niedziela, 25 października 2009

93.'Nie chcę już grać.'

 

Nie ma to, jak obudzić się we własnym pokoju i obok własnego narzeczonego. Jestem zachwycona, że znowu wszystko wraca do normy. Mam nadzieję, że teraz nic, ani nikt nie będzie nam przeszkadzał w układaniu sobie życia. Najważniejsze, że jesteśmy razem.

Uwielbiam patrzeć na śpiącego Toma, wygląda wtedy tak słodko... doskonale pamiętam każdy poranek u jego boku. Czuję niezwykłą radość wspominając te wszystkie chwile z nim spędzone, nie wyobrażam sobie, że teraz mogłabym żyć bez niego. Wtedy życie nie miałoby najmniejszego sensu. Przecież on jest moim słońcem, które bez względu na porę dnia i pogodę, rozświetla mi życie.

A czy gdyby na ziemi nie było słońca, dałoby się normalnie żyć? Chyba nie.

Uśmiechnęłam się do siebie i musnęłam delikatnie jego policzek, tak aby go nie zbudzić, po czym ostrożnie wydostałam się spod kołdry wychodząc z pokoju. Zeszłam po schodach do salonu rozciągając się przy tym, Melanie najprawdopodobniej nie było, w innym wypadku już bym ją zobaczyła. Moja siostra nie sypia zbyt długo...

Już miałam udać się do kuchni, kiedy dostrzegłam, że na domowym telefonie miga zielona lampka, co znaczyło, że ktoś zostawił wiadomość. Chyba nic nie stało na przeszkodzie, abym ją odsłuchała... w końcu jeszcze niedawno tu mieszkałam. Wcisnęłam guzik i oparłam się na rękach o szafkę uważnie nasłuchując...

-„Mel, przepraszam, ale nie będę mógł dzisiaj się z tobą zobaczyć. Przełóżmy to spotkanie na inny wieczór, mam strasznie dużo roboty w sprawie tej płyty... poza tym, mogłabyś odbierać komórkę, w ogóle nie da się do ciebie dodzwonić. Zadzwoń do mnie, jak będziesz mogła, wtedy się umówimy. Całuję, do usłyszenia.”- Zmarszczyłam brwi analizując w głowie jeszcze raz całe nagranie. Skądś znałam ten głos... jednak na tą chwilę kompletnie nie kojarzyłam osoby. A może tylko mi się coś wydaje? Zresztą nieważne. To prywatna wiadomość, nie będę się mieszała.... najlepiej w ogóle nie powiem, że tego słuchałam.

Zapisałam wiadomość i poszłam do kuchni, aby zrobić sobie herbatę i przygotować śniadanie. Raczej najpierw powinnam się umyć i ubrać, ale... w ogóle nie mam na to ochoty. Poza tym wolę zacząć od zrobienia śniadania, żeby Tom miał już gotowe gdy się obudzi. Muszę o niego przecież dbać...


#


Brunetka zaspanym wzrokiem omiotła całe pomieszczenie, kompletnie nie wiedziała co robi w pokoju i do tego jeszcze na łóżku, okryta ciepłą kołdrą... Gdy się odkryła okazało się, że jest owinięta ręcznikiem, co już zupełnie zbiło ją z tropu.

Wstała i przecierając zaspane oczy udała się do sąsiedniego pokoju, skąd dochodziły jakieś odgłosy. A mianowicie, ktoś sobie śpiewał pod nosem... i nie ktoś, tylko Andreas, który nucąc piosenki umilał sobie malowanie ściany. Dziewczyna ogromnie się zdziwiła zauważając, że już prawie skończył... właściwie wystarczyło tylko posprzątać i wnieść meble.

-Już kończysz?- Odezwała się nieco ochryple. Blondyn natychmiast zamilkł i odwrócił się w jej stronę, z trudem powstrzymał śmiech na widok jej sterczących włosów. Skinął tylko głową zaciskając mocniej usta...- A możesz mi powiedzieć, dlaczego ja spałam? I w ogóle...

-Nic nie pamiętasz? Zemdlałaś w wannie...

-Co?- Wytrzeszczyła oczy.- I niby jak znalazłam się w łóżku!?

-Przeniosłem cię...- Wzruszył ramionami, na co Amelia się zapowietrzyła z wrażenia.- Co tak patrzysz? Nie zrobiłem nic złego, przecież.

-Jak to!? Przecież ja byłam... goła!- Zapiszczała oddychając szybciej z napływu emocji.

-Co ty myślisz, że ja nagiej dziewczyny nie widziałem?

-Nie obchodzi mnie, czy widziałeś czy nie! Ważne, że widziałeś mnie!- Fuknęła patrząc na niego ze złością.

-Musiałem cię wyjąć, bo byś się utopiła!

-I może byłoby lepiej.- Stwierdziła lekko drżącym głosem i zaraz zniknęła mu z widoku. Zamrugał oczami nie bardzo wiedząc, o co tak naprawdę jej chodzi. Przecież nic takiego się nie stało... starał się na nią nie patrzeć. Nie było to łatwe, ale nie miał nawet przez chwile wobec niej złych zamiarów. Poza tym jego obowiązkiem było ją wyjąć i nie pozwolić, aby się utopiła. Przecież mógłby zostać oskarżony o nie udzielenie pomocy. Jest tyle argumentów, a ona w ogóle nie zwróciła na to uwagi...


#


-Carmen, poznaj Emi, właśnie ona cię zastępowała podczas nagrywania płyty.- Oświadczył David wskazując na wysoką, szczupłą brunetkę. Miała mocny makijaż i dość wyzywający strój. Nie tak ją sobie wyobrażałam... właściwie wcale nie myślałam o tym, kto grał na moim miejscu. A może powinnam... bo niby dlaczego Tom nigdy nic o niej nie mówił?

-Cześć.- Uśmiechnęła się do mnie, nie trudno było zauważyć, że czuje się ważniejsza ode mnie. Była dumna jak paw. Ani trochę nie przypadła mi do gustu. Dlaczego wybrali akurat ją?!

-Miło cię poznać.- Mruknęłam wlepiając w nią swoje groźne spojrzenie. Mam nadzieję, że nie będę musiała jej dawać do zrozumienia, że to ja należę do tego zespołu. Bo w sumie, jej czas już się skończył...- Dzięki za zastępstwo, na szczęście teraz mogę wrócić na swoje miejsce. Pewnie się cieszysz, że będziesz miała więcej wolnego czasu?- Tym razem ja jej posłałam sztuczny uśmiech, który odwzajemniła, niestety z większą pasją niż ja. Najwyraźniej miała do tego powód.

-Carmen...- Od razu wyczułam w głosie menadżera, że coś jest nie tak. Uniosłam na niego swoje pytające, a jednocześnie zdenerwowane spojrzenie.- Byliśmy przygotowani na to, że twoja choroba potrwa znacznie dłużej, dlatego umowa z Emi jeszcze nie wygasła...

-Ah... tak?- Poczułam się znokautowana.- To znaczy, że nie ma tu już dla mnie miejsca?

-Po prostu...

-Nie musisz mi nic tłumaczyć. Świetnie wszystko rozumiem.- Przerwałam mu głosem przepełnionym goryczą i żalem. O tak, czułam do nich wszystkich potworny żal. Bo wiedziałam, że mnie przekreślili... tak zwyczajnie dali sobie spokój, kiedy ja walczyłam sama ze sobą, aby przezwyciężyć chorobę.- Wiadomo, że musieliście się liczyć z moją ewentualną śmiercią. Zespół przecież nie może cierpieć przez moje własne problemy.- Dodałam jeszcze i odwracając od niego wzrok wyminęłam zadowoloną dziewczynę, kierując się do wyjścia. W tym samym czasie do pomieszczenia wszedł Tom, chciał już coś powiedzieć, ale na widok mojej miny zamknął usta rzucając wszystkim pytające spojrzenie. Gustav, tylko spuścił głowę, a David nie palił się do mówienia. Ja natomiast też nie miałam ochoty na rozmowy, czy nawet prawienie mu wyrzutów. Zwyczajnie wyszłam. Było mi przykro... cholernie przykro! Naprawdę chciałam wrócić. Chciałam znowu grać, aby było jak dawniej. Żeby nie myśleć już o tym, co się stało...

Nawet Tom, o niczym mi nie powiedział. Poczułam się oszukana... i było mi z tym źle.

Najwyraźniej będę musiała znaleźć sobie inne zajęcie. Bo po tym... chyba nie chce już do nich wracać. Te kilka słów ze strony Josta, skreśliły wszystkie moje plany związane z zespołem. Byłam głupia sądząc, że będę mogła tak po prostu wrócić po takiej przerwie... fani już o mnie zapomnieli, wszystko się zmieniło. Nigdy nie będzie tak jak kiedyś... i bardzo dobrze. Czas, aby było inaczej. Nie można cały czas cofać się do tyłu. Trzeba stawiać kolejne kroki w przód...

-Carmen, kochanie... dokąd idziesz?- Tom, zatrzymał mnie przy wyjściu z budynku. I jakoś nie wiedziałam, co powiedzieć.- Gniewasz się?

-Nie... szkoda tylko, że nic mi nie powiedziałeś.- Stwierdziłam cicho starając się uśmiechnąć.

-Tak mi przykro... naprawdę nie miałem na to wpływu.- Przytulił mnie do siebie.- Ale to może nawet lepiej... odpoczniesz jeszcze, weźmiemy ślub... a potem, gdy już umowa Emi się skończy wrócisz do zespołu.

-Nie, Tom.- Zaprzeczyłam od razu. Chce, żeby już o tym wiedział.- To już zamknięty rozdział w moim życiu.

-Jak to?

-Nie chcę już grać. To było bardzo fajne doświadczenie, ale... najwyraźniej na tym musi się skończyć.

-Naprawdę?

-Tak. Zajmę się czymś innym... czymś co naprawdę kocham.- Rzekłam jednocześnie przekonując samą siebie.

-Czyli mną?- Uśmiechnął się promiennie, na co ja się zaśmiałam.

-Miałam na myśli taniec, ale... tobą też.- Cmoknęłam go w policzek odwzajemniając uśmiech.

-Nie wiem, jak zniosę to, że nie będzie cię w zespole... ale szanuję twoją decyzję. Nie chcę, żebyś się męczyła... Może rzeczywiście dobrze będzie, jeżeli to całe zamieszanie cię ominie. Nie potrzebujesz już więcej stresu...

-Właśnie. Więc wracaj do studia, a ja pójdę się przejść.

-Ale chyba nie sama?- Zaniepokoił się.

-Nie, no wezmę ze sobą tego goryla...- Wskazałam głową na potężnego mężczyznę stojącego za oknem.- Jest jak za trzech.- Zażartowałam.- Jak skończycie daj mi znać.- Pocałowałam go w usta na pożegnanie i odsunęłam się.

-Uważaj na siebie...- Polecił jeszcze, a ja przytaknęłam mu skinięciem głowy i posyłając mu uśmiech zniknęłam za drzwiami. Odetchnęłam głęboko świeżym powietrzem i zwróciłam się w stronę ochroniarza.

-Hej, koleś...zabierzesz się ze mną, nie?

-Słucham?- Ciemnowłosy uniósł na mnie swoje pełne zdziwienia spojrzenie.

-Em... czy byłby pan łaskaw mnie pilnować podczas spaceru?- Zatrzepotałam teatralnie rzęsami.

-Taki mam obowiązek.- Stwierdził z poważną miną.

-Super, więc chodźmy.- Mruknęłam unosząc oczy ku górze, co za gbur!


#


Podbiegł do blondynki, już z daleka widząc, jak wychodzi z budynku. Natychmiast pochwycił jej rękę całując w policzek, jednocześnie przyprawiając ją o szybsze bicie serca.

-Bill!- Zapiszczała patrząc na niego jak na kosmitę.- Co ty wyrabiasz? Wystraszyłeś mnie! Tak się nie robi.

-Ehem...też cie kocham.- Uśmiechnął się do niej słodko.- To jaki kierunek studiów wybrałaś?

-Nie ma mowy, nawet nie zaczynaj. Powiedziałam, że skorzystam tylko z jednej oferty... zmienię pracę tak jak mi mówiłeś, ale na studia mnie nie wyślesz. Tym bardziej za twoją kasę.

-Ej, nooo... ale ja chce! Spełnij moje marzenie...- Wlepił w nią swój wzrok robiąc przy tym słodką minkę, od razu odwróciła głowę, aby przypadkiem mu nie ulec.

-Phi, też mi marzenie. A ja sobie marzę, żebyś pozbył się swoich włosów! I co ty na to?

-Ale, że niby co masz do moich włosów? I konkretnie, w którym miejscu?

-Mam na myśli włosy na głowie, zresztą nieważne. I tak obydwoje dobrze wiemy, że w życiu nic z nimi nie zrobisz bo je kochasz, więc i ty pogódź się z tym, że nie pozwolę ci opłacić moich studiów. Koniec tematu.- Wyrecytowała z wielkim przejęciem mając nadzieję, że tym zakończy temat.

-Ho, też mi coś... wcale nie kocham swoich włosów. Za kogo ty mnie masz?- Oburzył się.- Jak zmienię włosy, pójdziesz na te studia?

-Bill, daj już spokój... po pierwsze nie zmienisz nic, a po drugie przeszkadza ci że nie mam wyższego wykształcenia?

-Nie, po prostu nie chcę żebyś marnowała swoje możliwości, a chce pomóc ci spełnić twoje marzenie.

-Idę dzisiaj na rozmowę do tej redakcji, o której mówiłeś, więc muszę się przygotować. Spotkamy się wieczorem.- Pocałowała go na pożegnanie i szybko uciekła w swoją stronę zostawiając go samego z nowym pomysłem w głowie.


###


Bez komentarza ^^

 

14 komentarzy:

  1. 1.!!!!! wreszcie XD

    OdpowiedzUsuń
  2. super :)) to nie było miłe z ich strony... ale może to dobrze, że Carmen wróci do tańca ;)) no i ten bulwers Amelii xd w sumie to się jej nie dziwie, też bym nie chciała żeby oglądał mnie jakiś koleś ;D no a ta Sara to uparta ;D w sumie to też bym nie chciała, żeby ktoś za mnie płacił ;) no ale z drugiej strony to mogłaby spełnić swoje marzenie... ;)) pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. Na miejscu Carmen prawdopodobnie zrobiłabym to samo. Może to dziwne, ale poczułabym się odepchnięta i zdradzona. Także doskonale to rozumiem. A Tom jaki kochany. ^^ I ciekawe co tam się zrodziło w tym czarnym łbie Billa. xD Pozdrawiam. ;]

    OdpowiedzUsuń
  4. No to tak, sama nie weim czy najpierw cie opieprzyc, czy najpierw pochwalic... Ale zaczne od tego pierwszego, bo dłużej zejdzie XDJAk ty moglas, wredna dziewucho (czyt, ka., oj tak, wyzywam sie na tobie jak na tomaszu XD) powiedziec ze bedzie gorzej i zwyczajnie mi uciec!? No jak, bo ja tego nie rozumiem!!!!!!?????? AAAAAAA....! ty nawet nie weisz co ja przezywam w tej chwili.... ale dobra, trzeba sie opanopwac, mam komentarz do napisania XDdruga rzecz, to juz byla omowiona na gg. Mianowicie koniec jej kariery. Jak ta emi czy inne beztalencie moglo to zrobic i ją wygryzc! przeciez mogl nagrac geo, to tylko kilka piosenek! on by to nawet bez umowy zrobil, ale nie! nasz kochany david, a raczej on w imieniu ka. ( tak ciebie moja droga) musial znów zpieprz.... ( nie weim czy to nie wulgaryzm... bo onet dzis szaleje, weic trza uwazac xD) zycie carmen!!No ale przynjamniej bill sie pojawil i jest bardzo slodki. Jak taki maly bachoek, ale ja nie chce! Łeeee!!! Taki, jak to mowią dzieci pokemonów, słłita$$nyyyy XD ja sie do tego nie nadaje XDa tomasz sie nadal gapi, ale sie przyzwyczailamsiema stary! XD Uwazaj na drodze, no! Xdtaki moj maly odchyl, rozmowa z tomaszem z nagłówka, wiec nawet sie nie waz mi go zabierac!pzdr ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy Emi jest groźna? W sensie dla Carmen w sprawie Toma =D Czy ona spełnia tu rolę mącicielki i uwodzicielki? Bo jeśli tak, to ja dziękuję, postoję ^^ Nie no... Mam nadzieję, że jeśli tak będzie, to Tom się obroni ^^ ;* Do następnego <3 ;*****

    OdpowiedzUsuń
  6. Podobał mi się ten odcinek xD. Dużo się działo:> Myślę, że Carmen prędzej czy później oświeci do kogo należał głos na sekretarce xD. To się wtedy zdziwi^^. Kurde, Jost trochęgłupio postąpił... Ok rozumiem umowa, ale kuwaa Carmen wróciła oO. Podrzeć papierek i o. xD Dobra, wiem, że nie takie proste. No, ale chyba lepiej żeby był lojalny wobec swojej może przyszłeś szwagierki (xD) niż jakiejś cizi w wyzywającym stroju oO. Niech spada na drzewo. Jedna dobra strona - może wrócić do tańca, w końcu to było jej wielkie marzenie. Ahahaha Sara mnie rozbraja oO. Ta to zawsze znajdzie jakąś wymówkę. Za to zapaliła w głowie Billa nowy pomysł haaa ;D. No cóż wtedu chyba nie będzie miała wyjścia i wybierze jakiś kierunek XDD.Biedny Andreas. Taki niewinny^^ Tyle argumentów, a nie miał kto ich słuchać xDD. Czekam na next xD. Pozdrawiam ;*;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Carmen na prawdę musiało być przykro;/ Sama grałam kiedyś w zespole, więc wiem jakie to uczucie, gdy biorą kogoś innego na jej miejsce (wyjechałam 2 lata temu do irlandii i zespół zmienił gitarzystę). Bill dba o swoją dziewczynę;) Nawet studia chce jej opłacić, ho ho...

    OdpowiedzUsuń
  8. niech ta laska trzyma się od Toma z dalekaa !! . No :D . Super ^ ^ .

    OdpowiedzUsuń
  9. Przyznam szczerze, że trochę się wystraszyłam jak zobaczyłam tytuł tego odcinka. Przyszło mi na myśl odejście Toma z TH, ale przecież bez niego to wszystko by się rozpadło ^^ Nie dziwię się Carmen, że poczuła się oszukana. A ta Emi to mnie strasznie denerwuje xDKurde, Amelia to chyba jednak powinna się czasem zastanowić, co mówi oO. Ok, może ta sytuacja w wannie nie była dla niej komfortowa, ale Andreas jej pomógł i powinna mu okazać choć odrobinę wdzięczności. Ale fakt, też bym się chyba 'źle poczuła', gdybym miała świadomość, że jakiś chłopak patrzył na mnie, gdy byłam nago ^^Rozmowa Billa i Sary na temat włosów była mocna xD Zwłaszcza pytanie Billa: "A konkretnie w którym miejscu?" Ten to ma pomysły ;PCzekam na następny odcinek i jeszcze raz przepraszam za takie opóźnienie przy Twoim opowiadaniu, wyrzuty sumienia mnie ścigają oO. :**

    OdpowiedzUsuń
  10. ~_ten_który_patrzy_27 października 2009 18:54

    Ostatnio było mało czasu i nie za bardzo się wyrabiałem, wiec nie czytałem. Noi ale juz skończylem i bardzo mi sie podoba... tylko jeden watejk... tak jakby troche... no... bardzo mnie poruszył?Zresztą nie ważne... Jeden z rozdziałów... zreszta, co ja mówie! Nie jeden, bo kilka bardzo przypadło mi do gustu... ale moze nie bede podawac powodów, tak bedzie lepiej dla tych, którzy ten komentarz przeczytają... XDto chyba wszystko... tak, zdecydowanie tak... reszte mozemy omówic kiedy indziej... i jeszcze musze gdzies idziej zosatwić komentarz... ale to potem... ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. madzioszka@onet.eu29 października 2009 21:38

    Oj czytałam... Ja Ci już pisałam że kocham Twoje opowiadania...;) Są boskie;** No a u mnie w końcu nowy odcinek: http://ja-i-moj-nie-zwykly-swiat.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  12. nooowa notka na www.th-th.blog.onet.plzapraszam :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak to dobrze, że wszystko powoli wraca do normy, choć wiadomo, ze już nic nie będzie takie samo. I może te "odejście" z zespołu będzie jakimś nowym etapem w jej życiu. Lepszym?Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  14. no jak to bez komentarza! Kobieto dziś skończyłam czytać Twoje opowiadanie bo ciągle praca i praca. Teraz nie wiem co będe robić w wolnym czasie tak więc nie pozostaje mi nic jak czekanie na kolejną notkę. Piszesz płynnie i nie mieszasz tak więc baaardzo podoba mi się Twoje opowiadanie. Qrcze sama chciałabym mieć tyle pomysłów i napisać te dziesiąt odcinków ale czasu brak. No nic jak by mnie wena naszła to coś naskrobię. Tymczasem coś tam opublikowałam wiec zapraszam:D Btw masz sporo czytelniczek jak Ty to zrobiłas?!:D Pozdrawiam:)(ina-th.bloog.pl)

    OdpowiedzUsuń