piątek, 15 maja 2009

53. 'Alyson.'

 

Gdy sobie coś postanowię, oczywiście nie mogę się tego trzymać. Miałam nie płakać, wcale. Miało nie być, ani jednej łezki. I co? Nie wytrzymałam. Gdy tylko do pokoju wszedł Alex i zapytał, co się stało wybuchnęłam płaczem, jak małe dziecko. Ale ulżyło mi... bardzo mi ulżyło!

I cieszę się, że w tej chwilowej histerii nie byłam sama. Miałam się do kogo przytulić, komu wyżalić. Potrzebowałam tego, obecności kogoś i świadomości, że nie jestem sama, że mam na kogo liczyć. Dzięki temu mogłam wziąć się w garść i żyć tak jak należy. Przecież nie mogę wszystkiego tak bardzo przeżywać. Takie rzeczy się po prostu dzieją i nie tylko ja się rozstaje z kimś kogo kocham. Tak miało być. Po prostu nie pasowaliśmy do siebie. Zawsze to wiedziałam. Nigdy się nie lubiliśmy, bo się różniliśmy... ta miłość nie miała szans. Może za jakiś czas znajdzie się ktoś odpowiedni, ktoś kogo pokocham bardziej...


-[...]cały czas myślałem co teraz będzie...-Podniósł głowę pozwalając jej ujrzeć swoją twarz i świecące brązowe tęczówki...

-Teraz co by się nie działo, będzie wszystko dobrze.- Uśmiechnęła się do niego najczulej jak potrafiła.

-Będzie dobrze.- Powtórzył z entuzjazmem całując ją w usta, a zaraz po tym położył się na jej kolanach.

-Inteligent.- Zaśmiałam się, gdy wtulił się w jej brzuch powodując na ciele fale gorących dreszczy.

-Carmelka.-Wymruczał w materiał jej kurtki. I nastała cisza. Wsłuchiwała się w jego oddech, jakby nic innego nie wydawało żadnych dźwięków. Nie słyszała wiatru, nie słyszała przechodzących ludzi, pływających kaczek... słyszała tylko jego. Jego oddech i bicie jego serca...

Drapała go delikatnie po plecach pozwalając, aby odpłynął w krainę snów i marzeń... a sama zatraciła się w tej chwili.... bo jest cudnie...”


Wpatrywałam się w ulicę za oknem, lecz nie dostrzegałam nic. Zatraciłam się we wspomnieniach, które należały do najlepszych w moim życiu. Bo nigdy nie byłam tak szczęśliwa, jak wtedy. Nic nie daje tyle radości, co miłość. A ja nadal chcę się oszukiwać, że sobie poradzę i pokocham kogoś innego. Zapomnę o mojej pierwszej prawdziwej miłości...

Moje serce wypełnia smutek i szarość, taka sama jaka wypełnia wszystko dookoła. Zima to chyba najgorszy czas na taki podły nastrój. Szczególnie, gdy nie ma śniegu, a zamiast niego jest zwykła chlapa. Ale, czy gdyby trawa była zielona, a na niebie świeciło słońce zmieniłoby się coś?

Przestałabym cierpieć i poczuła się lepiej?

Teraz wydaje mi się wszystko takie bez sensu. Jakby nic już nie miało znaczenia. Jakbym już na nic nie miała wpływu... wszystko się dzieje samo, a ja nie mam nic do powiedzenia. Nie mogę zmienić biegu wydarzeń...


-Carmen, znowu o tym myślisz?- Do moich uszu dotarł cichy głos Alexa. Widziałam, jak bardzo się stara, aby mi pomóc. Nie miałam zamiaru odtrącać jego pomocnej dłoni, bo zdawałam sobie sprawę, że sama mogłabym sobie nie poradzić.

-Nie, już nie myślę.- Zaprzeczyłam odwracając się w jego stronę. Bardzo chciałam zebrać w sobie ogromną siłę i z uniesioną dumnie głową do góry przemierzać życie, tak jak dawniej.-I wiesz... mów do mnie, Alyson.

-Alyson?- Powtórzył zaskoczony, na co przytaknęłam skinięciem głowy.

-To moje drugie imię. Kiedyś bardzo nie lubiłam, gdy mówiono na mnie Carmen i kazałam używać tego drugiego... To się zmieniło, bo ja się zmieniłam. Ale teraz wiem, że lepiej byłoby gdybym była taka jak wtedy.- Wyjaśniłam, a chłopak o nic więcej już nie pytał.- Wspominałeś kiedyś o jakimś klubie...zabierzesz mnie tam?

-Właśnie po to tu przyszedłem, Alyson.- Uśmiechnął się szeroko. Poczułam się znacznie lepiej widząc na jego twarzy uśmiech, przynajmniej wiem, że jeszcze nie wszyscy stali się gburami, takimi jak ja...


#


Blondynka z wielkim niezadowoleniem zawróciła do drzwi przypominając sobie, że zostawiła telefon. Mruknęła tylko do kuzynki, że ją dogoni na co ta nawet nie zwróciła uwagi. Już chciała wcisnąć dzwonek, jednak rozmyśliła się i zwyczajnie weszła do środka. Chyba zna bliźniaków na tyle dobrze, że może sobie pozwolić na samowolkę. Zamknęła za sobą drzwi i udała się do salonu z nadzieją, że tam znajdzie swoją zgubę, ale myliła się. Nie znalazła tam, ani telefonu ani nie zastała braci. Zaczęła czuć się trochę niezręcznie, że bez ich wiedzy chodzi sobie po ich domu...

-Sara?- Podskoczyła wystraszona słysząc za sobą Toma.- Myślałem, że poszłaś już...

-Tak... ale zapomniałam telefonu...- Wytłumaczyła szybko jednocześnie głęboko oddychając.

-Aha, no tak...Bill go zabrał, powiedział, że ci odda jutro. Jest u siebie.

-Dobra, to ja pójdę do niego. -Stwierdziła nie bardzo przekonana do tego pomysłu. Chłopak był ostatnio bardzo dziwny, aż zaczynała się bać jego kolejnych pomysłów.

Nie tracąc czasu wbiegła po schodach na górę kolejno wchodząc do pokoju wokalisty. Zdziwiła się, gdy go tam nie ujrzała. Chociaż może to lepiej... sama weźmie telefon i nie będzie musiała z nim rozmawiać. Rozejrzała się po pomieszczeniu, uśmiechnęła się gdy dostrzegła swoją komórkę na stoliku przy łóżku chłopaka. W szybkim tempie podeszła do niego i zabrała swoją własność. Odetchnęła z ulgą i odwróciła się do wyjścia, co spowodowało u niej przyspieszenie bicia serca. Mianowicie tuż przed sobą ujrzała półnagiego Billa we własnej osobie. Był w samym ręczniku, a z jego włosów spływały krople wody. Patrzył na nią pytająco, a ona zupełnie nie wiedziała co ma robić. Wystarczyłoby, żeby powiedziała co robi w jego pokoju i byłoby po sprawie. Jednak to było o wiele trudniejsze. Tak się nie reaguje na przyjaciela...

-Miło, że wróciłaś.

-Ja tylko...po telefon.- Wydukała zmieszana i szybko wyminęła go chcąc już wyjść.

-Zaczekaj...bardzo ci się spieszy?- Złapał ją za rękę, aby się zatrzymała. Spojrzała na niego z lekkim przerażeniem. Sama nie wiedziała, dlaczego tak bardzo się obawiała. Przecież on nie ma wobec niej złych zamiarów. Już dawno to przerabiali, powinna się rozluźnić. Nic się nie dzieje.

-Bill, wychodzę!- Krzyk Toma, a potem trzask drzwi przywrócił ją do rzeczywistości. Została sama z nim w wielkim domu! Ale to nic nie znaczy... a ona zdecydowanie za dużo myśli.

-A dlaczego pytasz?- Zapytała zachowując zupełny spokój.

-Tak sobie myślałem o naszej dzisiejszej rozmowie...tej w samochodzie.- Zaczął cały czas ją trzymając. Nie wiedzieć czemu, na to wspomnienie blondynkę przeszły dreszcze. Ta cała sytuacja zaczynała jej się podobać, choć to było sprzeczne z jej rozsądkiem. Ale to nie jej wina, że w jego obecności odczuwa takie dziwne mrowienie tam gdzie nie trzeba...

-Myślałeś... i co?- Wykrztusiła z siebie czując, jak jej serce mocno bije. Dawno nie czuła takich emocji...-Opanuj się, kobieto.- Skarciła siebie w myślach oczekując odpowiedzi ze strony chłopaka.

-Może zostaniesz?- Zaproponował stawiając wszystko na jedną kartę. Wiedział, że tym pytaniem może ją stracić po raz kolejny. Ale to było silniejsze... widocznie nie tylko on dzisiaj czuje się inaczej niż zazwyczaj.

-Zostanę? To znaczy...?- Lustrowała go uważnie wzrokiem coraz bardziej pragnąc, aby miał na myśli, to o czym ona w tej chwili myśli... A miała nie myśleć.-Boże, dlaczego ja nie znalazłam sobie chłopaka...

-Zostaniesz na noc...?


#


Siedziałam przy stoliku sącząc sobie drinka i słuchając ludzi, którzy próbowali swoich sił w śpiewaniu. Kilka osób tańczyło, inni klaskali w każdym razie wszyscy świetnie się bawili, a atmosfera była idealna na poprawę humoru więc nie było możliwości, aby nawiedziły mnie jakieś wspomnienia. Alex od dłuższej chwili milczał rozglądając się nerwowo po całej sali jakby kogoś szukał i bardzo dobrze mi się wydawało...

-Chce ci przedstawić...moją dziewczynę, dzisiaj wróciła zza granicy.- Uprzedził mnie, co i tak nie zmieniło faktu, że osłupiałam. Nie wiedziałam, że on ma dziewczynę...-Poznałem ją jeszcze jak była w Niemczech, ale zostaliśmy parą dopiero przez maila...wiem, że to głupie...możesz się śmiać...- O tak, miałam ochotę wybuchnąć śmiechem jednak zrezygnowałam z tego. To jest tak samo głupie, jak zakończenie związku z Tomem przez telefon.

-Chętnie ją poznam.

-Właśnie idzie.- Wstał zadowolony z miejsca, ale jego mina szybko zrzedła... jak dla mnie zbyt szybko.-Carm...Alyson, wiedz że ja nic o tym nie wiedziałem...- Zwrócił się do mnie, lecz nie wiele z tego zrozumiałam. Moja niewiedza szybko się wypełniła, gdy moim oczom ukazała się doskonale znana mi para. Zrobiło mi się potwornie duszno, myślałam, że zemdleje... jak dobrze że siedziałam, bo na pewno bym już leżała jak kłoda na podłodze.

-Cześć, Alex!- Brunetka zapiszczała i już po chwili wisiała na jego szyi. Uściskali się i wycałowali, a ja nadal nie mogłam w to uwierzyć. I wcale nie przeszły mi duszności, wręcz przeciwnie... nasiliły się. Czułam, że jak zaraz nie wyjdę to zemdleje...

-Poznaj moją przyjaciółkę, Alyson.- Blondyn wskazał na mnie, a ja zareagowałam tylko bladym uśmiechem.- Alyson, to jest Amelia...


[...]Tom odwoził Amelię na lotnisko, bo wyjeżdża i już nie wraca nigdy...- Oznajmił z udawanym żalem w głosie. [...]-bo Amelia to ta dziewczyna co była z nami w szpitalu, widziałaś ją chyba?- Wyjaśnił widząc nie do końca zrozumiałe spojrzenie przyjaciółki. Skinęła niechętnie głową, jednak wie kto to jest. I choć z pozoru wydaje się być miłą osobą i tak jej nie lubi. [...]Nie ma to jak dobra wiadomość.

-I ona wcale nie jest taka fajna, jak Tom sądził. Bardziej sztucznej osoby to ja w życiu nie widziałem.- Zapewnił ją, choć sama nie wiedziała po co. Dlaczego on jej to wszystko mówi? [...]

-I jest strasznie przesłodzona.-Wtrąciła się Sara- Niby taka tego, a tak naprawdę tego...no...ehem...

-Wam już chyba kompletnie odwaliło. Mieliśmy podobno grać. Co wy odstawiacie? Nie obchodzi mnie żadna Amelia! [...]”


-Miło mi.- Wyszczerzyła się do mnie i dopiero teraz chyba przypomniała sobie o osobie z którą przyszła. Dlaczego akurat dzisiaj musiałam poznać dziewczynę Alexa i dlaczego musiała przyjść akurat z Nim... Chyba potrzebuję więcej czasu, aby móc normalnie funkcjonować w obecności swojego byłego chłopaka.

-A to jest Tom.- Kiwnęła głową w stronę gitarzysty, całe szczęście, że siedziałam do niego tyłem...

-My się już znamy.-Mruknął Alex, co jeszcze bardziej uszczęśliwiło jego dziewczynę. A ja zaraz zwymiotuję... dziecko szczęścia z niej normalnie...już nie mogę dłużej...-Alyson, dobrze się czujesz?- Chłopak spojrzał na mnie z niepokojem, zaprzeczyłam szybko kręcąc głową. Nie będę udawała, że jest wszystko okej, kiedy czuję, że zaraz będzie trzeba wynosić mnie na noszach.

-Muszę wyjść...źle się czuję.

-Masz mdłości? Może jesteś w ciąży!- Amelia wyraźnie była podekscytowana całą sytuacją, a mi zabrakło już słów na komentarz. Podniosłam się z miejsca i odwróciłam, od razu napotkałam wzrok Toma. Przecież kiedyś musiało to nastąpić...

Pokręciłam głową z niedowierzaniem, ale bardziej dla inteligencji jego znajomej niż z powodu, że go widzę.

-Pójdę już do domu...- Rzuciłam w stronę Alexa i zabierając swoją kurtkę skierowałam się do wyjścia. Przechodząc obok Toma miałam ochotę się na niego rzucić, jego zapach, aż błagał abym się wtuliła w jego tors. Tak bardzo za nim tęskniłam... tęsknie nadal!

Z trudem się powstrzymałam, nie chciałam z nim rozmawiać jakby nigdy nic się nie stało. Bo się stało, a ja nie mam zamiaru udawać.

Wyszłam z klubu, a zimne powietrze od razu mnie orzeźwiło. A miało być tak miło... to jeszcze zbyt wcześnie, aby zachowywać się zupełnie normalnie w jego towarzystwie. Muszę najpierw opatrzyć rany... no i może zapomnieć, że go kocham. To brzmi, tak jakbym wierzyła w cuda.

-Carmen!

-Alyson.- Poprawiłam odruchowo, zanim zdałam sobie sprawę do kogo należał głos...

 

###

 

Jak dla mnie, to wszystko dzieje się zbyt szybko... ale z drugiej strony gdyby działo się wolniej, byłoby nudniej niż jest ^^ To tyle na temat opowiadania.

Notka miała być wczoraj, ale nie chciało mi się ;D A 16 to taka piękna liczba...

 

lukrowa.: Dziękuję...

 

pozdrawiaaam ;)

 

10 komentarzy:

  1. ~Samanta/Jelrem16 maja 2009 14:19

    Wszystko dzieje się w sama raz ;* Jestem pewna że to Tom wyszedl za Carmen/Alyson z klubu... No i Bill z tym 'Zostaniesz na noc?' mnie rozwalił ;o Robi sie na serio ciekawie między Sarą a Billem xD Pzdr. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ohh ^^ świetniee! ;DAhh ta rozmowa Billa i Sary! Jea! ;D Przecież oni się kochają! Im to chyba trzeba łopatologicznie wytłumaczyć xdCzyżby to ta Amelia, o której myślę;| a to jedna $^%$^$3!Ale łejt te minyt! Co ona robi tam z Tomem?!Osz się narobiło! Rozumiem, że Tom wybiegł za Carmen!Oj jak dawno ona nie poprawiała nikogo z tym swoim drugim imieniem ;]Proszę Cię dawaj szybko nexta;D nie wytrzymam z ciekawości;Dpozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. 'To brzmi, tak jakbym wierzyła w cuda' jeeejć... no i nie wiem, co powiedzieć, wiesz? bo mnie zatykasz. cholerka, deszcz pada -.- no, ale nie odbiegajmy od tematu... łach, naprawdę działasz na mnie jak kakao o.O czy jakikolwiek zatykający smakołyk.ech, za co dziękujesz? zataczamy błędne koło z tym dziękowaniem ^^ ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. jaaa.! Tom za nią wybiegł prawda.? powiedz, że to był Tom.! ;D nosz kurcze blade/wypieczone/surowe niepotrzebne skreślić ;D. ale kurde Amelia coś mi tak mało się podoba ;>. a ja mam kurde szósty zmysł w takich sprawach więc wiesz ;>. zobaczymy co to z tego wyjdzie.. za niekomentowanie poprzednich przepraaszam bardzo bardzo bardzo.! ostatnimi czasy miałam... hmm.. gorszy okres, że tak powiem o.O doszłam do siebie, ogarnęłam się i w końcu wszyściutko nadrobiłam ;dd no to teraz czekam na nową ;D ha.! ;****

    OdpowiedzUsuń
  5. hopeinheart@amorki.pl16 maja 2009 20:47

    Nie dziwię się Carmen, że tak bardzo tęskni za Tomem... To była jej pierwsza, prawdziwa miłość, ale niestety myli się, twierdząc, że nie pasują do siebie, bo pasują idealnie! I mam nadzieję, że się zejdą ^^Osz no nie, jeszcze tej Amelii tam brakowało. Ale że przyszła z Tomem?! Tu mnie szokło xD I to zapewne on za nią zawołał. Tom, do jasnej cholery masz natychmiast zejść się z Carmen!!! :PAhh no a Sara i Bill to wiadomo - kochają się, a nie umieją do tego dotrzeć =) Mam nadzieję, że im też się ułoży.Świetna notka, i wcale nie za szybko się dzieje.Pozdrawiam ;] :* Julk@.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wcale nic się nie dzieje za szybko, jest idealnie :D Przynajmniej dla mnie ;D I jestem pewna, że to Tom do niej podbiegł :D A Bill i Sara.. no nie mam słów, genialnie to wymyśliłaś xD Mało opowiadań jest tak niesamowicie wymyślonych jak to ;D Rozwalasz swoimi pomysłami :D pozytywnie oczywiście :D Czekam na next :* Pozdro :*:*

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaa i zapomniałam xD Oczywiście zgadzam się z Kitty, daj migiem nexta bo ja się tu spale z ciekawości, co będzie dalej xD Pozdr:*:*

    OdpowiedzUsuń
  8. ha ;D notka jak zwykle cudowna ;)) ciekawe czy Sara zostanie na noc u Billa ;D oby tak ;P a za Carmen, znaczy Alison, zapewne wyszedł Tom ;D czekam na nowy ;] pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  9. Miłość bywa ulotna, gdy się jej nie pielęgnuje. I dlatego czasami nawet ta najsilniejsza... Przemija. A nawet dość często, bo podobno najsilniejsza jest ta niespełniona. W wolnej chwili zapraszam do siebie - www.dziewczyny-slawa-i-th.mylog.pl . I przepraszam za reklamę, ale... ona dźwignią handlu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie dzieje się za szybko jest w sam raz xDi mi się bardzooo podoba ;pCzekam na kolejne notki ;]]]

    OdpowiedzUsuń