Ułożywszy się wygodnie na miękkiej pościeli wzięłam do ręki czasopismo przeznaczone dla młodych mam. Oczywiście jeszcze mamą tak zupełnie nie jestem, jednak można się nieco doświadczyć wcześniej. To na pewno nie zaszkodzi, a dodatkowa wiedza przyda się w przyszłości. Z takich gazet można dowiedzieć się dużo ciekawych rzeczy. A jak patrzę na zdjęcia tych słodkich maleństw to jestem jeszcze szczęśliwsza, że sama będę miała takie dwie, słodkie istotki u swojego boku już za kilka miesięcy...
Oh, a jakież było zdumienie rodziny Toma, kiedy obwieścił wesołą nowinę! Miałam wrażenie, że jego mama doznała stanu przedzawałowego. Cóż... trudno stwierdzić, czy się cieszyła. Myślę, że wszyscy potrzebują czasu, aby ochłonąć. W szczególności ona. Wigilia na szczęście minęła nam w spokoju i nie usłyszałam, żadnych kąśliwych uwag z czego się cieszę. Wszystko poszło po naszej myśli... i chyba zostałam całkowicie zaakceptowana przez nową rodzinę. Pomijając Simone, która jest twardym przeciwnikiem...
-Czytaasz?- Tom zjawił się w pokoju i od razu położył się przy mnie. Oparł głowę na moim ramieniu zerkając na czasopismo.
-Dopiero co zaczęłam...
-Ale późno już...- Mruknął, a po chwili już czułam jego ciepłą dłoń sunącą się po mojej nodze. Miałam ochotę zamruczeć wyrażając swoje zadowolenie jednak powstrzymałam się od tego czynu...
-Chcesz spać?- Uśmiechnęłam się pod nosem nie odrywając oczu od „lektury”. Dobrze wiem, co chodzi mu po głowie i nie zaprzeczę, że mi się to podoba.
-Niekoniecznie...- Ucałował moje nagie ramię skutecznie mnie tym rozpraszając. Nagle straciłam ochotę na czytanie... Niedługo musiałam czekać na jego kolejne ruchy, gdyż jego ręka bardzo szybko znalazła się na moim udzie pod materiałem mojej koronkowej koszuli...
Westchnęłam cicho przymykając powieki, a gazeta sama wypadła mi z rąk, kiedy zaczął subtelnie całować moją szyję jednocześnie gładząc moje udo. Automatycznie odchyliłam głowę nie chcąc go blokować w żaden sposób. Uwielbiam jego słodkie usta błądzące po moim rozgrzanym ciele. A przy nim wystarczy ułamek sekundy, aby zrobiło się gorąco. Tym bardziej, że wie, co i jak robić, żeby było skutecznie. W końcu to mój mąż...
Odsunęłam go lekko od siebie, aby móc zdjąć z siebie swoją nocną koszulę. Była całkowicie zbędna...jestem pewna, że żadne ubrania nie są nam w tej chwili potrzebne. Widziałam, jak jego oczy błyszczą z podniecenia. Teraz siedziałam przed nim w samych majtkach, na które w tej chwili i tak nie zwracał uwagi skupiając się na górnej połowie mojego ciała. Objęłam go ręką za kark i przyciągnęłam do siebie, aby wpić się w jego usta. Jego kolczyk cudownie drażnił moje wargi, a język odnalazł wspólny rytm z moim doprowadzając tym moje zmysły do szaleństwa, a jakby tego było mało moje nagie piersi przywierały do jego torsu ocierając się o niego... gdybym go nie całowała na pewno wydobyłabym z siebie okrzyk rozkoszy.
Gdy już zaspokoiliśmy potrzebę namiętnego pocałunku zsunęłam się nieco niżej tak, żeby móc pod nim leżeć i dać mu pole do manewru. Gitarzysta usiadł delikatnie na mojej miednicy pochylając się nade mną, a ja wykorzystując okazję ponownie przyciągnęłam go do swoich warg nakazując mu, aby mnie całował. Tak też uczynił nie sprzeciwiając mi się, a potem przeniósł swoje usta na szyję, którą już dzisiaj zdarzyło mu się pieścić. Jednak miałam świadomość, że chłopak wyznacza sobie drogę do najczulszego miejsca i sam ten fakt już mnie podniecał. Choć z pewnością z podnieceniem miało dużo wspólnego wybrzuszenie w jego bokserkach, które przez ich materiał lekko wciskało się między moje nogi. Kocham jego gry wstępne. Już podczas nich byłabym wstanie doznać szczytu rozkoszy. Tylko on tak na mnie działa... i tak powinno właśnie być.
Jego usta zjechały niżej pozostawiając za sobą wilgotną ścieżkę, co też na mnie działało. Jego zwinny języczek sprawiał mi wiele przyjemności... wodził nim po mojej skórze „rysując” niewidoczne znaki, a ja zagryzałam wargi czując, jak mój oddech powoli przyspiesza z każdym kolejnym jego ruchem. Przymknęłam powieki i zacisnęłam mocno dłonie na pościeli, kiedy zaczął pieścić moje piersi. Mogłabym już odlecieć...
Gdy uniósł się lekko nade mną objęłam go nogami w pasie mocno je zaciskając, a on ponownie pochylił się nad moimi piersiami, które zachłannie całował i ssał od czasu do czasu delikatnie przygryzając... wtedy przycisnęłam jego głowę nieco mocniej do siebie i wplotłam palce w jego warkoczyki poruszając się pod jego ciałem, w sposób jakbyśmy już rozpoczęli stosunek. Jednak ta chwila jeszcze nie nastąpiła... Tomowi bardzo spodobała się ta zabawa, bo nie zamierzał wcale tak prędko z niej rezygnować. Za każdym razem, gdy się poruszyłam jego męskość ocierała się o moje krocze, co powodowało u mnie ciche jęknięcia... Traciłam już kontrolę nad światem... przestałam zupełnie myśleć i pragnęłam tylko jego. Miałam ochotę zerwać z niego bokserki i w końcu złączyć nas w jedność. Jedyną blokadą był on sam...
Chwycił moje nadgarstki i przycisnął do pościeli, abym nie mogła zbyt wiele zrobić. Musiałam być bardzo cierpliwa.. a tego nie ma w mojej naturze... Jednak w końcu musiał mnie wyswobodzić z uścisku, gdy postanowił zająć się dolną częścią bielizny. Uśmiechnęłam się do niego figlarnie w pełni zadowolona z przebiegu sytuacji... miałam wrażenie, że cała rozkosz, którą czułam rozlewa się po pomieszczeniu... Z przyjemnością czekałam, aż pozbędzie się ze mnie tych majtek. Chyba przestanę nosić bieliznę... toż to samo utrudnienie!
Gdy zostałam już zupełnie naga teraz ja chciałam przejąć inicjatywę. Złapałam go za kark, aby się unieść i wdrapałam się na jego kolana od razu składając czuły pocałunek na jego ustach. Następnie poczęłam całować jego tors, co mi się szybko znudziło więc zamieniłam pocałunki na mokre szlaczki, które tworzył mój język...
-Skarbie...wystarczy...- Wydyszał błądząc dłońmi po moich plecach. Uniosłam głowę spoglądając na niego z chytrym uśmieszkiem.
-Ale ja się dopiero rozkręcam.- Wymruczałam zadziornie i pchnęłam go lekko do tyłu, żeby się położył. Chyba mu się to spodobało, bo na jego twarz wpłynął dobrze mi znany uśmiech. Kontynuowałam swoją zabawę całując go zachłannie po całym torsie i schodziłam coraz niżej zatrzymując się dopiero na gumce od bokserek, którą chwyciłam w zęby i próbowałam właśnie w ten sposób pozbyć się ich z ciała ukochanego. Jednak musiałam się wspomóc rękoma, ale za to efekt był natychmiastowy...
Tom próbował się podnieść, lecz nie pozwoliłam na to. Nie chciałam tak szybko rezygnować z prowadzenia. Uwielbiam, gdy sprawia mi przyjemność, ale też chce mu się odwdzięczyć. Potem ewentualnie będzie mógł zająć się mną... Klęczałam nad jego miednicą w lekkim rozkroku, a moje dłonie wędrowały po jego klatce piersiowej schodząc coraz niżej, aż do jego krocza. Zamruczał cicho, gdy dotknęłam jego męskości...
Zsunęłam się niżej by mieć lepszy dostęp do członka mojego partnera. Rozpoczęłam swoją grę bardzo delikatnie dobrze zdając sobie sprawę, jak bardzo to na niego działa. Chciałam sprawić, aby nie mógł się doczekać, kiedy mnie zdobędzie tak samo mocno jak ja. Choć może już od dawna tak jest... jednak to nie zmienia faktu, że mam ochotę się poznęcać nad swoim mężem...
Wszystko szło według mojego planu, Tom mruczał z rozkoszy, co też wzbudzało we mnie większe podniecenie. Chyba zarzuciłam sidła na samą siebie, bo czułam, że nie wytrzymam zbyt długo. Zabrałam ręce nie chcąc dopuścić za szybko do punktu kulminacyjnego mojego mężczyzny. Przylgnęłam do jego rozgrzanego ciała i złączyłam nasze usta w długim, namiętnym pocałunku... wtedy on zamienił nas miejscami dzięki czemu ponownie leżałam pod nim. Znowu był górą i nie miał zamiaru już dłużej przeciągać tej gry... Oderwał się od moich warg i nie spuszczając wzroku z mojej twarzy rozchylił delikatnie moje nogi, a po chwili jęknęłam z rozkoszy czując jak we mnie wchodzi...
Automatycznie przeniosłam dłonie na jego kark następnie zsuwając je na plecy po których błądziłam z nadmiaru emocji i podniecania. Słyszałam teraz tylko mocne bicie naszych serc i nienaturalnie przyspieszone oddechy, które wypełniały cały pokój. Nie umiałam powstrzymać także swoich cichych pojękiwań, które mimowolnie wydobywały się z moich ust z każdym kolejnym jego ruchem. Czułam, że cała płonę... a on razem ze mną.
-Kurwa... kocham cię.- Szepnął doznając szczytu w tym samym momencie co ja, po czym opadł na mnie wtulając nos w moją szyję. Jak romantycznie...!
-Ja ciebie kurwa też...- Wymruczałam drapiąc go delikatnie po plecach, a na moją twarz wpłynął błogi uśmiech. I w taki sposób powstają dzieci...*
Nasze oddechy unormowały się dopiero po długiej chwili, lecz nadal trwaliśmy w tej samej pozycji sycąc się swoją bliskością.
Odkąd jestem z Tomem uważam ze seks może smakować tylko wtedy, gdy jest się z ukochaną osobą. Właściwie przed nim moim ostatnim partnerem seksualnym był gwałciciel... trudno więc nazwać go w ogóle partnerem. Jednak nie będę się nad tym roztkliwiać. Nie powinnam do tego wracać, tym bardziej nie teraz.
-Weźmiemy prysznic?- Uniósł głowę spoglądając na mnie błyszczącymi tęczówkami. Coś mi się zdaje, że jemu jeszcze mało...
-Rano... teraz się stąd nigdzie nie ruszaj.- Cmoknęłam go w usta uśmiechając się słodko.
-Tylko trochę tak niewygodnie...
-Niewygodnie ci na mnie?- Zmrużyłam groźnie oczy wpatrując się w niego.
-A żebym ja w ogóle na tobie leżał... to bym cię zgniótł.- Stwierdził z głupim uśmieszkiem.- Łokcie mnie już bolą od tego podpierania się...
-Oj już nie marudź. Złaź.- Poleciłam nie czekając na jego kolejne słowa, a chłopak powoli wydostał się ze mnie i położył obok przytulając się do mojego ciała.
-Od razu lepiej...- Westchnął zadowolony ocierając się o moją skórę.
-Rzeczywiście, nic mnie nie uwiera...
-Pff... no wiesz co?!- Oburzył się unosząc głowę. Zaśmiałam się tylko i ucałowałam go w nos, który zaraz śmiesznie zmarszczył i schował w mojej szyi.- Nie ma to jak miło zakończyć wigilię...
-Już jest Boże Narodzenie...
-Oj tam...co za różnica... Ważne, że jest miło... że jesteśmy razem, że się kochamy i że seks nadal jest taki wspaniały...- Oświadczył rozmarzony, na co ja parsknęłam śmiechem... jak ja go kocham.
#
-Mel?- Dziewczyna wzdrygnęła się słysząc znienacka znajomy męski głos. Odwróciła się szybko wlepiając swoje niebieskie tęczówki w czarnowłosego chłopaka. W pokoju panował półmrok więc właściwie widziała tylko jego twarz, gdyż reszta ubrania zlewała się z tłem.-Czy ty mnie unikasz?
-Zwariowałeś? Ja? Miałabym cię unikać w twoim własnym domu? No weź przestań, Bill. Poza tym nie mam żadnego powodu. Nie wiem, skąd ci to przyszło w ogóle do głowy...- Zaczęła mówić jak nakręcona nie zdając sobie sprawy, że tylko pogarsza swoją sytuację. Wokalista nie miał już żadnych wątpliwości, iż miał rację.
-Mhm...to cieszę się, że odniosłem mylne wrażenie.- Stwierdził, choć nie było w tym zbyt wiele szczerości. Nie chciał jednak okazywać swojej racji i drążyć tematu.- Porozmawiamy?
-O czym?- Uniosła brwi lekko się pesząc.
-O ostatnich wydarzeniach...
-Ale jakich wydarzeniach Bill? Co takiego się niby wydarzyło, co? Nic się nie wydarzyło... nie rozumiem o czym mówisz.- Wyrecytowała w pośpiechu, a w jej głosie można było wyczuć stanowczość. Zdawała sobie sprawę, że może powiedziała o kilka słów za dużo jednak to tylko słowa... przecież nie trzeba od razu brać tego do siebie. Każdemu może się zdarzyć... taka chwila zapomnienia. Tu pod wpływem impulsu straciła kontrolę nad swoim umysłem, a słowa same wypłynęły z jej ust.
-Jak dzisiaj rozmawialiśmy o Davidzie i o Sarze...
-I to ma być wielkie wydarzenie w naszym życiu?- Mruknęła jakby z ironią i wyminęła go, aby usiąść na łóżku. Czuła, że chłopak tak łatwo sobie nie odpuści... a może nie tyle, co czuła, po prostu go znała.
-Bo tak nagle wyszłaś.- Podążył za nią chcąc móc ją obserwować. Według niego liczył się każdy wyraz twarzy, czy gest. Wbrew pozorom to była poważna rozmowa i wiele dla niego znaczyło, to co usłyszy bądź nie.
-Bo zrobiło mi się głupio.- Wyznała zrezygnowana, a jej wzrok spoczął na dłoniach, którymi poczęła się nerwowo bawić.- Nie wiem, dlaczego powiedziałam coś takiego. Ja... naprawdę chcę, żebyś był szczęśliwy i jeśli to tylko możliwe wrócił do Sary i stworzył z nią wspaniałą rodzinę... Po prostu przez chwilę myślałam, że nie wiem... ona na ciebie nie zasługuje? Nie wiem co myślałam! Ale to nieważne... palnęłam jakąś głupotę i tak wyszło. Przepraszam...- Westchnęła cicho unosząc na niego swoje spojrzenie.
-Hm... a ja myślałem, że może ci się podobam...- Uśmiechnął się pod nosem i zajął miejsce obok zdezorientowanej dziewczyny.- Nawet powiedziałem Carmen, że chyba... cię zauroczyłem.- Zmarszczył brwi czekając na jakąś reakcję z jej strony jednak ona doznała szoku nie będąc w stanie wydobyć z siebie głosu. Miała w tej chwili ogromny mętlik w głowie... zastanawiała się, dlaczego on mówi to wszystko tak spokojnie. W sposób, jakby mu się to podobało... jakby zupełnie nie miał nic przeciwko! Z niewiadomych przyczyn jej serce zaczęło szybciej bić, a sama nie wiedziała, co robić...-Ale myliłem się?
-Nie...- Wyrwało jej się znienacka nad czym wcale nie panowała. Przyłożyła szybko dłoń do ust z przerażenia. Jak to możliwe, że ona mówi takie rzeczy i nawet się nie zastanawia.- To znaczy... nie jesteś brzydki! Chodziło mi o to, że jesteś przecież ładny... to znaczy przystojny! No i trudno, żebyś miał się nie podobać...- Zaczęła się plątać we własnych słowach próbując jednocześnie, jakoś się wybronić. Właściwie chciała go teraz oszukać... a przecież tak nie traktuje się przyjaciół. Dlaczego nie przyzna mu po prostu racji? Ciągle się czegoś boi... a z każdym dniem jest coraz trudniej.
-No ja przecież wiem, że jestem piękny i w ogóle.- Odparł z dumą i posłał jej swój zniewalający uśmiech, co od razu poprawiło jej humor. Jego skromność, jak zawsze jest powalająca.-Ale wiesz... jak tak myślałem nad tym, czy możliwe jest, abyś się we mnie zadurzyła...- Zagryzł lekko wargę starając się dobrać kolejne słowa. Wbrew pozorom jemu też nie było łatwo mówić o takich rzeczach i wcale nie był taki pewny siebie.- Doszedłem do wniosku, że mam dosyć swojego rozważnego życia. W sensie, że zawsze zanim coś zrobię to zastanawiam się, czy mi się to opłaca, czy nie będę żałował... nie kieruję się emocjami. Można powiedzieć, że jestem bardzo ustabilizowany. Niby to dobrze... ale z drugiej strony... Czy nie można być odpowiedzialnym, a jednocześnie nieco bardziej spontanicznym?
-Myślałam, że ja taka jestem.- Stwierdziła uśmiechając się pod nosem.- Często kieruję się emocjami... nie zawsze dobrze na tym wychodzę. Może więc nie jestem zbyt odpowiedzialna?
-Jesteś bardzo odpowiedzialna... Bardzo wcześnie wkroczyłaś w samodzielne, dorosłe życie. Potrafiłaś wszystko sama ogarnąć i zająć się młodszą siostrą. A teraz będziesz mamą...
-Samotną mamą... jestem taka odpowiedzialna, że wdałam się w romans bez przyszłości. Zniszczyłam dzieciństwo swojemu synowi.- Powiedziała cicho. Bardzo żałowała swojego postępowania. Oczywiście teraz cieszyła się, że będzie miała syna... jednak myśl, że będzie wychowywał się bez ojca była przygnębiająca. Nie wątpiła, że sobie poradzi... ale chodziło po prostu o rodzinę. O szczęśliwy dom, który każda matka chciałaby zapewnić swojemu dziecku.
-Mel... przecież nie musisz być wcale sama. I twój synek może mieć tatę...
-Wiem... ale jestem tak odpowiedzialnie głupia, że się boję.- Westchnęła odwracając wzrok. Jej oczy automatycznie się zaszkliły, a wnętrze wypełnił smutek.
-Też kiedyś się bałem... i uparcie chciałem trwać przy Sarze, nawet gdy ona miała dość. To prawda, że wszystko zniszczyłem. Ale nie żałuję...- Wyznał nieco ją tym zaskakując. Nie sądziła, że Bill tak zwyczajnie zaakceptuje to, co się stało i nie będzie chciał już ratować swojego związku.
-Czemu?- Zapytała niepewnie zwracając ku niemu swoje spojrzenie.
-Bo teraz chyba jest lepiej.- Rzekł uśmiechając się do niej ciepło. Może gdyby wiedziała, co miał na myśli poczułaby się pewniej. Odwzajemniła jego gest nic nie mówiąc. Właściwie nie wiedziała, co mogłaby powiedzieć. Miała tylko nadzieję, że w tym „jest lepiej” ona także miała jakiś wkład. Zdecydowanie chciała być pozytywnym aspektem jego życia.
Czarnowłosy przyglądał jej się z uwagą trwając w zamyśleniu podczas, gdy pokój wypełniała przyjemna cisza. Wydawała mu się taka niewinna... miała swój specyficzny charakter, który czasem dawał się we znaki. Jednak mimo to... uważał ją za wrażliwą i delikatną osobę. Była bardzo podobna do Carmen choć w żadnym wypadku nie chciał je ze sobą porównywać. Nie chciał porównywać jej z żadną kobietą. Melanie była dla niego kimś wyjątkowym. Nowym rozdziałem w jego życiu, który rozpoczął dość niedawno. I z pewnością nie ma zamiaru go kończyć...
Uśmiechnął się sam do siebie zauważając lekkie skrępowanie ze strony blondynki, co wydało mu się w tej chwili bardzo słodkie. Miał teraz ochotę wpić się w jej malinowe wargi... nie po raz pierwszy już mu się to zdarza. Wcześniej to ignorował uważając za co najmniej niestosowne... ale teraz, dlaczego nie? Po co w ogóle być rozważnym? Czemu miałby nie spełniać swoich pragnień? To tylko pocałunek... z piękną, cudowną dziewczyną. A może to dla niego szansa? Nie zastanawiając się dłużej już nad niczym ujął jej podbródek unosząc lekko głowę. Zaskoczona przebiegiem sytuacji dziewczyna nie zdążyła nawet zapytać o co chodzi, kiedy poczuła na swoich ustach delikatne muśniecie. W jednej chwili świat zawirował jej przed oczami, a w żołądku poczuła, coś czego nie czuła od bardzo dawna. Z pewnością, coś pozytywnego... ale co się dzieje?
-Co zrobiłeś?!- Zapytała nagle starając się zabrzmieć groźnie, lecz nie udało jej się to. Jej głos był niezwykle miękki i dźwięczny.
-Pocałowałem cię.- Zaśmiał się widząc jej minę. Wyglądała jak mała oburzona dziewczynka. Sama miała ochotę wybuchnąć śmiechem, kiedy zdała sobie sprawę, jak śmieszne było jej pytanie, które w najmniejszym stopniu nie miało sensu. Jednak podobała jej się ta sytuacja.
-To miał być pocałunek panie Kaulitz?- Uśmiechnęła się zadziornie nabierając jednocześnie dużo więcej odwagi. Wokalista uniósł brwi przyglądając jej się ze zdumieniem. Chyba się nie spisał...-A ja myślałam, że jakiś motylek pomylił moje usta z kwiatem...- Zmarszczyła czoło.
-Czy panienka właśnie mnie obraża?- Chłopak nie zwlekając podjął się gry rozpoczętej przez blondynkę, która w odpowiedzi wzruszyła niewinnie ramionami.- Że niby ja nie potrafię całować?
-Przykro mi... nie jestem w stanie zaakceptować tego dziecinnego całusa.- Zrobiła bezradną minę, a w głębi czuła się tak cholernie szczęśliwa, jak jeszcze nigdy. Podobnie, jak Bill który miał ochotę się teraz na nią rzucić. Jednak pamiętał o małym towarzyszu, który rozwijał się w jej brzuchu.- O ile można tak to nazwać w ogóle...- Dodała nieco prowokująco.
-No nie... ja nie mogę tak tego zostawić. Jak można w ogóle twierdzić, że Bill Kaulitz nie potrafi całować!- Udał wielce poruszonego i chcąc zaspokoić swoje, a także pragnienie Melanie zbliżył się do niej...
Ich serca znowu przyspieszyły bicia, gdy spojrzał głęboko w jej niebieskie tęczówki, a po chwili już zdecydowanie i o wiele zachłanniej wpił się w jej słodkie usta całując z wielką pasją i namiętnością. Po tym pocałunku już nigdy mu nie powie, że nie potrafi...
###
*To specjalnie dla Ciebie Skarbie xd Pamiętasz jeszcze bociany? ;p
Pierwszy raz w historii tego bloga nikt nie przerwał Tomowi i Carmen ;o Niesamowite... a Ka. po prostu miała doła xd To był głęboki dół więc powstał taki odcinek xd Starałam się bardzo ocenzurować i zbytnio się nie rozpisywać xd Trzeba być grzecznym ;p Odcinek z dedykacją dla Marty :* :D
pozdrawiam ;*
1. xDTo dlaaaaa mnieeeee xDHa xDTo ja jestem tym skarbem, oooooo xDJestem z tego dumna,o xD
OdpowiedzUsuńodcinek boski jak zresztą cała reszta . ;D i dziękuję ... Ty wiesz za co ; *** czekam na nn . ;)
OdpowiedzUsuńojej.. odcinek śliczny, boski . i zaje... fajny ( nie można przeklinać xd )nie fochaj się no <3
OdpowiedzUsuńTo było wredne! xdUwierz, że wiem jak się kurde dzieci robi xDWgl efekt twojego doła jest... porażający xDAle tak pozytywnie... no xDTylko wiesz... więcej już się nie dołuj, bez tego też napiszesz ;P Wierzę w ciebie! xdPrzerywano mi cały czas, pf... I to jedna osoba, zgadnij kto................... xdI nie chce mi się........... xDSama się zaloguj i se ze mnie zrób sąsiada, o xDPozdrawiam, kocham i takie tam xD;*
OdpowiedzUsuńJeśli początek miał być ocenzurowany, to w mojej opini wcale taki nie był xD Normalnie od tego opisu to mi się aż gorąco zrobiło. I jakoś nie mogę uwierzyć, że pisałaś to pod wpływem wielkiego doła! Takie cudowne rzeczy nie powstają z takiego stanu emocjalnego. Motyw Billa i Mel też był świetny! Podobał mi się ten kotrast między pewnością siebie prezentowaną przez Czarnego a jego faktycznym stanem wewnętrznym. I to powalające porównanie pocałunku wokalisty z muśnięciem motyla- genialne!Buziaki =*PS. W końcu nie komentuje na samym końcu i po upłynięciu lat świetlnych xD
OdpowiedzUsuństrasznie , ale to strasznie podoba mi się ten odcinek <33333. raaany ale seks , hah aż mi się gorąco zrobiło ; OOO nie no , żartuję , tak samo jak podobała mi się scena ostatnia , Billa i Melanie to było takie .... słodkie ? ; D Tak , zdecydowanie!. czekam na kolejnyyyy <3.pzdr.
OdpowiedzUsuńaa ja sądze, że znalazłby się jeszcze taki moment ! a i nie powiem... zdziwiłam się tym jakże ciekawym wątkiem ;D . Ładnie ładnie. ;* .
OdpowiedzUsuńMatko... Mało nie weszłam do monitora, kiedy czytałam początek tego rozdziału xD Muszę przyznać, że ten opis wyszedł Ci znakomicie. Wszystko było bardzo realistyczne i nie ukrywam, że nagle w moim pokoju zrobiło się dziwnie gorąco :D Podoba mi się fakt, że Carmen i Tom tworzą taką zgraną, kochającą się parę. Oboje mogliby być wzorem dla wszystkich małżeństw - rzadko kiedy spotyka się dwoje ludzi, którzy tak wiele ze sobą przeszli i nadal darzą się ogromną miłością. Tylko pozazdrościć ; )Ale najbardziej ucieszyła mnie druga część tej notki! Ty nawet nie masz pojęcia, jak ja długo i niecierpliwie czekałam na to, aż wreszcie Bill ruszy porządnie du.pę i zrobi... coś z Melanie xD Początkowo bałam się, że siostra Carmen będzie oburzona, ale ja to już dobrze wiem, że ona naprawdę zadurzyła się w Billu. I prawdę powiedziawszy sądzę, że oboje będą ze sobą szczęśliwi. Oby tylko tego nie zniszczyli...Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńOch! Genialny erotyk, podziwiam ja chyba nie umiem pisać tego typu treści, więc ukłon dla talentu :D Kiedy się to czyta to aż im zazdroszczę, chociaż sama wolę Billa <3 Są tacy kochani, namiętni i wielkie WGL! Mam nadzieje, że tego im nie zepsujesz!
OdpowiedzUsuńDziewczyno ty po prostu masz dar pisania ! Zaczęłam je czytac jakiś tydzień temu i powiem ci że jestem pod ogromny wrażeniem. Uzależniałam się od tego opowiadania. Gdy Skonczylam czytac ten odcinek Chcialam włączyć następny a tu d*upa ;x . Nie mogę się doczekać następnego odcinka . Te opowiadanie jest prze prze prze prze CUDOWNE. Pozdrawiam ;);*
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoje opowiadanie proszę zrób dla mnie dedykacje :-)
OdpowiedzUsuńCóż, to miło, że Wigilia minęła bez sporów, jednakże nigdy nie wiadomo, jak to będzie wyglądało w "nie-Wigilię" xPAch, jakaż urocza scena! W sam raz na zrelaksowanie zmasakrowanego umysłu po całym tygodniu szkoły. ^^Poznęcać się? Nieee. A jak on zechce poznęcać się nad nią? xDDO, taaak. Kwestia Toma była bardzo romantyczna. A jaka nastrojowa! xDZachowanie Melanie podczas rozmowy z Billem opisałaś genialnie. Kocham takie sceny. ^^"Dzieci płacą za błędy rodziców" - przykre, acz prawdziwe. Ach, końcowa scena i ich wymiana zdań była genialna. ;]Przepraszam za takie opóźnienia. ^^''Pozdrawiam! ;]
OdpowiedzUsuń