czwartek, 18 czerwca 2009

60. 'Moja wariatka...'

 

Zapach porannej kawy roznosił się po kuchni, w połączeniu ze słonecznymi promieniami wpadającymi przez otwarte okno tworzyła się przyjemna atmosfera, która pozwalała mi się zrelaksować. Minął calutki tydzień odkąd świętowaliśmy sylwestra, a ja w dalszym ciągu jestem przesiąknięta miłością i szczęściem.

Niedawno podpisałam, nową umowę w związku z zespołem i jestem z tego zadowolona, nawet dumna. Świat znowu usłyszy o Carmen, Alyson May. Choć jestem pewna, że już jestem znana. Dopiero dzisiaj ujrzałam w gazecie pokaźny artykuł na temat mojego związku z Tomem. Mimo wszelkich obaw nie wzbudziło to wielkich kontrowersji, wydaje mi się, że nie wszyscy do końca w to wierzą. Bo przecież, Tom Kaulitz ma już swoją opinię. Do jego stylu bycia nie zalicza się stały związek. A już na pewno nie miłość... bynajmniej zdaniem większości.

Mi wystarczy, że wiem swoje, a resztę mam... gdzieś. Zdaję sobie sprawę oczywiście, że za jakiś czas nasz związek nie będzie już tylko naszą sprawą, może nie jestem jeszcze, aż tak obeznana w mediach i tym całym show-biznesie, ale nie trudno się domyślić, co się dzieje z życiem prywatnym znanych osób.

Już jutro wyjeżdżamy w pierwszą tego roku trasę po Europie. Nie spodziewałam się, że nadejdzie to tak szybko, ale wszyscy mnie zapewniają, że będzie dobrze, więc jak im nie wierzyć?

Jasne, że będzie. Najważniejsze, abym wierzyła w swoje umiejętności, jak to powiedział Gustav. Trudno nie stosować się do jego zaleceń. Jestem najlepszą basistką na świecie, zaraz po Georgu. Fani mnie pokochają i nie będzie żadnych większych problemów.

Zaraz wpadnę w samouwielbienie, normalnie...


Siedziałam przy stole wlepiając wzrok w okładkę gazety, na której widniało piękne zdjęcie Toma wraz ze mną. Ci dziennikarze, to sprytne bestie... nawet nie zauważyłam kiedy zrobili te zdjęcia. Dobrze, że nie czytałam wcześniejszych artykułów. Zapewne nie w jednej gazecie już byłam... fajne, że jeszcze nikt mnie nie zamordował za to, co łączy mnie z Kaulitzem.

-Wyprasowałam twoje rzeczy, możesz je spakować do torby.- Głos Melanie przywrócił mnie do rzeczywistości. Uśmiechnęłam się do niej z wdzięcznością, co ja bym bez niej poczęła? Czasami nie wiem, czy to moja siostra, czy matka...a może po prostu, Anioł?

-Dziękuję ci, jesteś cudowna.

-Wiesz, w końcu teraz jak jesteś gwiazdą muszę się trochę... przymilić...- Poruszała znacząco brwiami, na co ja parsknęłam śmiechem.

-Jeszcze nie jestem żadną gwiazdą, pewnie wszyscy już o mnie zapomnieli od ostatniego koncertu.- Stwierdziłam nieco zawiedzionym tonem, liczyłam się z odrzuceniem...

-O tobie nie da się zapomnieć, siostro.

-No, ja myślę. Dobra, idę się pakować.- Rzekłam po czym skierowałam się do swojego pokoju. Znowu czuję tą ekscytację, chociaż jeszcze nic się nie dzieje. Nie mogę się doczekać koncertu... a jeszcze nawet nie wiem dokąd jedziemy. Z tego wszystkiego zapomniałam się zapytać... swoją drogą mogliby sami powiedzieć, a nie trzeba wszystko z nich wyciągać, jakby nie wiem co to było. Muszę się upomnieć, w końcu odkąd podpisałam umowę, dokładnie 3 stycznia 2009 roku, należę do zespołu, który nosi nazwę Tokio Hotel.


#


Ruchami ślimaka wrzucał ubrania do torby nawet ich nie składając, ani trochę nie miał ochoty na pakowanie, kiedyś nie wyobrażał sobie, aby jego ubrania były pogniecione, ale w tej chwili nie obchodziło go to. Najchętniej wcale nie ruszałby się z domu, bał się powrotu. Mimo że kochał muzykę, kochał grać i był szczęśliwy, gdy fanki piszczały z radości na jego widok. Sam nie wiedział skąd u niego taki niepokój, powinien się cieszyć, że podczas każdej trasy, czy jakimkolwiek innym wydarzeniu związanym z zespołem będzie miał przy sobie ukochaną dziewczynę, ale nie do końca potrafił. Nie chodziło o to, że miał coś przeciwko jej uczestnictwie w zespole, po prostu nie był pewien czy Carmen podoła. Sam doskonale wie, jak trudno być sławną osobą ciągle osaczaną przez dziennikarzy, a nawet nienormalnych ludzi. Wolałby, żeby ona tego uniknęła. Bo potem już nie ma odwrotu... to jest jak niekończący się serial. A nie każdy odcinek jest kolorowy i piękny.

Z drugiej strony, może za bardzo się tym przejmuje. Przecież Carmen jest silna i wiele zniesie, poza tym ona nie należy do tych, którzy pozwalają komuś na przekraczanie wyznaczonych granic. Czasami wydaje mu się, że to ona poradziłaby sobie z tym wszystkim lepiej od niego i nieważne, że on ma dłuższy staż.

Miał nadzieję, że pomimo tych wątpliwości poradzą sobie obydwoje, a przede wszystkim nie oddalą się od siebie. Nie mógłby do tego dopuścić, teraz jest tak cudownie. Jakby narodził się na nowo i był zupełnie innym człowiekiem niż kiedyś.

Trudno ukryć, że dziewczyna zupełnie go oczarowała nie wspominając już o miłości, jaką ją darzy. To wszystko wydaje się takie zaskakujące, nawet dziwne...nieprawdziwe, a jednak. Takie uczucie istnieje i to właśnie on może doznawać tego szczęścia.


Zamyślił się wyobrażając sobie blondynkę, na jego twarz mimowolnie wpłynął uśmiech. Zawsze tak ma, już nikogo to nie dziwi. Bynajmniej tych, którzy go znają.

-Tom, masz gościa.- W drzwiach stanął Bill z dziwną miną, trudno było cokolwiek zrozumieć z tego wyrazu twarzy. Zanim gitarzysta zdążył, otworzyć usta czarnowłosy wyszedł, a do pokoju wpadła Amelia, cała we łzach. Tom spojrzał na nią zaskoczony nie wiedząc co się dzieje, nie zdążył nawet zareagować, kiedy dziewczyna rzuciła mu się na szyję...

-Amelia, co się stało?- Zapytał niepewnie nie bardzo wiedząc, jak ma się zachować.

-Bo on...on...on ze mną zerwał!- Zapiszczała, po czym wybuchnęła jeszcze większym płaczem. Chłopak westchnął cicho i pogładził ją po plecach czekając, aż się uspokoi. Nie był najlepszym pocieszycielem, a na pewno nie w tych sprawach.

-Uspokój się, naprawdę nie ma sensu, żebyś zalewała się łzami.- Powiedział spokojnie, a dziewczyna odsunęła się od niego opanowując swoje łzy.- Dlaczego z tobą zerwał?

-Nie wiem. Tak po prostu... ja nic nie zrobiłam, przecież...- Wychlipała, wycierając z policzków łzy.- Jak on mógł mi to zrobić, Tom...

-Najwyraźniej miał jakieś powody.

-Specjalnie dla niego wróciłam do Niemiec... a on mnie zostawił!- Usiadła na łóżku wpatrując się w podłogę. Trudno było powiedzieć, czy była zła, czy pełna żalu... zresztą on się na tym nie zna.

-Na pewno znajdziesz sobie kogoś innego...

-Nie, miałam być z nim. Nie chce innego.- Powiedziała stanowczo niczym mała rozkapryszona dziewczynka.

-Kochasz go?

-Nie. Nie wiem... może... na początku nie kochałam, ale teraz nie wiem jak jest...

-Nie wiem, jak mam ci pomóc.

-Nie musisz mi pomagać, sama sobie poradzę. I tak ciebie to nie obchodzi, masz swoje sprawy. Niepotrzebnie w ogóle zawracam ci głowę. Najlepiej zapomnij, że w ogóle tutaj byłam... cześć.- Podniosła się z miejsca i wyszła nie czekając na nic. Jego refleks pozostawia wiele do życzenia, trochę za późno stwierdził, że powinien ją zatrzymać...

-Wszystkie baby są takie?- Mruknął do siebie kręcąc głową.- No, może poza moją... Moja jest gorsza.- Stwierdził spoglądając na zdjęcie dziewczyny stojące na szafce w srebrnej ramce. Podszedł do niej i wziął do ręki, aby przyjrzeć się uważnie. Uśmiechnął się pod nosem widząc roześmiane oczy blondynki i ten wspaniały uśmiech.- Moja wariatka...


#


-Ten film był beznadziejny.- Skomentowała blondynka zerkając na swoich towarzyszy. To chyba nie był najlepszy pomysł iść do kina z dwoma chłopakami. Mogła przynajmniej wziąć ze sobą Rose, nie czułaby się tak... dziwnie.

-Następnym razem Andreas sprawdzi o czym jest film, a potem nas zaprosi. Prawda?- Wokalista zwrócił się do przyjaciela z wrednym uśmieszkiem, na co ten prychnął odwracając się od niego.

-Mogliście sami coś wybrać.

-Nieważne. Było minęło.- Ucięła dziewczyna czując, że atmosfera przestaje być przyjazna.- Więc, ja lecę do domu mam jeszcze trochę do zrobienia przed snem.

-To ja cie odprowadzę! Andi, nie masz nic przeciwko prawda?- Bill uśmiechnął się w stronę przyjaciela.

-Jasne, idźcie sobie. Ja i tak mam już dosyć twojego towarzystwa. Do zobaczenia po trasie, powodzenia życzę.

-No, to cześć. Dzięki.- Chłopak z zadowoleniem dołączył do przyjaciółki, która zdążyła już go wyprzedzić. Objął ją w pasie, co zupełnie zignorowała. Starała się nie przejmować takimi gestami z jego strony. A najlepiej jej wychodziło udawanie, że to wcale na nią nie działa. Mogłaby być aktorką, a on aktorem.

-Jutro już wyjeżdżamy...- Mruknął bez entuzjazmu. Nie ukrywał, że będzie tęsknił w przeciwieństwie do niej.

-Wiem.- Odparła obojętnym, tonem.

-I nie będziesz tęsknić?

-Za przyjaciółmi, owszem.

-A za mną?

-W sumie, to chyba nie.

-Zadzwonisz?- Zapytał starając się nie okazywać, że to co przed chwilą usłyszał zrobiło na nim niemałe wrażenie. Zabrzmiało to dosyć poważnie i coś zabolało...właśnie, coś.

-Po co? I tak nie będziecie mieli czasu, nie będę wam przeszkadzała.- Wzruszyła ramionami bijąc się z własnymi myślami. Miała ochotę walnąć głową w mur.

-Yhym...to już tutaj.- Zauważył odsuwając się od niej i jednocześnie pozbawiając ciepła, jakie jej dawał idąc obok i ją obejmując.

-To dzięki, no i do zobaczenia za te trzy miesiące.- Cmoknęła go w policzek chcąc już odejść, lecz nie zdążyła nawet postawić jednego kroku, gdy chłopak złapał ją za rękę i jednym ruchem przyciągnął do siebie od razu wpijając się w jej usta z zachłannością, której w życiu by się nie spodziewała. Nie miała zamiaru protestować, odwzajemniała pocałunek mając nadzieję, że nigdy nie dobiegnie końca. Jednak nic nie trwa wiecznie, a nadzieja matką głupich...

-Do zobaczenia.- Czarnowłosy oderwał się od niej i oddychając głęboko zawrócił w swoją stronę.

-Jeszcze trochę i oszaleję.- Szepnęła do siebie, zanim udała się do domu odczekała moment, aby uspokoić oddech i bicie serca. Kiedyś dostanie zawału...ale oczywiście Bill o tym już nie myśli.

 

###

 

I 60 za mną ^^

To moje drugie podejście dzisiaj jeżeli chodzi o opublikowanie tej notki, za pierwszym razem komputer mi się wyłączył- stary Zbychu ;D Trzeba zainwestować w nowy, niestety.

Was też denerwuje ta cała rekrutacja? Bo mnie cholernie. I jestem normalnie wściekła :/ Ale nieważne, wszystko jedno, gdzie będę się dalej edukowała i tak wszystko zależy ode mnie ;>

A jutro koniec... koniec... koniec... koniec...koniec...koniec... i tak oto się zawiesiłam.

Nie będę się rozczulała, to tylko głupie gimnazjum, które dręczyło mój umysł przez trzy lata ;o

Myślę, że przed moim wyjazdem pojawi się jedna, albo może dwie notki... a potem przerwa na 10 dni, nie wiem jak ja to wytrzymam xD Ale co tam,  należy mi się odpoczynek ;p

pozdrawiam ;*

 

8 komentarzy:

  1. Cieszę się, że związek Carmen i Toma wprost rozkwita ;)I jestem pewna, że Carmelka (uwielbiam tak o niej mówić xD) świetnie poradzi sobie w zespole ;DAaa! Bill i Sara! Kiedy oni w końcu będą razem?! Na pewno czują do siebie coś więcej, tylko się głupki przyznać nie chcą -,-Gratuluję jubileuszu xDpozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, tak. Szczęście jest cudowne. I mam nadzieję, że sława nie zniszczy związku Carmen i Toma. Wspaniała notka. ^^ Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Znam ten ból jeśli chodzi o wyłączanie się komputera... Przeżywam to w miarę codziennie:PI świetnie, że Carmen znów podpisała umowę z TH. Wspólna pasja łączy ludzi, a teraz Carmen i Tom będą mogli być razem nawet w trasach ;DD i nie będą z daleka od siebie;dA Melanie jest boska ^^ normalnie widać, że ona i Carmen są rodziną xDD i jaka pomocna xdd chciałabym mieć taką siostrę xDO matko --' czy ta Amelia nie może dać sobie siana!!! ;| i czemu akurat do Toma zawsze przyłazi ;| o takich rzeczach to się przyjaciółce mówi, ewentualnie przyjacielowi. Jak ja jej nie lubię grr!Ohh i jak 'miło i wręcz słodko' Bill rozmawia z Andreasem xdd urocze =DDOoo i Bill się postarał! Ale czemu Sara była taka oschła? Już ja bym jej do rozumu przemówiła ;DI wiesz ja tez nie wiem jak wytrzymam 10 dni [o kurde aż 10 ;o] bez trzech miesięcy ;(:PNo ale czekam na Twój wielki come back xDpozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. 60 !!! Gratuluję^^. Ale doczekamy setki prawda?;>:D. Uwielbiam czytać Twoje opisy, a szczególnie gdy 'do głosu dochodzi Tom'. 'Moja wariatka', słodkie to okreslenie xD. No, ale do Carmen pasuje idealnie. Ach ta Sara niedobra! Co ona robi z tym Billem xD. I kiedy do niej dotrze, że powinna się z nim związać, bo najnormalniej w świecie ją do niego ciągnie? Bo jeśli chodzi o Czarnego, to chyba już się zorientował, że mu na niej zależy bardziej niż na przyjaciółce xD.Czekam na kolejny odcinek. Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. świetna notka, jak zawsze ;) och ten Bill ;D dobrze, że ją pocałował ;) a ona nie powinna udawać ;) przecież to widać, że go kocha... no ale cóż, ludzie są dziwni ;D pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. noo w końcu się ogarnęłam, przeczytałam, a teraz komentuje. Carmen ma nie podołać.? noo proszę ja wasss. ;d przecież to twarda sztuka jest ;d. da sobie radę ;]. ale ciekawe jak to będzie.. koncerty, spotkania z fanami, after party o.O. i sama nie wiem czemu, ale mam jakieś takie głupie przeczucie, że coś się rypnie o.O że Tom coś wywinie i będzie kiszka jak 150 o.O boże, ja chyba mam ostatnimi czasy jakieś zapędy do destrukcji. pewnie po koncercie, genialnym pogo, mojej obitej szczęce i siniakach w miejscach o których w życiu bym nie pomyślała o.O kosmos ;d. a co do zakończenia roku, rekrutacji i całej reszty.. ja też to przechodziłam ;d. i doskonale pamiętam jak kuwa się męczyłam zanim dowiedziałam się o dostaniu do mojego liceum.. 5 osób na jedno miejsce to jednak coś. ale to w sumie były takie kilkugodzinne odloty od normy.. poza tym miałam na wszystko wyje..tego no ;d. a co do gimnazjum.. ja swoje wspominam genialnie ;ddddd. bynajmniej teraz xDDD a wcześniej tylko marzyłam żeby się z niego wyrwać o.O ech.. kobiety ;ddd najwyraźniej nie tylko Tom ich nie rozumie ;ddd ha.! no to nowa mam nadzieję, że pojawi się szybko o.O;***********pEeS: ło jesssÓ. ale się rozpisałam o.O

    OdpowiedzUsuń
  7. Zbierają się do trasy.. :D Jaka Melanie miłaa... xD hehe xD Już myślałam, że ta Amelia będzie chciała coś zrobić niedobrego, np. pocałować go.. całe szczęście tego nie zrobiła.. ;D A Sara i Bill.. no kiedy oni wreszcie zrozumieją, że są dla siebie stworzeni ?! :P Mam nadzieję, że niedługo :P Super odcinek :* Pozdrawiam ;) Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń