sobota, 23 maja 2009

55. 'Było, minęło.'

 

Dzięki, że mnie wystawiłaś... mam nadzieję, że znajdziesz jakieś porządne wytłumaczenie.”


-Boże... Georg...- Złapałam się za głowę, gdy odczytałam wiadomość od przyjaciela. Zupełnie zapomniałam o spotkaniu. Żeby tylko mi wybaczył, myślę że moje wytłumaczenie będzie dla niego poważnym powodem. Tak, na pewno. Przecież ostatnio działy się u mnie bardzo poważne rzeczy.


Przepraszam cię, ale z tego wszystkiego zapomniałam o naszej rozmowie. Wytłumaczę ci, gdy się spotkamy. Jeszcze raz przepraszam ;)”


Odpisałam szybko i odłożyłam telefon na szafkę. Mój dzisiejszy nastrój znacznie różnił się od wczorajszego, rozmowa z Tomem wiele zmieniła. Kamień spadł mi z serca...on wcale nie chciał ze mną zrywać, to chyba najlepsze co mogłam usłyszeć. Poza tym, że mnie kocha.

I znowu wszystko będzie dobrze? To miał być mini kryzys? Ciekawe jak wygląda max kryzys... chyba nie chciałabym wiedzieć. Może czas uwierzyć w NAS.

Z rozmyśleń wyrwał mnie telefon, to było drastyczne...nawet nie zdążyłam się rozkręcić.


Dzisiaj o piętnastej.”


Odczytałam i spojrzałam na zegarek, czternasta piętnaście. On chyba oszalał! Jak ja mam się przygotować w tak krótkim czasie, skoro dopiero niedawno wstałam i nawet nie chciało mi się ubrać, nie wspominając już o myciu. To była ciężka noc, najpierw długa rozmowa z Tomem, a potem w ogóle nie mogłam zasnąć. No, ale nie ma co narzekać, muszę się jakoś zmobilizować, przecież nie mogę zawieść Georga po raz drugi. Pewnie ma jakąś ważną sprawę, nie mogę sobie tego lekceważyć. Ale, jak pomyślę, że mogłabym spędzić ten czas z Tomem... oh, nie. Stanowczo nie. Nie mogę spędzać z nim każdej minuty, musimy trochę zwolnić, jak on to ujął. Tylko, jak??

Według moich obliczeń, jest to zwyczajnie niemożliwe. Chociaż, jakoś przeżyłam święta bez niego. Ale byłam przekonana, że to już koniec, więc za wszelką cenę starałam się zajmować wszystkim innym byleby nie myśleć o tym, co nas łączyło, a aktualnie łączy. I znowu tracę czas na bzdety zamiast się ubierać i malować. Najwyżej Georg ujrzy mnie w stanie niecodziennym... trudno się mówi. Nie muszę wyglądać pięknie, to tylko spotkanie z przyjacielem... co innego, gdybym spotkała się z Tomem...

-Alyson, czy ty masz zamiar opuścić dzisiaj łóżko?- Do mojego pokoju wkroczyła Melanie, z tego co zauważyłam, w bojowym nastroju. Zaskakujące. Czyżby i ona przeszła kolejną przemianę?- Za oknem słońce, a ty siedzisz, jak ten muł. Na jednym chłopaku świat się przecież nie kończy, w końcu sobie znajdziesz kogoś sensownego i będziesz jeszcze szczęśliwsza niż byłaś.- Wyrecytowała i czując się, jak u siebie, odsłoniła zasłony dzięki czemu mój pokój rozjaśniał.

-Możesz znowu mówić do mnie, Carmen.- Odezwałam się w końcu, na co spojrzała na mnie zdziwiona.- I wątpię, żebym była szczęśliwsza z kimś innym niż Tom. Poza tym nie ma takiej potrzeby... jakoś jest nam razem dobrze, nie mamy na co narzekać.- Dodałam jeszcze, znowu ją zaskakując.

-Już do siebie wróciliście?

-Właściwie to nawet się nie rozstawaliśmy...- Wzruszyłam ramionami. Uznaję, że powiedzenie sobie o kilka słów za dużo, przez telefon, nie liczy się.

-Trudno za tobą nadążyć. Mam tylko nadzieję, że nie będziesz żałowała.

-Nie ma takiej opcji, on jest cudowny...- Westchnęłam rozmarzona i położyłam się wlepiając wzrok w sufit.

-Niedawno mówiłaś zupełnie co innego, na jego temat.- Zauważyła, co zignorowałam. Było, minęło. To, co wypowiedziałam pod wpływem złości, też się nie liczy. Już nawet nie pamiętam.

-Wychodzę, więc gdy przyjdzie Alex, zajmij się nim...ah, no i uprzedzam, że może przyjść ze swoją dziewczyną. Dokończą przygotowania na imprezę, nie musisz im pomagać...

-Super, tylko tego mi brakowało.- Mruknęła niepocieszona i wyszła.

-Co ja miałam zrobić?- Zastanowiłam się na głos, bo jakoś zupełnie nie wiedziałam, co chciałam przed rozmową z siostrą. Rozproszyła mnie zupełnie.-Aha Georg, przecież!


#


Z zagryzioną wargą wpatrywała się w czerwoną sukienkę wiszącą na wieszaku. Nie mogła się na niczym skupić i sama już nie wiedziała, co chciała właściwie kupić. Jej kuzynka za to była w swoim żywiole i nie miała najmniejszego problemu z odnalezieniem właściwej kreacji dla siebie, ale nie umknęło jej uwadze dziwne zachowanie blondynki. Nie byłaby sobą, gdyby chociaż nie spróbowała się dowiedzieć o co chodzi...

-A gdzie byłaś w nocy?- Zapytała stając obok niej, aby wychwycić każdy szczegół z jej zachowania.

-Nie twoja sprawa. Bawisz się w moją matkę, czy co?- Obruszyła się ukrywając swoje zmieszanie. Najlepiej unikać tego tematu.

-Mamie byś pewnie takich rzeczy nie opowiadała.

-Rose, znowu coś wymyślasz.- Mruknęła i w końcu zdjęła z wieszaka tą nieszczęsną sukienkę, lecz bardziej po to, żeby się czymś zająć niżeli z zainteresowania.

-Dobra, nie musisz mi nic mówić. Jesteś dorosła, przecież to nie moja sprawa, czy spędzasz noc w domu, czy ze swoim chłopakiem. To zupełnie normalne.

-Przecież ja nie mam chłopaka.- Stwierdziła spoglądając na kuzynkę, która teraz wydawała się być bardzo zaskoczona.

-Jak to? A Bill?

-Bill, to przyjaciel. Skąd ci w ogóle przyszło do głowy, że mnie coś z nim łączy.

-Bo przysyłał ci kwiaty... tak ładnie na ciebie patrzył i w ogóle. Poza tym... on wcale nie zaprzeczył, gdy wspominałam o tobie, jako jego dziewczynie.- Powiedziała, na co Sara uniosła brwi nic nie rozumiejąc. Wcale jej się to nie spodobało i miała nadzieję, że to jej kuzynka coś poprzekręcała. Przecież Bill by tego nie zrobił.

-Dobra, nieważne. Idę przymierzyć tę sukienkę.- Zakomunikowała nie chcąc już dłużej drążyć tego tematu. Zdecydowanie woli wyjaśnić to z Billem.

-Jacy oni wszyscy są dziwni...- Brunetka mruknęła do siebie, gdy Sara zniknęła w przymierzalni. Trudno było jej zrozumieć zachowanie zarówno Billa, jak i jej kuzynki.

-Cześć.- Drgnęła słysząc za sobą czyjś głos, odwróciła się i ujrzała wokalistę. Ten to zawsze wie, kiedy się pojawić.- Sama jesteś?

-Nie skąd...Sara przymierza sukienkę... jak możesz przekaż jej, że będę na dole.- Uśmiechnęła się i nie czekając dłużej opuściła sklep pozostawiając czarnego samego sobie ze swoimi myślami, które w tej chwili miały tylko jeden cel. Spojrzał w stronę przymierzalni, nie wyglądało na to, żeby dziewczyna miała z niej prędko wyjść. Czarnowłosy niewiele myśląc rozsunął zasłonę i wszedł do środka następnie ją za sobą zasuwając.

-Co ty tutaj robisz?!- Blondynka spoglądała na niego wystraszona zakrywając się czerwonym materiałem.

-Rose mówiła mi, że tu jesteś.

-Ale to chyba nie znaczy, że powinieneś tu wchodzić. To jest przymierzalnia, jakbyś nie spostrzegł, tak nie wolno.

-A tam nie wolno...przecież nic się nie stało, a widziałem cię już chyba we wszystkich możliwych sytuacjach.- Stwierdził z zadowoleniem.

-Chyba sobie za dużo wyobrażasz.

-Na razie nic sobie nie wyobrażam, nie muszę...- Uśmiechnął się łapiąc ją za ręce przez co materiał, który zasłaniał jej ciało zsunął się spadając na podłogę.

-Oh, przestań.- Burknęła nie podzielając jego entuzjazmu.- Dlaczego wmówiłeś mojej kuzynce, że jestem twoją dziewczyną?- Założyła ręce na piersi patrząc na niego srogo.

-Sama sobie wmówiła, ja tylko nie wyprowadziłem jej z błędu. Poza tym... zawsze możesz nią być.

-Ale nie będę.- Oświadczyła stanowczo, co go bardzo rozczarowało.- Jesteśmy tylko przyjaciółmi i tak pozostanie.

-Przyjaciółmi? Przyjaciele nie zachowują się tak jak my, w nocy.

-Przecież to był tylko jeden raz, każdemu może się zdarzyć...

-Mam zrezygnować z ciebie, dla przyjaźni?- Zapytał, co ją postawiło w trudnej sytuacji. W ogóle czuła się dziwnie rozmawiając z nim w samej bieliźnie w dodatku w przymierzalni. I to nie jej wina, że miała kosmate myśli... to wszystko przez niego.

-Aż tak bardzo ci zależy?

-Chętnie powtórzyłbym co nieco z tej nocy.- Przyznał szczerze.

-Nie sądziłam, że jesteś taki...

-Jaki?

-Poszłam z tobą raz do łóżka, a ty... nie, nie to nie ma w ogóle sensu. Czuję się jak dziwka.- Pokręciła głową z niedowierzaniem i nawet na niego nie patrząc zaczęła się ubierać. To wszystko przerosło jej oczekiwania. Liczyła na coś innego, o ile w ogóle czegoś chciała oczekiwać. Nie spodziewała się, że właśnie rozmawiając z Billem, będzie miała tak nieprzyjemne odczucia.

-Sara, o czym ty w ogóle mówisz?

-Skończmy już ten temat. Było, minęło. Po prostu zapomnij.

-Chyba sobie żartujesz, nie mam zamiaru o niczym zapominać i się oszukiwać.

-Wobec tego rób, co chcesz, ale beze mnie. Nie jestem dziewczyną do zabawy.- Zakończyła ostro, po czym wyszła zostawiając go w osłupieniu. No, jasne. Znowu źle coś powiedział. Miała zrozumieć go zupełnie inaczej, a tymczasem wyszedł na idiotę...


#


-Cześć, Georg.- Przywitałam się z brunetem siadając naprzeciwko niego. Jakoś udało mi się wyrobić na czas i uniknąć spóźnienia.

-Fajnie, że dzisiaj jesteś.

-Przepraszam, że ostatnio tak głupio wyszło... miałam tyle spraw na głowie.

-Dobra, nie tłumacz się już.- Mruknął nie wykazując chęci na słuchanie moich dylematów. I słusznie.- Mam do ciebie sprawę. Dowiesz się o tym, jako pierwsza i mam nadzieję, że będziesz mogła mi pomóc.

-Jak będę mogła, to pomogę. O co chodzi?- Zapytałam. Nie wyglądał na zbyt szczęśliwego, aż zaczęłam się martwić, że to coś powiązanego z jego zdrowiem.

-Chodzi o to, że chcę już na zawsze odejść z zespołu.- Oświadczył, a mi odjęło mowę. Tego się nie spodziewałam.- To nie ma związku z moją chorobą. Po prostu wydaje mi się, że już nie mam na to siły. To dla mnie za duży ciężar, potrzebuję spokoju. Muszę wiele zmienić w życiu i poukładać niektóre sprawy. Mówię ci o tym, bo zależy mi, abyś to ty zajęła moje miejsce. Nie chcę zostawiać zespołu zupełnie na lodzie.- Mówił, a jego słowa ledwo do mnie docierały. Znowu miałabym grać w zespole? To tak, jakbym cofnęła się w czasie... byłam przekonana, że moja kariera już się zakończyła.-Bardzo by mi ułatwiło, gdybyś się zgodziła. Myślę, że tylko ty mogłabyś mnie zastąpić. Nie ma innej tak zaufanej osoby, poza tym już grałaś z Tokio Hotel więc we wszystkim się orientujesz. Oczywiście, to ważna decyzja musisz to przemyśleć.

-Zaskoczyłeś mnie...

-Carmen, musisz wiedzieć, czy chcesz być znaną osobą...czy chcesz przechodzić, to co trwało w twoim przypadku dwa miesiące przez prawie całe życie.

-Wiesz... bardzo podobało mi się to wszystko, miałam wiele radości z grania, to było niezwykłe. Bardzo bym chciała, aby trwało to dłużej...- Wyznałam szerze, choć nie było to do końca przemyślane. Wiedziałam, że jest to dla mnie kolejna szansa... poza tym, robiłabym to samo, co Tom i miałabym go cały czas przy sobie.... nie musielibyśmy się rozstawać na tak długo...- Myślę, że mogłabym się zgodzić, jeżeli tylko reszta zespołu nie miałaby nic przeciwko temu...

 

###

 

Jak to szybko leci, już 55 odcinek... a końca nie widać ^^

Jeżeli kogoś nie powiadomiłam, to przepraszam ale zniknęła mi lista gadu i nie odzyskałam wszystkich numerów, także proszę się upomnieć :)

To na tyle, pozdrawiam ;*

 

10 komentarzy:

  1. po pierwsze świetny nagłówek, lubię takie style. a po drugie to dłuuugaśna notka. <3pozdrawiam # savoir-dive

    OdpowiedzUsuń
  2. Osz, co ta Sara wygaduje *zły* Dlaczego nie chce być z Billem?! A ja już myślałam, że między nimi się ułoży i będą razem... Może jednak ona to sobie przemyśli ^^oO. Georg chce na zawsze odejść z zespołu?! OMG, to mnie zwaliło z nóg. Ale rozumiem go. I super, że Carmen się zgodziła, jestem przekonana że pozostali nie mają nic przeciwko ;) Cudowna notka, czekam na następną :*

    OdpowiedzUsuń
  3. nosz mnie nie powiadomiłaś o.O skandal wprost ;D. ale, że ja to ja, więc jakoś sobie poradziłam [czytaj przeczytałam Twój opis na gg xDD] jezuu ŻorŻ nam odchodzi.? o.O pogniotło go chyba. i z kogo teraz będzie można się śmiać, z samego jego istnienia.? te boskie włosy, te mięśnie, ta zblazowana twarz... nosz kosmos ;D. hahaha ale za to Carmen ładnie zajmie jego miejsce i będzie gorąąąco ;D ammm ;D jezu.. chyba znowu mi bije o.O zły znak.. bardzo zły znak ;D. kończę, bo za moment pogrążę się jeszcze bardziej o.O. ach xDD czekam na nową ;DD ;*** <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Hm... Rozmowa Billa i Sary nawet mi się podobała. A jeśli chodzi o końcówkę... Chyba każdy, gdzieś tam w głębi serca, chciałby być znany. No i najważniejsze, żeby robić to, co się lubi. A jak ci jeszcze za to płacą to już w ogóle gites majonez i truskawka. ^^ Pozdrawiam. ;]

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Samanta/Jelrem23 maja 2009 23:52

    Kurde jestem ciekawa co Carmen zrobi ;oAle ten motyw z Billem i Sarą w przebieralni mnie rozwalił ;o Byłam w szoku i spodziewałam sie że do czegos dojdzie a tu nic ;( Nie wiem czy masz moje gg ale jeśli tak to stare bo mam nowy numer: 7190563 :)teraz to jest mój.papa ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny odcinek ;)) och ta uparta Sara ;P przecież widać to, że ona czuje do niego coś więcej, tylko nie chce się do tego przyznać ;] czekam na nowy ;) pozdrawiam;**

    OdpowiedzUsuń
  7. DObrze, że Tom i Carmen się pogodzili. I rzeczywiście jeśli Tom chce, to jest z niego romantyk.Co do tej wymiany w zespole, to reszta zapewne się zgodzi. W koncu kto, jak kto ale ona ma juz jakowe doświadczenie w tym.I ta sytuacja w przymierzalni. Heh. Moze trochę Bill wyszedł na idiotę xDczekam na next

    OdpowiedzUsuń
  8. na www.alles-ist-anders.blog.onet.pl pojawił się nowy odcinek. Zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  9. Powoli nadrabiam^^ Już prawie niedaleko:D Przepraszam,że tak rzadko komentuje,ale czasu jak na lekarstwo:/Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Och! Świetnie! ;D i bardzo dobrze, że końca nie widać;DDJak ja się cieszę, że oni znów są razem!!Kurcze Sara!! No czy ja mam ją uświadomić, że ona coś czuje do Billa, przecież to widać gołym okiem!Ale numer Geo chce odejść z zespołu.. łał..Ale się zapowiada;D aj czekam na nexta ;)) ;*

    OdpowiedzUsuń