sobota, 8 listopada 2014

001. "NIE okej."

Witajcie moi mili, na wstępie kilka słów ode mnie :)

Po pierwsze, gdy postanowiłam wrócić do tego opowiadania nie liczyłam na to, że ktokolwiek się nim zainteresuje. Jak wiadomo "odgrzewane kotlety" nie smakują tak samo, jak te świeżo przygotowane ^^ Dlatego jest mi niesamowicie miło, że jednak znalazło się te kilka osób, które chcą być tu razem ze mną.

Po drugie, z góry uprzedzam, bo może nie wszyscy to wiedza, ale Trzy miesiące to opowiadanie, które pisałam jakieś 6 lat temu :) Nie jest to jakaś oryginalna i intrygująca historia. Nie spodziewajcie się czegoś niesamowitego, bo rozczarowania nie są przyjemne xD Poprawiam wszystkie odcinki najlepiej, jak tylko potrafię i staram się również je ulepszyć w miarę możliwości, nie zmieniając przy tym zbytnio fabuły. Powiem Wam, że jest to bardzo czasochłonne i kosztuje wiele wysiłku, ale warto! :D

Po trzecie, odpowiem jeszcze na Wasze komentarze :D

Elisa O'D : Spodziewałam się, że ktoś wypomni Sarze ten cały zakład :D Niemniej nie podchodziłabym do tego, aż tak poważnie. Myślę, że ludzie robią i mówią wiele głupich rzeczy pod wpływem chwili ;) Zresztą, przekonamy się w przyszłości jaką przyjaciółką tak naprawdę jest Sara :D

ArchAnielicaA: Cóż za zaszczyt mnie tu spotkał xD Miło Cię tu widzieć! Obyś wytrwała :D

Feeling: Pospolita grafika pff... Proszę bardzo, zmienione xd

Dee: Cieszę się, że Ci się podoba :) Faktycznie, akcja na początku może rozwijać się trochę szybko, ale... przed nami 200 odcinków. A właściwie już tylko 199! :D

 

Pozdrawiam Was wszystkich i dziękuję za miłe słowa, mam też nadzieję, że pozostaniecie tu ze mną do finału! ;)

 

 Rozdział 1


Długo jeszcze rozmyślałam nad tym wszystkim, leżąc na łóżku brzuchem do góry i gapiąc się w sufit. Szybko doszłam do wniosków, że jeszcze od samego myślenia, nic konkretnego w życiu się nie wydarzyło. Geniusz. Poderwałam się do pozycji siedzącej i omiotłam swoimi zielonymi tęczówkami całe pomieszczenie lokalizując położenie mojej torby. Dostrzegając ją leżącą w kącie, machinalnie wstałam i zgarnęłam z komody telefon oraz portfel, które zaraz wylądowały w jej wnętrzu. Kolejnym krokiem było opuszczenie mojego pokoju. Zamierzałam natychmiastowo przejść do działania. Nie mogę marnować czasu, którego i tak mam bardzo niewiele. Na szczęście nie przewiduję większych problemów. Przede wszystkim dlatego, że jeśli chodzi o szanownego pana Kaulitza, nigdy długo szukać go nie muszę. Nasz zadufany w sobie Inteligent, jak zwykle zupełnie przypadkiem się napatoczy tuż pod moje zgrabne nogi. Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. Jakiż to zbieg okoliczności, że on przebywa w tych miejscach co ja, czyż nie? To tylko ułatwi sprawę. Los mi sprzyja.
Zarzuciłam torbę na ramię i zbiegłam po schodach na dół i w ekspresowym tempie przemierzając  kilka metrów salonu, wpadłam do przedpokoju, gdzie wcisnęłam się w swoje buty. Zwarta i gotowa wyszłam zamykając za sobą drzwi na klucz. Nie mieszkałam z rodzicami, ale ze swoją starszą siostrą. Przygarnęła mnie do siebie dwa lata temu.  Moja matka odeszła od ojca, któremu odebrano prawa rodzicielskie. Powinnam być właściwie z nią, lecz jak to w takich historiach bywa, byłam dla niej tylko kłopotem. Ona ma już inną rodzinę (lepszą), a że jej było obojętne, gdzie i z kim będę mieszkała to skorzystałam z pomocy, którą zaoferowała mi siostra. Ona jest jedyną osobą, która się mną interesuje. Jest starsza ode mnie zaledwie o rok, usamodzielniła się już jak skończyła siedemnaście lat. Mimo wszystko jest cudowną osobą i cieszę się, że mogę mieć w niej takie oparcie. Bez niej chyba bym zginęła w tym popapranym świecie. Dzięki niej mogę rozwijać swoje umiejętności muzyczne. Gram i śpiewam, a nawet tańczę. Kiedyś może zrobię karierę? Przecież wszystko jest możliwe, a z moim zapałem i wiarą oraz olbrzymią energią tym bardziej. Żeby tylko ktoś się mną zainteresował… ale patrząc na takiego Kaulitza, to chyba nie musi być wcale takie trudne.
Podążałam wolnym krokiem przez park kierując się do domu kultury, który był nieocenionym miejscem zarówno dla mnie, jak i wielu innych, młodych ludzi. Każdy mógł znaleźć tam dla siebie skrawek podłogi, by rozwijać swoje pasje. Dziś jednak nie miałam w planach tylko tam tańczyć, miałam nadzieję na spotkanie z Kaulitzem. Czasami tam bywa, żeby popatrzeć, tylko nie jestem pewna na co. A może na kogo? Domyślam się, że na pewną różową, słodką blondyneczkę, która próbuje swoich sił w tańcu, lecz ja z dumą mogę przyznać iż jestem od niej zdecydowanie lepsza. Zwykle się nie przechwalam, ale strasznie drażnią mnie takie panienki. A ta w szczególności, teraz jest dla mnie w pewnym sensie zagrożeniem, bo jeżeli ON patrzy na nią, to jak ja mam wygrać zakład? Chyba nie będzie tak łatwo jak mi się wydawało. Poza tym jest tam też wiele innych dziewczyn, które mogą rozpraszać jego uwagę.
Droga nie trwała długo, budynek znajdował się tylko kilka ulic dalej, więc miałam całkiem blisko. Wnętrze nie powalało wystrojem, z zewnątrz zresztą nie było wcale lepiej. Ale to było miejsce, gdzie po prostu mogłeś robić bezkarnie co chcesz. Tak, to nie jest typowy dom kultury, my raczej go tak nazywamy z braku bardziej odpowiedniego określenia. W sumie… Można by śmiało rzec, że to taka mini „szkoła tańca”. Bo jednak większość ludzi, którzy tu przychodzą, zajmują się właśnie tańczeniem. Od klasyki po współczesność! Do wyboru do koloru…
-Hej, Carmen!- usłyszałam za sobą dziwnie znajomy głos, gdy tylko przekroczyłam próg. Skądś go kojarzyłam, ale mimo to nie bardzo wiedziałam do kogo należy. Obróciłam się niechętnie i oczywiście zobaczyłam tego, który w chwili obecnej najmniej mnie interesował. Zawsze ktoś musi mi stanąć na drodze. A mianowicie wysoki, postawny brunet o piwnym spojrzeniu. Niby nie powinnam narzekać, ale…
- Chyba Alyson – syknęłam nie skrywając swojej irytacji. W prawdzie mam na imię Carmen, ale zdecydowanie wolę moje drugie imię. To pierwsze jest zbyt słodkie i wydaje się zupełnie nie pasować do mojej osoby. Stąpam zbyt twardo po ziemi, żeby ktoś mówił do mnie „Carmen” to prawie jak karmel. No błagam. Na szczęście otrzymałam dwa imiona, dlatego mogę się posługiwać tym drugim. Niektórzy jednak bardzo nie chcą się do niego przyzwyczaić.
- Oj no wybacz, nie mogę jeszcze przywyknąć. Ale chciałem zapytać…
- Nie - Przerwałam mu stanowczo. Ten chłopak chyba za dużo sobie wyobraża. No cóż… zdarzyło się że spędziliśmy razem noc, ale ja mu nic nie obiecywałam. To był w sumie przypadek… Życiowy błąd, który może zdarzyć się każdemu. Zwykle nie sypiam z kim popadnie… I słusznie, bo teraz ciągnie się to za mną nieustannie i nie mogę się tego pozbyć. - Przepraszam, ale nie jestem zainteresowana. Między nami nigdy nic nie było, tamta noc nic nie znaczyła - wyjaśniłam bez ogródek, jego twarz nie wyrażała zadowolenia, a wręcz przeciwnie wyglądał na bardzo wkurzonego. Ups? Czy to moja wina, że jest na tyle naiwny, by od razu po jednej nocy z pijaną dziewczyną robić sobie nadzieję..? Właściwie mogę poczuć się wykorzystana. Byłam pijana! Nie wiedziałam co robię… Nawet nic nie pamiętam. Może wcale nic się nie wydarzyło?
- Jasne. Ale sądzę, że jeszcze się spotkamy, Carmen - rzekł na odchodnym specjalnie podkreślając moje imię. Dupek. To miała być groźba, czy co? Prychnęłam ironicznie pod nosem i nie zwlekając dłużej udałam się w swoją stronę. Naprawdę takie typy są żenujące. Chyba w marzeniach się spotkamy! Ten chłopak to strata czasu, jedna wielka pomyłka. Nie wierzę, że byłam taka głupia. Nawet po pijaku!
Weszłam na salę, jak zwykle już kilka osób ćwiczyło swoje układy, aby za jakiś czas startować w konkursach. Tak, nigdy nie wiesz, czy obok ciebie nie wywija tyłkiem przyszła gwiazda tanecznej sceny! Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zatrzymałam wzrok przy ławkach, na których siedzieli tak zwani obserwatorzy, bądź też bardziej oficjalnie, publiczność.
Moją uwagę przykuł tylko jeden osobnik, właśnie ten, którego teraz potrzebowałam. Nie tak dosłownie… Jakoś odechciało mi się tańczyć, chciałam się w zupełności oddać mojemu planowi. Im wcześniej, tym lepiej.
Podeszłam do ławki, na której siedział i jakby nigdy nic zajęłam miejsce tuż obok. Starałam się jak najbliżej, ale jednak zachowałam dość bezpieczną odległość. No nie można tak od razu przesadzać! Jeszcze by się wystraszył. W końcu pamiętajmy, że nasze relacje nie są najlepsze… Oczywiście jego wzrok od razu spoczął na mojej osobie, lustrując mnie uważnie z góry na dół. Czekałam tylko aż powie jakiś głupi tekst, ale się nie doczekałam. Coś nowego… ale to nie tak miało być… on psuje mój plan!
- A ty co, zmęczyłaś się już? - Po chwili właśnie te słowa padły z jego ust. Wiedziałam! Kaulitz znam cię lepiej niż własną siostrę. Ha! Chętnie bym mu coś odburknęła, ale nie mogę… muszę być wyjątkowo miła… albo może nie? Jeżeli się skapnie, że coś jest nie tak? Powinnam być naturalna, tak. Rozmawiać z nim jak z każdym innym.
- Jakbyś nie zauważył, jeszcze nawet nie zaczęłam.
 - No właśnie – skwitował z tym swoim perfidnym, ironicznym uśmiechem. Tylko spokojnie, przecież to jest normalne, próbuje mnie wyprowadzić z równowagi, ale ja się nie dam. Nie tak łatwo.
- Tak, padam z nóg - przyznałam  mu rację, ale również nie potrafiłam ukryć swojej ironii, a nawet nie miałam takiego zamiaru. Przecież postawiłam na naturalność. Nasze rozmowy zawsze ociekały ironią i złośliwością. Ja nawet nie wiem, czy to jest możliwe byśmy rozmawiali inaczej. Może ten zakład to faktycznie z góry przegrana sprawa? Zaczynam się tego obawiać. Czyżbym się przeliczyła?
- Naprawdę muszą cię te nogi boleć, skoro usiadłaś akurat obok mnie - rzekł uśmiechając się przy tym głupkowato. On powinien czuć się zaszczycony, że koło niego usiadłam i że w ogóle z nim rozmawiam! A to stworzenie nie ma za grosz szacunku! Ale dobra, teraz trzeba go jakoś udobruchać… Boże, do czego ja się posuwam?
- Miałabym sobie odmówić siedzenia obok takiego gwiazdora, jak ty? Przecież to taki zaszczyt - Zatrzepotałam teatralnie rzęsami. No i szlag trafił moją naturalność! Dlaczego on jest taki trudny?
- Oh, no rzeczywiście. Uważaj bo ci uwierzę, że usiadłaś koło mnie bezinteresownie - prychnął, a jego słowa mimowolnie wzbudziły we mnie złość. Normalnie miałam ochotę go trzasnąć. On mnie podejrzewa o podstęp? Albo, że niby ja miałabym sprawę do takiego idioty!? Ja tu próbuję być miła, a on jak zwykle mnie prowokuje! Owszem, mam w tym interes, a ten debil wszystko psuje!
- Kaulitz do cholery, czy ja mam iść z tobą do łóżka, jak każda inna pusta lalka, żeby móc z tobą normalnie rozmawiać!? - Podniosłam głos ukazując swoją wściekłość. Niby bez powodu, a jednak jestem zła. Udało mu się, dopiął swego. Sprowokował mnie! Co ja w ogóle powiedziałam?! Alyson, cofnij to w tej chwili! - Nie to nie tak miało być… - wypaliłam zupełnie niekontrolowanie. Zaskoczyłam tym sama siebie. Nie wierzę, że się przed nim płaszczę. - Przepraszam, nie chciałam tego powiedzieć… To znaczy chciałam, ale nie w ten sposób… - dukałam nie wiedząc jak mam dobrać słowa. Jak wybrnąć z tej idiotycznej sytuacji. Chyba sama nie byłam świadoma tego co mówię. Ja go przepraszam!? Ja?! To jakiś żart?! Nie… i bardzo dobrze, że go przepraszam! Głupia Alyson! Głupia Carmen! Jak ja mogłam być tak bezmyślna?! – Nie… Nie chciałam…
Czułam na sobie jego zdumiony a jednocześnie nieco speszony wzrok. Czyli, dobrze robię, że go przepraszam… Teraz na pewno ze mną porozmawia… Tak! Od razu widać, że to dobrze na niego działa. Co prawda wydaje się być w szoku, ale jednocześnie wyraźnie złagodniał. Tak.
 - Przepraszam, nie chciałam naprawdę - Wstałam z miejsca zamierzając odejść. Z nadzieją, że mnie powstrzyma. Bo przecież wszystko to robię z premedytacją. Chyba za bardzo to komplikuję… ale co z tego, skoro działa! Wzdrygnęłam się czując niespodziewanie, jak łapie moja rękę. Okej, oczekiwałam tego… ale czy od razu musi mnie dotykać!?
- Aly, czy z tobą na pewno wszystko okej? - zapytał, a ja znowu drgnęłam. Oczywiście, że ze mną jest NIE okej, ale ze mną zawsze tak było. A po za tym jaka Aly? Jestem Alyson, a nie Aly! Jak nie Carmen, to znowu Aly, czy oni się w końcu nauczą!? Zupełnie nie rozumiem, dlaczego jedno, proste imię przerasta facetów.
- Nie jest ze mną okej, Tom - Opadłam z powrotem na ławkę. Przez chwilę zapomniałam w ogóle z kim rozmawiam. Gdy tak trzymał mnie za tą rękę, tak bardzo dziwnie się czułam. To trwało zdecydowanie za długo. Jego ciepło wtapiało się w moja skórę. Paliło mnie. W jednej sekundzie naszła mnie ochota, żeby mu o wszystkim powiedzieć. Mało tego, nie tylko o zakładzie, ale najnormalniej w świecie zapragnęłam się wyżalić! Kiedy to do mnie dotarło, przeraziłam się… Przeraziłam się samej siebie. Boże, chyba jeszcze nie postradałam wszystkich zmysłów!? To ja miałam rozgryźć jego, a nie on mnie! Tymczasem dotknął mnie, a ja oszalałam.
- Właśnie widzę. Nigdy tak ze mną nie rozmawiałaś – zauważył, a ja sprawnie wyswobodziłam swoją rękę z jego uścisku. Normalnie Inteligent, chyba dostrzegł moje jakże wielkie starania… czy to znaczy teraz będzie łatwiej?
- Wiem…- westchnęłam ciężko. Pierwszy raz w życiu nie miałam pojęcia co mam mówić. Normalnie to bym teraz toczyła z nim walkę, lecz teraz nie mogłam. Nie mogłam i nie czułam nawet takiej potrzeby. - ale musze już iść. – Wstałam szybko, musiałam to teraz zakończyć, nie mógł zauważyć mojego zakłopotania. Nie mógł zauważyć, jak bardzo jest ze mną źle. Bo było!
- Przecież nawet nie tańczyłaś! – zawołał z przejęciem.
- Nie mam ochoty. Do zobaczenia, Tom! - rzuciłam na pożegnanie i bez namysłu opuściłam salę a następnie budynek. Nie spodziewałam się, że to będzie, aż takie trudne. W ogóle nie wiem co się ze mną dzieje…może ja po prostu nie umiem z nim rozmawiać? Może normalne zachowanie, zwyczajna ludzka rozmowa z tym człowiekiem przerasta moje możliwości?

6 komentarzy:

  1. Ile!? 200 odcinków? O matko, ja się tu na smierć zaczytam. Ale no nieważne i tak je wszystkie przeczytam. Carmen, Alyson, Aly- już sama nie wiem jak się do niej zwracać. Widzę, że miewa tak samo porąbane pomysły, co ja. I to dosłownie, przeraża mnie to czasami. No i jak ona tak mogła? No jak, speszyła się i uciekła. Powinna postawić na swoim i zrobić to co powinna. Chociaż sama bym się tak nie zachowała. Tom, już go uwielbiam. Jest taki, taki...Tomowy. Nawet nie da się tego inaczej określić. Mieszka z siostrą, może to być czasem uciążliwe, ale myślę, iż przeważnie się ze sobą dogadują. Ile ja bym dała, by mieć taką siostrę. Czekam na więcej i dużo wytrwałości Ci życzę na korektę tego opowiadania! :3

    OdpowiedzUsuń
  2. No super. Nie mogę doczekać się nexta. Oby się szybko pojawił.
    Też bym chciała mieć taką siostrę jak Alyson.
    Ciekawi mnie czy Carmen zdoła zostawić Toma, bo coś czuje, że zamiast mu dogadać, to coś do niego poczuje.

    Tak jak wspomniałam wyżej, czekam na nexta i życzę Ci weny...:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Na początek... myślę, że wytrwam. Raczej. Chyba ;p Nie no nie będzie tak źle! Oj i tak! ZASZCZYT JAKICH MAŁO! ;p Hm, Hm, Hm... Ta Car... Alyson to taka trochę zadufana w sobie diva ^^ I wystarczył dotyk Toma... huehuehue... To dopiero ciekawe! Aż jestem ciekawa jak to się wszystko potoczy... Troszkę krótki ten odcinek ;; Zaczęłam czytać, a tu koniec... phi xD

    Dlatego CZEKAM NA NEXTA! ;D
    BuŹka! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo chętnie zostanę tu na dłużej, tym bardziej, że nie czytałam w ogóle trzech miesięcy. Wspomniałaś wyżej, że jest to ulepszona wersja, którą chętnie będę czytać. Znów dodaje sobie roboty, między wszystkim sprawami muszę znaleźć czas na pisanie i czytanie Twoich opowiadań i jeszcze na ukochany serial. Ale najpierw zacznę od jednego, bo przy wszystkich naraz to raz- pogubiłabym się, dwa- zaczytała na śmierć ;).
    Carmen jest strasznie zakręcona w sumie nie dziwie się jej, właśnie staje na ''wysokości zadania''. A Tom, on jest taki zwykły. Taki gwiazdor co nie gwiazdorzy tylko próbuje być trochę wredny.
    Nie będę zaglądać do pierwotnej wersji tego opowiadania tylko cierpliwie poczekam na korektę, by wiedzieć co będzie dalej ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. MOże to przez, jak dla mnie, juz pozna godzinę, może przez zmęczenie a może jedno i drugie razem wzięte, ale spokojnie sobie czytam Twoje opowiadanie, a tu nagle : " .. zwykle sypiam z kim popadnie .." i się zatrzymuję. marszczę brwi bo coś mi nie gra. jeszcze raz czytam zdanie i juz wiem, ze się pomyliłam..

    eh, słaba ze mnie czytelniczka, ze tak wazne słówka połykam .

    przerwałam czytanie, by Ci opisac taka mini anedgotkę xd

    juz wracam do czytania :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha, świetnie to znam z własnego doświadczenia xd Nie tylko Tobie się zdarzają takie "gafy", spokojnie :D

      Usuń