wtorek, 1 września 2009

82.'Ta miłość jest cudem...'

 

Blondynka z niedowierzaniem patrzyła na stojącego przed nią mężczyznę w białym kitlu. To było dla niej nie do pojęcia. Nie wiedziała, czy się śmiać, czy płakać. Wydawało jej się, jakby wszyscy dookoła sobie z niej żartowali. Jednak to wszystko była prawda, a jedynie ona o niczym nie wiedziała. Powinna się teraz martwić, a ona tymczasem czuła potworną złość na siostrę. W życiu by nie pomyślała, że mogłaby dowiedzieć się czegoś takiego od obcej osoby, a nie od niej samej.

-Panie doktorze! Co z Carmen?- Nagle nie wiadomo skąd pojawiła się Sara. Ona zapewne o wszystkim wiedziała, bo przecież jest ważniejsza od jakiejś tam siostry.

-Jej stan jest niestabilny i pogarsza się z każdą chwilą, musimy rozpocząć leczenie, jeżeli chcemy utrzymać ją przy życiu, jednak bez zgody pacjentki niewiele możemy zdziałać.- Odparł mężczyzna z niezbyt pewną miną.

-Ja ją przekonam! Mogę ją zobaczyć?

-Problem polega na tym, że dziewczyna jest w śpiączce. I tak naprawdę nie mamy pojęcia, co było tego powodem. Choroba dopiero teraz zaczęła się diametralnie rozwijać.

-Czy ona może umrzeć?- Zapytała cicho, choć doskonale znała odpowiedź.

-Jeżeli nie uda nam się jej wyleczyć i się nie obudzi, to jest nieuniknione. Ale siostra może wyrazić zgodę, ponieważ należy do bliskiej rodziny.

-Co mam podpisać?- Melanie uniosła swój nieprzytomny wzrok na lekarza.

-Proszę ze mną...

-A co z dzieckiem?- Zapytała Sara zanim obydwoje zdążyli odejść. Mina lekarza była jednoznaczna.

-Przykro mi. Wiem, że pacjentka za wszelką cenę chciała urodzić, dlatego nie podjęła się leczenia...ale niestety, nie udało nam się uratować tej ciąży, to było niemożliwe. Jednak teraz najważniejsze jest, aby się wybudziła. Mamy dla niej szpik...

-Czyli będzie żyła?

-Jeżeli wszystko pójdzie po naszej myśli. Chodźmy już, szkoda czasu.- Odwrócił się do Melanie i po chwili obydwoje zniknęli w jakimś gabinecie.

Blondynka stała w bezruchu przez dłuższą chwilę, starała sobie poukładać to wszystko w głowie, ale było tego za wiele. Przerastała ją ta sytuacja. Z jednej strony Tom walczący o życie, a z drugiej Carmen... i pytanie, dlaczego akurat oni? Równie dobrze mógł być to Bill i ona sama. Bo przecież powód byłby ten sam... i to wszystko przez jakąś psychopatkę, która sobie coś ubzdurała.

Ocknęła się przypominając sobie o swoim chłopaku, który teraz jej bardzo potrzebował. Jak dobrze, że znowu są razem. Gdyby nie ta świadomość, być może wcale by sobie nie radziła... tak samo jak on. Zawróciła kierując kroki do sali, w której leżał nieprzytomny Tom. Jego brat czuwał przy nim, jak anioł stróż...

-Co powiedział lekarz?- Odezwał się do niej, gdy tylko weszła do środka stając obok.

-Carmen jest w śpiączce, poroniła...poza tym... chyba nic się nie zmieniło, bo nadal może umrzeć. Jej stan się pogarsza, a lekarz niewiele może zrobić, gdy jest nieprzytomna...- Wyrzuciła z siebie nie zwracając uwagi na łzy, które wypływały z jej oczu. Przynosiło jej to ulgę, lecz to i tak było za mało... nic nie było w stanie ukoić tego bólu, jaki czuła w sercu.

-A Tom, jest stabilny... lekarz powiedział, że miał szczęście. On tak bardzo ją kocha... nie wiem, co zrobi, gdy się obudzi, a jej już nie będzie...- Spuścił głowę, nawet nie chcąc sobie wyobrażać tej sytuacji. Wiedział, że zbyt wiele łączy Toma i Carmen.

-Nie mów tak. Melanie, podpisała zgodę na leczenie, zrobią wszystko co się da, aby żyła. Są przecież jakieś szanse, że wyzdrowieje... żeby tylko się obudziła...- Starała się przekonać jego, a jednocześnie samą siebie. Udawała, że wierzy, a tak naprawdę cały czas walczyła z samą sobą.

-Sara...nie możemy się razem pokazywać, ta dziewczyna uciekła... ona może chcieć dokończyć to, co zaczęła. Nie wybaczę sobie, jeżeli coś ci się stanie...- Zmienił temat spoglądając na nią z troską.

-Wszystko będzie dobrze, Bill.- Przytuliła się do niego mocno.

-Patrz, jaki on jest blady... nie mogę znieść myśli, że leży tutaj tak cicho i mi nie dogryza...Poza tym, on naprawdę się cieszył, że zostanie ojcem... Nigdy nikogo tak nie kochał, jak Carmen. Ta miłość jest cudem i nie może się skończyć. Oni muszą żyć i być razem...- Jego głos jeszcze nigdy nie był tak przygaszony i smutny. A to, co czuł w głębi siebie było nie do opisania.

-Będą i na pewno będą mieli mnóstwo dzieci... wszystko się ułoży, los nie może być, aż tak okrutny. Skoro zabrał już jedno życie, nie zabierze drugiego.

-David, dał nam dodatkową ochronę...to on powiedział, żebyśmy się razem nie pokazywali, sam bym na to nie wpadł. Ale ma racje, tak będzie lepiej... będziemy się spotykać tak, aby nas nikt nie widział, dobrze? Tylko przez jakiś czas, aż nie będziecie bezpieczne.- Obawiał się, że przez to, co się wydarzyło, Sara nie będzie chciała już z nim być. Bo nie może już czuć się bezpieczna, jak zawsze. Był w błędzie, jednak teraz jego myśli nie mogły być racjonalne... cały czas, podobnie, jak i ona, był w szoku.

-Bill, ja wszystko rozumiem. Nie martw się, zdaję sobie sprawę z niebezpieczeństwa...kocham cię i zrobię, co trzeba.- Powiedziała bez wahania. Dla miłości byłaby skłonna wiele poświęcić. Najważniejsze, że jest przez niego kochana... i nic tego nie zmieni.

-Dlatego, jak będziesz wracała dzisiaj do domu pójdzie z tobą zaufany ochroniarz.

-A ty masz zamiar dzisiaj wrócić?

-Nie wiem... chce przy nim być. I chce wiedzieć na bieżąco, co dzieje się z Carmen.- Westchnął cicho na wspomnienie o przyjaciółce. Trudno było mu sobie wyobrazić nieprzytomną dziewczynę, która zazwyczaj była pełna pozytywnej energii i promieniała szczęściem...

-Będziesz mnie informował? Muszę iść do pracy...

-Będę dzwonił, jak tylko się czegoś dowiem.- Zapewnił ją.

-Dobrze, postaram się przyjść jutro rano. Trzymaj się i jakbyś sobie nie radził, zadzwoń.- Pocałowała go w policzek i przecierając mokre policzki ruszyła w stronę drzwi.- Kocham cię.- Dodała jeszcze przed wyjściem i zniknęła zostawiając go samego z bratem.


#


Tom Kaulitz, w szpitalu!”- Brunet dziesięć razy przeczytał nagłówek gazety i w dalszym ciągu nic do niego nie chciało dotrzeć. W pierwszej chwili sądził, że to jakaś kolejna wymyślona głupota, jednak zmienił zdanie, gdy włączając telewizor usłyszał prawie, że dokładne sprawozdanie z całego wydarzenia, które miało miejsce wczorajszego popołudnia. W szoku wpatrywał się w zdjęcie przyjaciela widniejące na ekranie telewizora i jego narzeczonej. Nie słyszał zupełnie nic, z tego co mówił dziennikarz...

W wielkim osłupieniu wziął do ręki telefon i wybrał numer przyjaciela, chcąc usłyszeć od niego prawdę. Bo nadal nie wierzył. I nadal była nadzieja, że to jakaś pomyłka...

-Gustav?

-Cześć, co się stało, że dzwonisz? Myślałem, że już zapomniałeś o starym przyjacielu.- Zaśmiał się perkusista. Jego głos wcale nie wskazywał na to, aby coś się stało.

-Dzwonię, bo... widziałem w telewizji Toma, to prawda?

-Ale co? Co w tym dziwnego, że jest w telewizji? Przecież jesteśmy sławni, Georg. Co z tobą, chłopie?

-Więc, ty o niczym, nie wiesz.- Stwierdził w pełni przekonany o braku świadomości w całej sytuacji przyjaciela.

-O czym?

-Podobno Tom i Carmen mieli wypadek. Nie oglądasz wiadomości?!

-Nie mam czasu. Co się im stało?- Zapytał z niepokojem, jednak brunet sam chciałby to wiedzieć.

-Myślałem, że ty mi to powiesz. W każdym razie mam złe przeczucia.

-Zadzwonię do Davida.

-Okej, tylko daj mi znać.

-W porządku.- Rozłączył się, a basista bez dłuższego zastanowienia złapał za gazetę przewracając kartki od razu na właściwą stronę.


Tom Kaulitz w szpitalu!


Dowiedzieliśmy się z nieoficjalnego źródła, że gitarzysta znanego zespołu, Tokio Hotel obecnie znajduje się w szpitalu. Podobno został postrzelony przez jedną z fanek. Jednak to nie on miał być celem! Jak się okazuje, gitarzysta osłonił swoją-jak się dowiadujemy- narzeczoną!

Niestety jego bohaterski czyn nie na wiele się zdał, gdyż obydwoje wylądowali w szpitalu w krytycznym stanie. Niestety lekarz, ani menadżer nie chcą udzielać żadnych informacji na ten temat.

Dla fanów jest to wielki szok, nie tylko dlatego, że ich ukochany idol znajduje się w szpitalu, ale również dlatego, że dowiedzieli się, o jego zaręczynach. Czy Tom chciał ukrywać swój związek?

Więcej informacji na ten temat, w następnym numerze naszego pisma, gdy tylko udostępnione zostaną nam nowe, ważne fakty.”


-Postrzelony?- Chłopak odłożył gazetę zamyślając się na chwilę.- Przez fankę? Jakieś bzdury.- Burknął nie mogąc uwierzyć, że jakakolwiek fanka byłaby do czegoś takiego zdolna. Fani tak się nie zachowują, nawet gdy są zazdrośni.

-Kochanie, stało się coś?- Rudowłosa dziewczyna stanęła obok niego kładąc mu rękę na ramieniu. Nie trudno było wyczuć, że coś jest nie tak. Znała go już bardzo dobrze i bez słów, wiedziała kiedy coś się dzieje, a kiedy jest w porządku.

-Tom i Carmen, są w szpitalu.

-Co się stało?

-Ktoś chciał ją zabić...- Odparł wpatrując się nieobecnym wzrokiem w jeden punkt.- Ale Tom ją osłonił i właśnie nie rozumiem, dlaczego obydwoje są w szpitalu, a nie tylko on. Przecież nic nie mogło jej się stać...Muszę tam jechać.

-Pojechać z tobą?

-Nie, zostań w domu... musisz odpoczywać.- Musnął ją w policzek i schował telefon do kieszeni.- Zadzwonię do ciebie.- Dodał jeszcze i udał się do wyjścia zgarniając po drodze kluczyki od samochodu.

-Uważaj na siebie!- Zawołała za nim, a w odpowiedzi usłyszała już tylko trzask zamykających się drzwi. Doskonale wiedziała, jak ważni są dla niego przyjaciele, tym bardziej podziwiała go, że potrafił zostawić ich wraz z muzyką, dla niej. Była mu wdzięczna za to, że z nią jest i tak się nią opiekuje. Zapewne, gdyby nie była w ciąży, Georg nadal grałby w zespole i nie poświęcał jej tyle uwagi. Może też nie darzyłby ją taką miłością... a teraz powtarza, że jest dla niego najważniejsza. I jest im razem bardzo dobrze, choć czasem ma wyrzuty, że to przez nią chłopak nie robi, tego co kochał. Nie spełnia swojego największego marzenia... jednak on nie pozwala jej się zadręczać. Sam podjął tę decyzję, nikt go do niczego nie zmuszał. I nie żałuje. Bo jest granica między spełnieniem marzenia, a męczącą monotonnością...

 

###

 

Na życzenie 16Marty05 (czuj się wyróżniona moja droga xD), żebym nie musiała płacić za leczenie, no i oczywiście miała czyste sumienie ;p

 

A co do odcinka to mi osobiście się nie podoba, jest jakiś pomieszany i w ogóle... w szczególności wątek Billa i Sary, nie wiem jak ja to pisałam ;o Sara o chlebie, a Bill o maśle, jak ja to zwykle powiadam xD

Ktoś ma jeszcze jakieś życzenia? ;D W tym tygodniu jestem skłonna do wszystkiego ^^

Eh, tak w ogóle, żeby nie było, że nie pamiętam [xD], doskonale wiem, że szanowni panowie Kaulitz stali się dziś starsi o kolejny rok ;> Mogłabym im życzyć wiele, ale i tak tego nie przeczytają więc zostawię to dla siebie.

Poza tym myślę, że oni dobrze wiedzą, że każda fanka życzy im jak najlepiej...

Dobra, kończę te swoje wywody. Jutro kolejny dzień pełen emocji ;D

Jak tam rozpoczęcie roku szkolnego? xD Wiem, że się cieszycie z powrotu do szkoły tak samo jak ja ;p

pozdrawiam ;**

 

 

10 komentarzy:

  1. Bożee... biedny dzidzius. :( [*] Biedna Carmen... Nie no ona musi przeżyć! Musi!!! Ale się porobiło. ;( Jak dobrze, że Bill ma takie wsparcie ze strony Sary. I pewnie przyjadą też G&G. On nie powinien być teraz sam. Dobrze, że Tom jest stabilny. Nie no Carmen musi przeżyć!Kurcze... dzisiaj jestem jakaś rozstrojona przez tą szkołę. -,-Ale bardzo mi się podobało :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo tak, strasznie się cieszę z powrotu do szkoły, nie ma co xDCarmen poroniła?! Kurczę, tego się nie spodziewałam... Choć to tak z leksza na rękę, bo niewielu ludzi wiedziało o ciąży. Zresztą, gadam pierdoły - jak strata dziecka może być na rękę? Ze mną jest coś nie tak oO. Kurczę, mam nadzieję, że zarówno Tom jak i Carmen wyjdą z tego... Teraz będę się z tym gryźć cały tydzień. Pisz szybko, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. boże... biedna Carmen... na pewno się załamie... Tom pewnie też... ehh... dlaczego nieszczęścia muszą chodzić parami? ;/ no ale mam nadzieje, że Tom się obudzi i ona też, i że będzie wszystko ok ;)) pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie się ta notka bardzo podobała. No i ogólnie to wyczyn Toma był wspaniały i nawet jeśli oboje są w szpitalu, to liczy się sam fakt, do czego był zdolny, by ją ochronić. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Notka jak zawsze mi się podoba, pomimo tego iż jest w niej taki tragizm. Oczywiscie mam nadzieję, że Tom z tego wyjdzie, no i że z Carmen będzie wszystko w porządku.No i ta prasa.. Wszędzie wetknie swój noc.;/czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  6. I gdzie tu sprawiedliwość?! . Dziecko było zagrożeniem, a ty jesteś wredna~! ;d. Uśmierciłaś dziecko ;(. A życzenia... ? Moge dede na nexta? :DD. 3m się! ;* [rette--mich--opko]

    OdpowiedzUsuń
  7. Mowilas ze ja jestem wredna i ze to ja chce usmiercic maluszka, a sama juz dawno to zrobilas ;P. a tak w ogóle, to odcinek mial byc dzisiaj wieczorem, albo to ja cos przekrecilam, no ale trudno, wazne, ze w koncu przeczytalam. skoro będzie miala przeszczep szpiku, to wszystko juz bedzie w porządku, jestem tego pewna. tom jakos sie wylize, w koncu to zdrowy dorosly facet XD do tego umiesniony ( patrz zdjecie wyzej). A ja sie nie zgadzam, zer szkoda dzidziusia, bo bedzie inny ;P... moja pierwsza mysl po tym jak wczoraj pisalysmy to bill, ale georg jest starszy, wiec sie bardziej nadaje ;). Mi najbardziej szkoda billa, bo to musi byc okropne, patrzec jak ktos z kim byles od narodzin, a nawet wczesniej, ktos kto jest drugim toba, najlepszy przyjaciel i najblizsza rodzina zarazem moze umrzec... a jeszcze zyc ze swiadomoscia, ze w kazdej chwili, najwieksse szczescie toma - jego narzeczona moze odejsc... bo dziecka juz nie ma... straszne... mialas racje, ze to nie najlepszy odcinek na twinsowe urodziny, no ale trudno...oj sie rozpisalam... hehepodsumowując - świetny odcinek, tylko smutaśny, ale i tak mi sie bardzo podoba... no i nie masz mnie na sumieniu XD

    OdpowiedzUsuń
  8. ~Kinga (!K!N!@!)3 września 2009 19:11

    Taak uwielbiam szkołe oO.Wybacz, że koentuje dopiero teraz. Przeczytałam jeszcze 1 wrześna; ale w ogóle nie miałam głowy do komentarzy. W ogóle dobiłaś mnie treścią...;(Szkoda tego malutkiego dziecka..:( No, ale teaz można Carmen 'dać' szpik. Oby się przyjął i oby wyszła z tego cało :(. Widzę, że z Tomem nie jest najgorzej. Chociaż tyle !. Wiesz co? Szkoda mi jeszcze Melanie. oO. Bo w końcu ma tylko Carmen... Ech. Ona musi wyzdrowieć!A Bill ma rację, musi chronić Sarę, gdyby sytuacja (nie daj Boże) się powtórzyła. Tyle, że teraz ich by to spotkało...Pozdrawiam :>:*Powoli będę się przygotowywać do zmiany nicku :D.

    OdpowiedzUsuń