niedziela, 2 listopada 2008

26. 'Tamta dziewczyna.'

 

Jest koniec listopada, minął ponad miesiąc. Nie mieliśmy prawie wcale wolnego czasu, pracowaliśmy jak te mrówki. Jeździliśmy z kraju do kraju i sprawialiśmy, że na twarzach tysiąca ludzi gościł uśmiech a z oczu wypływały łzy radości. No lepiej tego ująć nie mogłam...

Tom podczas tej całej trasy bardzo dziwnie się zachowywał i chyba próbował mnie wkurzać na każdym kroku, choć ja starałam się nie zwracać na to uwagi. Być może uznał, że wnerwianie Carmen to całkiem niezła rozrywka. Raz mnie wkurzał, a drugim razem zaś chyba przywłaszczał sobie moją osobę i uważał, że może mi rozkazywać i mówić co powinnam, a czego nie. Nie ma to jak być ograniczaną przez takiego kretyna. Gustav zrobił się jeszcze bardziej tajemniczy i teraz to już prawie z nikim nie rozmawia, nawet do Billa się nie odzywa jak nie musi... a Bill, jak to Bill... zawsze radosny i pogodny...

No, ale nadszedł czas powrotu... i to raczej nie ze względu na koniec trasy, ale ze względu na Georga. Dopiero teraz poznałam przyczynę mojego zastępstwa. A mianowicie dowiedziałam się, dlaczego Georg nie mógł grać z chłopakami i szczerze mówiąc jestem wręcz zszokowana, ale nie wiem czym bardziej... czy chorobą Georga, czy tym iż jego przyjaciele ani razu podczas trasy o nim nie wspomnieli, może parę razy na wywiadzie, gdy zostali o niego zapytani...

ale bali się o nim mówić między sobą, czy co?

Wróciliśmy do Niemiec 26 listopada i czułam, że to była moja pierwsza i ostatnia trasa z Tokio Hotel.

Georg miał przeszczep szpiku kostnego i jeżeli wszystko będzie w porządku, za jakiś czas będzie mógł znowu grać. W ogóle nie potrafię sobie wyobrazić, co by było gdyby nie znaleźli dla niego dawcy? To byłby koniec Tokio Hotel. Jestem pewna, że chłopcy nie chcieliby grać bez niego i się wcale nie dziwię...


Jakie to niesamowite uczucie wejść do swojego domu! Tak dawno mnie w nim nie było, brakowało mi tego zapachu, tych mebli, ścian... a przede wszystkim mojego pokoju i mojej łazienki... kocham ten dom...

Myślałam, że to już ostatnie chwile mojego życia, gdy zza drzwi wyskoczyła Melanie i rzuciła się na mnie...na szczęście nie trwało to długo, więc się nie udusiłam. Żyję.

-aa! nienawidzę cie, nienawidzę! Jak zwykle nic mi nie powiedziałaś!- zaczęła piszczeć jak nakręcona- jesteś okropna, nie miałam pojęcia że wracasz! Dopiero Sara mi powiedziała! Ty wredoto jedna!

-nie było okazji...- mruknęłam rozglądając się dookoła. Dom był wysprzątany aż się błyszczało, moja siostra również cała promieniała... co było dziwne, bo podobno miała wielkiego doła z tego co mówiła mi Sara... czyżby tak szybko się pozbierała? U Melanie takie załamanie zwykle trwa kilka miesięcy, a Sara twierdziła że naprawdę z nią źle. Przez moment nawet chciałam rzucić wszystko i wrócić, ale tego nie zrobiłam. Sara obiecała, że będzie jej pilnowała... więc to może jej zasługa?

-siostro moja, co tu tak czysto...? I dlaczego ty wyglądasz lepiej ode mnie?!- zmrużyłam oczy przyglądając jej się uważnie. Ta wzruszyła tylko ramionami robiąc niewinną minę i poszła do kuchni.

-zrobiłam obiad!

-coś tu jest nie tak...-podążyłam za nią, cały czas się rozglądając. Może ktoś tu zaraz wyskoczy z szafy? Pewnie to zasługa jakiegoś faceta, no przecież! Musi ktoś być.- jak ma na imię?- wypaliłam prosto z mostu, na co blondynka obróciła się w moją stronę robiąc wielkie oczy. Jasne, może sobie udawać że nie wie o co chodzi, ja i tak wiem swoje.

-ale kto?

-ten chłopak, mężczyzna, facet, typek, ten który z tobą śpi!

-Alyson, no co ty! Ja z nikim nie sypiam odkąd rozstałam się z ... a zresztą, co to ma być!? Coś ty sobie znowu ubzdurała?- naskoczyła na mnie i z powrotem odwróciła się w stronę kuchenki.

-nie Alyson, ale Carmen. - burknęłam niezadowolona- i nic sobie nie ubzdurałam tylko pytam...

-ty lepiej powiedz mi o co chodzi z tym Tomem?- przerwała mi zmieniając zwinnie temat, teraz to ona się czepia.

-o nic nie chodzi.

-no właśnie...

-co właśnie?!

-nic. Siadaj i jedz.- wskazała mi miejsce przy stole i położyła na nim talerz z zupą.- smacznego. Tutaj jest drugie danie. Ja teraz wychodzę...

-ha, a jednak jest chłopak!- prawie podskoczyłam, jednak ona musiała mnie jak zwykle rozczarować...

-wychodzę do pracy i wrócę wieczorem.- dokończyła i posyłając mi swój uśmiech wyszła z kuchni.

I tak z niej wyciągnę prawdę. Będę wiedziała o tym chłopaku wszystko i to ona sama mi powie.


#


Dopiero jeden dzień jestem w domu, ale brakuje mi w jakiś sposób zespołu... chciałabym móc jeszcze kiedyś z nimi zagrać...

Lecz jak na razie muszę koniecznie odwiedzić Georga w szpitalu, nawet nie wiem czy on mnie pamięta. Jak nie pamięta to mu przypomnę.

Tom do mnie nawet dzwonił i pytał co słychać, normalnie nie widzieliśmy się kilkanaście godzin, a on już...to jakieś uzależnienie? Ja tam wiem, że jestem super i w ogóle, więc się nie dziwię jeżeli brakuje mu mojej osoby... wobec tego pozwoliłam mu się zaprosić na kawę i to bardzo dziwne, że ja mam problem... w co się ubrać...

To jest dziwne, po pierwsze dlatego iż to tylko Tom Kaulitz, ten który widział mnie już nawet w samej bieliźnie.. albo i nie, jak zakryłam się szczelnie kołdrą to nie widział...

a po drugie, przecież ja we wszystkim wyglądam świetnie... a więc w czym problem? Chyba w tym, że na dworze jest zimnoo... bardzo zimno, już prawie zima... niebawem za oknem zrobi się biało i nadejdą święta...nowy rok... ale to szybko zleciało...


Stałam przed otwartą szafą i gapiłam się w wiszące w niej ubrania. Chyba postawię na wygodę i założę ulubione, zwyczajne dżinsy i ciepły sweterek...

Uśmiechnęłam się do siebie i zdjęłam z wieszaka sweter w biało-niebieskie paski, który następnie na siebie założyłam. Potem spodnie i właściwie byłam gotowa, przecież nie muszę wyglądać idealnie, to tylko zwykłe spotkanie. Nawet nie miałam zamiaru męczyć się nad makijażem. Wyszłam z pokoju i zeszłam po schodach, w salonie dostrzegłam Melanie... jeszcze nie udało mi się wyciągnąć z niej jakichkolwiek informacji na temat jej adoratora, ale to tylko kwestia czasu, w końcu się podda i sama wszystko wyśpiewa.

-wychodzę, nie czekaj na mnie.- zakomunikowałam i zakładając na siebie kurtkę, opuściłam dom. Znowu mogłam przejść przez ten park co zawsze... tylko że teraz drzewa były już zupełnie puste, nie było na nich ani jednego liścia... ludzie też już nie siedzieli na ławkach, bo jest zbyt zimno... od czasu do czasu, przeszedł tylko jakiś pan, czy pani z pieskiem...

Wdychałam zimne powietrze, czując jak wypełnia mnie pozytywna energia... zaczyna cieszyć mnie wszystko co jest dookoła, każdy kamyk na ziemi, sucha gałązka... ostatni zielony listek... ten chłodny wiatr, który wciąż bawi się moimi włosami niszcząc mi fryzurę... życie wydaje się takie piękne i wcale nie czuje żadnej pustki w sercu... chciałabym, żeby było już tak zawsze....

Byłam tak zajęta tym co się dzieje dookoła, że nie zauważyłam nawet jak doszłam na miejsce, mało brakowało, a poszłabym znacznie dalej.... na szczęście w porę się ocknęłam.

Weszłam do kawiarni i od razu uderzyło we mnie ciepło... wszędzie roznosił się zapach kawy i ciasta...

Zdjęłam kurtkę i powiesiłam ją na wieszaku. Rozejrzałam się po pomieszczeniu w poszukiwaniu Toma. Siedział przy stoliku pod ścianą, uśmiechną się gdy mnie dostrzegł. Bez wahania ruszyłam w jego stronę.

-cześć.- usiadłam na przeciwległym krześle posyłając mu uśmiech. Jakoś nie dało się nie uśmiechać...

-fajnie, że przyszłaś.- normalnie, za chwilę zacznę się czuć jakbym była na jakiejś randce...co za ton... ale co tam, przecież młoda jestem mogę się jeszcze na randki umawiać...

-fajnie, że zadzwoniłeś.

-to co, kawa i duże ciastko?- szybka zmiana tematu, jak zawsze w jego wykonaniu na miejscu.

-kawa i małe ciastko.- powiedziałam stanowczo. Mogłam się spodziewać, że będzie chciał mnie nafaszerować słodyczami...

-dzień dobry, co dla państwa?- zaraz pojawił się uprzejmy kelner, ale ja nawet nie miałam okazji się odezwać, Tom od razu wziął sprawy w swoje ręce...

-dwie kawy i jedno duże ciastko, największe...- uśmiechnął się, a pan skinął głową i odszedł. Spojrzałam na niego z niezadowoleniem, on zawsze musi postawić na swoim.

-mam rozumieć, że sam zjesz to ciastko?

-nie. Ciastko dla ciebie.- stwierdził z przekonaniem. Oh, żeby on nie był taki pewny, bo jeszcze się okaże że to pyszne ciasteczko wyląduje na jego słodkiej twarzyczce...

-chcesz mnie utuczyć?

-oh, od jednego ciastka nie utyjesz!- przewrócił zabawnie oczami... chyba mogę mu to wybaczyć, robi takie fajne miny, że mogę zjeść to ciastko i tak je spale w drodze powrotnej do domu...

-a co tam u reszty?- zainteresowałam się. W końcu żyłam z nimi ponad miesiąc, albo nawet dłużej... nie są dla mnie obojętni...

-przecież nie widzieliście się zaledwie dwa dni, nie wiele się zmieniło od tej pory.

-i kto to mówi! My też się nie widzieliśmy zaledwie dwa dni, a uparłeś się na spotkanie.- uśmiechnęłam się cwanie, a on zamilkł. Zatkało go? Ale co ja takiego powiedziałam?

-bardzo proszę, dwie kawy i ciastko...- kelner przyniósł nam zamówienie. Odniosłam wrażenie, że Tom zrobił się jakiś dziwny. Gdzie on się w ogóle gapi?

-halo! Kaulitz!-pomachałam mu rękami przed oczami, aby zwrócił na mnie uwagę. To niekulturalnie ignorować towarzyszącą osobę.

-widzisz tą dziewczynę?- wskazał głową gdzieś za mnie, przez co musiałam się wysilić i obrócić do tyłu. Od razu rzuciła mi się w oczy, niczym nie wyróżniająca się brunetka. Miała długie włosy i wyglądała raczej na skromną osobę...przeszła mnie fala gorąca...- znasz ją może?

-nie znam, a co?- zaprzeczyłam patrząc na niego uważnie.

-bo poznałem ją wczoraj... myślałem, że może ty będziesz wiedziała o niej coś więcej...

-nie znam jej. Zresztą, jak chcesz się o niej czegoś dowiedzieć to z nią porozmawiaj, przecież to nie problem.- mruknęłam łapiąc za mały widelczyk, którym zaraz zaczęłam grzebać w cieście. Jakoś nabrałam ochoty... nawet bardzo nabrałam... połknę je w całości!

-tak myślisz? A to nie będzie głupie jak tak do niej podejdę?

-jak się znacie to chyba nie. No idź do niej bo ci zwieje, dla ciebie to nic trudnego...- co ja gadam? Ja mu każe do niej iść?! A co ze mną?? Nie, no... oczywiście ja sobie mogę tu posiedzieć i zjeść to ciastko. Wcale nie potrzebuję do tego towarzystwa...

-no dobra... to pójdę, może pójdzie ze mną do kina albo coś...- podniósł się z miejsca i ruszył w jej stronę. Poczułam się zupełnie zignorowana, co wcale nie było miłe. Boże, on naprawdę sobie poszedł do tej dziewczynki. Wspaniale! Tak w ogóle to do czego ja byłam mu potrzebna?

Niezwykłe, Tom Kaulitz chyba postanowił się zmienić. Niezły początek...

Nie wiele myśląc wstałam i zapłaciłam za wszystko. Nie było sensu tam dłużej siedzieć, założyłam na siebie kurtkę i wyszłam. Nie miałam ochoty przyglądać się podbojom Toma, chyba jest wiele ciekawszych rzeczy do roboty. Najwyższy czas zacząć znowu tańczyć... miałam długą przerwę, teraz mogę do tego wrócić... Taniec pozwala zapomnieć o całym świecie, a to mi się teraz bardzo przyda...

chwila zapomnienia...

 

###

 

Ja nic nie mówię. Wolę milczeć ^^.

Życzę miłej niedzieli ;)

pozdrawiam ;*

 

5 komentarzy:

  1. ja ryczę... jest mi smutno... niech mnie ktoś przytuli bo się w sobie zamknę nooo... głupi Tom...debil, kretyn i w ogóle... jak on mógł zostawić Carmen dla tej pindy?!Odcinek nudny trochę ;) Ja wiem koniec trasy i w ogóle... mam nadzieje że potem będzie lepiej i weselej. ale w ogóle fajnie jest. xDPozdrawiam ;*Lady_G.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super odcinek :) Mam nadzieje, że Tom jednak będzie z Carmen xD Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej:) Jak ten Tom mógł tak postąpić wobec Carmen. To nie w porządku. Oby tylko zmienił swoje postępowanie. Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. O nieee ! Tylko nie to ! A było już tak pięknie ! A może to tylko jakaś jego sztuczka ? Pff, co jak co ale i tak źle zrobił ! Przecież on jej się oświadczył ! xDPozdrawiam i czekam wytrwale na następną część ! xD ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. No właśnie, popieram Donię!Skoro Kaulitz się oświadczył Carmen (xDDD), to co on do jasnej ciasnej wyprawia ?Ja myślałam, że tu będzie ... uhuhuh, miły wieczorek, a ten idiota idzie do iiiiiiiinnej. No niech go piorun trzaśnie!O! Niech Carmen też znajdzie sobie faceta. Tak. I Kaulitz będzie zazdrosny ... sratatatatata ... xDPozdrawiam ; ***[ fu ck-me-tom.mylog.pl ]

    OdpowiedzUsuń