Mróz szczypał mnie w policzki, jednak to nie było w tej chwili istotne. Chociaż zimno mnie przeszywało, aż do szpiku kości w ogóle się tym nie przejmowałam, nie mogłam zawracać sobie głowy taką błahostką skoro przed momentem odbyłam ważną rozmowę z Georgiem. Choć to nic nadzwyczajnego, wzbudza we mnie ekscytację. Bo aż ciarki mnie przechodzą na samą myśl, że znowu będę grała w zespole, znowu przeżyję te emocje i co najważniejsze będę z Tomem.
Życie jest piękne, gdy wszystko się tak ładnie układa. Ale z drugiej strony, przykro mi że Georg musiał posunąć się do takich decyzji. Może i ja kiedyś będę miała dosyć? To wszystko nie jest takie proste jak się wydaje. Boję się, że coś może się zepsuć... że po raz kolejny przestanie być dobrze...
Odleciałam od rzeczywistości, co zdarza mi się coraz częściej i nie wiem, czy jest to zdrowe. Zapominam o całym świecie, może czasami fajnie jest oddać się rozmyślaniu, ale na pewno nie wtedy, gdy dookoła pełno niebezpieczeństw. A tak się składa, że idę sama chodnikiem w dodatku zrobiło się już bardzo ciemno i ja jak zawsze muszę mieć jakieś przygody. Tak jak i tym razem. Prawie serce mi stanęło, gdy ktoś zasłonił mi oczy. Myślałam, że umrę z przerażenia na miejscu. Uspokoiłam się dopiero, jak dotarł do mnie kojący głos, który zrozumiałam, a przede wszystkim rozpoznałam po długiej chwili...
-Zgadnij kto to?
-Boże, oszalałeś...chcesz mnie zabić? Skąd się tutaj wziąłeś?- Wypaliłam natychmiast odwracając się za siebie.
-Georg, do mnie dzwonił, mówił że się z nim spotkałaś i że już wyszłaś. Co to za spotkania, co?- Zmrużył oczy przyglądając mi się uważnie. Miałam wielką ochotę powiedzieć mu wszystko, ale nie byłam pewna czy powinnam. Może Georg wolałby zrobić to sam?
-A takie tam... to już nie wolno na kawę się umówić?- Odparłam wymijająco i uśmiechnęłam się do niego.
-No, można, można. Ah, z tego wszystkiego się nie przywitałem.- Stwierdził, a następnie obdarował mnie słodkim pocałunkiem, który z przyjemnością odwzajemniłam.- Teraz jest dobrze. Odprowadzę cię do domu i przy okazji podzielę się z tobą ekstra informacjami na temat naszej parki, która do niedawna nie wiedziała, jak się za siebie zabrać.
-Jak to do niedawna?- Zainteresowałam się. Bardzo mnie zaintrygował, czyżby coś się wydarzyło? I oczywiście, ja nic o tym nie wiem.
-Poszli na całość!- Okrzyknął z przejęciem. Ale jak ja mam to rozumieć? On chyba nie miał na myśli, tego co ja mam teraz...
-A może dokładniej?
-No... mam ci wytłumaczyć, jak to się robi?
-Ale ty masz na myśli...nie, no...Bill i Sara?- Jakoś nie byłam, co do tego przekonana.
-Dokładnie. Wczoraj rano zastałem u nas w domu Sarę, na początku uwierzyłem w jej wersje, jednak szybko domyśliłem się co jest grane. Nasza przyjaciółka zwyczajnie spędziła upojną noc z moim bratem. Prawda, że niewiarygodne?
-Bardzo...-Mruknęłam jeszcze nie mogąc w to uwierzyć. Nie spodziewałam się takiego przebiegu akcji... poza tym, oni nawet nie są jeszcze parą, bynajmniej nie byli, a poszli ze sobą do łóżka... A ja i Tom?? Nic. Po prostu nic. Czy to jest normalne?
-Ciekawe tylko, czy teraz ze sobą będą... oni w ogóle są dziwni.- Westchnął ciężko, na co mu przytaknęłam. Objął mnie w pasie, a ja się w niego wtuliłam. Od razu zrobiło mi się cieplej, jakoś trudno mi sobie wyobrazić, że mogłabym go stracić...
-Kocham cię...- Szepnęłam napajając się tą chwilą.
-Ja ciebie też... i cieszę się, że mnie nie skreśliłaś. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobił. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu...- Wyznał, a po moim ciele przeszła masa dreszczy, nie wspominając już o motylkach w brzuchu... Jestem straszną beksą, nie minęła chwila jak moje oczy się zaszkliły...
-Tom... nie mów tak...bo się rozmaże...
-Nie szkodzi, tobie we wszystkim ładnie... nawet w rozmazanym makijażu. A ja mogę ci nawet powiedzieć dużo więcej...
-To bardzo ciekawe i chętnie tego posłucham, ale może innym razem... teraz chodźmy do domu, zimno jest...poza tym muszę sprawdzić, jak Alex poradził sobie z przygotowaniami...- Odwiodłam go od tego pomysłu, raczej to nie było odpowiednie miejsce, ani czas na wyznania, choć to było bardzo przyjemne...
-Jakimi przygotowaniami? Myślałem, że Alex to już przeszłość...- Stwierdził nieco mniej entuzjastycznie.
-Zapomniałam... a właściwie nie było okazji, aby ci o tym powiedzieć. Alex i ja...
-No nie, zdradziliście mnie!- Przerwał mi jednocześnie się ode mnie odsuwając i spoglądając podejrzliwie.
-Oszalałeś? A jak już to nie my, ale ja. O ile wiem z Alexem cię nic nie łączy...
-Więc, co zrobiliście?
-Jeszcze nic.
-Wiec zamierzacie dopiero coś zrobić.
-Bardzo spostrzegawcze, kochanie. Ale z łaski swojej przestań mi przerywać, bo zaraz nic nie powiem.- Uniosłam się lekko nie mogąc już wytrzymać jego, nie ukrywajmy, głupiego gadania. Czasami mógłby zachować trochę powagi...
-Dobrze, już cię słucham.
-Alex i ja urządzamy imprezę na sylwestra w moim domu.- Powiedziałam w końcu, tym razem bez żadnych problemów. Chłopak zmarszczył brwi zastanawiając się nad czymś. Pewnie coś mu się nie spodobało... i dogódź tu takiemu.
-Dlaczego akurat on i ty?
-Teraz już nie zupełnie ja i on, bo dołączyła jeszcze słodka Amelka.- Przewróciłam oczami, na samą myśl o tej dziewczynie robiło mi się słabo. I kto by pomyślał, że gdy ujrzałam ją pierwszy raz, pomyślałam, że mogłaby być fajna i na pewno razem z Tomem byliby szczęśliwą parą. - Przecież to dziewczę nie odstępuje go na krok...
-Skąd możesz to wiedzieć, skoro Amelia przyleciała dopiero dwa dni temu, poza tym nie przebywasz z nimi non stop.- Zauważył i zabrzmiało to dość przemądrzale, jak na niego.
-Ale Melanie mi mówiła...przynajmniej u nas w domu chodzi za nim jak cień.
-Nie rozumiem, co w tym dziwnego...
-Nie rozumiesz, bo jesteś facetem.- Mruknęłam nie widząc innego wytłumaczenia. Naprawdę tak bardzo nie widać, że jej nie lubię?
-Właśnie, dlatego za nic nie rozumiem kobiet. Bo jakby patrzeć na to z innej strony... przecież ty też nie odstępujesz mnie na krok...- To był cios poniżej pasa normalnie... aż się zapowietrzyłam z wrażenia.
-Oh, wiesz co! No, nie... nigdy ci tego nie daruje.- Oświadczyłam z oburzeniem, po czym przyspieszyłam pozostawiając go w tyle. Prawdę mówiąc moja złość była bardziej udawana niżeli prawdziwa, ale to nie zmienia faktu, że poczułam się urażona zostając porównana do tej dziewczynki. Oczekuję przeprosin i to porządnych, ja mu pokażę, co to znaczy obrazić kobietę.
#
-To ma być bal, czy impreza sylwestrowa?- Mruknęłam właściwie sama do siebie widząc to, co przygotował Alex wraz ze swoją dziewczyną. Jak na moje oko, trochę za bardzo się wysilili... zdecydowanie za dużo ozdób i innych pierdół. No, ale cóż... nie będę tego komentowała. To tylko zabawa.
-Carmen, chodź muszę ci pokazać sukienkę, którą sobie kupiłam. Zupełnie nie wiem, jak na mnie leży... w ogóle nie mam oka do tych spraw...- Nie wiadomo skąd obok mnie pojawiła się Sara i od razu pociągnęła mnie za rękaw w stronę schodów.- Byłam na zakupach z Rose, ale ona to tam zawsze powie, że ładnie... wolę zapytać ciebie o zdanie.- Kontynuowała, a ja wyraźnie wyczułam, że coś jest z nią nie tak. Ah, czy to przypadkiem nie chodzi o to, co mówił mi Tom? Ale i tak nie rozumiem jej zachowania. Jest jakaś poddenerwowana, jakby coś się stało.- Nienawidzę czerwonego koloru, a kupiłam czerwoną sukienkę... Boże, chyba jednak ją wymienię...- Stanęła nagle na piętrze z miną, jakby miała się zaraz rozpłakać.- Zresztą... wszystko mi jedno jak będę wyglądała...
-Sara, dobrze się czujesz?- Odezwałam się w końcu oczekując, że blondynka sama wyjawi mi co jej leży na sercu, jednak myliłam się.
-Tak, świetnie. Tylko jakoś nie mam ochoty na żadne imprezy... wolałabym spędzić sylwestra w domu przed telewizorem.
-A może chcesz mi o czymś powiedzieć?- Podsunęłam jej spoglądając na nią znacząco, ale nic z tego. Za wszelką cenę starała się udawać, że nie ma pojęcia o czym mówię. I może rzeczywiście nie wiedziała... zresztą, Tom też mógł się mylić. Przecież nie zastał ich w łóżku. Poza tym, jeżeli będzie chciała sama mi powie, w sumie to nie moja sprawa, a przyjaźń nie ma tu znaczenia. Ona się nie miesza w moje życie intymne- którego nie mam, ale to szczegół. Czyżby mi to przeszkadzało? Nie, no tylko mi się wydaje, że mi to przeszkadza....
-Jakbym chciała, to bym powiedziała, ale nie mam o czym mówić. A co?
-Nie, nic. Tak tylko pytam, bo ostatnio mało ze sobą rozmawiamy...- Wzruszyłam ramionami uśmiechając się do niej przyjaźnie.- To chodź, pokaż mi tą sukienkę. A potem pomożesz mi coś wybrać...bo sama sobie nie poradzę. I w ogóle muszę ci coś powiedzieć o Amelii...
-Że Amelia jest dziewczyną Alexa?
-No właśnie. Aż nie mogę w to uwierzyć, jak Alex może być z kimś takim...- Przewróciłam oczami wchodząc do swojego pokoju.
-Wiesz, że mówisz jak jakaś pusta lala?
-Serio?- Odwróciłam się w jej stronę, na co skinęła głową.- Boże, naprawdę nie wiem co się ze mną dzieje... nawet Tom to zauważył! Jestem cholernie zazdrosna o tą dziewczynę i nie ma znaczenia z kim ona jest.- Stwierdziłam prawie, że załamana tym faktem i usiadłam na łóżku.
-Po prostu jesteś przyzwyczajona, że to zawsze ty byłaś w centrum uwagi, a teraz pojawiają się nowe osoby i zaczyna cię to drażnić, bo już nie jesteś na pierwszym planie.- Wyjaśniła niczym pani psycholog. Ostatnio wszyscy wydają mi się tacy przemądrzali...
-No, ale przecież Tom interesuje się tylko mną, więc u niego jestem na pierwszym planie... w takim razie dlaczego nadal mi coś nie pasuje?
-Bo jesteś kobietą. Nie martw się, wszystkie tak mają, ja też.- Poklepała mnie po ramieniu zapewne chcąc dodać otuchy. Kurde, ja jestem kobietą, niewiarygodne...
-Dobra, nieważne już. Przymierzaj tą sukienkę i zabieramy się za mnie...
###
Nic ciekawego, jak widać. Ale taka już kolej rzeczy... żeby było 57, musi najpierw być 56 ^^
pozdrawiam i udanego weekendu życzę ;D