sobota, 17 października 2009

91.'Mogłabyś być moją córką.'

 

Nareszcie doczekałam się dnia swojego wypisu. Wszystkie badania wyszły pozytywnie dla mojego zdrowia i lekarz nie miał się czego czepiać. Pozostało mi czekać tylko na Toma, który miał przyjechać po mnie o dziesiątej. Zdążyłam się już umyć, ubrać, umalować i pozostało mi tylko niecierpliwienie się. Naprawdę byłam szczęśliwa, że w końcu opuszczę to miejsce. Już nigdy więcej nie chciałabym tu trafić, nawet na chwilę. Od teraz szpital nigdy nie będzie mi się dobrze kojarzył. Zresztą, czy takie miejsce w ogóle może się dobrze kojarzyć? Wszędzie pełno chorych i słabych ludzi, którym zazwyczaj brak pozytywnego myślenia. A akurat na moim oddziale znajdowały się osoby w podobnym stanie do mojego... z tym, że gdy mi się poprawiło, przenieśli mnie. Mimo wszystko, to było straszne i cieszę się, że mam to już za sobą. Jestem wdzięczna Bogu, że pozwolił mi dalej żyć i lekarzom, że pozbyli się tego „świństwa” z mojego organizmu. Teraz mogę zacząć wszystko na nowo. Właściwie mam czystą kartę. I, co najważniejsze czyste sumienie, bo wcale nie zdradziłam Toma. Wiedziałam. Wiedziałam, że nie mogłabym czegoś takiego zrobić, nawet będąc nieświadomą. Mogę być jedynie wdzięczna, że Herry nie wykorzystał okazji. Swoją drogą bardzo pozytywnie mnie zaskoczył i ma u mnie wielkiego plusa. Nie dość, że nawet się do mnie nie zbliżył, to jeszcze wyjaśnił całą sytuację. Być może wszystko wyglądałoby inaczej, jakbym wtedy nie uciekła. Mogłam zaczekać... mogłam go obudzić i poprosić o przypomnienie poprzedniego wieczoru. Zupełnie nie wiem, dlaczego jestem taka impulsywna i nierozważna. Kiedyś mnie to zgubi. Jakbym była inna uniknęłabym wielu nieprzyjemnych i bolesnych sytuacji. I zaoszczędziłabym tego moim bliskim. Sądzę, że Melanie jeszcze do końca mi nie wybaczyła, że nie powiedziałam jej o swojej chorobie i o dziecku, którego już nie ma... Rozumiem ją, bo wiem, że sama bym jej nie darowała. Zarówno ja dla niej, jak i ona dla mnie jest jedną z najważniejszych osób w życiu. Jest drugą osobą, zaraz po Tomie, którą tak bardzo kocham. Ją kocham miłością rodzinną, a rodziny nie mam więc, właściwie cała moja miłość należy wyłącznie dla niej. Toma, natomiast darzę wyjątkową miłością. Mogę bez żadnego wahania powiedzieć, że jest on moją prawdziwą miłością, nikogo wcześniej tak nie kochałam. Jest dla mnie wszystkim. I oddałabym za niego życie, jeżeli zaszłaby taka konieczność. Wiem, że jesteśmy młodzi i to wszystko może wydawać się nierealne, jak jakaś piękna bajka... ale ja wierzę, że to co nas łączy będzie już zawsze. On jest moim najskrytszym marzeniem, które się spełniło. I nie oddam go nikomu za nic w świecie.

Gdy uświadomiłam sobie, że uratował mi życie osłaniając mnie własnym ciałem, naprawdę doznałam szoku. Nie potrafiłam sobie wyobrazić, co by było, jakby umarł... nigdy bym sobie tego nie wybaczyła. Choć to nie była moja wina, nie umiałabym spojrzeć sobie w twarz.

Zresztą, już nigdy więcej nie dojdzie do takiej sytuacji. Jestem skłonna zgodzić się na ochronę i wszystko inne, aby tylko nic nam nie groziło.


-Cześć, kochanie.- Moim oczom ukazała się rozpromieniona twarz ukochanego, moje serce od razu się ożywiło. Wstałam szybko podchodząc do niego z szerokim uśmiechem, który odwzajemnił zaraz całując mnie w policzek.

-Już się nie mogłam doczekać.- Przytuliłam się do niego.-Zabierzesz mnie w końcu do domu?

-Zabiorę, ale... może najpierw pojedziemy gdzieś indziej?- Zaproponował niepewnie. Miał dziwny głos, jakby czegoś mi nie chciał powiedzieć.

-Gdzie?- Spojrzałam na niego podejrzliwie. Coś mi nie pasowało, a może tylko mi się tak wydaje? Jak zwykle szukam czegoś w niczym.

-No nie wiem... tak dawno nigdzie razem nie byliśmy, pomyślałem sobie, że moglibyśmy pójść do kina, albo gdzieś...oczywiście, jeżeli nie jesteś zmęczona.

-Zmęczona? Niby po czym? Całe tygodnie się tu wylegiwałam i umierałam z nudów.- Burknęłam niezadowolona, aż mną telepało na samą myśl.- Z przyjemnością pójdę gdzieś z tobą. Może być kino.- Uśmiechnęłam się do niego.

-Cieszę się, że znowu będę miał cię przy sobie.- Przyciągnął mnie do siebie i po raz kolejny mocno przytulił.-Nie pozwolę cię nikomu skrzywdzić.

-Tomi, kocham cię...- Przymknęłam powieki wdychając jego zapach. Mogłabym tak trwać bez końca. Nie chcę, aby ktoś znowu odebrał mi to szczęście. Zrobię wszystko, aby już było dobrze. Nigdy więcej nie będę przed nim niczego ukrywała, choćby była to najgorsza rzecz na świecie. Nie dopuszczę, aby coś zniszczyło nasz związek. Będzie idealnie, cholera. Idealnie, perfekcyjnie, doskonale pod każdym względem i już! Jeżeli takie związki nie istnieją, to będzie pierwszy.

-Ehem, dzień dobry. A pani co tu jeszcze robi?- Odsunęliśmy się od siebie słysząc głos lekarza.- Z tego co wiem, jeszcze nie dawno kłóciła się pani o wypis, a teraz co?

-Już idę, idę... nie mam zamiaru tu dłużej być.- Powiedziałam szybko, jeszcze by się rozmyślił i kazałby mi zostać.

-Proszę na siebie uważać, dbać i zapraszam na badania kontrolne.

-Jasne, oczywiście...- Pokiwałam głową ze zrozumieniem i chwyciłam Toma za rękę.- To dziękuję i do widzenia.- Uśmiechnęłam się serdecznie, po czym pociągnęłam Toma do wyjścia.

-Jeszcze pani torba!- Zawołał za mną mężczyzna.- Nie warto się tak spieszyć w życiu.- Podał mi mój niewielki bagaż, który natychmiast przejął Tom.- Powodzenia życzę.

-Dziękujemy, do widzenia jeszcze raz.- Tym razem wyszliśmy z sali i już nic nas nie zatrzymało. Mogłabym nawet pobiec, aby tylko wyjść z tego budynku. Czułam jakąś dziwną ekscytację mając świadomość, że zaraz wyjdę na powietrze, zobaczę drzewa, ulicę, ludzi... poczuję wiatr, zapach powietrza... w końcu mamy wiosnę! Już niedługo moje urodziny. Kurczę, będę starsza od Toma o dobre cztery miesiące. Mam nadzieję, że chłopak się nie zrazi i mnie nie zostawi... ah, chyba znowu zaczynam żyć.

Jednak mina mi nieco zrzedła, gdy zobaczyłam przed wejściem stojących potężnych mężczyzn. Było ich kilku, dlatego nieco mnie to zniesmaczyło. Spodziewałam się raczej dwóch, a nie pięciu!

-Spokojnie, oni nie będą nam przeszkadzać.- Zapewnił mnie od razu gitarzysta, jakby czytał w moich myślach.- Dwóch będzie z nami, a reszta gdzieś w tle, więc w ogóle nie będziemy ich widzieć.

-To nie zmienia faktu, że będę czuła się obserwowana.- Mruknęłam nieco przygaszona.- Ale cóż, jakoś to zniosę. Ważne, że nie będą ze mną w domu.- Dodałam zaraz okazując więcej entuzjazmu. Nie chciałam tworzyć problemów. Doskonale rozumiałam sytuację, muszę się po prostu przyzwyczaić.

-Będą przed domem.

-Nieważne, idziemy do tego kina?- Zmieniłam temat nie chcąc dłużej gadać o ochronie, która teraz nie była dla mnie najważniejsza. Mimo wszystko chciałam czuć się swobodnie, niech sobie za mną łażą goryle, ja wcale nie muszę zwracać na nich uwagę.

-Idziemy...właściwie to, jedziemy...


#


Amelia ze zrezygnowaniem zmierzyła wzrokiem całe pomieszczenie, jeszcze nigdy w życiu nie była tak zmęczona. Zaczyna żałować, że w ogóle zgodziła się pomóc Tomowi w remoncie. Nie sądziła, że to wszystko tak bardzo się przedłuży, a wszystko z winy inteligentnego Andreasa, który myli kolory i doprowadza ją do szału. Oczywiście wina leży też po jej stronie, bo gdyby nie wylała zielonej farby na podłogę przy okazji ochlapując wszystkie cztery ściany, byłoby o wiele mniej pracy. Tymczasem dzisiaj ma wrócić Carmen, a oni stoją w miejscu.

-Nie wytrzymam tu kolejnej nocy, padam z nóg.- Jęknęła siadając na brudnej podłodze. Było jej już wszystko jedno, sama aż się kleiła, więc nie robiło jej różnicy, czy ubrudzi się bardziej, czy mniej.

-Przyznam, że zaskoczyłaś mnie. Nie sądziłem, że byłabyś w stanie kiwnąć palcem.- Stwierdził blondyn odwracając się w jej stronę.

-To, że mam tipsy i o siebie dbam, nie znaczy, że jestem pustą lalą, co ma dwie lewe ręce.- Oświadczyła gromiąc go swoim spojrzeniem.

-Oczywiście.

-Nie zaczynaj znowu.- Burknęła z niezadowoleniem.- Nie mam siły, aby się z tobą kłócić robiłam to przez całe dwadzieścia kilka godzin... nawet nie wiem ile! Która w ogóle jest godzina?

-Nie wiem, ale trzeba zadzwonić do Toma i powiedzieć mu, że dzisiaj nie skończymy.- Mruknął nieco przerażony tym faktem. Czuł się już martwy... zawalił dosłownie wszystko. A przecież chciał dobrze...

-Więc to zrób i w ogóle...oh, nawet mówić mi się nie chce noo...- Podkuliła nogi i oparła się czołem o kolana.- Muszę się zdrzemnąć... skoro i tak mamy jeszcze dodatkowo trochę czasu, możemy chyba zrobić sobie przerwę?

-Chyba tak. Nie możemy cały czas harować.

-W dodatku za nic.- Dodała unosząc na niego swoje świecące tęczówki.- Idę się wykąpać.

-A ja wezmę prysznic.

-Zamów coś do jedzenia, jak skończysz.- Rzuciła podnosząc się i kierując kroki do drzwi.

-A ty przygotuj łóżko.

-Nie zapomnij zadzwonić do Toma...niech nie wracają dzisiaj.

-Już ja tego dopilnuję.- Zapewnił z cwanym uśmieszkiem, którego dostrzec już nie mogła, gdyż opuściła pokój. Nawet sobie nie wyobrażała, co jej towarzyszowi chodziło po głowie...


#


Blondynka z uśmiechem na twarzy podeszła do okna rozciągając się przy tym. Nie sądziła, że jeszcze kiedyś mogłoby być jej tak dobrze. Ostatnie dni spędzała w bardzo miłym towarzystwie, a wczorajszej nocy zupełnie oddała się swoim pragnieniom nie zważając na nic. Ona chyba nie miała zasad. W każdym razie osoba, która teraz spała w jej łóżku, była ostatnią, której ktokolwiek mógłby się tutaj spodziewać, włącznie z nią samą. Nauczyła się żyć chwilą, a więc takie są tego rezultaty. I w sumie, nie uważała tego, jako wyskok na jedną noc. Może dlatego, że odnalazła z nim wspólny język? Jeszcze żaden chłopak tak jej nie rozumiał... a chyba tego potrzebowała. Dojrzałego mężczyzny, który nie myśli o głupotach.

Odwróciła się w stronę łóżka spoglądając na bruneta, który tulił się do poduszki. Wyglądał naprawdę słodko pomimo tych kilku ledwo zauważalnych zmarszczek. Westchnęła cicho i położyła się obok niego obejmując go rękoma. Mimo wszystko gdzieś w głębi czuła, że ostatnie wydarzenia nie powinny mieć miejsca... jednak nie chciała tego stracić.

-Nie śpisz już?- Usłyszała lekko zachrypnięty głos, mężczyzna odwrócił się na plecy przechylając w jej stronę głowę, aby móc na nią patrzeć. Uśmiechnęła się do niego kręcąc przecząco głową.-Nie żałujesz?

-Nie.- Odparła bez wahania i cmoknęła go w usta.- Nie mam czego żałować.

-Mam syna w twoim wieku...

-No i co z tego?- Położyła głowę na jego torsie.-Nie interesuje mnie twój syn, tylko ty...

-Mogłabyś być moją córką.

-Ale nie jestem.- Skwitowała twardo.- Źle ci ze mną było?- Uniosła na niego swoje spojrzenie.

-Nie...dobrze, wiesz, że nie.

-Więc o co chodzi?

-Nie przeszkadza ci taka różnica wieku? Jesteś młoda, piękna...

-Przestań... jakby mi przeszkadzała nie byłoby cie tutaj. To nie ma znaczenia. Po prostu dobrze mi z tobą... poza tym jesteś przystojny.

-To ma znaczyć, że to nie była jedyna nasza wspólna noc?

-Zobaczymy...- Uśmiechnęła się tajemniczo.

-Musze już się zbierać...- Westchnął, ostatnio jego praca zaczyna mu przeszkadzać. Może czas coś zmienić?

-No tak, praca... Ja też muszę iść.- Stwierdziła z niezadowoleniem i podniosła się.- Zobaczymy się jeszcze?- Spojrzała na niego mając na myśli jeszcze ten sam dzień.

-Zadzwoń do mnie.- Pocałował ją w czoło i wstał od razu łapiąc za swoje ubrania.

-Mogę o każdej porze?

-Jasne, zawsze znajdę dla ciebie czas. Tym bardziej, że jestem menadżerem, nie mogą się mnie czepiać. W końcu mogę powiedzieć, że to rozmowa służbowa.- Puścił jej oczko i zniknął za drzwiami łazienki. Melanie, zaśmiała się tylko i opadła z powrotem na pościel...

 

###

 

No jaa, coś mnie dzisiaj chyba trafi xD Już myślałam, że nie opublikuje...

i bez dedykacji, bo uważam, że odcinek zbyt badziewny xD

może  następnym razem ;p



14 komentarzy:

  1. nie no znwou.,.. ale 2. bo pierwsze to spam

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem Ci szczerze , że początek nie zapowiadał się jakoś specjalnie ciekawie ale od połowy odcinka zaczęło mi się bardzo podobać . Szczególnie ten ostatni fragment gdzie opisywałaś wspólny poranek dwójki kochanków. Pozwolisz chyba , że jeszcze tu zajrzę ? Kinnia z www.ostatnie-uderzenie-serca.blog.onet.pl [ Opowiadanie o TH ]

    OdpowiedzUsuń
  3. a ten drugi to tez spam??

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam poprzedni odcinek i muszę Ci powiedzieć, że świetnie idzie Ci pisanie w 3 osobie! I mimo iż Amelia jest pusta to jakoś – sama nie wiem jak – zrobiła coś – sama nie wiem co – że zyskała u mnie jakąś sympatię.Aj tam 4 miesiące to nie tak wiele. :)I dobrze, że już wypisali Carmen ze szpitala. Wreszcie będą mogli spędzać z Tomem więcej czasu ze sobą i to nie tylko w szpitalnym pokoju. :))I spodobało mi się to, że T. wziął bagaż Carmen.xDI z początku to zastanawiałam się czemu Tom tak od razu zaprosił Carmen do kina, a teraz wiem, że to przez to, co wymalowali Andreas&Amelia. XdOhohoh Anderas ma diabelski plan xd i chyba dobrze wpływa na Amelię, bo wydała mi się jakoś mnie pusta.Ale numer! Melanie i Jost! Ale numer! O ja! Aż uwierzyć nie mogę!A i boski szablon ! *.*Nie myślałaś, żeby zrobić galerię z szablonami? ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. a mi się odcinek podobał ;DD nie wiem jakoś co mogłabym napisać, także życzę weny ;) pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  6. ps. cudowny szablon! ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. wcale nie badziewny... o jeny no! XD nie moge pisac no tom sie nan mnie gapi XD ja tak nie moge.... no!no juz go nie widzei moge pisac XDNo wiec, początek troszke monotonny, ale potem sie rozkrecilo, ale koncówka wspaniala XD Chyba ta zniama zdania na temat Davida po wczorajszym programie tak na ciebie wplynęła.... choic ja tam zmarszczek nie widzialam XDRozpisalabym się, ale juz 2 komenty zostawilam... XD a w ogóle, to chyba wiesz, za co bylam zla na Niego XD XDi info sie skrciło... ale dlaczego Tokio Hotelk juz nie rządzi???Dobra, to juz chyba wszystko co mialam do powiedzenia... ale wiesz co? na zdjeciach ochrona billa wyglądala nawet przyjaznie, weic nie weim czemu carmen ich tak nie lubi....XD

    OdpowiedzUsuń
  8. Obecna ;D. Boli mnie brzuch, pozwól, że skomentuje jutro oO ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. ~majenka_11th@amorki.pl18 października 2009 13:36

    uff .. nareszcie znalazłam czas na czytanie innych opowiadań!Czyżby ostatnia scena to Melanie i Jost? :DMyślę ,że z Andreasa i Amelii coś wyniknie... Ale to tylko moje skromne zdanie. Podoba mi się nadopiekuńczość Tom'a. Jednak facet może być delikatny ; pp

    OdpowiedzUsuń
  10. Aaaaaaaaaaaaaaaa! Powaliłaś mnie na kolana tym szablonem. Toż to cudo ! *.*Badziewny odcinek i dlatego bez dedykacji ? Wiesz co, następnym razem, jak znów będziesz myślała o swojej notce 'badziewna', to zadedykuj ją mi, ja każdy odcinek czytam z przyjemnością ;DJak dobrze, że Carmen w końcu wypisali ze szpitala. Mnie by już też szlag trafiał, jakbym miała tyle tam siedzieć oO. Fuj ! Melanie i Jost ?! Wybacz za tak gwałtowną reakcję, ale to jest troszkę obrzydliwe xD Ja wiedziałam, że między tym dwojgiem coś wyniknie, ale nie przypuszczałam, że tak szybko trafią do łózka! OMG...I ciekawe, co ten Andi wymyślił... ;DPozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  11. A jeb.aj, że badziewny oO. Ty nie widziałaś badziewnych odcinków chyba oO. Zostane zbuzgana jak powiem, że Tom na tym zdjęciu średnio m sie podoba?xD Ok, ukrzyżujcie oO. Ale ogółem cały szablon podoba mi się.Jaaa, ale radocha wypisali ją.! I idą do kinaaa. Ci ochrniarze też?:D. Ci co mają się trzymać trochę dalej to mają zmułe. Bo jeżeli Tom wykupił pierwsze miejsca w kinie, to im przypadną i tak końcowe:(. Biedni.Ej Andi kuwa co Ty kombinujesz? xD. Malować, a nie obijać się.! Nie no, ale tak poważnie to myślę, że jemu chodzi po głowie cos zberezneg oO. xDNo i końcówka. Osz kuwa to pojechali po całej lini. Szkoda, że tego nie opisałaś . Nie no, lepiej nie xD. Jakoś nie ciekawi mnie co on ma pod koszulką albo jeszcze w innym miejscu oO. W sumie ważne, że Melanie jest szczęśliwa xD. Kuwa chciałabym wiedzieć, co by powiedziała na to Carmen XD.Bosko :D. Czekam na next :* Jeszcze 9 do setki xD;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Początkowo nie wiedziałam, o kogo chodzi w tej końcówce, ale ja mam dzisiaj ograniczone zdolności myślenia. xD Ogólnie (nie wiem dlaczego) najbardziej podobał mi się wątek z Amelią. ^^ Ciekawe co Andreas inteligentnego wymyśli. xD Pozdrawiam. ;]

    OdpowiedzUsuń
  13. Ładnie, ładnie ! I notki regularnie. Gratulacje!

    OdpowiedzUsuń
  14. Super ! :DA Tom się dowie ze ona wie że dziecka nie będzie? :)) . Nie można szybciej nowych ? :( ( u mnie new . )

    OdpowiedzUsuń