wtorek, 19 maja 2009

54. 'Jeszcze raz.'

 

-Dlaczego?- Odwróciłam się w jego stronę słysząc pytanie, jednak nie miałam pojęcia, o co mnie pyta. Zamroczyło mnie na chwilę, naprawdę nie wiem co się ze mną dzieje...

-Co, dlaczego?- Zmarszczyłam brwi robiąc kilka kroków w jego stronę, aby być bliżej. Nie będę przecież rozmawiała z nim z kilku metrów, bez przesady.

-Dlaczego, Alyson...?

-Miałam nadzieję, że tak będzie mi lepiej.- Wyjaśniłam nie bardzo co do tego przekonana. Niezwykle dziwnie mi się z nim rozmawiało. Jeszcze nigdy tak się nie czułam w jego towarzystwie...

-Odprowadzę cię. Porozmawiamy?- Zapytał stając obok mnie, zgodziłam się skinięciem głowy. Nie miałam zamiaru unikać, ani jego, ani rozmowy. Znaczy zbyt wiele w moim życiu, żebym miała się przed nim bronić. Poza tym rozmowa jest nam potrzebna, choćby nawet po to, aby powiedzieć koniec, prosto w oczy.

Udaliśmy się razem, wolnym krokiem w stronę mojego domu. Wolałam zaczekać, aż on zacznie mówić. Bo w sumie, ja nie wiedziałam co chciałabym powiedzieć. Przecież, gdyby nie ta jedna rozmowa przez telefon być może teraz bylibyśmy razem i nic nie ciążyłoby mi na sercu.

-Zastanawiałem się nad naszą ostatnią rozmową... chyba nie najlepiej to wyszło. Takich rzeczy nie kończy się przez telefon...

-Wiem, poniosło mnie. Jak zawsze zresztą...- Stwierdziłam nie mając zamiaru ukrywać swojej beznadziejności. Bo wiem, że to była moja wina. I nie mam zamiaru na nikogo zrzucać odpowiedzialności za to co się stało...

-Nie tylko ciebie. Carmen, myślę że to nie ma sensu.- Poczułam się, jakby ktoś wyrwał mi serce. Przez telefon mniej bolało... i mniej bolało, gdy mówiłam to ja...- Tyle razem przeszliśmy... kochamy się, potrzebujemy siebie... nie ma sensu, żebyśmy się męczyli...- Zatrzymał się spoglądając na mnie. Już zupełnie zgłupiałam, nie wiem o czym on właściwie mówi... chce zerwać, czy nie?!- Chyba, że ty już mnie nie kochasz...

-Kocham..-Wykrztusiłam patrząc na niego szeroko otwartymi oczami. Nie wiedziałam, czego mam się spodziewać.

-Przecież byliśmy ze sobą szczęśliwi, dlaczego mamy teraz to niszczyć? Może po prostu... tylko zwolnijmy...

-To w końcu, co? Bo ja już nic nie wiem...- Jęknęłam czując jak łzy napływają mi do oczu.

-Jeszcze raz?- Złapał mnie za rękę uśmiechając się delikatnie. Znowu mogłam spojrzeć w jego oczy...tak mi tego brakowało. Boże, przecież ja bez niego nie wytrzymam.-Spróbujmy jeszcze raz...

-Ja... ja bardzo cię kocham, ale... Tom, nie mogę cały czas próbować...nie mogę nie wiedzieć, czy jutro znowu nie obudzę się zupełnie sama...

-Jak mam ci zagwarantować, że będę?

-Nie wiem...po prostu to powiedz.- Ufałam mu na tyle, aby wystarczyły mi same jego słowa. Poza tym, nawet jeżeli by nie umiał mi tego zagwarantować, kocham go tak bardzo, że byłabym z nim pomimo wątpliwości... czyli przeczę sama sobie.

-Więc...Carmen, Alyson...kocham cię najmocniej na świecie i nie zostawię cię nigdy. Zrobię wszystko, abyś była szczęśliwa i żeby nasz związek przetrwał...

-A mówią, że to twój brat jest romantykiem...- Wydukałam przez łzy i już bez żadnych obaw wtuliłam się w niego mocno. Nigdy nie zrozumiem życia, ani siebie. To nie jest normalne, że ludzie się rozchodzą i zaraz do siebie wracają. Nie jest normalne, że można kogoś, aż tak bardzo kochać...

Nie jest normalne, ale piękne i nadzwyczajne...


#


Z cichym pomrukiem otworzyła oczy czując przyjemne drapanie na brzuchu. Zlustrowała wzrokiem pomieszczenie, aby upewnić się czy to wszystko jej się przypadkiem nie przyśniło. I nie wiedziała, czy powinna się cieszyć, czy żałować.

Może obydwoje pozwolili sobie na zbyt wiele, przecież między przyjaciółmi nie może dochodzić do takich sytuacji. Wszystko jedno co nimi kierowało, faktem jest że są dorośli i mieli świadomość tego, co robią.

-Która godzina?- Zapytała nieco zachrypniętym głosem, nie miała wątpliwości co do tego, że chłopak już nie śpi.

-A gdzie „dzień dobry”?- Zabrał rękę i odsunął się tak, aby móc widzieć jej twarz. Jeszcze niedawno mógł sobie tylko pomarzyć o tym, aby obudzić się obok swojej przyjaciółki i patrzeć, jak śpi wtulona w jego poduszkę...

-Dzień dobry, która godzina?- Przywitała się, następnie powtarzając wcześniej zadane pytanie. Przez moment bardzo spodobała jej się ta cała sytuacja, ale sumienie szybko dało o sobie znać...

-Dzień dobry, nie wiem.- Uśmiechnął się, na co dziewczyna przewróciła oczami. Już miała zrzucić z siebie kołdrę i wstać kiedy zorientowała się, albo raczej przypomniała sobie, że jest naga.

-No tak...- Mruknęła zastanawiając się, w jaki sposób dostać się do ubrań leżących na fotelu, który stał w drugim końcu pokoju.

-Co?- Czarnowłosy spojrzał na nią z zapytaniem nie wiedząc o co chodzi.

-Nic...wstajemy?-Było jej głupio, że po tym co zaszło między nimi teraz czuje się skrępowana, a nawet zawstydzona. Nie powinna mieć najmniejszego problemu ze swoją nagością w obecności wokalisty, a jednak coś jest nie tak.

-Ah..jasne.- Przytaknął i już mniej więcej zaczynał wszystko rozumieć. Wyszedł spod pościeli, a blondynka szybko się odwróciła zamykając oczy i nie zauważając nawet, że chłopak ma na sobie bokserki.-Podać ci ubrania?- Zwrócił się do niej starając się ukryć swoje rozbawienie. Wczoraj jakoś nie przeszkadzało jej, gdy nic na sobie nie miał. Kobiety są dziwne...

-Jakbyś mógł...

-Proszę. Wiesz gdzie jest łazienka, więc ubierz się i odśwież. Ja będę na dole.- Położył jej rzeczy po drugiej stronie łóżka i wyszedł. Teraz to on czuł się dziwnie. Nie wiedział już, czy w ogóle ta noc miała dla niej jakiekolwiek znaczenie. Bo gdyby miała, chyba zachowywałaby się trochę inaczej... a może to on zbyt wiele sobie wyobrażał?


#


-Yyy...ee...a... ty tak z rana? U nas?- Gitarzysta zamrugał oczami lustrując uważnie przyjaciółkę. Był bardzo zaskoczony jej obecnością w swoim domu o tej porze.

-Wpadłam rano, bo Bill coś wspominał żebym z tobą pogadała na temat twojego związku...- Skłamała, jakoś nie uśmiechało jej się mówienie prawdy w tej sytuacji. Lepiej, aby Tom nic nie wiedział. W ogóle, najlepiej, żeby nikt nic nie wiedział.

-Ale już nie trzeba. My z Carmen już sobie wszystko wyjaśniliśmy. Wszystko jest okej, nadal się kochamy i w ogóle...- Stwierdził zadowolony z siebie, że tym razem nie potrzebował niczyjej pomocy i sam wszystkim się zajął.- Wiesz, nie zawsze potrzebuję czyichś rad. Tak się składa, że umiem naprawiać swoje błędy.

-Cieszę się bardzo, bo zależy mi, aby Carmen była szczęśliwa.

-Nie, Carmen, tylko Alyson.- Poprawił ją szczerząc się.

-Znowu jakieś zmiany... nieważne. Niepotrzebnie przychodziłam.- Westchnęła cały czas starając się być bardzo przekonującą i być może by jej się to udało, gdyby nie małe nie do ciągnięcie.

-Tak... i masz źle guziczki zapięte w bluzeczce.- Uśmiechnął się cwanie. Od początku wiedział, że coś tu jest podejrzane...

-Każdemu się może zdarzyć...- Wzruszyła ramionami zachowując spokój, trudno było jej ukryć zmieszanie.

-No, nawet mojemu bratu.- Pokiwał głową. Ta aluzja była zbyt oczywista...- Zawsze lepiej wychodziło mu rozpinanie...

-Tom.- Srogi głos brata przywrócił go do porządku.- Przypadkiem nie musisz gdzieś iść?

-Nie. Ja chętnie z wami porozmawiam.

-Niby o czym?- Spojrzał na niego spod byka.

-Jako starszy brat powinienem was uświadomić o konsekwencjach...

-Ubzdurałeś sobie coś, bo mam źle zapięte guziki w bluzce!?- Blondynka przerwała mu nie ukrywając swojej złości.- Jesteś chory, weź się zajmij swoją dziewczyną, a od nas się odwal. Jesteśmy parą normalnych przyjaciół, a ty zawsze musisz doszukiwać się drugiego dna, które w tym przypadku nie istnieje!

-Spokojnie...już mnie nie ma...- Uniósł ręce w geście obronnym i szybko opuścił pomieszczenie nie chcąc wzbudzać już większych emocji u dziewczyny. To jednak nie zmieniało faktu, że wiedział swoje. Zresztą, gdyby się mylił Sara by tak nie zareagowała...

-Ja też już pójdę, trzeba kiedyś wrócić do domu.- Stwierdziła już ze spokojem. Ostatnio była bardzo nerwowa i bardzo łatwo można było wyprowadzić ją z równowagi.

-Może cię odprowadzę?

-Nie, nie trzeba... zobaczymy się później.- Odmówiła delikatnie, aby nie odebrał tego w zły sposób. Miała nadzieję, że ich relacje się nie zepsują. Sama do końca nie wiedziała, jak teraz powinno między nimi być. Czy powinni zmienić jakoś zachowanie wobec siebie, czy nie. Bo w sumie nie było mowy o żadnych zobowiązaniach...

-Jak chcesz...

-No, to do zobaczenia.- Pocałowała go w policzek i udała się do wyjścia.

-Tylko popraw te guziczki...- Zawołał za nią powodując, że się zatrzymała i ponownie odwróciła w jego stronę. Na jego twarz wpłynął dokładnie ten sam uśmiech, który widziała na twarzy Toma. Oni jednak są do siebie bardziej podobni niż sądziła.

-Nie mogłabym odebrać ci tej przyjemności...- Zmrużyła oczy podchodząc do niego.- No, proszę zajmij się moimi guziczkami...

 

###

 

Znowu czuję się beznadziejnie pod względem psychicznym i mam tego dosyć, chyba powinnam się leczyć ^^

Mam ochotę wszystko, dosłownie wszystko rzucić i zwyczajnie olać. Nawet nie wiem jeszcze do jakiej szkoły iść, a muszę oczywiście się zdecydować bo jacyś inteligentni ludzie wyznaczyli sobie termin. Pff!

I wczoraj zrobiłam chyba najgłupszą rzecz, w tym tygodniu, wracając na wiecznie-bedziemy-trwac . Ale cholera, akurat wczoraj przypomniałam sobie to, co było na początku, gdy zaczynałam. Miałam nigdy nie zostawiać opowiadania bez zakończenia, tak po prostu porzucać... nieważne.  Nieważne, nieważne... a ważne jest to, że mój pies łapie muchy.

A tak w ogóle, co do odcinka się wolę nie wypowiadać. Po pierwsze pisałam to, nie pamiętam kiedy, czyli dosyć dawno. Po drugie raczej nie mam nic mądrego do powiedzenia. Po trzecie nie wiem, po co to uzasadniam i w ogóle piszę coś, co jest nieistotne.

Cóż, idę porozmawiać z poduszką. Żegnam.

 

 

8 komentarzy:

  1. ~Samanta/Jelrem19 maja 2009 21:00

    O LOL! Sara mnie rozwaliła z tymi guziczkami na końcu ;o No i extra że Tom i Carmen/Alyson się pogodzili :) ;* Pzdr. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję za komentarz na moim blogu. ;] A co do twojej notki... Cóż, była bardzo zabawna pod koniec i mi się podobała. ^^ Ach, i dodałam cię do linków. Pozdrawiam. ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawe czy Bill zajął się guziczkami Sary ;DD właśnie ta końcowa scena mnie rozwaliła ;) niestety oboje nie odkręcą tego, że spędzili razem noc.No i najważniejsze... Tom i Carmen znów są razem! (wybacz, ale wolę imię Carmen niż Alyson :P). Dobrze, że Dred wziął sprawy w swoje ręce, w końcu tak bardzo się kochając, nie mogliby się rozstać.Jedyne co mogę powiedzieć to to, że świetna notka i czekam na następną :* życzę Ci też uśmiechu na twarzy i więcej optymizmu ;) pozdrawiam :]

    OdpowiedzUsuń
  4. "- Przypadkiem nie musisz gdzieś iść?- Nie. Ja chętnie z wami porozmawiam."To mnie rozwaliło xD Myślałam, że z krzesła spadnę xD Boskiee to było xD I Tom i Carmen/Alyson (niepotrzebne skreślić xD) ZNOWU SĄ RAZEM !! Najwspanialszy fakt tego rozdziału ;D I te guziczki Sary i Billa.. widzę, że u nich pikantnie.. grrr.. xD Pokazują pazurki xD Genialnie xD Czekam na next oczywiście ;D Pozdrawiam ;*****

    OdpowiedzUsuń
  5. A i chciałam jeszcze coś napisać ale zapomniałam xD Całaa ja.. xD No więc. Też mam ten problem ze szkołami i już mnie to chce do szału doprowadzić ! ;/ A to teraz ciągle nam truje pani na g. wych. o rekrutacji, żebyśmy patrzyli na informatory i wogóle h*j jeszcze wie gdzie (przepraszam za przekleństwo :)) Podania, życiorysy, CV, nie wiem co jeszcze wymyślą. Może aktualne badania lekarskie ?! Także w tej złości na tych co sobie termin wyznaczyli nie jesteś sama :):** Mój pies łapie motyle, także nie tylko Twój jest rąbnięty xD A co do odcinka już się wypowiadałam (patrz komentarz wyżej xD) jest świetny :) I muszę się zabrać za resztę twoich opowiadań, bo mam nadzieje, że będą równie genialne jak to ;D Ale coś mi się wydaje, że będą musiały poczekać aż do wakacji.. ;/ W każdym razie nie uciekną to jeszcze mogą poczekać xD No to by było już serio na tyle :** Pozdrówka ;** Trzymaj się mocno i nie załamuj się bo nie ma czemu :** Wszystko co złe szybko minie, równie szybko jak się pojawiło :** Buziaki :*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  6. aaaaaaaa! hura! pogodzili się ;D bardzo się ciesze ;)) widzę, że Bill się zajął Sarą xD pisz szybko kolejny ;D pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Oh, ale się wystraszyłam! Myślałam, że on zerwie.. uf!Kurcze ten Tom boski jest ;DOł Bill i Sara się ymm szeksili xD jeaa! ;DNie Tom jest prze udany ^^Ohh a na samym końcu ostroooo ^^Kocham to opo x333 ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytam Twój bloga , ale zawsze wstydziłam się napisać komentarz .. w końcu się odważyłam i chciałabym zapytać , czy mogę dodać Twój blog do linków na moim blogu [gib-mir-luft.blog.onet.pl] byłabym wdzięczna gdybyś zrobiła to samo. O ile dobrze kojarzę masz też drugi wspaniały blog - zbiegla-ksiezniczka ... czy jego również mogłabym dodać do linków? Bardzo mi zależy aby w linkach mieć zaprzyjaźnione blogi które regularnie odwiedzam i osoby , które potrafią te blogi pisać. Jeśli chcesz możesz napisać na moje gg : 4070125

    OdpowiedzUsuń