wtorek, 21 lipca 2009

70.'Kup sobie misia.'

 

Następnego dnia wyleciałam do Warszawy, Tom nawet się ze mną nie pożegnał. Był obrażony i się mu nie dziwię, ale co ja na to poradzę? Tak musi być. Mam nadzieję, że gdy wrócę wszystko między nami się ułoży. O ile w ogóle będę miała gdzie wracać i do kogo. Obawiam się, że Jost bardzo skutecznie będzie próbował doprowadzić do naszego rozstania... ale przecież obiecaliśmy sobie, że będziemy ze sobą zawsze mimo wszystko... i sam Tom jeszcze niedawno mówił, że jak będzie nam się nie układało, to nie ma co się przejmować, bo w każdym związku tak jest...Tylko, że ja tak bardzo się boję, że go stracę. Słowa nie dają żadnej gwarancji, a są sytuacje, które nie pozwalają żyć jak zawsze, przez nieprzemyślane czyny może się wiele zmienić...nie chcę, aby tak było. Mam pełne zaufanie do Toma, dlatego wiem, że spokojnie mogę go zostawić... zawsze jest jakaś iskierka zwątpienia, jednak wierzę, że nie zrobiłby nic głupiego. Bynajmniej nic, co by mnie zraniło. Zresztą, ja też...

Gdy opuszczałam hotel spotkałam Sarę, chciała ze mną rozmawiać, ale za bardzo się spieszyłam... poza tym, nie miałam głowy do wszelkich rozmów i przeprosin. Naprawdę mam teraz znacznie poważniejsze sprawy na głowie, niż kłótnia z przyjaciółką... na przykład pogrzeb ojca, który zawsze przysparzał, mi samych problemów i robi to nawet teraz, gdy już nie żyje. Może nie mam serca, ale ani trochę nie jest mi przykro, nic na to nie poradzę. Nie kochałam go, ale nienawidziłam...I nie wiem, czy byłabym w stanie wybaczyć mu wszystko, nawet jeżeli jeszcze przed śmiercią by mnie o to poprosił. Będę na tym pogrzebie jedynie z czystego obowiązku, gdyby nie Melanie w ogóle bym się tym nie przejęła. Naprawdę nie mam ochoty oglądać zapłakanych twarzy rodziny, której prawie nie znam i matki, która nagle przypomniała sobie o moim istnieniu. Może nawet w ogóle nie pojawię się na cmentarzu? Właściwie po co ja tam? Zatrzymam się w jakimś hotelu i zaczekam do odczytania testamentu, a potem załatwię wszystkie formalności i znowu zniknę. I jest jeszcze jedna rzecz, której pragnę. Zmienić nazwisko. Nie chcę mieć z nimi nic wspólnego, dosłownie nic.


Podróż na całe szczęście upłynęła dość szybko i bez żadnych większych problemów. Prosto z lotniska w Warszawie pojechałam do hotelu, w którym wcześniej zrobiłam rezerwację. Znałam go z poprzedniej trasy Tokio Hotel, więc miałam pewność, że nie przeżyję żadnych większych rozczarowań. Zresztą, co tam hotel...

Umówiłam się tam też z Melanie, ona również miała się tam zatrzymać i zapewne przekaże mi wszystkie informacje dotyczące pogrzebu. Jak ja bardzo chciałabym być teraz w Rosji i kontynuować trasę... bo dlaczego mam uczestniczyć w czymś, co mnie nie dotyczy?

Moja siostra ma na mnie zbyt duży wpływ, powinnam sama o sobie decydować i nie pozwalać jej sobie rozkazywać... ale jakoś nie potrafię się jej sprzeciwić. Zawsze była dla mnie podporą i jedyną osobą, której na mnie zależało. Jeżeli tak tego pragnie będę z nią w ten dzień...

Zanim Melanie dotarła do hotelu, ja zdążyłam się już „zadomowić” w swoim pokoju i wypocząć. Samotność zdecydowanie mi nie służy, zbyt dużo myśli plączących się po głowie. Zupełnie nie wiedziałam, czym się zająć, aby przestać w końcu się zadręczać. Zdecydowałam się wyjść na miasto, niedaleko hotelu znajdowało się jakieś centrum handlowe, więc korzystając z okazji kupiłam sobie jakąś odpowiednią kreację na pogrzeb, bo nic takiego nie miałam w swojej kolekcji. Dziwnie się czułam chodząc po sklepach i odczuwając na sobie spojrzenia ludzi, którzy z wielką uwagą lustrowali moją osobę. I nie wiem, czy to zwykła ludzka ciekawość, czy może zostałam rozpoznana? Nie jestem przyzwyczajona do sławy, dlatego czasem zapominam kim jestem. Bo przecież nie ma już zwykłej nic nie znaczącej Carmen, teraz jestem tą słynną Carmen, która zajęła miejsce Georga. Za trudne to wszystko.


Podskoczyłam lekko słysząc dźwięk własnego telefonu, też nie miał kiedy dzwonić... Jednak, gdy spojrzałam na wyświetlacz od razu humor mi się poprawił, jednocześnie zdziwiłam się trochę, bo dzwonił „pan obrażalski”. Mój Inteligent.

-Haloo?

-Cześć, kiedy wracasz?- Wypalił od razu obojętnym tonem.

-Już się stęskniłeś? Dopiero co przyjechałam.- Uśmiechnęłam się pod nosem.

-No, ale wyjechałaś akurat jak ja chce się do ciebie przytulić...i pocałować...i dużo innych fajnych rzeczy robić...- Jego głos od razu przybrał innej barwy, wystarczy, że mnie usłyszy i już mięknie. Jaki ja mam wpływ na tego chłopaka...

-Jakoś mi tego nie okazałeś, gdy się pakowałam.- Stwierdziłam z wyrzutem.

-Oj, Kwiatuszku bo przykro mi, że nie chcesz ze mną rozmawiać i uważasz, że twoje problemy są wyłącznie twoje. Przecież wiesz, że ja zawsze jestem z tobą i chce cie wspierać.

-Wiem, dlatego tym razem oszczędziłam ci tego wszystkiego.

-I tak poważnie sobie z tobą porozmawiam, jak wrócisz moja droga.- Zastrzegł surowym tonem.

-No to chyba nie wrócę...

-Ej! Nawet nie próbuj. Kiedy wracasz?

-Nie wiem...za kilka dni...

-Jeej, tak długoo? Nie da się wcześniej?- Jęknął wyraźnie okazując swoje niezadowolenie. Czyżby on też się uzależnił ode mnie? To zaczyna się robić niezdrowe... no, ale bardzo miłe.

-Postaram się jak najszybciej.

-Powinienem być tam z tobą.- Burknął.

-Wystarczy, że David jest wściekły na mnie.

-No dobra, ale masz dzwonić codziennie i wracać jak najszybciej bo inaczej przyjadę.- Zagroził całkiem poważnie, więc nie miałam zamiaru nawet dyskutować. Oh, jakiego ja mam stanowczego chłopaka!

-W porządku.

-Jestem przyzwyczajony, że jesteś obok... z kim ja teraz będę spał?!

-Kup sobie misia.- Do mojej twarzy znowu przykleił się wielki uśmiech.

-A ty? Zaraz mi ktoś ciebie poderwie... Carmen wracaj!

-Spokojnie, przyjechałam tu na pogrzeb a nie na podryw. Wracam od razu po odczytaniu testamentu.- Zapewniłam. W życiu bym nie pozwoliła się komuś poderwać ze świadomością, że czeka na mnie ukochany chłopak, który by mi nieba uchylił. Nikt nie jest w stanie go zastąpić.

-Eh...kocham cię, będę czekał...

-Ja ciebie też kocham, bardzo mocno.

-Zadzwoń zanim pójdziesz spać.- Poprosił mówiąc trochę ciszej niż dotychczas.

-Dobrze, do usłyszenia. Papa! Kocham cie!

-Yhym, pa... ja i tak bardziej.- Rozłączył się. Zaśmiałam się sama do siebie i schowałam telefon. Boże, jak ja go kocham! Wystarczy jeden telefon, a jestem cholernie szczęśliwą kobietą. Nie wiem, co on w sobie ma, że tak pozytywnie na mnie działa.


#


Blondynka krzątała się po pokoju nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Gdy przestała przejmować się sytuacją z Billem, pojawił się nowy problem o imieniu Carmen. Miała wielkie wyrzuty sumienia z powodu ich kłótni, żałowała słów, które powiedziała jej w złości tamtego dnia. Mimo wszystko to jest jej przyjaciółka, nie powinna od razu tak ją traktować... powinna wiedzieć, że ona zawsze chce dobrze. Niepotrzebnie robiła jej wyrzuty i tak bardzo się unosiła. A teraz nawet nie wie, co się stało, że wyjechała...

-Biiiill...- Zwróciła się w pewnej chwili do czarnowłosego, który akurat gapił się w lusterko szukając najprawdopodobniej zmarszczek, lub jakichś innych niedoskonałości na swojej cerze. Chłopak odwrócił się w jej stronę z pytającą miną.- Zrobisz coś dla mnie?- Uśmiechnęła się do niego słodko. To pytanie było zupełnie niepotrzebne, bo już nie raz mówił, że zrobi dla niej co tylko zechce. Mogłaby nawet zażądać lotu w kosmos.

-A jak myślisz?- Uniósł brwi nie spuszczając z niej wzroku, a dziewczyna uśmiechnęła się jeszcze szerzej.- Co sobie życzysz?

-Idź do Toma i zapytaj gdzie jest Carmen, z kim jest Carmen, i co się stało, że nie ma Carmen.- Wypaliła bez zastanowienia, Bill zamrugał powiekami próbując zrozumieć o co chodzi. Zajęło mu to dobrą chwilę...

-Jeszcze się z nią nie pogodziłaś?

-Niby kiedy?- Burknęła niezadowolona.- Cały czas ty się mną zajmowałeś, a jak już znalazłam chwilę to jechała na lotnisko.

-Czyżby nie podobało ci się, że się tobą zajmowałem i zajmuję?- Zmrużył oczy podnosząc się z miejsca, aby do niej podejść.

-Podobało i podoba, ale... ja muszę wiedzieć, co się dzieje to moja przyjaciółka. No proszę, idź...- Zrobiła błagalną minę, co było zbędne bo chłopak i tak spełniłby jej prośbę.

-Idę.

-No to idź.

-No to idę.-Wyszczerzył się i muskając po drodze jej policzek wyszedł kierując się do pokoju brata z nadzieją, że go tam zastanie. Wszedł bez pukania, a jego oczom ukazali się Gustav i Tom siedzący na podłodze.- Co wy robicie?

-Gramy w prawdę.- Rzucił perkusista po czym zakręcił butelką leżącą pomiędzy nimi.

-Nie ma chyba takiej gry.

-Ale my sami ją wymyśliliśmy. Dołączysz się?

-Nie wiem, właściwie to chciałem się dowiedzieć co się dzieje z Carmen.

-Możesz się dowiedzieć, grając w tę grę.- Dredziarz uśmiechnął się szeroko w stronę brata.- No chodź, bo tak we dwóch głupio.

-No, dobra... ale o co w tym chodzi?- Przysiadł się do nich.

-Kręcisz butelką i na kogo wypadnie, ten dostaje jedno pytanie i musi powiedzieć prawdę.- Wyjaśnił Gustav.

-A skąd wiecie, że to prawda?

-Nie wiemy. No, ale nie wolno kłamać bo to łamanie zasad.- Rzekł z poważną miną.- To, co? Kręć.- Wskazał na butelkę, a czarnowłosy wykonał polecenie. Ucieszył się, gdy wypadło na jego brata. Przynajmniej nie będzie musiał dalej w to grać.

-Więc, Tom co się dzieje z Carmen?

-Pojechała do Warszawy na pogrzeb ojca.- Odparł blondyn, a jego bliźniak szybko wstał i skierował się do drzwi.-Ej! Czemu już idziesz?

-Nie mam czasu na zabawę.- Mruknął i opuścił pokój wracając do siebie, gdzie czekała na niego Sara.

-Już?- Spojrzała na niego zdziwiona, że tak szybko wrócił, na co ten dumnie skinął głową.- Więc?

-Carmen pojechała na pogrzeb ojca, do Warszawy.

-Ojca? Nie wierzę, przecież ona zawsze powtarzała, że ojciec dla niej nie istnieje...

-Najwyraźniej coś się zmieniło.- Wzruszył ramionami i zbliżył się do niej obejmując ją rękoma w pasie.- Dostanę buzi za dobrze wykonane zadanie?

-A mam inne wyjście?- Przewróciła oczami uśmiechając się zaraz, a Bill pokiwał przecząco głową. Blondynka już bez zbędnego gadania cmoknęła go w usta.

-Dobrze mi z tobą, wiesz?- Oparł czoło o jej wpatrując się w niebieskie oczy dziewczyny, która uśmiechnęła się do niego delikatnie jednocześnie dając mu tym samym odpowiedź.- Masz jeszcze jakieś życzenia?

-Nie... chyba już dosyć tego wykorzystywania.

-A więc mnie wykorzystywałaś?- Udał oburzonego, na co się zaśmiała.

-No, nie już wszystko się wydało.

-Ha, więc czeka cie kara. Z Billem nie ma żartów- Stwierdził zachowując poważny ton.

-Co zrobisz?

-Zawołam potwora, tego od łaskotek.

-Nieee....

-O, taaak...- Pokiwał głową szczerząc się przy tym. Doskonale wiedział, że dziewczyna ma łaskotki i gdy dotknie ją w czuły punkt śmieje się wniebogłosy.

-Bill, jak zawołasz tego potwora, to się na ciebie obrażę.- Zastrzegła, co dało mu wiele do myślenia.

-Tak na poważne?

-Bardzo na poważnie.- Potwierdziła wbijając mu palec w klatkę piersiową.

-No dobraaa... nie zawołam go, ale... pocałuj mnie jeszcze.

-Zdecydowanie wolisz jak ktoś klei się do ciebie, a nie na odwrót nie?- Uśmiechnęła się.

-Uwielbiam, gdy ty się do mnie kleisz.- Odparł. Blondynka bez słowa zarzuciła mu ręce na kark i wpiła się w jego usta z przyjemnością spełniając życzenie...

 

###

 

Normalnie stało się! Po pierwsze, jest już 70 odcinek, po drugie w końcu nie chce mi się już pisać (ale to tylko chwilowe), a po trzecie? Ah! No jasne, nie podoba mi się ten odcinek, troszkę inaczej to sobie wyobrażałam, ale cóż...

Sama miałam dzisiaj chwilę zwątpienia i to porządnego zwątpienia, ale nie dotyczącą na szczęście opowiadania, choć w sumie wątpić w opowiadanie jest znacznie lepiej niż we własne życie. Nie będę tego lepiej drążyła...

No i chyba nikt nie jest na tyle inteligentny, jak ja, żeby pomylić autobus 136 ze 126 ^^ Nosz po prostu, nic tylko się załamć. Czy ja się starzeję? xD

I widzę, że macie podzielone zdanie co do pogrzebu ojca Carmen, więc jestem ciekawa co będziecie sądziły o odcinku z numerem 72 ^^

 

Nikusia i !!K!N!@!! : Nie krępujcie się, dziewczęta :D W końcu chyba trzeba dać upust emocjom, gdziekolwiek by to nie było xD

 

pozdrawiam.

 

18 komentarzy:

  1. pierwsza.! haa ;d kinga naskoooczzz ;d;d hje hje hje ;d

    OdpowiedzUsuń
  2. hahahahahaha ;d jak ja bym chciała zobaczyć minę Toma gadającego z Carmen przez telefon ;d hahahaha xD biedaczyna się załamał ;d ale wytrzyma. zawsze będzie mógł sobie odbić podwójnie jak Carmen wróci z tej warszawy. ;d co nie zmienia faktu, że pewnie dostanie tam małego hopla ;d ale cóż. bywa i tak ;d gra w prawdę.? jak to nie ma takiej gry.? o.O pff pewnie że jest.! ;d bill się nie zna ;d. poza tym długo sobie z nimi nie pograł o.O hormony w nim buzują czy ki uj.? może się za dużo prostamolu najadł.? o.O albo takich ładnych, małych, niebieściutkich tabletek ;d nie pytaj skąd wiem jakie one są ;d ahahahahaha ;d najwidoczniej u braci Ka. jest to normalne, że zachowują się tak trochę... niewyżycie [o.O] jak już czegoś zasmakują ;d zachłanni są i joo. xDnaprawdę mamy się nie krępować.? ;d hahahahaha ;d wczoraj to było chwilowe zachwianie formy. Kinga w ogóle nie daje mi przykładu swoją dorosłą postawą. sprowadza mnie na złą drogę i taki finał o.O z niej nie warto brać przykładu, mówię ci ;pzwątpienie.? nieeee.! nie warto. głowa do góry i będzie pozytywnie ;* zaciśnij zęby mocno i przetrzymasz ;****. tosz ty twarda kobita jesteś nie.? ;d za ciocią niką prawda.? ;dd jeaa jeaa a jutro nowa notka xD umca umca żyć nie umierać ;d;*********

    OdpowiedzUsuń
  3. Więc jednak Carmen pojechała na ten pogrzeb... cóż, skoro Melanie zależało na jej obecności, to dobrze zrobiła. Wiedziałam, że "pan Obrażalski" nie będzie się długo obrażał xD Żeby się Carmen nie zdziwiła, jak wróci do Rosji, bo jeszcze zastanie Toma w łóżku z... olbrzymim, pluszowym misiem ;Dpozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. To niech Carmen kupi Tomowi misia. ^^ A taki chłopak jak Bill to skarb. Chyba każda dziewczyna chciałaby takiego mieć. Chociaż z drugiej strony... Świadomość, że ma się ogromny dług wdzięczności, wcale nie jest taka fajna. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. No kurde więc jednak pojechała :/ a moim zdaniem nie powinna. A Tomuś jaki kochany, już sie za nią stęsknił xDi Bill normalnie mnie rozwlił :D Zadał pytanie i już mu się grać nie chciało xD ale ta gra to bardzo inteligentna xD Nie ma co ^^ Pzdr. ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. cuudownie ;)) no i dobrze, że Carmen pojechała do Warszawy. ;)) szkoda, że nie pogodziła się jeszcze z Sarą. ;) no i wreszcie Bill jest z nią! ;DD czekam na nowy ;* pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ej dlaczego Ci się niepodoba ten odcinek?XD On jest genialnyyyy !!! Tak się przyjemnie czytało, że... mogłabyś doać dziś coś nowego oO. Normalnie ta informacja z boku, po prawej dobija mnie oO. 'nie będzie dzisiaj, ani jutro i nie wiem kiedy będzie'. Dziewczyno, ludzie umrą z tęsknoty z Twoim opowiadaniem oO. Dobra, a teraz odnośnie tego odcinka. Tak w ogóle to gratuluję. 70tka Ci styknęła xD. Dobrze, że to tylko nr, a nie lata, co?xD.Rozmowa Carmen z Tomem mnie rozwaliła xDDD. Haha, ale z niego misio słodki *lol*. Normalnie na miejscu Carmen nie wiem czy bym wytrzymała... możliwe, że już siedziałabym w samolocie powrotnym do Rosji No, ale cóż... są sprawy wyższe.Widzę, że Bill coraz lepiej dogaduje się z Sarą. xD. I dobrze ;D. W ogóle oni pasują do siebie jak... stopiećdziesiąt (oO nie mogłam wymyśleć niczego innego ;D). Czekam na kolejny odcinek, który mam jednak nadzieję ukaże się niedługo ?:> Pozdrawiam^^ ;*************

    OdpowiedzUsuń
  8. Ekhemmmmmmmmmm !!! xD. Ja sprowadziłam cie człowieku na złą drogę?! Ja ? xD. No nie przasadzaj, przecież ja aniołek jestem oO. Jak możesz mi coś takiego zarzucać oO. Normalnie aż mi smutno ... (lol2). Powiem ci jedno ;D. jeb.aj makaron ! Amen:> :*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  9. ahhahahahahahahahahahahhaha ;d a mogę go je.bać w wiadrze.? ;d tak będzie ładniej i w ogóle.? ;dd xD

    OdpowiedzUsuń
  10. a możesz nawet w puszcze po konserwie, wiesz mi to lotto . hahahaha xD.

    OdpowiedzUsuń
  11. jaaa.! jakaś ty dobroduszna, miła i w ogóle karmelkowa ;d jak Bill. a to już jest wyróżnienie roku ;d lepsze niż oskary o.O ja ci to mówię ;ddd

    OdpowiedzUsuń
  12. ach teraz to lecą mi łzy wzruszenia. Moge cie uściskac?

    OdpowiedzUsuń
  13. możesz nawet wycałować, ale zostawmy to na późny wieczór ;dd po co się bawić w takie gry wstępne.? ;d aahahahahaha ;d

    OdpowiedzUsuń
  14. ahahahahahaha. Dobra to ja lecę, żeby dojść przed końcem wakacji do Torunia XD ;****

    OdpowiedzUsuń
  15. a mrau ;d weź hulajnogę, szybciej pójdzie ;ppp ;**

    OdpowiedzUsuń
  16. jaaa o.O jaki zapłon mam o.O dopiero informację przeczytałam o.O trochę szkoda, że nic nie będzie, ale w sumie... innym też trzeba poświęcić trochę uwagi ;d no to teraz czekam na notkę na reszcie ;d ha ;dddd nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło ;ddd

    OdpowiedzUsuń
  17. Ekhm! Dzień dobry = DDWłaśnie się sobie dziwię, że tu komentarza nie dałam! -,-Ale jejku Tomuuuś jest uzależniony od Carmen! Ha *.*I Bill i Sara są razem ; ))Piękności!!! ; DDCzekam na następny odcinek ; ))

    OdpowiedzUsuń