sobota, 11 lipca 2009

63.' Zrezygnuj, zanim będzie za późno.'

<title></title><style type="text/css"></style>

Następny dzień naszczęście zaczął się znacznie lepiej. A mianowicie śniadaniezjedliśmy w spokoju- obeszło się bez kłótni, nasz menadżer nieraczył się nawet do nas słowem odezwać, jeżeli nie zaszła takapotrzeba. Chyba się obraził, ale szczerze mówiąc żadne z nas niema wyrzutów z tego powodu. Mamy tylko nadzieję, że jego humorkiszybko miną... Naprawdę nikt nie chce, aby zespół ucierpiałprzez złe relacje między menadżerem, a członkami grupy.

Udało nam się zrobićjeszcze próbę przed występem, więc gdy byliśmy już w hali stresnie był tak ogromny. Bynajmniej ja nie odczuwałam go z taką siłą,jak w nocy. Nie mogłam zasnąć i sama nie wiem, czy zezdenerwowania spowodowanego koncertem, czy Davidem. I znowu widzę,jak bardzo się zmieniłam. Stałam się nie tyle, co wrażliwa, alewręcz nadwrażliwa. To jest czasem kłopotliwe, bo nieprzyjemniejest funkcjonować przejmując się wszystkim i się obwiniając zato, co pójdzie nie tak. Nie powinnam tak zawracać sobie głowy tym,że David co chwila zwraca mi uwagę. Może właśnie tak powinnobyć? Może powinnam się mu podporządkować, w końcu nie będziemiał się czego czepiać i sam odpuści.

Przez ostatnie dni byłamtak zajęta rozmyślaniem na temat tego, dlaczego tak bardzo drażnięnaszego menadżera, że nawet nie pomyślałam o tym, czy fani jużwiedzą, że zamiast Georga znowu zobaczą mnie. Dopiero teraz to domnie dotarło. Serce zaczęło mi walić, jak oszalałe... że teżwcześniej nie zwróciłam na to uwagi! Nie mam pojęcia, czy w ogólektoś się dowiedział o tych stałych zmianach.

Teraz Jost będzie mógłpowiedzieć, że spieprzyłam cały koncert bo zupełnie nie wiem,jak ja tam wyjdę i zagram...

-A ty, co tak zbladłaś?Źle się czujesz?- Drgnęłam słysząc głos, który dopiero pochwili rozpoznałam. To był Gustav. To tylko Gustav...

-Nie, w porządku...naprawdę.- Zapewniłam go starając się znormalnieć. Nie było tołatwe.- Boże, Gustav! Powiedz mi, czy... czy oni wiedzą o mnie?-Spojrzałam na chłopaka z przerażeniem mając oczywiście całyczas na myśli fanów, czego blondyn od razu nie pojął.

-Oni? Czyli kto?

-Te...wszystkie... noone...- Wskazałam głową w stronę sceny, przed którą zbierałosię coraz więcej dziewczyn. Fanek Tokio Hotel.

-Aaa... no nie wiem, czywiedzą. Jeżeli jakiś sprytny dziennikarz to wychwycił...no, towiedzą... Bo David raczej specjalnie się tym nie chwali, sama wieszdlaczego.

-To Już nie wolno nawetkochać? Ten człowiek jest chyba pozbawiony wszelkich uczuć, jestzimny i oschły, nigdy wcześniej taki nie był. Może porwali gokosmici i mu mózg przeszczepili, od razu organizm gratis, oczywiścienie zapominając...

-Carmen...- Perkusistaszturchnął mnie rzucając znaczące spojrzenia, jakoś nie bardzowiedziałam o co mu chodzi. Ja się tu rozkręcam, wyrzucam z siebiecałą złość, a on mi przerywa w dodatku dając jakieś niejasneznaki. No przecież muszę się wyładować!

-Kosmici to zaraz ciebieporwą, jak nie weźmiesz swojego kolegi basa i nie wyjdziesz nascenę.- Usłyszałam za sobą wściekły głos menadżera, aż mnieciarki po plecach przeszły. On to wszystko słyszał?! O mój Boże!Ja zawsze zrobię coś głupiego... no zawsze! Chociaż terazprzynajmniej wie, co o nim myślę i na pewno nie tylko ja takmyślę...- I z łaski swojej, zostaw prywatne rozmowy na czas wolny.To nie miejsce na twoje żale.

-Jasne, nie ma sprawy.-Wyprostowałam się i odwróciłam w jego stronę.- Prawda w oczykole... no, ale! Na pewno na tobie nie robi to żadnego wrażenia,przecież jesteś taki twardy i wszechmocny! Zapewne nie interesujecię, jakie zdanie na twój temat mają inni... co to za różnica,czy cie szanują, czy gardzą. Skoro bez względu na to, ty i takbędziesz traktował ich jak kukiełki, które mają posłuszniewykonywać polecenia, jakie im wydasz. Jestem pełna podziwu, bo samanigdy nie potrafiłabym stać się takim... potworem.- Uśmiechnęłamsię kpiąco, po czym wyminęłam go zostawiając za sobą całą złąenergię. I gówno mnie obchodziło, czy teraz mnie wywali z zespołu,czy nie. Ważne, że mi ulżyło. Jestem niesamowita...


#


Przez cały koncert niepotrafiłam się wyluzować, cały czas miałam wrażenie jakbywszyscy, chcieli zabić mnie wzrokiem, dziwne że nikt mnie niewygwizdał. Gdy schodziłam ze sceny nogi jeszcze mi drżały,wiedziałam, że to nie koniec. Czekało nas rozdawanie autografów,co się wiązało z bliższym kontaktem z ludźmi. Starałam się zawszelką cenę zachować spokój, tłumaczyłam sobie, że nie mampowodów do obaw, ale to nic nie dawało. I moja intuicja dobrze mipodpowiadała. Wcale nie byłam mile widziana. Oczywiście niespodziewałam się tysiąca rąk z prośbą o podpisanie kartki,nawet te kilka było dla mnie pozytywnym zaskoczeniem, ale najgorszebyły te wyrazy twarzy. Jakbym wyrządziła im największą krzywdę.Nie wszyscy patrzyli na mnie z wyrzutem i wściekłością, byli teżtacy, którzy najprawdopodobniej po prostu mnie zaakceptowali. Niezabrakło również przedstawicieli płci męskiej. Chyba jedynąmoją zasługą w tym zespole jest to, że przyciągnęłam więcejfanów niż ich było. Jednak to nie jest dla mnie żadnepocieszenie.

Składając swoje podpisyrobiłam wszystko, aby im nie okazać swojej słabości. Tego jakbardzo się obawiam odrzucenia z ich strony. Lecz, jak zawsze niemogło się obejść od złośliwych komentarzy i odważnych fanek,które nie mają obaw przed wypowiadaniem głośno swoich opinii.Mówią to, co myślą i jestem w stanie to uszanować, aczkolwiekdobrze by było, gdyby potępiali mnie za to, że zajęłam miejsceGeorga, a nie za to, że jestem dziewczyną Toma i wiele innychrzeczy, które nie mają nic wspólnego z muzyką i zainteresowaniemprawdziwego fana. Bo co jest ważne? Muzyka, czy wygląd? Muzyka, czyto kto, z kim jest?

Jeszcze nie jestem natyle doświadczona, aby domyślić się, iż mogę odmówić daniaautografu. Choć potrafię wyczytać z wyrazu twarzy intencje imiałam świadomość, że czarnowłosa dziewczyna wraz ze swoimitowarzyszkami wręcz mną gardzi, a mój autograf był dla niej tylkopretekstem, abym zwróciła na nie swoją uwagę, nie przeszłamobojętnie udając, że nie widzę. Sądziłam, że mam w sobie natyle siły, żeby to przetrwać. Gdy tylko usłyszałam jej głos,wszystkie piski dookoła, jakby ucichły, choć to było tylko mojezłudzenie...

-Myślisz, że długosobie pograsz u boku Toma? On nie jest dla ciebie, dobrze o tymwiesz. Nie wiem, za kogo się uważasz, że zajmujesz miejsce ichnajlepszego przyjaciela i przystawiasz się do Kaulitza. Zapewnewystarczyło, że po castingu wskoczyłaś mu do łóżka i cięprzyjął, żeby mieć przy sobie kogoś kto go od czasu do czasuzaspokoi, ale myślisz, że warto tracić czas? Niedługo cię rzuci,a ty z rozpaczy odejdziesz z zespołu...

-Skończyłaś?- Uniosłambrwi spoglądając na nią wyzywająco, jednak w środku byłam wręczprzerażona. Pragnęłam zniknąć, rozpłynąć się w powietrzu...wszystko, byleby nie musieć już stać i słuchać...

-Oh, jaka wygadana.-Prychnęła. A myślałam, że nikt nie może być bardziej irytującyniż Amelia...- Nie zrobisz kariery, laleczko. I taka moja dobrarada... zrezygnuj, zanim będzie za późno.

-Autograf?- Uśmiechnęłamsię ironicznie, doskonale wiedziałam, że ją tym wkurzę.Cudownie, gdy ktoś się tak bardzo stara mnie wystraszyć, a ja niedaję po sobie poznać, że robi to na mnie wrażenie. A robiło...

-Żebyś się niezdziwiła.

-Carmen!- Usłyszałam zasobą wołanie Toma, który bardzo szybko pojawił się u mojegoboku.-Kochanie, idziemy...- Chwycił mnie za rękę rzucającprzelotne spojrzenie na moją rozmówczynię. Była jeszcze bardziejwkurzona niż przed momentem. Chyba wyczuł, że coś jest nie tak...albo może po prostu zebrało mu się na czułości... w każdymrazie przyciągnął mnie do siebie i obdarzył gorącym pocałunkiemnie zważając na fakt, że patrzą na nas tysiące par oczu...-Kocham cię...

-Ja... też cię kocham.-Odparłam lekko zszokowana. Potem udaliśmy się do samochodu iprawdę mówiąc mało mnie obchodziło, co fani sobie pomyśleliwidząc tą całą scenę. Ale nie ukrywam, że przyniosłoby misatysfakcję, gdyby ta czarnulka usłyszała wszystko, co do mniemówił. I miałam nadzieję, że tak było...-Carmen... o czym znimi rozmawiałaś?- Spodziewałam się tego pytania. Moja intuicjajest dzisiaj niezawodna. Tylko, czy powinnam mu wszystko powiedzieć?Bo w sumie... mogłabym uznać słowa tej dziewczyny za groźby...nie, nie będę zawracała mu głowy takimi głupotami.

-O niczym... pytałytylko, czy naprawdę jesteśmy razem.

-Nie wyglądały nazadowolone...

-Dziwisz się?

-No nie.- Mruknąłobejmując mnie.- Ale mało mnie obchodzi, czy są zadowolone, czynie... i mam nadzieję, że i ty nie będziesz się tym przejmowała.

-Nie będę.-Uśmiechnęłam się i położyłam głowę na jego ramieniu. Byłampotwornie zmęczona i chyba wyczerpałam już wszystkie możliweemocje...

Po chwili dołączył donas Bill i Gustav, musieliśmy zaczekać tylko na Josta, któremudzisiaj się wyjątkowo nie spieszyło.

-Ale jestemwykończony...- Westchnął perkusista zamykając oczy i rozkładającsię wygodnie na siedzeniu obok Billa.

-Teraz przydałby siędobry se..seer...- Wokalista jakby się zawahał przez chwilę comnie zastanowiło. Był jakiś dziwny...ale nie brnęłam w to.Tylko... skąd wzięła mu się ochota na ser??

-Ser?- Powtórzył zzapytaniem Tom, a czarny wzruszył ramionami.- A przypadkiem, nieseks?

-Tobie to tylko jedno wgłowie.- Obruszył się jego brat.

-No, chyba tobieostatnio...- Zapewne dyskusja by się rozkręciła, lecz bliźniacyzamilkli gdy tylko do wozu wsiadł David. Jego mina nie wskazywałana nic dobrego. Znowu coś zrobiliśmy źle? I chyba już wiem, o cochodzi...

-Kaulitz, tobie jużzupełnie odwala!? Weź się tak nie obwieszczaj z tym swoim pożalsię Boże związkiem!

-Słucham?- Chłopak, ażdrgnął. Znowu... znowu... znowu! Sądzę, że przez całą trasębędziemy chodzić wkurzeni, a Tom najbardziej...

-Daruj sobie teprzedstawienia na oczach fanek! Wszyscy wiedzą, że masz dziewczynęnie ma potrzeby, abyś się tym chwalił.

-Niczym się nie chwalę,robię to na co mam ochotę. To normalne, że jak ludzie są ze sobąi się kochają, to czasami zdarza się, że się całują.-Wyrecytował ze złośliwością. Ja zamknęłam oczy starając sięodciąć od świata, nie miałam już siły słuchać ich kłótni...to się stawało nie do zniesienia...

-Ale nie musicie robićtego na oczach wszystkich. Może niedługo będziecie się rozbieraći zabawiać, no bo tak też się robi, no nie?!

-Do diabła, David!Odpieprz się w końcu! Tak bardzo ci przeszkadzam?! Z przyjemnościąodejdę, jeżeli tak tego pragniesz, bo nie mam najmniejszej ochotycię wysłuchiwać!- Wybuchnęłam nagle nie panując już nad sobą.To jest ponad moje siły...-No, co? Nic nie powiesz?- Spojrzałam naniego już zaszklonymi oczami, gdy nie usłyszałam żadnejodpowiedzi z jego strony. Miałam ochotę się rozpłakać z żalu ize złości. To zaczęło przerastać moje siły.

-Carmen,spokojnie...skarbie, nie denerwuj się...- Tom przytulił mnie mocnodo siebie, a Jost bez słowa wysiadł z samochodu. Odjechaliśmy, bezniego.- Nie warto.

-Przepraszam...-Szepnęłam chowając twarz w jego bluzie. Miałam już totalnymętlik w głowie...

-Nie masz za co, to nietwoja wina. Nie przejmuj się tym, wszystko się ułoży, w końcu muprzejdzie...


###


Wróciłam ^^ Można powiedzieć, że wypoczęłam no i mam trochę nowych pomysłów, ale zanim je wykorzystam pojawi się tu z piętnaście odcinków xD

Nie wiem, czy nadrobiłam już wszystkie zaległości, jeżeli u kogoś jeszcze mnie nie było i nie zostawiłam komentarza proszę mi przypomnieć ;>

pozdrawiam.


11 komentarzy:

  1. jezuuu. drażni mnie ten człowiek, i fanki, i Jost po raz drugi.. no i fanki dodatkowo. co za popiep.rzeni ludzie -.- jezu ;d. niech se jakiś nerwosol łykną albo meliskę niech popijają o.O żenada konkretna xD ale ważne, że Tom się wstawił ;d aż normalnie dżentelmen ;d w ogóle to cieszę się że wypoczęłaś ;d chociaż ktoś. ja ostatnimi czasy mam ogniskowstręt, imprezowstręt i przedewszystkim alkoholowstręt o.O ;d ale co tam ;d. no to co.? nowa jutro.? ;ddd ;****

    OdpowiedzUsuń
  2. ha.! oł jee bejbe ;d pierwsza ;d

    OdpowiedzUsuń
  3. matko... Jost to mnie tylko i wyłącznie wkurzył. Powinien się cieszyć, że nie musiał robić castingu na basistę, bo Carmen bardzo dobrze zastępuje Georga, ale on musi się oczywiście do wszystkiego przyczepić. I jeszcze te fanki. Wrr... Głupie idiotki, które myślą, że jak nastraszą Carmen, to ona zerwie z Tomem żeby one mogły być szczęśliwe. Niedoczekanie! Ale notka mi się podobała ^^ I cieszę się, że wróciłaś. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. ale ten Jost jest głupi! xd przesadza... na miejscu Carmen bym mu jeszcze bardziej wygarnęła... debil ;/ no a notka cudowna ;** pozdrawiam ;**ps. u mnie na blogu informacja, już dawno, możesz zajrzeć ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wróciłaś! Wróciłaś ;D wreszcie ;DD i to ze świetnym odcinkiem wróciłaś ;DDAle mu Carmen nagadała! Ha! Ale się przy tym uśmiałam!! A może w sumie dobrze, że usłyszał? Niech wie, że nie może wyładowywać się na innych, a po nich będzie to spływać... bo nie po wszystkich spływa tak łatwo...Yyy... głupia fanki... Boże, czy one nie mogą zrozumieć, że oni też są ludźmi?! Też mają swoje własne, prywatne życie! Tez mają prawo do szczęścia...!Jeejku Tom jest fantastyczny! Wiem, wiem, powtarzam się, ale nie mogę wyjść z podziwu dla niego!Kurrrrde ten Jost to jest irytujący! Jak ja bym go !!!! Yhh! Co za deb.il!

    OdpowiedzUsuń
  6. beichte@op.pl12 lipca 2009 17:34

    Bardzo ładne. "Seer" rozwalił mnie całkowicie.Momentami śmieszne a później rozczulające.Chciałabym zobaczyć minę fanek, gdyby naprawdę tak zrobił:) pzd. Beichte[letzte-beichte]

    OdpowiedzUsuń
  7. Ach, ale ten Tom czuły xD. Cudownie^^. Jost mnie rozwala. Co za kretyn oO. Przegina coraz bardziej. Mam nadzieję, że w porę się opamięta?:> A te fanki!!! Głównie ta jena, która wyskoczyła do Carmen z takimi tekstami oO. Dobrze, że nie dała się sprowokować... z pytanie o autograf było świetne i napewno się w tej 'fance' zagotowało ;D. Dżizys... No i Kaulitz wkroczył do akcji xD. Pocałował ją przy wszystkich. Pięknie. Hahaha, podejrzewam, że Bill miał rzeczywiście ochotę na sex *lol2* xD.Pozdrawiam i czekam na kolejny odcinek <333 :*:*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Josta to ukamienować...Ale Carmen mu dowaliła...xDKurde te zazdrosne fanki mnie do białej gorączki doprowadziły!Wrrrr...Nie rozumieją szczęścia Tomy tylko kurde obrażają...Nie no z Davida to mi się śmiać chciało..."Kosmici mu mózg przeszczepili"taaa na to wygląda...Notka świetna i ciesze się, że wróciłaś...;p

    OdpowiedzUsuń
  9. ~zakochana w opowiadaniach13 lipca 2009 03:34

    huhu a wiesz co, skoro są wakacje to możesz pisaći nawet codziennie:D

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten blog jest genialny. Jeden z niewielu tak fajnych o TH. Gratuluję talentu:) Ja też piszę opo, a właściwie dwa:http://my-story-with-tom.blog.onet.plhttp://kelly-and-tom-love.blog.onet.plZapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Te fanki są jakieś niedo*ebane! Na miejscu Carmen bym je wyśmiała prosto w ich brzydkie ryje! Byłam na maksa wkurzona a jak jeszcze przeczytałam że Jost zaczął się sapać to myślałam że oszaleje! On jest też jakiś inny! Niech się leczy! Ale bardzo podobało mi się to że Tom pocałował Carmen przy wszystkich xD Zaplusował ;) Pzdr. ;*

    OdpowiedzUsuń