecież miałaś próbę u Kaulitzów. Musiałam sprawdzić czy wrócisz do domu.- Oznajmiła rozsiadając się na krześle. Spojrzałam na nią z litością, na prawde miałam już dość tych jej zagadnień, które w ogóle nie miały podstaw, bo niby z jakiej racji miałabym nie wrócić?

Nie odpowiedziałam jej, nie miałam zamiaru się wysilać i denerwować, byłam bardzo zmęczona, w końcu te próby dają w kość… Nalałam sobie do szklanki wody i opadłam na przeciwko niej, oczywiście na krzesło. Chyba zauważyła moje wyczerpanie, bynajmniej miałam taką nadzieję… bo jakoś nie chciało mi się słuchać jej ględzenia…

-zmęczona? Jak było?

-jestem wykończona. Normalnie było, jak na próbie.- Stwierdziłam mocząc usta w bezbarwnej cieczy. Przymknęłam oczy z nadzieją, że już nie zada więcej pytań… a jednak nadzieja poszła…

-a zakład? Są jakieś postępy?

-wiesz co, chyba musimy porozmawiać… mam problem.- Otworzyłam oczy prostując się na krześle, tak miałam zamiar powiedzieć jej o moich wątpliwościach. Przecież to moja przyjaciółka a nie wróg, to że się z nią założyłam, nie znaczy, że jest dla mnie kimś obcym. Ten zakład miał być właściwie dla zabawy… ale nie wiem co z tego wyjdzie… -przyjdź do mnie jutro o ósmej proszę… dzisiaj nie mam siły na rozmowę…

-jasne. Coś się stało?

-nic się nie stało, ale chcę pogadać po prostu…

-okey, przyjdę jutro. To spadam, bye! Idź spać.- Uśmiechnęła się promiennie i wyszła z kuchni…

-pa!- Rzuciłam jeszcze w jej stronę i usłyszałam tylko dźwięk zamykających się drzwi… Westchnęłam ciężko i leniwie podniosłam się z miejsca kierując kroki w stronę schodów… teraz miałam zamiar rzucić się na łóżko i najlepiej już z niego nie wstawać...

 

###

 

CDN. kiedyś tam...

11 komentarzy:

  1. pierwsza??!! ślicznie jak zawsze:**** coś mi się wydaje, że ona się w nim zakocha xD pozdrawiam:* i czekam na newsa:***

    OdpowiedzUsuń
  2. Oh, dziękuję. W miarę możliwość postaram się informować cię o odcinkach z wielką przyjemnośćią, swoją drogą liczę na ot samo z Twojej strony. . :)

    OdpowiedzUsuń
  3. lalala...pierwszy raz w życiu nie wiem co napisać w komentarzu... to chyba przez to, że mnie ręce bolą ;D Mogę ci zaśpiewać?'To koniec już...mam już dosyć tej marnej gdy...' *Lady_November zdziera sobie gardło 'śpiewając'* notka jak zawsze super... i lalala ja chcę jeszcze więcej bo było mało xDPozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super notka xDTomuś jaki dżentelmen xDJa juz chce zeby oni zaczeli ze soba swirowac xDczekam na nexta xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Carmelka. xDDDDDD Świetne. ^^ Oh, coś czuję, że ten 'prawdziwy mężczyzna' zakochuje się w naszej Alyson. ^^ No, ciekawa jestem dalszego ciągu wydarzeń. ^^[gazetto.blog.onet.pl]

    OdpowiedzUsuń
  6. No bo Tom to prawdziwy facet jest :). Hmm... chyba tylko dlatego, że ma mądrego młodszego braciszka ^^. Już nie mogę doczekać się, kiedy Alyson wyruszy z Tokio Hotel na trasę, będzie grać koncerty i spotykać się z fanami :D.P.S. Przerwa?? A to ty nie masz NICZEGO napisanego na zapas, żeby w międzyczasie publikować? :)No i... jak długo będzie ona trwać? ^^.

    OdpowiedzUsuń
  7. Chciałam zaprosić cię na nowy odcinek, który pojawił się na plug.blog.onet.pl.Z góry przepraszam za SPAM.

    OdpowiedzUsuń
  8. Widzisz nie mam pomysłu co stanie się dalej, i sama się tego boje. Bo chcę kontunuowac pisanie. Musze troche przemyśleć to wszystko. . .Jestem pewna tylko co do zakończenia, a tak kompletna pustka...Zaczynam się bac.Pozdarwiam gorąco.

    OdpowiedzUsuń
  9. Na www.gazetto.blog.onet.pl pojawił się 5 odcinek. Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam na plug, nowy odcinek:))Dziękuję za uwagę i przepraszam za tak tępiony SPAM. Mam nadzieję że wybaczysz.plug.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Ze się podobało. i sprawiłaś mi tym samym ogromną przyjemność dzikuję z calego serca. A słyszałam ze ty kiedyś [?] poznałaś z Zuhal?

    OdpowiedzUsuń